Benteke przekleństwem kolejnego klubu. Więcej płaci się… tylko Alexisowi

10.03.2019

Są zawodnicy, którzy ciągle prezentują równy, wysoki poziom. Są też tacy, którzy zaliczyli zbyt duży zjazd i skończyli w słabych klubach na peryferiach poważnego futbolu. Jakimś cudem są też jednak tacy, którzy mimo tego, że wciąż zawodzą, dostają kolejne szanse w niezłych klubach za naprawdę dobre pieniądze. Jednym z nich jest Christian Benteke.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Kiedy trafił do Premier League w wieku 22 lat, z miejsca stał się jedną z niespodzianek ligi. W barwach przeciętnej Aston Villi zdobył aż 19 bramek, dokładając do tego 4 trafienia w krajowych pucharach. Niestety dla niego później już nie było tak dobrze, co nie przeszkodziło mu z zostaniu w pamięci czołowych klubów. W 2015 roku sięgnął po niego Liverpool, który szybko przekonał się (podobnie jak z Andym Carrollem), że to nie to.

Słaba forma to jedno, ale ogromne pieniądze płacone zawodnikowi to już coś innego. To zastanawiające, czym kierują się te nieco mniejsze kluby, wyciągając „upadłe gwiazdy”. Zdobycie prestiżu jakimś większym nazwiskiem? Liczenie, że resztę zespołu olśni i zaczną grać lepiej? Nie wiadomo, ale tak w tym przypadku postąpiło Crystal Palace. 130 tysięcy funtów tygodniówki to nie ligowy szczyt, ale i tak bardzo konkretna kwota. W przeliczeniu na liczbę zagranych minut, Benteke okazuje się jednym z najdroższych do utrzymania piłkarzy na Wyspach.

Alexis Sanchez i Mesut Oezil – towarzystwo więcej niż doborowe. O obu mówi się w kontekście przepłaconych upadłych gwiazd. Benteke można porównać zarówno do nich, jak i do czwartego Kevina De Bruyne. Napastnik łączy słabą dyspozycję z traceniem czasu na kontuzje. W efekcie każda jego minuta gry w tym sezonie kosztowała klub prawie… 9 tysięcy funtów. Benteke miał udany tylko pierwszy rok w Crystal, potem w całym sezonie zdobył trzy bramki ligowe, obecnie nie trafił ani razu. Ciekawe, czy już mają go dość…

Odbierz darmowy zakład 20 zł