Łukasz Skorupski: „Rotacja w kadrze? Jestem spokojny”

Napisane przez Marcin Ziółkowski, 30 listopada 2024
skorupski-bologna-wywiad-tvp-screen

Łukasz Skorupski był bohaterem rozmowy dla TVP Sport, którą prowadził Hubert Bugaj. Bramkarz reprezentacji Polski wypowiedział się w trakcie wywiadu choćby o polskiej drużynie narodowej, życiu we Włoszech, kto go dobrze stymuluje, a także jakie wyjątkowe wspomnienie z czasów Romy zachowa ze sobą na zawsze. Oto najciekawsze wątki rozmowy.

Skorupski – pewny siebie bramkarz z dawką refleksji

Okoliczności wyjazdu do Włoch Skorupskiego były bardzo ciekawe. O wszystkim powiedział mu… Adam Nawałka, który uprzedził agenta samego zawodnika.

Pamiętam byłem na obozie z trenerem Nawałką w Słowenii. Trener do mnie podszedł, że robię transfer do Romy. Agent mi jeszcze nic nie powiedział, pierwszy był trener. Na drugi dzień, samolotem poleciałem do Rzymu, w dresie Górnika Zabrze – możliwe, ze w internecie mam nawet takie zdjęcie z podpisania kontraktu. Chciałem jakoś wrócić do kraju po rzeczy (…), ale dopiero po transferze na święta wróciłem do Polski. Po transferze miesiąc w hotelu mieszkałem, miałem jakieś tam wątpliwości, bo byłem tam sam, WhatsAppa jeszcze się tak nie używało. (…) Jestem tu jedenasty rok, zupełnie nie żałuję. Dużo pomagał mi Bogdan Lobont, trzeci bramkarz. Brał mnie do pokoju na zgrupowaniach, używaliśmy Google Translate żeby się porozumiewać.

Skorupski powiedział też, że jego przemowa przed jednym z meczów reprezentacji wyszła u niego naturalnie. Był on bowiem nestorem w gronie wielu niedoświadczonych piłkarzy.

Od kiedy nie ma Wojtka, staram się brać odpowiedzialność na siebie. Nie było też „Lewego” to już w ogóle byłem najstarszy. Przemowy nie są łatwe, to nie jest rozmowa z pięcioma osobami, do tego są kamery. Przed Portugalią fajną przemowę zrobił Bartek Bereszyński. My mamy pomagać tej drużynie.

W Rzymie Polak spędził trochę czasu, ale nigdy nie był pierwszoplanową postacią. Czego jednak z tego pobytu nigdy nie zapomni?

– Po meczu Ligi Mistrzów z Manchesterem City, moim debiucie – jedliśmy kolację. Nagle Maicon zaczął bić brawo, pamiętam te jego białe zęby. Mówiłem im, żeby nazywali mnie Manuś, to znaczy takie coś jak przyjaciel, tak mnie nazywali w Górniku. Nagle Maicon mówi „brawo Manuś”. Patrzę na niego o co mu chodzi (bramkarz uświadomił sobie wtedy, że to gratulacje z okazji debiutu w LM – przyp MZ)… ale pamiętasz takie małe chwile, bo są z Tobą na całe życie. Przyjeżdżasz z Zabrza, a tu zaraz masz debiut w Romie w Lidze Mistrzów.

Od kiedy Skorupski zdecydował się prowadzić nad wyraz profesjonalnie? Ta historia także początek ma w Romie.

W Rzymie pamiętam, gdy kazali mi troszkę zrzucić masy – to właśnie wtedy tak się wkręciłem co do swojego profesjonalizmu. Pomogło mi też to nie miałem swoich starych znajomych z Zabrza. Potem poznałem swoją żonę. Czasami pilnuje mnie, bywam trochę na takiej smyczy, ale ja doskonale wiem czego mam nie robić.

Kogo polski bramkarz Bologni zaliczyłby do swojej trójki ulubionych bramkarzy?

– Oblak, bardzo go lubię. W tym sezonie – Courtois, a trzeciego dałbym Maignana zwłaszcza jak jest w formie. Piotr Zieliński mówi mi że mamy podobne ruchy.

Bramkarz reprezentacji Polski miał do czynienia z wieloma fachowcami, tj. Adam Nawałka, Marco Giampaolo, Eusebio di Francesco. Kto był dla niego tym, od którego czerpał najwięcej?

