Gasperini wspomina Ilicicia: „Po Valencii był jednym z najlepszych na świecie”

13.10.2024

Gian Piero Gasperini był gościem panelu dyskusyjnego „Festival dello Sport”, który odbywa się w tym roku w Trento. Trener Atalanty powiedział co nieco na scenie o tym co było, jest i będzie w obrębie swojego klubu, jego największej perełki w obfitym CV. Opiekun aktualnego zwycięzcy Ligi Europy wysławiał się choćby na temat Josipa Ilicicia czy Papu Gomeza, swoich dwóch podopiecznych, którzy dali jemu i kibicom w Bergamo ogrom radości.

Gasperini wreszcie wygrał puchar

Gasperini przez długi czas nie mógł pochwalić się wygranym trofeum. Jego podejście mimo triumfu w Dublinie w maju nie zmienia się. Gasperini to przede wszystkim miłośnik progresu.

Podniesienie pucharu lub wygranie mistrzostw nie może być jedynie rezultatem, to coś innego. Każdy ma swoje cele i osiąga swój własny wymiar. Bądź szczęśliwy, jeśli dostaniesz awans lub jeśli uda ci się zrobić coś więcej dla swoich dzieci, rodziny. Inaczej życie nie miałoby sensu. Błędy służą do samodoskonalenia i pójścia naprzód.

Opowiedział on o swoich odczuciach, które nim kierowały, przychodząc do Bergamo i o tym, co czuje z perspektywy czasu: – Po Genoi, gdy przybyłem do Atalanty – szukałem klubu, w którym mógłbym pracować z młodzieżą. Widziałem tutaj możliwość wykonywania takiej pracy, byłem przekonany, że trafiam do właściwego środowiska, które w Italii nie istniało.

– Nie sądziłem, że dotrzemy do Ligi Europy i zrobimy to, co zrobiliśmy. Chcieliśmy stworzyć inną mentalność, a nie tylko grać defensywnie – miałem szczęście, że trafiłem na klub, który mi na to pozwolił. Szczęściem jest umiejętność prezesa, który wytrzymał początek i cztery z pięciu przegranych meczów. Potem nastąpił punkt zwrotny i wygraliśmy aż osiem meczów z rzędu – wtedy zyskaliśmy pewność siebie i było łatwiej.

Gasperini zwrócił uwagę na drogę jaką przebyto w Bergamo, ale i… docenił kibiców Liverpoolu, którzy po nokaucie od „La Dei” wyrazili spory szacunek do postawy Włochów. Atalanta zagrała rewelacyjnie na Anfield i zmiażdżyła Liverpool 3:0. To był szok w angielskim środowisku. Tym bardziej, że miała jeszcze okazje, by wygrać nawet 4:0 czy 5:0. To był pokaz najwyższej jakości.

Bycie kimś więcej niż utrapienie w Europie, stwarzanie problemów wielkim drużynom, to dla nas zaszczyt. Zwycięstwo nad Kloppem było niesamowite. Jedną z największych satysfakcji było wygranie w ten sposób na Anfield, przy pełnym stadionie i otrzymaniu oklasków od całej publiczności na koniec meczu. We Włoszech trudno to osiągnąć. Byłoby miło przywrócić futbol do starcia i meczu, aby następnie uszanować i uznać przeciwnika, bo nadal jest dużo chamstwa.

Gasperini wspomina Josipa Ilicicia i Papu Gomeza

Ważną częścią jego ośmiu lat pracy był Papu Gomez. Piłkarz, który swego czasu czarował w Metaliście Charków oraz Catanii, w Bergamo stał się prawdziwą gwiazdą Serie A. Rozstanie z Argentyńczykiem dla trenera łatwe nie było, bo bardzo go cenił: – Wielu graczy dało mi wielką satysfakcję, dostaję coś od każdego. Papu Gomez był niezwykłym graczem. Przewidywał, był szybki – miał wielką jakość i futbolową inteligencję. Niestety, sport czasem nie ma litości i gdy przychodzi moment, że obniża się jakość Twoich występów jest to swego rodzaju problem. Gdy nasze drogi się rozeszły, ja sam cierpiałem, to normalne.

Skoro Papu Gomez, to i obowiązkowo trzeba było poruszyć temat Josipa Ilicicia. Słoweński magik zachorował depresję w chwili, gdy doszedł do absolutnie wybitnego poziomu. Gasperini powiedział, że nie tylko on nie wiedział jak mu pomóc.

– Ilicicia dotknęła depresja w najlepszym momencie jego kariery, przypomina to o aspekcie ludzkim sportowców. Po Valencii był piłkarzem na poziomie kandydatów do Złotej Piłki, jednym z najlepszych na świecie. Cztery gole i byliśmy w ćwierćfinale – gdybyśmy mieli jego i Papu gotowych na 100%, zakotwiczylibyśmy na dłużej w Lidze Mistrzów. Covid był dla niego mocno wyniszczający, uderzył w jego codzienne życie.

– Trudno sobie z tym poradzić lub to wytłumaczyć. Gdy masz uraz – wiesz jak go leczyć, gdy masz depresję, nie wiesz jak reagować. Nie tylko ja, ale także ludzie wokół niego byli bezradni. To trwało półtora roku, miał przebłyski, mieliśmy wrażenie, że już się z tym uporał, ale nie miał tych samych zdolności i siły psychicznej co do tej pory. Cieszę się jednak, że zagrał na EURO ze Słowenią. Gdy mistrzowie odchodzą, co widzieliśmy przy okazji Rafy Nadala, pozostawiają po sobie ogromną pustkę.

Na koniec Gasperini zaskoczył, choć może i kurtuazyjnie, „dla fabuły”, mówiąc, że jego głos w Złotej Piłce pójdzie na Ademolę Lookmana. Nigeryjczyk w finale Ligi Europy wręcz w pojedynkę pokonał niepokonany wtedy w tamtym sezonie Bayer Leverkusen 3:0, notując hat-tricka: – Komu dziś dałbym Złotą Piłkę? Bez wątpienia Lookmanowi. Jego umiejętności pomogły nam wygrać Ligę Europy.

Fot. PressFocus