O piłkarzach jednego klubu, czyli magiczna siła piłkarskich koszulek

18.11.2022

Z pewnością każdy z nas potrafi przywołać z pamięci nazwiska kilku piłkarzy, którzy całą swoją piłkarską karierę poświęcili jednemu klubowi. Dziś jest to jednak zjawisko coraz rzadsze i zdecydowanie więcej zawodników decyduje się regularnie zmieniać kolor klubowej koszulki. Niekiedy okazuje się jednak, że po transferze piłkarz nie spisuje się już tak dobrze, jak wcześniej. Receptą na to może być powrót do klubu, w którym gracz po raz pierwszy zabłysnął. Jak duże znaczenie mają klubowe koszulki i dlaczego niektóre z nich „leżą” na zawodniku lepiej niż inne?

Magiczne moce piłkarskiej koszulki

Nagła eksplozja formy. Dzięki swoim asystom i bramkom piłkarz dokłada ogromną cegiełkę do dobrych rezultatów całej drużyny. Z biegiem czasu staje się ulubieńcem kibiców, gwiazdą zespołu lub nawet całej ligi. Klub przedstawia mu propozycję nowego kontraktu. Zawodnik długo się waha, jednak ostatecznie decyduje się spróbować swoich sił gdzie indziej.

Pierwsze mecze kolejnego sezonu. Dookoła nowe, obce otoczenie, które podchodzi do piłkarza ze sporym dystansem. Na domiar złego klubowa koszulka waży nieco więcej i z biegiem czasu staje się coraz bardziej niewygodna. Po dokonaniach z poprzedniej kampanii nie ma śladu, a zawodnik ląduje na ławce rezerwowych. Pojawiają się możliwości kolejnych transferów, z których zarówno gracz, jak i klub, mają ochotę skorzystać. Piłkarz zmienia barwy po raz kolejny, jednak forma nadal nie powraca.

Czytając tę historię każdy z was miał najprawdopodobniej przed oczami innego piłkarza. W ostatnich latach byliśmy bowiem świadkami wielu tego typu historii. Barwy jednego klubu dodawały zawodnikowi skrzydeł, sprawiały, że miał on możliwość pokazania pełni swoich umiejętności, podczas gdy w koszulce innej drużyny nie prezentował się on już tak dobrze.

Aspekt ten bierze pod uwagę Football Team, która podchodzi do tematu barw klubowych w nieco symboliczny sposób. W grze postać naszego piłkarza zwiększa lub obniża poziom poszczególnych umiejętności, w zależności od tego na jaką kolorystykę konkretnych części garderoby się zdecydujemy. W ten oto sposób koszulka AC Milanu, czyli zespołu kojarzonego od bardzo wielu lat z solidną obroną dodaje naszemu wirtualnemu piłkarzowi punkty do gry ofensywnej, a spodenki Arsenalu zwiększają predyspozycje do pressingu, czyli elementu, z którego „Kanonierzy” słyną w tym sezonie.

 

Jest to dość racjonalne odwzorowanie tego, co obserwujemy w prawdziwym futbolu. Niekiedy możemy bowiem mieć wrażenie, że piłkarz noszący koszulkę Milanu rzeczywiście zaczyna lepiej prezentować się w obronie, a zawodnik przywdziewający barwy Arsenalu zaczyna dużo aktywniej angażować się w grę bez piłki – biega szybciej i częściej wywiera presję na zawodnikach będących w posiadaniu futbolówki.

Przywdzianie barw jednego z najlepszych klubów świata w Football Team z pewnością przyczyni się do poprawy umiejętności i możliwości piłkarza. Być może otworzy nawet przed nim nowe perspektywy. Chcielibyście, aby wasz zawodnik znalazł się wśród osławionych legend Football Team? Oprócz treningu pomocna może się okazać także wizyta na rynku, gdzie po okazyjnej cenie nabędziemy chociażby koszulkę legendarnych Galacticos. Założenie takiego stroju znacznie podniesie umiejętności gry ofensywnej naszego wirtualnego piłkarza, dzięki czemu z pewnością będzie on wpisywał się na listę strzelców z jeszcze większą regularnością.