– Najbardziej zapamiętam trenera Mihajlovicia, starał się być naszym przyjacielem. Był specyficznym trenerem, cieszył się bardzo życiem, podobało mi się to, bardzo szkoda tego co się wydarzyło, a z nim pracowałem cztery lata, więc chyba najdłużej z tych trenerów we Włoszech. Opowiadaliśmy sobie różne historie, gadaliśmy sporo o piłce, bardzo dobrze mnie traktował, trochę może jak syna. Bardzo mnie bolało to jak umarł, pojechaliśmy na pogrzeb całą drużyną. Dużo mi dał jako człowiek i jako trener.

Jakim typem piłkarza jest Skorupski?

– Lubię być pogłaskanym, ale dobrze by ktoś taki też potrafił mi coś powiedzieć, jak się za bardzo rozluźniam. Przede wszystkim tak działa moja żona, bardzo zwraca mi uwagę i pomaga w piłce. Wie, że nie mogę się za bardzo rozluźnić – bo wtedy mogę wpuścić bramkę.

Kto ma największe papiery na granie w Bologni poza Kacprem Urbańskim?

– Mi się bardzo podoba napastnik, (Santiago) Castro. Nie strzela wiele, ale bardzo dużo walczy, wykonuje wiele prób, to pierwszy jego sezon jako podstawowego piłkarza. Czasem ci Argentyńczycy są bardzo zadziorni, lubię to w nich, takie boiskowe chamy. Oni mają takiego zadziora, ci piłkarze z Ameryki Południowej.

Bramkarz zauważa, że polskiej reprezentacji brakuje co nieco charakteru. Jest zupełnie odwrotnie niż jak było choćby jeszcze w czasach Artura Boruca.

– Trochę brakuje tego charakteru w drużynie naszej. Musimy nabrać pewności siebie i chęci nietracenia bramki, utrzymania piłki z przodu, wyniku, oddać serce.Jak stracimy bramkę to jechać do przodu, jak stracimy to reagować tak jakby się nic nie stało. Teraz jet więcej jakości, trochę inaczej jak było wcześniej np za Artura Boruca, było mniej talentu ale więcej charakteru. Jak tego nabierzemy… Trzeba nad tym popracować, ale to jest do zrobienia.

Skorupski widzi pewne mechanizmy, co do polskiej kadry, które zauważył w 2024 roku. Brakuje jednak jeszcze wiele ważnych elementów.

– Moim zdaniem jak trener jest Polakiem to umie lepiej do nas dotrzeć, jakie przemowy zrobić – lepiej to wygląda. My gramy dobrze, ale tracimy bramki i przegrywamy. Z Portugalią mogliśmy prowadzić nawet 2:0. Brakuje takich detali, cwaniactwa, doświadczenia. Wszyscy teraz są młodzi, musimy popracować nad tym.

Nie mogło zabraknąć pytania o rotację bramkarzy. Łukasz Skorupski przyjął takie postawienie sprawy na spokojnie, bo jest świadomy swoich umiejętności.

– Byłem spokojny, trener podjął taką decyzję, ja podejmuję rękawicę, ja podchodzę na spokojnie bo zrobiłem swoje i myślę, że miało być okej. (…) My ważne mecze wygrywamy, zrobimy wszystko by jechać na MŚ, to będą moje ostatnie chciałbym tam zagrać, skoro już zagrałem w Lidze Mistrzów i zrobię wszystko by tam się dostać.

Polak zauważył, że czy w klubie czy w Italii, spory podziw jest wobec umiejętności Roberta Lewandowskiego.

– Za każdym razem chłopaki wyrażają podziw do Lewego. Bardzo go sanuję we Włoszech, typu że jak on nie mógł zdobyć Złotej Piłki, jest tu bardzo ceniony, jestem dumny, żę tyle osiągnął w piłce jako Polak. Dobrze, że nie kończy, bo ciągle strzela, Życzę mu jak najlepiej, też dlatego bo to Polak. Nie wiem czy taki rodak się jeszcze trafi.

W związku z końcem roku, nie mogło zabraknąć pytania na temat tego czego można życzyć w kolejnym roku. Polak nie stawia sobie celów w roku kalendarzowych, a jedynie na sezon – jako piłkarz.

– Przed sezonem staram się pisać cele, raczej nie cele na rok. Staram się mieć te 10 czystych kont w sezonie, być coraz lepszym, chciałbym być tym pierwszym bramkarzem w reprezentacji.

Fot. Screen YouTube/ TVP Sport

Futbolowy romantyk, z Milanem wierny po porażce, a zdziwiony po zwycięstwie. Spokrewniony z synem koleżanki Twojej matki. To ten typ człowieka, który w aplikacji z wynikami na żywo ma gwiazdkę przy drużynie z Tajlandii czy Indonezji. Napędzany benzyną miłośnik ofensywnego futbolu Hansiego Flicka.