Jagiellonia godnie pożegnała się z Ligą Konferencji. Postawiła się faworytowi

Napisane przez Mikołaj Duda, 17 kwietnia 2025
Jagiellonia

W rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Konferencji Jagiellonia na własnym stadionie mierzyła się z Realem Betis. Piłkarze Adriana Siemieńca musieli odrobić dwubramkową stratę, by wywalczyć sensacyjny awans do półfinału europejskich rozgrywek. Mistrz Polski zaprezentował się ze świetnej strony, jednak to okazało się za mało. Spotkanie po golach Cedrica Bakambu i Darko Churlinova zakończyło się remisem 1:1.

Jagiellonia z jasnym celem: odrobić dwie bramki

Jagiellonia przed własną publicznością musiała odrobić dwubramkową stratę. Drużyna Adriana Siemieńca w pierwszym starciu dwumeczu z Realem Betis przegrała w Sewilli 0:2. Wynik po bramkach Cedrica Bakambu i Jesusa Rodrigueza został ustalony jeszcze w pierwszej połowie. Mistrz Polski do rewanżu przystępował kilka dni po kluczowej wygranej z Legią w Warszawie. Tym samym niemal zapewnił sobie miejsce na podium Ekstraklasy i prawo gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.

Real Betis, mimo zaliczki nie zlekceważył przyjazdu do Białegostoku. Manuel Pellegrini zdecydował się na niemal identyczny skład, jak tydzień wcześniej na stadionie w Sewilli. Wielu z tych zawodników regularnie gra także w La Lidze, którą hiszpański klub traktuje bardziej priorytetowo. W krajowych rozgrywkach realnie walczy o miejsce, dające kwalifikacje do europejskich pucharów, a nawet samej Ligi Mistrzów. Na siedem kolejek przed końcem sezonu traci dziewięć punktów do czwartej pozycji, która gwarantuje grę w elitarnych zmaganiach.

Zabrakło centymetrów do objęcia prowadzenia

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem Clementa Turpina kibice zaprezentowali efektowną kartoniadę. Przedstawiała ona wielki napis „Never give up”, co oznacza „nigdy się nie poddawaj”. Było to przesłanie dla piłkarzy, że w tym meczu wszystko jest jeszcze możliwe, a fani stoją za swoją drużyną. To musiało mocno uskrzydlić piłkarzy Adriana Siemieńca. Nie minęło nawet 10 sekund tej rywalizacji, a Jarosław Kubicki po dośrodkowaniu Darko Churlinova mógł wyprowadzić swój zespół na prowadzenie.

Jagiellonia, tak jak przed tygodniem znów grała odważnie. Nie przestraszyła się przeciwnika i traktowała go jak równorzędnego przeciwnika. Starała się podchodzić do hiszpańskich piłkarzy wysokim pressingiem, co nie raz przynosiło oczekiwane efekty. W 20. minucie mistrzowie Polski powinni strzelić pierwszego gola. Po kapitalnie rozegranej akcji płaskie podanie w pole karne zagrał Jesus Imaz. Tam na pełnej szybkości wbiegał Kristoffer Hansen, który był minimalnie spóźniony i nie zdążył przyłożyć nogi.

Tuż przed zejściem na przerwę wreszcie gospodarzom udało się wpakować piłkę do siatki. Joao Moutinho celnie dośrodkował na głowę Kristoffera Hansena, który tym razem pokonał Francisco Vieitesa. Po analizie VAR Clement Turpin musiał anulować tego gola, bo w momencie podania od Afimico Pululu portugalski lewy obrońca znajdował się na ewidentnym spalonym.

Spokojnie można powiedzieć, że w pierwszej połowie to Jagiellonia była lepszą drużyną. Co chwilę zawodnicy gości frustrowali się, gdy byli powstrzymywani przez piłkarzy Adriana Siemieńca. W ich grze było coraz więcej niezadowolenia i bezradności. Tymczasem gospodarzom zabrakło bardzo niewiele, by jeszcze przed przerwą przynajmniej częściowo zmniejszyć stratę z pierwszego spotkania. Na twarzy Manuela Pellegriniego widać było spore zaniepokojenie obrazem gry.

Darko Churlinov zapewnił godne pożegnanie z europejskimi zmaganiami

W drugiej połowie Real Betis próbował jak najbardziej spowolnić grę i kraść uciekające sekundy. Przede wszystkim chciał jak najdłużej utrzymywać się przy piłce daleko od własnej bramki. Jagiellonia nie miała zamiaru odpuszczać i cały czas szukała sposobu, by wreszcie wyjść na upragnione prowadzenie. Blisko tego było w okolicach 60. minuty. Mocno zakotłowało się w polu karnym Francisco Vieitesa, jednak finalnie piłkarzom Adriana Siemieńca nie udało się oddać udanego uderzenia.

Goście z Hiszpanii też próbowali się odgryzać, chociaż mieli problemy, by stworzyć sobie dobrą okazję. Sławomir Abramowicz był w tym meczu głównie odpowiedzialny za rozegranie piłki, a nie bronienie uderzeń piłkarzy Manuela Pellegriniego. W końcu jak na kwadrans przed końcem Real Betis stworzył sobie sytuację to młody bramkarz był bezradny. Po prostopadłym podaniu od Aitora Ruibala w sytuacji sam na sam znalazł się Cedric Bakambu. Napastnik nie miał problemu, by wyprowadzić swój zespół na prowadzenie.

Jagiellonia nie chciała zostać bez strzelonego gola w tym dwumeczu. Nie przestała atakować i w końcu zrobiła to na co tak długo pracowała. Zamieszanie pośród obrońców gości wykorzystał Darko Churlinov. Skrzydłowy wywalczył piłkę i płaskim strzałem tuż przy słupku doprowadził stadion w Białymstoku do wybuchu radości. Mimo że już ciężko było wierzyć w odrobienie strat to i tak piłkarze Adriana Siemieńca zasługiwali na ten moment chwały i docenienia.

Na kilka minut przed końcowym gwizdkiem Clement Turpin wskazał na rzut karny. Sfaulowany miał zostać Aitor Ruibal przez Joao Moutinho. Finalnie Francuz podbiegł do monitora i anulował swoją decyzję. Już więcej się w tym spotkaniu nie wydarzyło. Ta rywalizacja zakończyła się remisem 1:1. Jagiellonia i jej kibice mogą być dumni z całej swojej europejskiej przygody. Piłkarze po meczu otrzymali duże podziękowania za swoją postawę i godne reprezentowanie Polski na arenie międzynarodowej. Real Betis w półfinale zmierzy się z włoską Fiorentiną.

 

Fot. Screen Polsat Sport

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

Bonus 200% od wpłaty
Do 400 zł!
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)