Gorący stołek menadżera Watfordu. Jak poradzi sobie Claudio Ranieri?

16.10.2021

Jeszcze przed przerwą reprezentacyjną Claudio Ranieri ogłoszony został nowym menadżerem Watfordu. Włoski szkoleniowiec zastąpił na tym stanowisku Xisco Munoza, który prowadził drużynę Szerszeni przez niespełna rok. Tym samym 70-letni trener został już czternastym trenerem Watfordu odkąd klub w 2012 roku przejęła rodzina Pozzo. Czy Claudio Ranieri zdoła utrzymać się na stanowisku dłużej od swoich poprzedników? 

Włoska rodzina Pozzo, która w 2012 roku została właścicielem Watfordu raczej nie słynie z cierpliwości. Największym zaufaniem obdarzony został przez nich bez wątpienia Javi Garcia, który drużynę Szerszeni prowadzi przez 594 dni. Poza Quique Sanzchezem Floresem i wspomnianym Garcią żaden inny szkoleniowiec nie przepracował przy Vicarage Road pełnego roku kalendarzowego. Czy w tym szaleństwie jest metoda? Patrząc na wyniki Watfordu w ostatnich latach raczej trudno odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. Teraz nowym sternikiem klubu ogłoszony został Claudio Ranieri. Wydaje się, że nie jest to kompletnie bezsensowne posunięcie. Jednak na to, że równo za rok 70-latek nadal będzie zasiadał na ławce trenerskiej klubu z Vicarage Road chyba nie warto stawiać całego swojego dobytku.

Gorący stołek

Któż mógłby się spodziewać, że pierwsza zmiana na ławce trenerskiej w tym sezonie Premier League będzie miała miejsce właśnie w Watfordzie? Prawdopodobnie większość kibiców śledzących poczynania drużyn z angielskiej ekstraklasy. Po kilku nieudanych eksperymentach ze szkoleniowcami o niewielkim stażu trenerskim, Gino Pozzo zdecydował się na zatrudnienie jednego z najbardziej doświadczonych menadżerów w Europie. Xisco Munoz nie sprostał wymaganiom włoskich właścicieli, którzy uznali, że dwa zwycięstwa w siedmiu ligowych kolejkach są niewystarczające i Hiszpan pożegnał się z posadą. Nie pomógł nawet fakt, że Munoz powrócił z klubem z Vicarage Road do Premier League.

Czy więcej szczęścia będzie miał Ranieri? – Bezpośrednio po porażce z Leeds, Pozzo zadzwonił i zapytał czy nie chciałbym objąć Watfordu. Osiągnęliśmy porozumienie i jestem naprawdę szczęśliwy na myśl o powrocie do Premier League. Od 35 lat jestem trenerem i wiem, że wiele zależy od tego jakich piłkarzy ma się do dyspozycji. Uważam, że moim największym atutem jest wyciąganie z piłkarzy tego co w nich najlepsze – mówił bezpośrednio po objęciu Szerszeni Claudio Ranieri. Wydaje się, że decydująca w kontekście zatrudnienia Ranieriego okazała się właśnie jego umiejętność poprowadzenia grupy piłkarzy o zupełnie przeciętnych umiejętnościach do wielkich rzeczy. Gino Pozzo marzy się sukces choć po części tak duży jak mistrzostwo zdobyte w sezonie 2015/16 przez Leicester. Włoskim właścicielom trzeba zresztą przyznać, że w momencie, w którym przejęli klub, na Vicarage Road zaczęło w końcu dziać się dobrze. Klubu awansował do Premier League, przez pewien okres ugruntował swoją pozycję tuż za połową stawki, a fani w końcu mogli być dumni ze swojej drużyny.

Później jednak na Vicarage Road coś się posypało i w sezonie 2019/20 klub nie zdołał utrzymać się w najwyższej angielskiej klasie rozgrywkowej. Na ratunek Szerszeniom przybył właśnie Xisco Munoz, któremu już po roku udało się wrócić do elity. Od tego momentu klub miał piąć się już tylko w górę klubowej hierarchii. Trudno więc być zaskoczonym, że gdy tylko pojawiły się pierwsze sygnały, że nie wszystko idzie po myśli włoskich właścicieli, to Munoz z pracą się pożegnał. Ranieri ma pełnić w klubie właśnie rolę stabilizatora, który sprawi przede wszystkim, że Watford w tym sezonie utrzyma się w Premier League i w dalszej perspektywie pozwoli Gino Pozzo snuć bardziej ambitne plany. 70-letni szkoleniowiec zapowiadał już bowiem, że na emeryturę się nie wybiera i zamierza pozostać w świecie piłki do kiedy tylko pozwoli mu na to zdrowie.

Ból głowy już na start

Napisanie, że włoski trener rzucony został na głęboką wodę byłoby niezdrowych rozmiarów eufemizmem. W najbliższym czasie Watford czekają bowiem pojedynki między innymi z Liverpoolem, Arsenalem, Manchesterem United, Leicester, Chelsea czy Manchesterem City. Wydaje się, że nawet pomimo swojej niezbyt dużej cierpliwości świadom jest tego Gino Pozzo. Nikt nie oczekuje od Ranieriego cudów i regularnego punktowania w spotkaniach z drużynami z górnej połowy tabeli.

Jeśli jednak klub miał do wyboru albo pozwolić przegrać większą część tych spotkań Munozowi, z którym od jakiegoś czasu nie wiązano już w klubie przyszłości albo dać czas na poukładanie sobie wszystkiego nowemu szkoleniowcowi to wybór wydawał się oczywisty. Ranieri jest pierwszym od lat gwarantem trenerskiej jakości. W głowach włoskich właścicieli na pewno pojawiła się też myśl, że być może u kresu swojej przygody z piłką Ranieri zaliczy jeszcze jeden niespodziewany sukces. Jeśli miałoby się tak stać to przecież lepiej by stało się to w klubie z Vicarage Road niż u któregoś rywala zza miedzy.