Bologna zastąpiła Zirkzee – to skalp polityki „moneyball”

24.07.2024

Bologna w minionym sezonie ligi włoskiej zajęła piąte miejsce, praktycznie do końca walcząc o ligowe podium. Stało się tak dzięki znakomitej symbiozie pomiędzy zawodnikami, trenerem Thiago Mottą, a także pionem sportowym w postaci Giovanniego Sartoriego oraz Marco Di Vaio. Teraz po odejściu Joshuy Zirkzee potrzeba było prędko znaleźć następcę Holendra i… udało się ściągnąć jego rodaka. Thijs Dallinga za 18 milionów euro z bonusami dołączył do „Rossoblu”.

Bologna zastąpiła Zirkzee – to skalp polityki „moneyball”

Joshua Zirkzee w minionym sezonie był jednym z kluczowych piłkarzy u Thiago Motty – w końcu zagrał na miarę potencjału w Serie A po tym jak w Parmie kilka lat temu zerwał więzadła. Były zmiennik Roberta Lewandowskiego w Bayernie po udanym sezonie był bardzo blisko Milanu, jednak „Rossoneri” utknęli w martwym punkcie z uwagi na wysoką prowizję, której żądał agent Holendra Kia Joorabchian.

United z kolei poszło na rękę obu stronom i zapłaciło ciut więcej niż klauzula (42,5 zamiast 40 milionów euro) i zapewniło sobie usługi piłkarza, który określa się mianem „dziewięć i pół”. Bologna ma już jego zastępcę w swoich szeregach.

Dla Bologni to czwarty transfer w letnim oknie. Wcześniej bolończycy pozyskali Emila Holma ze Spezii, Nicolo Cambiaghiego z Atalanty oraz na zasadzie wolnego transferu – Juana Mirandę z Realu Betis.

Dallinga a „moneyball”

Holender trafił do Tuluzy latem 2022 roku. Francuski klub od lipca 2020 roku, od kiedy amerykańska firma inwestycyjna RedBird Capital Partners nabyła większościowy pakiet udziałów w drużynie, mianowała Damiena Comolliego na prezesa. Ten zdecydował o tym, aby wykorzystywać do znajdywania piłkarzy nowoczesne narzędzia, tak aby dopasować swoją filozofię do polityki „moneyball”, co jest coraz bardziej popularne w wielu klubach. W Anglii na przykład stosuje to Brentford. Tanio kupić, drogo sprzedać, a do tego nie budować składu za miliony, tylko budżetowo. Znaleźć perełki, które akurat dopasują się do stylu drużyny, a potem sprzedać z zyskiem większym graczom.

W Europie ten sposób działania przyjęły w ostatniej dekadzie: wspomniane powyżej Brentford, a także Midtjylland czy Milan. Kiedyś bazował na tym Everton Davida Moyesa, który stał się niewygodnym rywalem dla czołówki. Moyes, jeszcze jako trener Preston North End, był podobno jedynym menedżerem spoza Premier League, który kupował statystyki dotyczące zawodników od dostawcy danych Prozone. Przyszedł do Evertonu i zabrał ze sobą „cyferki”. W 2020 roku Billy Beane – twórca całego systemu – kupił 5% udziałów w AZ Alkmaar, będąc przez poprzednie pięć lat doradcą tego klubu.

Filozofia ta doczekała się nawet filmu, w którym główną rolę grał Brad Pitt. Fabuła toczy się wokół drużyny baseballa Oakland Athletics, gdzie generalny dyrektor Billy Beane wzmacnia skład drużyny według cech, które są potrzebne drużynie do lepszego funkcjonowania na placu boju. To samo właśnie wdrożyła Tuluza, później AC Milan. Takie coś ma tym klubom pozwolić (jak wcześniej Brentfordowi czy Midtjylland) w walce z dużo bogatszymi rywalami na płaszczyźnie krajowej bądź europejskiej.

Już na tym etapie można stwierdzić, że Dallinga to jeden z najlepszych ruchów „moneyball”. Mogą się z nim równać jedynie reprezentanci Anglii, którzy reprezentowali (lub nadal reprezentują) Brentford – Ivan Toney, Ollie Watkins oraz Ezri Konsa. Holender trafił do siatki prawie 80 razy w ostatnich trzech sezonach, z czego 37 razy dla klubu z Francji, który grał już na poziomie Ligue 1. W sezonie 2021/22 w barwach Excelcioru Rotterdam w drugiej lidze holenderskiej strzelił aż 36 goli. To tam zrobił furorę.

Fot. PressFocus