Walka o poprawę umiejętności naszego zawodnika jest jak najbardziej warta świeczki. Przekonujemy się o tym już w trakcie samego samego wirtualnego meczu. Hat-trick ustrzelony przez wykreowanego przez nas gracza, ubranego w koszulkę jednego z najlepszych klubów świata, a to wszystko przy komentarzu dziennikarza Kanału Sportowego, Adama Kotleszki. Taki zestaw gwarantuje, że podczas rozgrywki futbolowe emocje sięgną zenitu. Nie ma lepszego sposobu, by się o tym przekonać, niż sprawdzenie możliwości gry na własną rękę, zwłaszcza, że na początku Football Team nie pozostawia nas samym sobie i oferuje liczne prezenty na start. Być może już na początku dopisze nam szczęście i w nasze ręce trafi koszulka ulubionego zespołu, która dodatkowe podniesie umiejętności stworzonego przez nas piłkarza.

 

Powrót do korzeni

Czy poszczególne koszulki piłkarskie rzeczywiście dodają piłkarzom skrzydeł? W niektórych przypadkach wydaje się, że istotnie tak właśnie jest. Alexis Sanchez przychodził do Arsenalu jako rezerwowy zawodnik FC Barcelony, któremu talentu nikt oczywiście nie odmawiał, jednak, co tu dużo mówić, nie był on uważany za materiał na gwiazdę. Chilijczyk zmienił więc klub, założył koszulkę Arsenalu i udowodnił, że w odpowiednich warunkach taką gwiazdą może się stać. Po zakończeniu swojej przygody z „Kanonierami” Sanchez nigdy już nie wzniósł się na poziom, który prezentował nosząc czerwono-białe barwy.

Sięgając pamięcią nieco dalej wstecz, przypomnieć możemy sobie popisy Ricardo Quaresmy w FC Porto. Piłkarz od samego początku dysponował świetnym dryblingiem i podaniem, jednak po opuszczeniu Portugalii, nie był już w stanie nawiązać do czasów gry w Porto. Pobytów w Chelsea czy Interze Portugalczyk nie może z pewnością zaliczyć do udanych. Co ciekawe, po latach Quaresma zdecydował się na powrót do klubu, w którym pierwszy raz wyróżnił się formą i momentami wydawało się, jakby rzeczywiście wstąpiły w niego nowe siły. Ostatecznie Portugalczyk zbyt długo jednak w swojej ojczyźnie nie zabawił i wyruszył w dalszą wędrówkę po świecie.

Jeszcze jednym przykładem ze ścisłego topu wydaje się być Kaka, który wraz z Milanem święcił największe triumfy w swojej karierze. Nie umknęło to uwadze Realu Madryt, który był trakcie budowy swojej nowej galaktycznej ekipy. Brazylijczyk przeniósł się więc do stolicy Hiszpanii za 65 mln euro, jednak bardzo szybko stał się jednym z niewypałów transferowych tamtego zaciągu. Plany w dużej mierze pokrzyżowały mu kontuzje. Niebawem Kaka podjął więc decyzję o powrocie do barw, w których wcześniej wspinał się na wyżyny i… jak za dotknięciem magicznej różdżki, powróciły jego dawne umiejętności i wiara w siebie.

Na polskich boiskach po dziś dzień bryluje Lukas Podolski. Niemiecki piłkarz to mistrz świata, w którego CV znajduje się kilka całkiem niezłych klubów. Podolski wypłynął na szerokie wody dzięki bramkom, które z seryjną regularnością strzelał w barwach FC Koeln. Imponujące liczby poskutkowały głośnym transferem do Bayernu Monachium, gdzie urodzony w Gliwicach zawodnik nie potrafił się jednak do końca odnaleźć i po trzech latach powrócił do Kolonii. W pierwszym sezonie goli cały czas brakowało, ale w kolejnych dwóch bramkostrzelny Podolski powrócił. W 2012 roku zawodnik ponownie spróbował poszukać szczęścia w innym miejscu na Ziemi. Tym razem padło na Arsenal. Pierwszy sezon „Poldiego” w północnym Londynie wyglądał co prawda obiecująco, ale w kolejnych, jego liczby wyglądały już dużo gorzej. Do bilansu z Kolonii Podolski nawiązał w swojej karierze jeszcze tylko raz, podczas pobytu w Galatasaray.

