F1

Pokrzywiński: „To był przebłysk takiego weekendu, który chcemy oglądać”

08.05.2024

Lando Norris został triumfatorem wyścigu o GP Miami. Dla Brytyjczyka jest to pierwsza wygrana w F1. Drugi był Max Verstappen, a podium uzupełnił Charles Leclerc. Z bardzo dobrej strony pokazali się kierowcy sponsorowanego przez ORLEN RB. Daniel Ricciardo był czwarty w sprincie, a Yuki Tsunoda dojechał jako siódmy w wyścigu. Sprawdź podsumowanie GP Miami.

Blisko wielkiej afery

Start wyścigu musiał być niezwykle stresujący dla Sergio Pereza. Chciał wykorzystać słaby start Charlesa Leclerca z drugiego miejsca i omal nie zgarnął Maxa Verstappena przestrzeliwując zakręt. Był też blisko zakończenia wyścigu kierowców Ferrari, ale Leclerc i Carlos Sainz zachowali czujność. Zamieszanie wykorzystał Oscar Piastri, który wyprzedził Hiszpana, a chwilę później uporał się też z Charlesem. Australijczyk nie był w stanie odjechać od kierowców Ferrari, którzy przez wiele okrążeń byli w zasięgu DRS.

Aż trudno jest sobie wyobrazić jak wściekły byłby Red Bull, gdyby Sergio Perez uderzył w Verstappena. Przyzwoite wyniki, jakie kręci w ostatnim czasie Checo, najpewniej poszłyby w niepamięć i jego pozycja w Red Bullu mogłaby być po raz kolejny kwestionowana.

Nieudana podcinka

Na czele stawki działo się niewiele. Leclerc trzymał się Piastriego, ale nie był w stanie go wyprzedzić. Ferrari zdecydowało się na szybkie ściągnięcie Monakijczyka na zmianę opon. Tempo Charlesa było dobre, ale nie na tyle, aby podcinka dała mu wyraźną przewagę. Ten sam problem miał Sergio Perez, który po zmianie opon nie jechał wiele szybciej od Norrisa na starych medach. Brytyjczyk w czystym powietrzu miał znakomite tempo i błyskawicznie niwelował stratę do Carlosa Sainza.

Szczęśliwy safety car

Lando Norris poza znakomitym tempem miał też mnóstwo szczęścia. Jako jedyny z czołówki został na torze nieco dłużej na medach i zjechał dopiero, gdy na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Po wyjeździe z boxu znalazł się przed Maxem Verstappenem i był liderem wyścigu.

SC wywołała kraksa między Sargeantem i Magnussenem. Duńczyk zdecydował się na odważny atak, ale nie było miejsca na jego wykonanie, przez co razem z kierowcą Williamsa wylecieli z toru. Magnussen otrzymał dwa punkty karne i 10 sekund kary, a doliczając do tego trzy punkty karne w sprincie, jest faworytem do tego, aby być pierwszym kierowcą w historii, który z powodu punktów karnych nie wystąpi w wyścigu. Magnussen zebrał już 10 punktów na 12 możliwych i to wszystkie w tym sezonie (z czego pięć podczas GP Miami).

Znakomite tempo Norrisa

Wydawało się, że po restarcie Max Verstappen odzyska prowadzenie. Od razu zaatakował Norrisa, ale kierowca McLarena przytomnie się obronił, a następnie odjechał od Holendra, sukcesywnie budując przewagę. McLaren mógł nawet pokusić się o podwójnie podium, ponieważ jadący na trzeciej pozycji Leclerc miał najbardziej zużyte opony.

Zacięta walka Piastriego z Sainzem sprawiła, że Monakijczyk zbudował sobie bezpieczną przewagę. Do tego Carlos uderzył w Piastriego, przez co Australijczyk musiał wymienić przednie skrzydło. Hiszpan za swoje przewinienie otrzymał pięć sekund kary, przez co spadł za Sergio Pereza. Wyścig zasłużenie wygrał Lando Norris. Był to jego pierwszy triumf w F1. Drugi na metę dojechał Max Verstappen, a trzeci był Charles Leclerc.

