„Będzie romantycznie”. Monza wchodzi na piłkarskie salony

03.07.2022

„Będzie romantycznie” – to hasło, które widnieje na klubowych korytarzach Monzy. Zespół, który niedawno zagwarantował sobie pierwszy w swojej 109-letniej historii awans do Serie A to ostatnie wielkie marzenie Silvio Berlusconiego. To nie żadna zabawka czy fanaberia miliardera – podkreśla się zgodnie. Ambicje są spore, ale wszystko ma być robione z głową. Sam Berlusconi miał do tej pory zainwestować w klub około 70 milionów milionów euro, a początkowo znaczną część tej kwoty przeznaczono na remont stadionu i centrum treningowe. Na transfery przyszła kolej, gdy w zasięgu klubu znalazł się awans do Serie A. Jak ta – do bólu – romantyczna wizja futbolu przetrwa zderzenie z rzeczywistością? 

Żadnych tatuaży, bujnych fryzur, kolczyków. Zakaz wszystkiego co kojarzy się z piłkarską ekstrawagancją. Silvio Berlusconi wymarzył sobie Monzę od A do Z, choć wybór samego klubu był dość przypadkowy. Włoski polityk jest właścicielem posiadłości w sąsiedztwie miasta, które do tej pory kojarzyło się przede wszystkim z torem, na którym rywalizują ze sobą kierowcy Formuły 1. Berlusconi postanowił to zmienić i zdecydował, że wizję romantycznego do szpiku kości klubu zrealizować może właśnie w tym nieco ponad 100-tysięcznym urokliwym mieście.

Kibice byli zachwyceni. Było to nowe otwarcie, zwłaszcza dla tych, którzy pamiętają czasy, gdy klub kilkukrotnie ocierał się o bankructwo. Czasy, gdy ówczesny właściciel nie mógł pozwolić sobie na wydatki, jakimi były utrzymanie obiektu treningowego czy opłacenie rachunków za wodę i prąd. 85-letni Berlusconi dosłownie żyje tym projektem, a w kuluarach mówi się, że Włoch nie zaangażował się tak mocno nawet w Milan. Kiedy na emeryturze jedni pragną wyłącznie spokoju, tacy jak Berlusconi nadal marzą i budują swoje dziedzictwo. Takim dziedzictwem ma być właśnie AC Monza.

Gyktjaer daje awans

26 maja 2022 roku. Monza rywalizuje z Pisą w pierwszym finałowym meczu baraży o Serie A. W 74. minucie spotkania do siatki trafia, były piłkarz Lecha, Christian Gytkjaer i na tablicy świetlnej widnieje rezultat 2:0 dla gospodarzy. Gościom nadzieje przywrócił w 90. minucie Filippo Berra. Ten gol do szatni mógł się okazać dla Monzy niezwykle kosztowny.

Rewanż w Pizie. Goście szybko wychodzą na dwubramkowe prowadzenie. ale cieszą się nim przez 11 minut, bowiem do siatki trafia Jose Machin i w dwumeczu robi się 3:3. W 79. minucie gola znów zdobywa Christian Gytkjaer i Monza ponownie jest górą w dwumeczu. Kiedy wydaje się, że wszystko jest już przesądzone, nadzieję drużynie gospodarzy przywraca, ponownie w ostatnich minutach meczu, Giuseppe Mastinu. W meczu, który zdecyduje o awansie do Serie A będzie dogrywka. Już w szóstej jej minucie Luca Marrone trafia do siatki, wyrównuje stan rywalizacji i przywraca Monzę na prowadzenie w dwumeczu. W tym spotkaniu pada jeszcze tylko jeden gol. Zdobywa go Christian Gytkjaer, który tym samym zapewnia swojemu klubowi pierwszy w historii awans do Serie A. Berlusconi ociera pot z czoła i z ulgą wygładza zaczesane do tyłu włosy. Jedno z jego ostatnich marzeń właśnie się spełniło.

Berlusconiemu towarzyszy jego długoletnia prawa ręka – Adriano Galliani – który świętuje tak jak wówczas, gdy Milan sięgał po trofea Ligi Mistrzów. Dla 77-latka napięcie związane z oglądaniem meczów Monzy było już niekiedy zbyt duże: – Sporą część naszych meczów barażowych spędziłem z dala od trybun. Nie mogłem na to wszystko patrzeć. Z 360 minut naszych meczów w play-off obejrzałem może około 150.