 

Spadek formy po zmianie barw

Piłkarzem, którego nie mogło zabraknąć w naszym zestawieniu jest bez wątpienia Andy Carroll, który królował w powietrzu w barwach Newcastle i stał się postrachem angielskich bramkarzy. Dobra forma poskutkowała transferem do Liverpoolu, który w perspektywie czasu okazał się jednak spektakularnym niewypałem. Po nieudanej przygodzie w „The Reds” Anglik poszukał jeszcze szczęścia w barwach West Hamu i częściowo udało mu się je odnaleźć. Na drodze stanęły jednak kontuzje, które uniemożliwiły mu powrót do pełni formy. Carroll zaliczył jeszcze krótki incydent w barwach „Srok”, ale był już wówczas ledwie cieniem samego siebie.

 

Robbie Keane to z pewnością jedna z największych legend irlandzkiego futbolu. Swoje najlepsze chwile piłkarz przeżywał jednak podczas pobytu w Londynie, kiedy reprezentował barwy Tottenhamu. W koszulce „Kogutów” zdobył łącznie 122 gole w 306 meczach. Keane odżył co prawda po przenosinach do Stanów Zjednoczonych, gdzie ponownie wzbił się na wyżyny w barwach Los Angeles Galaxy, ale na Wyspach Brytyjskich Irlandczyk grał na miarę swoich możliwości jedynie w barwach Tottenhamu.

O magicznych właściwościach klubowych koszulek wie także co nieco Wilfried Zaha. Iworyjczyk wciąż śrubuje swój bilans w Crystal Palace, jednak prawie 10 lat temu wizją gry na Old Trafford skusił go Manchester United. Zaha nie zdołał się jednak przebić do składu „Czerwonych Diabłów” i po dwóch latach błąkania się po wypożyczeniach zdecydował się powrócić na Selhurst Park. Tam ponownie odzyskał blask, którym zwrócił uwagę Manchesteru. Poskutkowało to ponownym zainteresowaniem największych angielskich klubów, jednak tym razem Zaha nie zamierzał już na dłużej rozstawać się z trykotem Crystal Palace.

Po sprowadzeniu na Anfield Andy’ego Carrolla, włodarze Liverpoolu nie wyciągnęli wniosków i ponownie ich zainteresowanie wzbudził rosły piłkarz jednego ze słabszych klubów Premier League. Podczas trzech lat spędzonych w Aston Villi Christian Benteke trafiał do siatki średnio raz na dwa mecze. Biorąc pod uwagę, że Belg zagrał w barwach „The Villans” 101 razy, jego dorobek bramkowy z tamtego okresu wygląda naprawdę imponująco. Kiedy jasne stało się, że Benteke nie jest przeciętnym „one season wonder”, zgłosili się po niego „The Reds”. Na Anfield średnia zdobywanych przez Belga goli jednak znacznie spadła, bowiem w 42 spotkaniach trafił do siatki zaledwie 10 razy.

Piłkarzem, który dobrze odnajdywał się w tylko jednych barwach jest z pewnością także Aaron Ramsay. Walijczyk był bardzo ważnym elementem podstawowej jedenastki Arsenalu. Nigdy nie wzbił się na futbolowe wyżyny, ale był graczem, którego poziom Premier League w żaden sposób nie przerastał. W końcu przygoda Ramsaya z „Kanonierami” dobiegła jednak końca, gdyż klub z The Emirates zdecydował się oddać go za darmo do Juventusu. Wygląda jednak na to, że „Stara Dama” nie zwietrzyła podstępu, bo Walijczyk w barwach Juve był cieniem samego siebie sprzed lat i jego włoska przygoda dość szybko dobiegła końca.

Nie od dziś koszulce piłkarskiej przypisuje się nadprzyrodzone właściwości. Oczywiście transfer z jednego klubu do drugiego to coś więcej niż tylko zmiana barw meczowego trykotu. Nie trudno się domyślić, że przypadki Kaki, Sancheza, Quaresmy i wielu innych zawodników mają związek z trudnościami w przystosowaniu się do nowego otoczenia i wymagań trenera, a niekiedy także z najzwyklejszym pechem. Wierzymy jednak, że choć w drobnym procencie, barwy klubowe są w stanie wpłynąć na sposób w jaki zawodnik podchodzi do swoich obowiązków oraz na jego postawę na boisku. Być może, tak jak w grze, Football Team, koszulka AC Milanu rzeczywiście dodaje piłkarzom kilka punktów umiejętności do gry w defensywie.