„(…) Ciężka, ogromna i pot z niej spływa”. Rozliczamy La Liga: październik

06.11.2019

Pamiętacie te wieloletnie narzekania, że La Liga to rozgrywki dwóch drużyn? Że poza mocarną Barceloną i Realem Madryt nie ma w niej prawie żadnej walki na najwyższym poziomie? Cóż, w tym sezonie wygląda to zdecydowanie inaczej, a po dwunastu kolejkach (dwaj liderze po jedenastu) 1. i 13. miejsce w tabeli dzieli… pięć punktów. Czy to sprawia, że możemy powiedzieć: „o taką La Liga nic nie robiłem”? Niekoniecznie. Wyrównana stawka to przede wszystkim wina całej „ociężałej” czołówki, ale dzięki temu przynajmniej nie jest nudno. Nie było także w październiku.

Największe zaskoczenie: Świetna forma „słabeuszy”

Ostatni miesiąc nie sprawił, że możemy śmielej mówić o kandydatach do mistrzostwa. Na szczycie wciąż obserwujemy częste przypadki rozczarowań, jednak rekompensuje nam to świetna dyspozycja tych, po których niekoniecznie byśmy się tego spodziewali. Poza rewelacją początku sezonu, Granadą (która ostatnio złapała jednak lekką zadyszkę), mamy także kilka innych niespodzianek. Są nimi przede wszystkim Getafe, Osasuna, Levante i Real Valladolid, czyli obecnie kolejno 7., 8., 10. i 13. zespół La Liga.

Wszystkie one po dość przeciętnym początku sezonu, w ostatnich tygodniach złapały wiatr w żagle, pnąc się sukcesywnie w górę tabeli. Ogranie Villarrealu i Valencii (Osasuna), czy remisy z Athletikiem i Atletico (Valladolid) do łatwych nie należą, a dokonały tego zespoły, które widzielibyśmy raczej w dolnych rejonach tabeli. Ale cieszy nas taka różnorodność i nieprzewidywalność – oby trwała jak najdłużej.

Największy kozak: Leo Messi

„Buuuuu, nudaaaa!” – pewnie tak zareaguje większość z was, nieco zmęczona ciągłym rozpływaniem się nad argentyńskim crackiem i trafianiem na niego nawet po otworzeniu lodówki. Ten wybór być może jest sztampowy oraz zbyt prosty i oczywisty, ale nie da się nie oddać cesarzowi tego, co cesarskie. Messi po problemach ze zdrowiem wydaje się wrócić na dobre, czego efekty możemy podziwiać w większości spotkań. Nawet mimo tego, że Barcelona bardzo często zawodzi i to on niemal w pojedynkę musi próbować nadawać jej tempo i rytm gry.

Wychodzi mu to… po prostu świetnie. W trzech listopadowych grach Leo Messi zanotował cztery trafienia i trzy asysty. Umówmy się – nawet gdy Barcelona zawodzi, mało kiedy ktokolwiek w La Liga ma „podjazd” do Argentyńczyka w optymalnej formie…

Najlepszy trener: Pablo Machin

Tym razem nieco nietypowy wybór. W końcu Machin dopiero 7 października ponownie znalazł zatrudnienie w La Liga, a prowadzony przez niego Espanyol wciąż odnosi kiepskie wyniki. 0:1 z Villarreal, 1:0 z Levante i 0:3 z Athletikiem nie rzucają na kolana, to prawda. Mimo wszystko doceniamy ogromną przemianę w stylu gry, która dokonała się w Espanyolu w tak krótkim czasie. Machin, który po świetnych latach w Gironie nie do końca sprawdził się w Sevilli, w trakcie jednej przerwy reprezentacyjnej dał Espanyolowi nadzieję na lepsze jutro. Gra już może się podobać, wyniki są kwestią czasu.

Największa kontrowersja: Przełożenie „El Clasico”

26 października. Właśnie tego dnia mieliśmy być świadkami wyczekiwanego przez cały piłkarski świat starcia. Choć zarówno Real jak i Barcelona nie imponują formą, wszyscy ostrzyliśmy sobie zęby na to nietypowe, bo najbardziej nieprzewidywalne od dawna starcie tych dwóch ekip. Wszystko pokrzyżowały jednak zamieszki w stolicy Katalonii, które na kilka dni niemal sparaliżowały miasto. Mieszkańcy niezgadzający się z decyzją sądu w sprawie skazania separatystów wyszli na ulice, a my oglądaliśmy w sieci kolejne szokujące nagrania.