Dla Gallianiego awans do Serie A również był spełnieniem najskrytszych marzeń. Z Monzą związany jest od początku swojej przygody z futbolem. Zaczynał jako wiceprezydent i był naocznym świadkiem tego, jak jego zespół przegrywa z Pescarą mecz decydujący o awansie. Było to w 1979 roku. W tym samym roku rozpoczęła się także jego współpraca z Silvio Berlusconim, którego zainteresowała prowadzona przez Gallianiego firma – Elettronica Industriale. Panowie wspólnie ukłuli plan budowy własnego imperium telewizyjnego – pierwsze ze wspólnych marzeń, które udało się spełnić. Kolejny sen ziścił się w przeszło 40 lat później, w pewien gorący majowy wieczór. – Dokonałem tego. Po tylu latach spędzonych w tym biznesie… Zrobiłem to. Jestem przeszczęśliwy – mówił po wygranych barażach.

„Zrób to, Silvio”

Od sprzedaży Milanu minął zaledwie rok. Silvio Berlusconi spotkał się z Gallianim w Arcore, przy okazji lunchu. Galliani odciągnął długoletniego przyjaciela na bok i poinformował go, że przejęciem Monzy żywo zainteresowane jest amerykańskie konsorcjum, a negocjacje są już na zaawansowanym etapie. – Zrób to, Silvio – powiedział. Panowie wrócili do stołu, a Berlusconi zapytał obecnych na spotkaniu dyrektorów Silvio Fininvest, czy firma może podjąć się kolejnego przedsięwzięcia w piłce nożnej. Odpowiedź była twierdząca. Obyło się bez negocjacji. Berlusconi rzucił na stół 2.9 miliona euro. Oferta została błyskawicznie zaakceptowana.

Było to cztery lata temu, a Monza grała wówczas w Serie C. Pierwszy sukces przyszedł już w 2020 roku, kiedy, będący już we władaniu klanu Berlusconiego, klub awansował na zaplecze Serie A. W ubiegłym sezonie sięgnięto między innymi po Kevina – Prince’a Boatenga i Mario Balotelliego. Z czasem dołączyli do nich dwaj najlepsi strzelcy swoich lig: Mirko Marić i Christian Gytkjaer, a także utalentowani młodzi Włosi: Davide Bettella, Lorenzo Pirola czy Davide Frattesi, którzy przybyli na zasadzie wypożyczenia.

Brak awansu do Serie A w sezonie 2020/21 okazał się jednak bardzo bolesny. Na klubie ciążyła już bowiem spora presja. Ostatecznie Monza odpadła w barażach po porażce z Cittadellą, która zakończyła sezon zasadniczy o trzy miejsca niżej niż klub Berlusconiego. Poskutkowało to odejściem największych gwiazd, a także stratą finansową na poziomie 31.2 miliona euro. Plan opierający sią na awansie do Serie A nie okazał się tak prosty do zrealizowania, jak pierwotnie zakładano.

Christiana Brocchiego na ławce trenerskiej zastąpił Giovanni Stroppa, który po prawie dwóch latach rozstał się z Crotone. We Włochu widziano potencjalnego ojca sukcesu, jakim miałby być awans Monzy do elity. Dwa zwycięstwa w pierwszych ośmiu meczach nie wróżyły najlepiej, a nie najlepsza forma na wyjazdach, była utrapieniem drużyny aż do rozpoczęcia baraży. Tam jednak zespół wzniósł się już na inny poziom.

Jakie plany mają właściciele Monzy na najbliższe lata? Odpowiedź nie mogłaby być prostsza – zdetronizowanie Milanu. – Mój syn prosił mnie, byśmy pokonali Inter, ale nie Milan – żartował Galliani, który był obecny na mistrzowskiej fecie swojego byłego klubu. To był dla niego wyjątkowy czas. W ciągu kilku dni „Rossoneri” sięgnęli po scudetto, a Monza awansowała do Serie A.

Czy beniaminek z Monzy będzie gotowy, by w przyszłym sezonie godnie podjąć na własnym stadionie Milan, Inter i pozostałe kluby Serie A? Galliani kwituje to krótką odpowiedzią: – Jestem znany z tego, że jestem „spendacciona” (rozrzutny – przyp. red.). Wszystko wskazuje więc, że najbliższe lato zapowiada się w Monzy wyjątkowo gorąco.