Podpowiedź dla Brzęczka – jedenastka z ekstraklasy

04.09.2019

Artur Jędrzejczyk, Jakub Błaszczykowski Robert Gumny to jedyni piłkarze ekstraklasy, którzy dostali powołanie od Jerzego Brzęczka. W polskiej lidze występuje jednak trochę piłkarzy, którzy może niekoniecznie już teraz powinni zagrać w kadrze, ale na razie do niej aspirują. I co niektórzy mogą w przyszłości stanowić o jej sile.

Wybranie jedenastki zawodników z ekstraklasy, którzy mogliby znaleźć się w kręgu Jerzego Brzęczka nie było łatwe. Nie na każdej pozycji łatwo bowiem znaleźć młody talent, dlatego są w niej też zawodnicy z doświadczeniem, którzy jednak nie cieszyli się do tej pory zainteresowaniem selekcjonera. Na niektórych pozycjach wybór został oparty o obecną formę. Dlatego w składzie jest choćby Przemysław Płacheta, a nie Kamil Jóźwiak. A zamiast Mateusza Wieteski jest 34-letni Lewczuk. Dlaczego trzech obrońców, a nie mniej pomocników? Odpowiedź jest prosta – łatwiej w ekstraklasie znaleźć wśród tych drugich zawodników aspirujących do gry w kadrze.

Radosław Majecki

To obecnie najlepszy polski bramkarz w lidze i trudno znaleźć innego, który od razu wskoczyłby na reprezentacyjny poziom. W ostatnim czasie w ekstraklasie prym wiodą zagraniczni golkiperzy – Pavels Steinbors, Matus Putnocky, Dusan Kuciak. Przyzwoicie radzi sobie Damian Węglarz, ale na razie nie gwarantuje pewności z tyłu. Nie da się ukryć, że to od lat najlepiej obstawiona pozycja w kadrze, a Radosław Majecki musiałby pokonać zarówno kilku wyjadaczy, jak i rówieśników grających w zagranicznych klubach. W każdym razie, na tle polskich bramkarzy z ekstraklasy Majecki się wyróżnia. Zarówno jeśli chodzi o refleks, jak i uczestnictwo w grze w polu. Statystyki w tym przypadku nie kłamią – tylko w czterech meczach tego sezonu nie zachował czystego konta. Owszem, linia defensywna Legii miała na to również spory wpływ, jednak nie można odebrać zasług Majeckiemu, któremu też zdarzało się uratować wynik.

Tymoteusz Puchacz

Kolejny młody talent. To jeszcze nie jest zawodnik, który potrafi utrzymywać równą dyspozycję przez choćby cały mecz. Należy jednak docenić jego zaangażowanie w akcje ofensywne. Mógłby być wahadłowym w taktyce z trzema obrońcami, której Dariusz Żuraw nie preferuje w ostatnim czasie. Często gra na skrzydle, gdyż lepiej sobie radzi z przodu niż z tyłu, aczkolwiek to kwestia doświadczenia. Przy niedoborze na tej pozycji w reprezentacji (ile to już lat trwa?), mógłby okazać się wzmocnieniem. Zdecydowanie większym niż Arkadiusz Reca.

Igor Lewczuk

Doświadczony stoper, który latem wrócił do Polski i od razu stał się wyróżniającą postacią. Przez lata był uważany za co najwyżej solidnego ligowca. Zdecydowanie jeden z najmniej docenianych polskich obrońców. W duecie z Pazdanem byli murem nie do przejścia. W Bordeaux w pierwszych sezonach grał częściej, w dwóch następnych rzadziej. Jego powrót do Legii okazał się wzmocnieniem dla obrony. Wieteska ma przebłyski, ale to wciąż nie jest poziom pierwszej reprezentacji, choć pewnie niedługo do niej trafi. W tej chwili jednak lepszym uzupełnieniem byłby Igor Lewczuk. Dobre mecze w lidze i pucharach (dobra, drugi mecz z Rangers trochę słabszy) powinny zwrócić uwagę selekcjonera choćby po to, aby był zawodnikiem szerokiego składu.

Karol Fila

Jeden z największych młodych talentów Lechii miałby trudniejsze zadanie, gdyż reprezentacji nie ma problemów z prawą obroną. Nawet w ekstraklasie ma trudnego konkurenta do gry w kadrze – Roberta Gumnego. Fila jednak również aspiruje do reprezentacyjnego poziomu. Dobrze się czuje w taktyce Piotra Stokowca, zarówno w grze czterema, jak i trzema obrońcami, gdy gra na wahadle. Grał dużo już w poprzednim sezonie, jednak wtedy bardziej zwracano uwagę na Filipa Mladenovicia z przeciwnej strony boiska. Styl gry? Za jakiś czas mógłby stać się zawodnikiem o podobnej specyfice, co Łukasz Piszczek. Do tego potrzebny byłby jednak zagraniczny transfer. Może do Serie A? Podobno jest na celowniku kilku włoskich klubów.

