Samuel Okunowo: „Guardiola, Rivaldo, Figo, ale to był zespół!”

04.09.2019
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 14:32

Samuel  Gbenga Okunowo przez pięć lat był zawodnikiem Barcelony. W latach 1998-99 zdobył wraz z zespołem dwa mistrzostwa, wystąpił również w kilku spotkaniach Ligi Mistrzów. Obecnie występuje w Agrupacio Barca Jugadors, które jest drużyną oldbojów Blaugrany. W niedzielę wraz z zespołem przyleciał do Polski, aby wziąć udział w meczu charytatywnym z zespołem Oldboy Orla Wąsosz. 

Pieniądze z dzisiejszego meczu zostaną przekazane na pomoc fundacji “Przylądek Nadziei”, która pomaga dzieciom chorym na raka. Co pan sądzi o takich akcjach?

To niesamowite uczucie być uczestnikiem tego wydarzenia. W tym meczu nie sama gra była dla nas najważniejsza, tylko to że mogliśmy przyczynić się w jakiś sposób do tego, aby pomóc wielu dzieciom, które zmagają się z rakiem. Jutro będziemy mieli okazję się z nimi spotkać. Podziwiamy to, że jest tutaj tylu wspaniałych ludzi, którzy zorganizowali to wydarzenie i nas zaprosili. Naprawdę bardzo się cieszymy, że mogliśmy tu przyjechać.

Co pan sądzi o zespole Oldboy Orla Wąsosz? Wygraliście 10:3, jednak nie było łatwo od początku, gdyż wasi rywale prezentowali ambitną i dosyć pomysłową grę.

Uważam, że zagrali bardzo dobrze. Nie było wcale widać, że to już byli zawodnicy tego klubu, grali naprawdę ciekawy futbol. Momentami było nam trudno przebić się przez ich obronę. Mogę powiedzieć, że to był mecz przyjaźni. Atmosfera na boisku była fantastyczna i jest nam miło, że mogliśmy się zmierzyć z tym zespołem.

Czy zespół Agrupacio Barca Jugadors składa się jedynie z byłych zawodników Barcelony? Czy są w nim też choćby byli piłkarze, którzy byli sympatykami klubu, ale nigdy im nie było dane w nim zagrać?

Wszyscy nasi piłkarze występowali w Barcelonie, na różnych poziomach. Niektórzy grali w pierwszym, drugim albo trzecim zespole, część w rezerwach. Ja i dwóch innych kolegów z drużyny, w której dziś gramy miała tę okazję, by zadebiutować w pierwszym. Teraz wszyscy jesteśmy już na emeryturze, jednak wcześniej każdy z nas miał styczność z Blaugraną.

Jak to się stało, że trafił pan do Barcelony z nigeryjskiego klubu Shooting Stars?

Zostałem zauważony przez Barcelonę, gdy miałem 17 lat. Występowałem wtedy w młodzieżowej kadrze Nigerii. I już gdy byłem siedemnastolatkiem, zdecydowano się na mnie postawić. Podpisano ze mną stały kontrakt. I zostałem tam na kilka niezwykłych lat mojego życia.

Co najlepiej pan wspomina z czasów gry w Barcelonie?

Do tej pory wciąż pamiętam wiele meczów. W lidze hiszpańskiej, w Lidze Mistrzów. Miałem okazję wystąpić w meczach z Manchesterem United i Bayernem…

I to w sezonie 1998/1999, gdy oba zespoły wystąpiły w finale Ligi Mistrzów.

Tak, to było ciekawe doświadczenie. Największym naszym sukcesem było jednak końcowe zwycięstwo w lidze hiszpańskiej. Udało nam się tego dokonać dwa razy z rzędu, w latach 1998-1999.

Grę z którymi piłkarzami Barcelony wspomina pan najlepiej?

Gra z Pepem Guardiolą, który był mózgiem naszej drużyny, a teraz świetnie sobie radzi jako trener Manchesteru City. Rivaldo, Luis Figo i dwaj znakomici Holendrzy – Patrick Kluivert i Philip Cocu. Poza tym jeszcze Luis Enrique… Ale to był zespół!

Czy wciąż jest pan w kontakcie z nimi?

Tak, w dodatku gramy razem, gdy są organizowane mecze legend Barcelony, w których spotykamy się z byłymi gwiazdami innych zespołów. To miłe, gdy możemy spotkać się po latach, w dodatku na boisku.

Grał pan również w kilku państwach Europy Wschodniej – Rumunii, Albanii, na Ukrainie. Jak ocenia pan ten okres swojej kariery?

Naprawdę było dosyć trudno przyzwyczaić się do stylu gry każdej z tych lig. Najbardziej jednak byłem zadowolony ze swojego pobytu na Ukrainie, dobrze mi się tam grało.

A jak się grało na Malediwach? 

Przez jakiś czas chciałem tam zakończyć swoją piłkarską karierę. Ostatecznie jednak zdecydowałem się na powrót do Nigerii i tam zdecydowałem się zawiesić buty na kołku.

Czy miał pan kiedykolwiek oferty z polskich klubów?

Nie, nigdy nie dostałem żadnej oferty z tutejszego klubu. Ale miałem okazję kilka razy tutaj zagrać, jako zawodnik klubów z innych krajów.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI

Fot. Facebook

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!