Ponadprzeciętne wyniki RB

Weekend w Miami był bardzo udany dla obu kierowców RB, którego sponsorem jest ORLEN. Daniel Ricciardo zaprezentował się nadzwyczaj dobrze w sprincie, kończąc go na czwartej pozycji, a Yuki Tsunoda dojechał w wyścigu na siódmym miejscu.

O komentarz do wydarzeń na torze w Chinach poprosiliśmy eksperta Formuły 1 – Bartosza Pokrzywińskiego.

Z nieba do piekła, Norris miał pecha i nie ukończył sprintu, a w wyścigu w idealnym dla niego momencie wyjechał SC, co z połączeniem ze znakomitym tempem zaowocowało pierwszą wygraną Lando w F1. Jak oceniasz ten weekend w wykonaniu Brytyjczyka?

Bartosz Pokrzywiński: Był bardzo dobry, ale nie perfekcyjny i to właśnie było takie piękne. Cały ten weekend nie układał się perfekcyjnie dla żadnego z kierowców. Nawet Max Verstappen po okrążeniu kwalifikacyjnym do Sprintu mówił, że to było przeciętne kółko. To był przebłysk takiego weekendu, który chcemy oglądać. Tutaj chodziło nie tylko o to, kto ma najlepszy bolid, ale też kto będzie w stanie z niego najlepiej skorzystać i popełni najmniej błędów. Lando za kierownicą McLarena z poprawkami od samego początku miał potencjał na coś dużego, tylko nie byliśmy pewni jak szybki może być. Sprint nie poszedł po jego myśli, ale jestem pewien, że tam też byłaby szansa na stosunkowo duże punkty. W wyścigu pokazał swój potencjał dopiero po tym, kiedy uwolnił się zza Pereza. Szczęście, nieszczęście – tak czy inaczej fortuna była po stronie Lando, który też zostając odpowiednio na torze po prostu zasłużył sobie na to, żeby to „pod niego” zagrał samochód bezpieczeństwa. Za kilka tygodni nikt nie będzie pamiętał o tych okolicznościach, a trofeum pozostanie. Liczymy na więcej od McLarena.

Wyraźną przewagę nad resztą stawki mają Red Bull, Ferrari i McLaren, a między pozostałymi zespołami strata nieco się zmniejszyła. O punkty może powalczyć coraz więcej zespołów, czy to specyfika toru wpłynęła na gorsze tempo Astona Martina i Mercedesa?

Bartosz Pokrzywiński: Czy to nie jest właśnie piękne? Jeszcze kilka wyścigów temu mówiliśmy o tym, że jest Red Bull, potem grupa pościgowa, a dalej pięć ekip próbujących wyrwać tym z przodu chociaż jeden punkt. Ciekawe jest to rozwarstwienie grupy pościgowej. Ferrari od początku było szybkie, ale teraz najnowszymi poprawkami McLaren wykonał trochę dłuższy krok od Scuderii. Z drugiej strony Włosi przygotowują solidny pakiet usprawnień na Imolę. Powoli, oby nie na krótką chwilę, dochodzimy do takiego momentu w tym sezonie, gdzie najdrobniejszy błąd Pereza czy Verstappena może być wart nawet kilka pozycji na starcie i później walkę z temperaturą opon, jadąc gdzieś za liderem. W przypadku Mercedesa to nie tylko specyfika toru, ale wciąż bardzo wąskie i trudne do uzyskania optymalne okno pracy ich tegorocznej konstrukcji. Aston z kolei jest bardziej niepokojący, bo tutaj nie widać odpowiedzi na usprawnienia rywali. W zeszłym sezonie było podobnie.

Bardzo dobry weekend mieli kierowcy sponsorowanego przez ORLEN RB. Czy Twoim zdaniem Ricciardo i Tsunoda zmaksymalizowali wynik?

