Jak stracić prowadzenie w 94. minucie? Torino potrafi

01.11.2020

Torino prowadziło 3:2 w 94. minucie i wydawało się, że nie zakończy tego meczu bez punktów. Jak się okazało, piłkarze Lazio podjęli wyzwanie i nie tylko wygrali, ale również przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Torino było pewne trzech punktów

Już w pierwszej połowie pojedynku Karola Linettego i spółki przeciwko Lazio nie brakowało emocji. Drużyna z Rzymu objęła prowadzenie po golu Andreasa Pereiry w 15. minucie, aczkolwiek gospodarze już cztery minuty potem wyrównali. Z kolei po 24 minutach gry Torino prowadziło po rzucie karnym wykorzystanym przez Andreę Belottiego.

Wielkie emocje miały jednak dopiero nadejść. W 49. minucie wyrównał Sergej Milinković-Savić i od tamtej pory Lazio miało optyczną przewagę. Mogło się wydawać, że to Rzymianie są bardziej zmotywowani do tego, by zdobyć trzy punkty. Pod koniec meczu, w 87. minucie gola na 3:2 zdobył jednak piłkarz Torino Sasa Lukić.

Lazio wywalczyło trzy punkty w 98. minucie

Na tym jednak nie koniec meczowej dramaturgii. Jeszcze w 94. minucie na tablicy widniał rezultat 3:2 dla Torino i wydawało się, że gospodarze trzy punkty mają w kieszeni. Wówczas sędzia po analizie VAR dopatrzył się u Nicolasa N’Koulou zagrania piłki ręką w polu karnym rywala. Ciro Immobile wyrównał po strzale z jedenastu metrów, ale decydujący cios Lazio zadało cztery minuty później. W ósmej minucie doliczonego czasu piłkę do siatki skierował Felipe Caicedo, ustalając wynik spotkania.

Całe spotkanie na boisku w barwach Torino spędził Karol Linetty, natomiast Szymon Czyż przebywał od początku do końca na ławce rezerwowych

Trudna sytuacja zespołu Karola Linettego

Po niedzielnym spotkaniu Lazio zajmuje siódme miejsce w Serie A z dziesięcioma punktami na koncie. Sytuacja Torino wygląda jednak coraz gorzej. Karol Linetty i spółka w pięciu meczach zgromadzili do tej pory tylko jeden punkt i zajmują przedostatnie miejsce w lidze. Co ciekawe, obie drużyny mają na koncie taką samą liczbę goli (dziesięć). Defensywa “Il Granata” pozostawia jak na razie jednak wiele do życzenia.