Jak pracują w Bilbao? Athletic bez tajemnic

28.09.2019
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 13:53

Mówi się, że życie to ulotne chwile… Gdyby poniższy tekst ukazał się we wtorek, pisalibyśmy o liderze Primera Division. Ale że w międzyczasie odbyła się ligowa kolejka, to Athletic Club de Bilbao jest już na czwartej pozycji. I dodajmy, że gdyby tak mieli skończyć, prawdopodobnie w Bilbao wszyscy nosiliby Gaizke Garitano na rękach, choć i teraz nie brakuje takich, którzy wiele mogliby oddać swojemu wychowankowi w roli trenera.

Cofnijmy się o jakieś 15 miesięcy. Jest końcówka czerwca 2018, trwają Mistrzostwa Świata w Rosji, tymczasem w Warszawie, nieco obok tych wydarzeń trwała pierwsza konferencja Futbol Espanol. Organizatorem wspominany już Aleksander Kowalczyk, którego pewnie jeszcze nie raz i nie dwa będziemy na Futbolnews.pl cytować. Właśnie dzięki Olkowi prelegenci mieli okazje wysłuchać wykładu Gaizki Garitano, a później zobaczyć pokazowy trening. Już wtedy Garitano był trenerem rezerw Athleticu, a kilka miesięcy później musiał ratować i wskoczyć w rolę – czego zapewne nie lubią trenerzy – strażaka. Tyle że, ze strażaka przeistoczył się w budowniczego, który już odcisnął piętno swojej pracy na San Mames.

Wtedy, w Warszawie, widać było u Garitano wielką pasje w tym, co robi. Mimo że przed nim byli jedynie prelegenci na konferencji trenerskiej, a nie, piłkarze czołowego klubu z najlepszej ligi świata, to jednak on cały czas był pod prądem. Wykład to jedno, a na boisku, gdy ustawiał młodych zawodników Varsovii – klubu, w którym rozpoczynał Robert Lewandowski – było równie imponujące, wszak praca trenera seniorów różni się od pracy trenera młodzieży mniej więcej tak, jak praca taksówkarza od kierowcy tirów. Niby tutaj trener i trener, niby tutaj kierowca i kierowca. Teoretycznie ten sam zawód, a w praktyce kosmiczna różnica.

Przejdźmy jednak do rzeczy. W ubiegłym sezonie przyszedł do klubu na początku grudnia, w momencie, gdy Athletic był na 18. miejscu. Tymczasem po 30. meczach – licząc miniony sezon i obecne rozgrywki – zdobył 54 punkty, czyli 1,8/mecz. Powiedzmy sobie szczerze, wynik naprawdę kapitalny, zwłaszcza że w tym czasie Lwy z Bilbao przegrały zaledwie siedem ligowych spotkań, w tym były: Real Sociedad, Sevilla, Valencia, Real Madryt czy Getafe, które przecież zeszły sezon miało genialny i długo walczyło o Ligę Mistrzów. Jedyną wpadką mógł być mecz z Realem Valladolid. Skończyło się na ósmej lokacie, tuż za strefą europejskich pucharów, ale w międzyczasie było choćby siedem meczów bez porażki. Krótko mówiąc Garitano okazało się strzałem w dziesiątkę po dwóch nieudanych wystrzałach klubowych władz z Cuco Zigandą czy Eduardo Berizzo.

Obecne rozgrywki przebiegają według sprawdzonego schematu – u siebie wygrana bez straty gola, na wyjeździe remis. W ten sposób trzy wygrane i trzy remisy dają Baskom miejsce w strefie Ligi Mistrzów, a do tego miano najlepszej defensywy ligi, bo stracili zaledwie dwie bramki. Sami może nie zachwycają pod względem liczb, zresztą najlepiej zerknąć w kilka statystyk:

– 7 strzelonych goli, czyli miejsce w połowie stawki – 9. miejsce w lidze pod tym względem
– 10,2 strzału na mecz – 16. miejsce w lidze
– Średnio 48,7% posiadania piłki na mecz – 13. miejsce w lidze
– Średnio 74,4% celnych podań – 15. miejsce w lidze

Powiedzmy sobie szczerze, nie są to statystyki drużyny, która cechuje się efektownym stylem gry i dominowaniem na boisku. I tak w rzeczywistości jest. Za nami sześć kolejek LaLiga, a w meczach Athletiku kibice zobaczyli łącznie 9 goli, czyli średnia 1,5/mecz. Pod tym względem, równie nudna jest Osasuna, która zamiast 7:2 – jak Athletic – legitymuje się bilansem bramkowym 4:5. Ale za ładne statystyki nikt nie daje punktów ani miejsca w czołówce, choć trzeba przyznać, że walorów estetycznych przy strzelanych golach nie brakuje, o czym kibice mogli się przekonać w pierwszej kolejce z Barceloną i przewrotce Aritza Aduriza oraz później, gdy Raul Garcia ośmieszył golkipera Realu Sociedad w derbach.