Bartosz Pokrzywiński: Zacznę od Yukiego, bo tutaj sprawa jest prosta. Po krótkiej wpadce w Chinach Japończyk wrócił na swoje miejsce – jest solidnym i szybkim kierowcą, który dba o dorobek punktowy zespołu. Tutaj bez zaskoczeń, po prostu brawo Tsunoda! W przypadku Daniela, nie da się tego logicznie wytłumaczyć. Pytanie tylko, czy to jego 4. miejsce w Sprincie po starcie z 4. pozycji (!!!!!) to anomalia, czy anomalią jest tak beznadziejny wynik w niedzielę? Niestety znam odpowiedź, bo tempo bolidów VCARB nie jest zdecydowanie na poziomie Ferrari czy McLarena, ale mimo tego, co Daniel zrobił w kwalifikacjach i wyścigu, a raczej mimo tego czego nie zrobił, nadal widać, że coś dzwoni. Teraz Ricciardo sprawdza gdzie dzwoni, bo to, co widzieliśmy w Sprincie, to był właśnie stary dobry Daniel – facet który bez kompleksów walczy z czołówką. Cokolwiek byśmy nie mówili o kierowcach, weekend w Miami to sukces, o jakim ten zespół nawet nie śnił – 12 punktów w dwa dni. Brawo, brawo, brawo.

Czy możemy zacząć mówić o odrodzeniu Alpine? Ocon zajął 11. miejsce w Chinach, a teraz uplasował się w TOP 10. Całkiem przyzwoite tempo prezentował też Gasly.

Bartosz Pokrzywiński: To odrodzenie raczej powinniśmy rozumieć jako powolny powrót na swoją pozycję. Mówi się o odzyskaniu pięciu kilogramów masy, a w Formule 1 to bardzo, bardzo dużo. Z drugiej strony moglibyśmy – i tak między nami mówiąc – powinniśmy, zadawać pytania – jak można było dopuścić do zbudowania czegoś takiego? Jednak tak – to jest krok naprzód, krok w kierunku powrotu do swojego miejsca w kolejce po punkty. Zobaczymy, jak w kolejnych rundach francuski zespół będzie wypadał w porównaniu z Haasem, bo w tym momencie to ta ekipa może być ich głównym rywalem, zakładając oczywiście, że utrzymają tempo rozwoju.

Jak oceniasz atrakcyjność wyścigu o GP Miami?

Bartosz Pokrzywiński: Jeśli chodzi o oprawę oraz otoczkę, kocham to – uwielbiam amerykańskie, rozrywkowe opakowanie dla Formuły 1. W kwestii sportowej to było najlepsze Miami jakie widzieliśmy i sporą zasługę miało tutaj połączenie walki o przyczepność i temperaturę miękkich opon. Kierowcy popełniali błędy, trudno im było wyczuć bolidy w tych warunkach. Gdybym mógł coś zasugerować organizatorom, to ja bym wydłużył strefę DRS przed zakrętem numer 17 o jakieś 10-20 metrów. Wtedy udałoby się porozbijać pociągi DRS, a i Carlos może nie uszkodziłby skrzydła Oscara.

Pięć punktów w jeden weekend Magnussena. Byłby to wynik, który Haas brałby w ciemno, ale problem w tym, że były to punkty karne. Jak uważasz, będzie to pierwszy kierowca, który będzie musiał pauzować?

Bartosz Pokrzywiński: Chciałbym, bo cały czas nie doczekaliśmy się sytuacji, w której we współczesnej Formule 1 FIA pozwoliłoby kierowcy na zebranie 12 oczek i pauzowanie. Pierre Gasly po Australii w zeszłym roku został uratowany durną wymówką ekipy, że przecież to kontakt z kolegą z zespołu, więc wszystko zostaje w rodzinie. Kevinowi przydałoby się trochę ochłonąć, a innym zawodnikom przydałby się przykład kierowcy, który został REALNIE ukarany przez organizatorów całego cyklu. Nie chcę nic mówić, ale za dyskusyjny manewr w Chinach Fernando dostał trzy punkty. W kwestii intencji i ducha walki sportowej – to, co zrobił Hiszpan nie stało na tej samej półce, w tym samym sklepie, w tym samym mieście czy województwie w porównaniu z tym, co wyczyniał Kevin.

Szybkie podsumowanie weekendu

Bartosz Pokrzywiński

Kierowca dnia – Lando Norris
Najlepszy manewr wyprzedzania – walka Hamilton-Hulkenberg

Największe rozczarowanie – Aston Martin
Największe zaskoczenie weekendu – Ricciardo w Sprincie

Patryk Śliwiński

Kierowca dnia – Lando Norris
Najlepszy manewr wyprzedzania – pierwszy manewr Hamiltona na Hulkenbergu
Największe rozczarowanie – tempo Astona Martina
Największe zaskoczenie weekendu – nadzwyczaj dobrze działające poprawki McLarena