Przemysław Płacheta

To jeden z głównych kandydatów do tytułu odkrycia tego sezonu. Może jeszcze się nie zadomowił w pamięci przeciętnych kibiców, śledzących futbol od meczu do meczu kadry, jednak kto ogląda mecze Śląska w tym sezonie widzi, jaki potencjał ma ten zawodnik. Płacheta ma spory wpływ na akcje ofensywne Śląska w tym sezonie. Fakt, nie zawsze jest skuteczny, ale niemal zawsze jest przydatny. W letnim oknie transferowym mógł trafić do kilku klubów, w których jednak niekoniecznie grałby regularnie. Decyzja, którą podjął okazała się udana zarówno dla niego, jak i Śląska. Możliwe, że usłyszymy o nim wiele razy w tym sezonie, jak i w kolejnych. Przy obecnym progresie, w przyszłym roku powinien przynajmniej otrzeć się o reprezentację. W tej chwili postawą jest bliżej niej niż choćby Kamil Jóźwiak.

Jarosław Kubicki

Kolejny z niedocenianych zawodników. W Zagłębiu Lubin dopiero gdy odszedł zrozumiano, jak ważnym ogniwem był na boisku. W Gdańsku znów spotkał się z Piotrem Stokowcem, który wprowadził go do zespołu Miedziowych i tym razem również ta współpraca jest bardzo owocna. O ile na początku sezonu można było narzekać na środek pola Lechii, bardziej dotyczyło to zagrań ofensywnych (braku Rafała Wolskiego) niż cofnięcia się do defensywy. W wielu meczach Kubicki jest jednym z najwięcej biegających zawodników i nie jest to bezsensowne bieganie. Absolutnie nie jest kreatorem gry czy dominantem środku pola. To po prostu bardzo (z wykrzyknikiem!) pożyteczny zawodnik, który odciąża wyżej grających zawodników z zadań defensywnych.

Taras Romanczuk

Coś za dużo tych defensywnych pomocników? Może w swoim debiucie w reprezentacji nie podołał oczekiwaniom. Wciąż jednak jest ważnym elementem Jagiellonii. Cechuje go przede wszystkim nieustępliwość i ogromna sportowa ambicja, z piłką jak i bez niej. Nieprzypadkowo jest kapitanem zespołu Ireneusza Mamrota. To defensywny pomocnik, jednak w przeciwieństwie do Jarosława Kubickiego, może mieć większy udział w zdominowaniu środka pola.

Filip Starzyński

W tym zestawieniu najbardziej doświadczony w reprezentacji. Wie, co to klimat kadry, poznał go też z perspektywy udziału w wielkim turnieju. To fakt, że wszedł na boisko jedynie w doliczonym czasie meczu z Ukrainą podczas Euro 2016, jednak przez przypadek tam się nie znalazł. To wciąż bez wątpienia jeden z najlepszych zawodników na pozycji ofensywnego pomocnika w ekstraklasie, o ile omijają go kontuzje. Starzyński najlepiej gra, gdy musi wziąć ciężar ofensywy drużyny na swoje barki. Pokazał to wiele razy w Zagłębiu, ale również w meczu reprezentacyjnym przeciwko Finlandii. Wtedy chyba Adam Nawałka trochę zakochał się w jego grze. Nic dziwnego. Może to nie jest typowy lider, ale sprawdza się jako centralny punkt między środkiem, skrzydłami i napastnikiem.

Sebastian Kowalczyk

W tym sezonie jest podstawowym zawodnikiem Pogoni. I sprawdza się całkiem dobrze. Widać że to nie jest jeszcze zawodnik ukształtowany piłkarsko, ale grający mądrze, potrafiący się ustawić na boisku. O młodych skrzydłowych mówi się, że zazwyczaj są jeźdźcami bez głowy. Kowalczyk do nich nie należy. Od kilku spotkań jest kapitanem Portowców, pod nieobecność Adama Frączczaka. Jedna bramka i asysta – może statystyki na razie ma bez rewelacji. Jednak jeśli wciąż będzie grać regularnie, to i one będą się

Jarosław Niezgoda

Jeszcze miesiąc temu nikt nie brał go pod uwagę w kontekście reprezentacji. Po meczach z ŁKS-em i Rakowem w lidze, podczas których zdobył pięć bramek to się jednak zmieniło. I nie tylko też pryzmat goli, ale również ustawiania się, współpracy z zespołem, dążenie do kreowania akcji. Takim napastnikiem nie był w Legii Sandro Kulenović, a jego transfer umocnił pozycję Niezgody w ataku. Może za szybko, by tak mówić po dwóch udanych meczach, ale to może być jego sezon. Żeby grać w ataku reprezentacji nie wystarczy jednak błyszczeć w ekstraklasie.

Adam Buksa

Napastnik był już powoływany do kadry przez Jerzego Brzęczka. Od lat jest uważany za jeden z największych talentów w Polsce na swojej pozycji. Poprzedni sezon miał udany, jednak w tym radzi sobie nieco słabiej. Zdobył dwie bramki i zaliczył asystę. W pierwszym meczu sezonu dobrze wyglądała jego współpraca ze Zvonimirem Kozuljem. Od tamtej pory nie był jednak za często chwalony. Może gol w meczu ze Śląskiem sprawi, że 23-latek się przełamie i znów będzie aspirować do listy powołań do reprezentacji.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!