Legia pokazała, że wygrane ze Spartakiem i Leicester były tylko chwilową anomalią

09.12.2021

Legia Warszawa przegrała ze Spartakiem i tym samym zakończyła swoją tegoroczną przygodę w europejskich pucharach. W Warszawie w awans do kolejnej rundy Ligi Europy wierzono do samego końca. Mecz ze Spartakiem dobitnie pokazał, że była to wiara pozbawiona jakichkolwiek racjonalnych podstaw. 

Po dwóch pierwszych meczach Legii w obecnej edycji Ligi Europy wszyscy trochę uwierzyliśmy, że Legia w Ekstraklasie i Legia w europejskich pucharach to w tym sezonie kompletnie dwie inne drużyny. Na długi czas zapomnieliśmy, że na mecze z Górnikiem Zabrze czy Piastem Gliwice i spotkania z Leicester czy Napoli wychodzą ci sami piłkarze, a na ławce zasiada ten sam trener, którego koncepcja na wygrywanie jest bardzo podobna w przypadku obu rozgrywek.

Po lekcjach od Napoli chyba zrozumieliśmy, że Legia, która zajmuje miejsce w strefie spadkowej PKO BP Ekstraklasy, a jednocześnie pokonuje Leicester to anomalia, a nie reguła. W dwóch pierwszych meczach Legia miała sporo szczęścia. W Warszawie po cichu liczono, że to jak Legia prezentuje się w Lidze Europy zamaskuje realne słabości mistrza Polski. Mecz ze Spartakiem, który w Warszawie wcale nie zaprezentował się wybitnie, tylko te słabości uwydatnił.

Defensywa, której nie zbawi nawet Boruc

Fakt, że Maik Nawrocki i Mateusz Wieteska jeszcze niedawno przymierzani do reprezentacji Polski, dziś wygląda groteskowo. W meczu ze Spartakiem cała defensywa mistrzów Polski wyglądała na zupełnie zagubioną. Zwłaszcza w pierwszej połowie obrońcy Legii popełniali masę prostych błędów, grali bardzo niepewnie. Wynik może o tym nie świadczy, ale w pierwszej części spotkania Warszawianie mieli naprawdę sporo szczęścia, że stracili tylko jednego gola. Spartak nie do końca potrafił wykorzystać błędy i słabości podopiecznych Marka Gołębiewskiego.

Kluczowe dla rosyjskiego zespołu jest jednak to, że udało się wykorzystać ten jeden, najpoważniejszy, błąd Maika Nawrockiego. Nie dość, że piłkarze Legii, którzy mieli przypisane role defensywne popełniali sporo błędów indywidualnych, to na dodatek grali bardzo nieodpowiedzialnie. Już w pierwszej połowie dwóch defensywnych pomocników ukaranych zostało żółtymi kartkami. Trudno powiedzieć czy był to efekt tego, że starali się naprawiać indywidualne błędy, czy frustracji wynikającej z faktu, że Legii znowu nie idzie.

Ofensywa, która nie wykorzystuje rzutów karnych

Tych, którzy nadal obstawali przy tym, że Legia nie zapracowała swoimi występami na ostatnie miejsce w grupie, z błędu wyprowadził Tomas Pekhart. W ostatniej minucie spotkania Wojskowi mogli jeszcze sporo namieszać w tabeli grupy C. Co prawda remis nie dawał Legii awansu, ale pozbawiał go Spartaka. Rzutu karnego nie potrafił jednak wykorzystać Pekhart i sprawił, że do Leicester, a nie Spartak wylądował na trzecim miejscu w grupie.

Rzut karny Pekharta był zresztą doskonałym podsumowaniem tej części sezonu w wykonaniu Legii. Warszawianom dopisało szczęście, jednak ci nie potrafili swojej szansy wykorzystać. Wojskowi mieli okazję zakończyć swój występ w Lidze Europy jakkolwiek miłym akcentem, jednak nawet to nie było im pisane.