Gorące info
Chcesz reklamować się na naszym profilu? Zapraszamy do współpracy.

Real Madryt odrabia straty do Barcelony w La Liga

Napisane przez Krzysztof Małek, 01 grudnia 2024

Real Madryt w środku tygodnia doznał porażki w druzgocącym stylu z Liverpoolem w Lidze Mistrzów (0:2). W meczu z Getafe podopieczni Carlo Ancelottiego przynajmniej na chwilę zapomnieli o ostatnich niepowodzeniach, ponieważ wygrali 2:0. Dzięki temu zwycięstwu „Królewscy” odrobiają straty w tabeli La Liga do Barcelony, która przegrała sensacyjnie swoje ostatnie spotkanie z Las Palmas 1:2. 

Real Madryt odrabia straty do Barcelony

Real Madryt mimo swoich problemów stara się dzielnie trzymać. Sytuacja w tabeli La Liga „Królewskich” robi się coraz lepsza. Wygrana nad Getafe zbliża ich do Barcelony, która już ma tylko punkt przewagi. Trzeba mieć też w pamięci to, że Real ma jeszcze dwa mecze zaległe.

„Los Blancos” z nutą optymizmu mogli spoglądać na terminarz po meczu z Liverpoolem w Lidze Mistrzów. Getafe z Jose Bordalasem u sterów, to jeden z ulubionych rywali mistrza Hiszpanii. Ci do tego meczu byli górą w pięciu ostatnich potyczkach. Ta seria została przedłużona po zwycięstwie 2:0.

Mimo statystyk przedmeczowych korzystnych na swoją stronę, Real dopiero w 30. minucie otworzył wynik. Strzelcem gola okazał się Jude Bellingham, który wykorzystał rzut karny. Dla Anglika to trzeci gol w tym sezonie La Liga. Niektórzy mogą mieć jednak wątpliwości co do słuszności tego karnego.

Real Madryt po tej bramce dostał trochę wiatru w żagle. Osiem minut później drugiego gola w meczu zdobył Kylian Mbappe. Jak pokazały powtórki telewizyjne, wszystko w tej akcji zagrało tak jak powinno. Kilka szybkich podań, zgranie do Mbappe i jego szybkość zrobiły swoje. Na koniec świetnym uderzeniem pokonał Davida Sorię. Dla Francuza to pierwszy gol w lidze na Santiago Bernabeu od 24 września i starcia z Deportivo Alaves.

Real Madryt mimo zwycięstwa trochę zakłamał rzeczywistość. Taki wniosek można wysnuć po statystyce „xG”. U gospodarzy wyniosła ona tylko 0.90. Tak to wyglądało głównie ze względu na to, że pierwszy gol padł z karnego – poza akcją na 2:0 brakowało akcji u podopiecznych Carlo Ancelottiego. Jedną szansę miał jeszcze Kylian Mbappe w 74. minucie. Francuski gwiazdor minął obrońców Getafe i bramkarza, ale gdy już oddał strzał to… minimalnie chybił.

Wydaje się, że po tej akcji trochę zeszło powietrze z Realu Madryt. Piłkarze oddali trochę pole do grania rywalowi. Zaczęli się prosić o kłopoty, bo Getafe było kilka razy blisko bramki. Dziwić też mogło, że Carlo Ancelotti znowu wykonał mało zmian. Weszli na boisko tylko Arda Guler i Luka Modrić. Znowu szansy nie dostał Endrick.

Kibiców „Królewskich” może też martwić przedwczesne zejście Jude’a Bellinghama. Jego tuż po przerwie zastąpił wspomniany wcześniej Guler. Należy wierzyć, że humory po meczu nie zostaną popsute kolejnym „parte medico” na profilu w social mediach Realu Madryt. Urazów w Madrycie niemało.

Przed Realem Madryt teraz ciężki czas, ponieważ przyjdzie im się zmierzyć w Lidze z Athletikiem i Gironą oraz z Atalantą w Champions League. W żadnym z tych meczów nie będzie łatwo o trzy punkty, zwłaszcza z rozpędzoną maszyną Gasperiniego z Bergamo (ostatnio w Szwajcarii 6:1 z Young Boys i popis De Ketelaere).

Getafe było po prostu za słabe

Getafe pod wodzą Jose Bordalasa ma swój wypracowany styl. Defensywa i twarda gra, która często przeradza się w ostrą. Zazwyczaj „Los Azulones” zbierają multum kartek, za głupie i ostre faule. Nie inaczej było przeciwko Realowi Madryt.

Goście nie za bardzo się kwapili by próbować się znaleźć pod bramką Thibaut Courtois. W pierwszej części tylko raz oddali strzał na bramkę, aczkolwiek Juan Iglesias posłał w 22. minucie za łatwe uderzenie. W drugiej połowie trochę zmieniły w grze zmiany wykonane przez trenera Bordalasa.

Dużo dało wejście w przerwie Christantusa Uche. W 56. minucie Nigeryjczyk był blisko strzelenia g0la, jednak jego strzał trafił w słupek. Niestety, ale 21-latek musiał dziesięć minut po tej akcji zejść przedwcześnie boiska z powodu urazu. Na uwagę zwracał opatrunek zawodnika, na prawej nodze – z nim wszedł już na murawę.

Getafe mimo dwubramkowej straty wierzyło wciąż w dobry wynik. Zmiany taktyczne Bordalasa zmieniły oblicze jego drużyny. Brakowało jednak skuteczności. W 84. minucie 17-letni Irlandczyk John Patrick Finn oddał strzał w polu karnym w poprzeczkę. To była najlepsza szansa dla Getafe by zdobyć bramkę.

„Los Azulones” są nad kreską w tabeli La Liga. Podopieczni Bordalasa mają co prawda tyle samo punktów co Espanyol, ale dysponują lepszym bilansem bramkowym niżeli drużyna z Barcelony. Ci zresztą mają jeden mecz zaległy z Valencią do rozegrania. Getafe do końca będzie musiało walczyć o trzymanie w Primera Division.

fot. Screen Eleven Sports