Skoro ostatnio przepytaliśmy Aleksandra Kowalczyka o Diego Martineza i jego Granadę, to w przypadku Athletiku i Gaizki Garitano tym bardziej nie mogliśmy sobie przepuścić takiej okazji. Kto jak kto, ale osoba, u której Garitano był na konferencji, a także ktoś, kto z Gaizką odbył „x” rozmów o piłce będzie wiedziała najlepiej, o co chodzi trenerowi Los Leones.

Gaizka Garitano nie przepracował jeszcze roku na San Mames, a mimo tego różnica w porównaniu do poprzedników, pod względem wyników, jest kolosalna. Czy uważasz, że to wyniki ponad stan?

Warto powiedzieć o tym w jakiej sytuacji Gaizka objął drużynę. W poprzednim sezonie przyszedł po Berizzo, gdy byli w strefie spadkowej i groziło widmo pierwszego spadku w historii Athletiku. Trudny moment, gdy trzeba było od razu punktować. On to zrobił. Na koniec sezonu otarł się o europejskie puchary. Dużo ludzi kręciło nosem, że się nie udało, ale mało osób chyba pamiętało o tym, gdzie był Athletic kilka miesięcy wcześniej. Nagle z drużyny, która była strefie spadkowej, wysforowali się do czołówki.

Ludzie wymagają, żeby wygrywał wszystkie mecze. Nawet raz dziennikarz zadał pytanie na konferencji, dlaczego nie ma takiej ciągłości zwycięstw, bo jest seria: zwycięstwo-remis-zwycięstwo-remis, w zależności gdzie grają. A przecież zdobywają średnio 2 punkty na mecz i Gaizka odpowiedział, że gdyby wygrywali wszystkie mecze to byliby Manchesterem City, a nie Athletikiem! Trzeba znać swoje położenie w lidze i mierzy siły na zamiary, a ja uważam, że te wyniki są mega dobre i trudno będzie to utrzymać.

Gdzie można wskazać główne elementy, które zmieniły się za kadencji Garitano?

Dużo czasu poświęcił defensywie. Berizzo zwracał uwagę na krycie indywidualne na całym boisku, co z Realem wyszło, ale w innych meczach był taki duży wysiłek fizyczny, że nie byli w stanie tego utrzymać. Garitano to zmienił i punktem odniesienia nie był przeciwnik, tylko piłka. I pod tym kątem ustawiał zawodników w strefach. Dobrze zabezpieczył tyły, co też widać po liczbie straconych goli. Jak dotąd bez porażki oraz dwa gole stracone, więc to ta solidność w obronie.

Generalnie nie jest to drużyna, która gra mega porywający futbol, z utrzymywaniem się przy piłce. Raczej u siebie zaczynają od wysokiego pressingu na wysokiej intensywności. Często się zdarza, że strzelają szybko gola, w pierwszych 15-20 minutach i od tego momentu bardziej nastawiają się na defensywę i kontry, gdzie jak wiadomo mają szybkiego Inakiego Williamsa, który na wolnej przestrzeni jest bardzo niebezpieczny.

Ponadto w ofensywie ważną rolę pełnią jak Capa i Yuri. Bardzo często podłączają się do akcji. Też podam taki szczegół, że bodajże w pierwszych trzech kolejkach udało się zdobyć trzy gole po rzutach z autów. Widać takie detale jak stałe fragmenty gry mają opracowane i też posiadają silnych zawodników, którzy potrafią to wykorzystać i zaskoczyć przeciwnika.

Defensywa bardzo solidna. Środek pola też, Dani Garcia robi bardzo dobrą robotę, bo zapewnia równowagę między obroną a atakiem. Obok niego może grać Benat. Poza tym taki Iker Muniain czy Ibai mają tendencje do schodzenia do środka. W przypadku meczów wyjazdowych Gaizka szuka bardziej zawodników, którzy są niebezpieczni na wolnej przestrzeni jak Gorka Larrazabal, który jest bardzo szybki czy Inigo Cordoba. I wiadomo Raul Garcia za napastnikiem, żeby zbierać te piłki, przepchnąć się, uderzyć – to jest jedna z kluczowych postaci Athletiku w tym sezonie.

Jak można scharakteryzować grę zespołu?

Generalnie 4-2-3-1, ale można ich określić jako bardzo poukładany zespół w defensywie, który potrafi realizować różne typy obrony – pressing wysoki, bronić w bloku średnim czy też być bardziej zamkniętym i czekać na kontry z wykorzystaniem Williamsa czy innych szybkich zawodników. W ofensywie gra jest bardziej bezpośrednia, związana ze współpracą zawodników w bocznych sektorach, choć w meczu z Deportivo Alaves, gdy przeciwnik oddał piłkę, też zachowali ciągłość gry, potrafili się utrzymać przy piłce i byli cierpliwi w budowaniu akcji ofensywnych.