Napięta atmosfera udzieliła się także władzom hiszpańskiej federacji (RFEF), która uznała, że lepiej będzie nie kusić losu i przełożyć „klasyk” na inny termin. Ostatecznie padło na 18 grudnia. Czy słusznie? Pierwsza fala protestów mogła tak sugerować, jednak już po kilku dniach od decyzji większość osób zgodnie zaczęła twierdzić, że mecz jednak powinien się odbyć w pierwotnym terminie…

Najlepszy bramkarz: Tomas Vaclik

Wybory na tej pozycji są często jednymi z najtrudniejszych, ponieważ przeważnie kierujemy się suchymi statystykami, takimi jak liczba czystych kont czy straconych bramek. Jeśli by tak było, Vaclik po 0:4 z Barceloną na początku października raczej nie miałby szans, by znaleźć się w tym zestawieniu.

Patrząc jednak chłodnym okiem, było to jedno z lepszych spotkań „Dumy Katalonii” pod względem ofensywy w całym sezonie, a Vaclik przy bramkach nie miał nic do powiedzenia. W pozostałych meczach, czyli 1:0 z Levante, 2:0 z Getafe i 1:1 z Valencią, bramkarz Sevilli był skałą. Gdyby nie 30-letni Czech, zespół z Andaluzji z pewnością miałby kilka punktów mniej na koncie.

Najlepszy obrońca: Pervis Estupinan

Lewy obrońca Osasuny z meczu na mecz zaskakuje coraz bardziej. 21-latek wypożyczony z drużyny U-23 angielskiego Watfordu rozkręcał się stopniowo (jak cała Osasuna). Wraz z początkiem października jednak nie tylko wkomponował się i dostosował do odnoszącego dobre wyniki zespołu, ale i stał się jego kluczowym ogniwem.

Poza jednym nieco słabszym występem (0:1 z Granadą), Estupinan nie daje nam innego wyboru, niż tylko złożenie dłoni do oklasków. Bez jakiegokolwiek cienia wątpliwości można stwierdzić, że Ekwadorczyk był w październiku nie tylko najlepszym lewym obrońcą w La Liga, ale i defensorem ogólnie. Świetne dośrodkowania, przebojowość, szybkość, dobra gra w destrukcji – jeśli utrzyma ten poziom, będą z niego „ludzie”.

Najlepszy pomocnik: Ruben Garcia

Wygląda to zaskakująco i po prostu dziwnie, ale to prawda – drugi piłkarz Osasuny według nas zasłużył na tak duże wyróżnienie i miano zawodnika miesiąca w swojej formacji. Podobnie jak Estupinan, Ruben Garcia na wysoki poziom także wskoczył na początku października. To właśnie ta dwójka (w połączeniu z napastnikiem Chimy’m Avilą, mającym jednak także słabsze mecze) w dużej mierze odpowiada za miejsce, w jakim znajduje się zespół z Pampeluny.

Wykupiony przed sezonem za trzy miliony zawodnik (z Levante), po kilku słabszych sezonach w końcu nawiązuje do oczekiwań, jakie pokładano w nim jakiś czas temu. Ofensywnie usposobiony, uniwersalny 26-letni Hiszpan świetnie odnalazł się na lewej stronie pomocy, skąd co chwilę przeprowadza akcje zagrażające rywalowi. W poprzednim miesiącu miał duży udział w triumfach nad Villarrealem i Valencią (gol i asysta), a jedyny mecz który opuścił (z Granadą), Osasuna przegrała 0:1. Kto wie, być może z rozpędzonym Rubenem Garcią tej porażki by nie było.

Najlepszy napastnik: Leo Messi

W październiku mieliśmy kilka meczów napastników, po których ręce same składały się do oklasków. W większości były to jednak pojedyncze wystrzały, po których przychodziły słabsze, bezbarwne występy. Z Messim formie mamy jedynie ten problem, że nigdy nie wiadomo, czy umieścić go w gronie pomocników, napastników, czy może w obu. Zwykle skłaniamy się jednak ku drugiej opcji i tak jest także tym razem.

O liczbach Argentyńczyka wspominaliśmy już w punkcie „największy kozak”, jednak jako idealne podsumowanie miesiąca wystarczy wspomnieć spotkanie z 29 października. To w nim, grając przeciwko Realowi Valladolid (5:1), Messi nie tylko ustrzelił dublet, ale i zanotował dwie asysty, choć wrażeń artystycznych było oczywiście dużo więcej.

Najlepsza bramka: Lucas Perez vs. Atletico Madryt

Zawodnik, który w sezonie 2015/2016 zachwycał skutecznością w barwach Deportivo La Coruna, wraca do żywych. Tym razem Lucas Perez odzyskuje skuteczność także w Deportivo, ale Alaves. Jeśli już wyrównywać stan meczu w 84. minucie i pokonywać Jana Oblaka, to właśnie w taki sposób.