Mówisz Athletic, myślisz Lezama…

Akademia to jest prawdziwa fabryka zawodników. Cały czas ktoś wskakuje. W tym sezonie Gorka Larrazabal i też wiadomo,  że każdy ma swoich ulubieńców, ale mi on jakoś bardzo nie przypadł do gustu, choć ma warunki motoryczne – silny, szybki – i tym może sobie uzyskać przewagę. Dlatego m.in. on gra więcej w meczach wyjazdowych niż u siebie. Po prostu inna strategia na mecz.

Jest też Oihan Sancet, który zagrał z Barceloną, ale to głównie zawodnik rezerw. Oglądałem kilka meczów drugiej drużyny i zdecydowanie jest tam najlepszy. Patrzy się na niego z wielką przyjemnością i w klubie jest uważany za jeden z największych talentów ostatnich lat w Lezamie. Wiążą z nim duże nadzieje, ale też niedawno miał bardzo poważną kontuzję – zerwane więzadła – więc teraz chuchają i dmuchają na niego. Gadałem o nim z Piotrkiem Urbanem, który miał go pod sobą w Osasunie, to przyznał, że nie trenował lepszego zawodnika w życiu! Poza tym jest jeszcze Inigo Vicente, choć w jego przypadku uznali, że nie będzie miał dużo minut, więc został wypożyczony do Segunda Division do Mirandes.

Jak można scharakteryzować Gaizkę Garitano jako trenera? Chodzi mi o jego warsztat, zachowanie na treningu i takie aspekty merytoryczne.

Sam miałeś okazje obejrzeć Gaizkę na konferencji w Warszawie. Wydaje mi się, że jego treningi są intensywne, zwraca uwagę na to. Nie jest też takim trenerem, żeby obserwować z boku, tylko cały czas koryguje i żyje treningiem. Zwraca uwagę na detale, np. w części wstępnej, gdy są ćwiczenia techniczne, patrzy na przyjęcie piłki w danym momencie, jak się kto ma ustawić.

Wiadomo ma duży dostęp do analiz, ma cały departament dotyczący analizy i korzysta z tego. Dobiera strategię na mecz, pod katem zawodników, ustawienia – obrony i ataku. Też widać zmiany. Zwracają uwagę na obciążenia, dzięki GPS-om. Generalnie może się wydawać, że wielu zawodników się nie zmienia, ale w zależności od ich poziomu zmęczenia. Np. ostatnio Muniain nie grał od pierwszej minuty – z Leganes – to wolał dmuchać na zimne, bo wg danych z GPS-ów był tam nieco przemęczony, gdy są te mecze, co trzy dni.

Dużo rozmawia z zawodnikami po treningach, szczególnie z tymi, którzy nie grają zbyt dużo. Poza tym lubi zostawać z zawodnikami po treningu i realizować jakieś techniczno-taktyczne rzeczy. Czasami widzę jak pracuje nad grą głową, ustawieniem ciała, nad rzeczami, które w treningu trudno zrobić, żeby osiągnąć powtarzalność. Zwraca uwagę na aspekt indywidualny. Poza tym wg mnie jest liderem, potrafi zarządzać szatnią, co widać, że nie czuje się ponad zawodnikami – wyznacza im drogę, ale jest jakby na równi z nimi. Widać to po tym, że sprzęt zbiera razem z zawodnikami, nosi bramki razem z nimi, nie przygląda się temu z boku. Taki lider, ale z podobnego punktu, co zawodnicy.

Bardzo lubi rywalizować przed treningiem czy po treningu, np. w siatkonogę ze sztabem szkoleniowym czy zawodnikami. Naprawdę jest to na pełnej napince, więc też mi się wydaje, że tak trudno gra się z Athletikiem, to efekt tego, że potrafił sprawić, że oni cały czas rywalizują na 100%.

Przy okazji wydaje się być normalnym gościem.

Moim zdaniem jest bardzo w porządku jako człowiek. Jestem z nim w kontakcie, normalnie z nim piszę czy raz na jakiś czas się spotkamy. Nie patrzy na ciebie z góry, że on jest pan trener z Primera Division, tylko traktuje normalnie jak innego trenera. Nie patrzy, że ty pracujesz na poziomie amatorskim, a on wysoko, tylko traktuje na równi i to się ceni. Zresztą to, że przyjechał do Polski na konferencje, był u mnie w domu, pokazuje że jest normalnym człowiekiem i można z nim porozmawiać nie tylko o piłce.