Pogoń po przełamanie klątwy „zero tituli”

Pogoń Szczecin to klub, który od kilku lat utrzymuje się w czołówce PKO BP Ekstraklasy, ale mimo to nigdy niczego nie wygrał. Kiedy miał realne szanse na mistrzostwo, to wszystko zaprzepaścił. Podobnie było w poprzedniej edycji Pucharu Polski, która – przy ewentualnej porażce – nadal będzie koszmarem kibiców przez co najmniej rok.
Kto ma trofeum, a Pogoń nie ma
Raków Częstochowa „z buta” wszedł do polskiej piłki za sprawą finansowego wsparcia właściciela Michała Świerczewskiego i starannie ułożonych struktur oraz wodza Marka Papszuna, który układał zespół po swojemu. Od początku klub miał świadomość, że chce kupić gotowego piłkarza i wygrać, a nie cieszyć się w przyszłości wychowankami na europejskim poziomie. Jeszcze w 2020 roku Raków miał na koncie tylko jeden przegrany Puchar Polski. Kilka lat później ma już na koncie mistrzostwo, dwa Puchary Polski i dwa Superpuchary Polski.
Jagiellonia? Po pierwsze wygrała 15 lat temu z Pogonią w finale Pucharu Polski, mając w składzie Kamila Grosickiego i Tomasza Frankowskiego. W bramce stał Rafał Gikiewicz, a szyków obronnych pilnował Igor Lewczuk. Całkiem ciekawa to była ekipa dowodzona przez Michała Probierza. Przede wszystkim jednak sięgnęła po świeżutkie mistrzostwo, dokumentując w ten sposób swój dobry czas w polskiej piłce, choć akurat Adrian Siemieniec przejął zespół pogrążony w chwilowym, wielkim kryzysie. Jego poprzednik – Maciej Stolarczyk – uzbierał ledwie 12 punktów w dziewięciu wiosennych meczach i zajmował 14. miejsce.
FORTUNA PUCHAR POLSKI PIERWSZY RAZ W HISTORII DLA RAKOWA CZĘSTOCHOWA! 🏆
Gratulacje @Rakow1921! 👏👏👏 pic.twitter.com/mjUmMRSsOQ
— Puchar Polski (@PZPNPuchar) May 2, 2021
W ostatnich latach także Piast Gliwice pod wodzą Waldemara Fornalika zdobył mistrzostwo. Orest Lenczyk cieszył się z tytułu w Bełchatowie, Czesław Michniewicz w Lubinie. Nawet Zawisza Bydgoszcz – przed wojną Radosława Osucha z kibicami – zdobyła Puchar Polski. Kiedy Ireneusz Jeleń grał w Wiśle Płock, to także i ten klub pokonał w dwumeczowym finale Zagłębie Lubin. Kilka lat temu z wygranej cieszyły się też Lechia Gdańsk i Cracovia. Arka Gdynia z kolei sensacyjnie ograła Lecha Poznań, a potem jeszcze dopisała na konto Superpuchar Polski. Wielu klubom w XXI wieku coś tam „skapnęło”.
Pogoń, czyli najbardziej „zero tituli” wśród „zero tituli”
Pogoń Szczecin nie dopisała na swoje konto nic, gdy była mocna na początku lat 80., nic, gdy swój dream team na krótką chwilę ułożył właściciel Sabri Bekdas ani też nic w ostatnich kilku latach. Dlaczego o Pogoni mówi się „zero tituli”? Ponieważ się ją w czołówce zauważa. Kogoś mocnego ogra, głośno mówi o swoich ambicjach. Zawsze gdzieś tam się z przodu kręci, nawiązuje walkę. Ma ambicje bardziej pucharowe i mistrzowskie, niż takie, aby walczyć o utrzymanie i jakoś przetrwać. Stąd zresztą pojawiło się zadłużenie. Klub chciał być konkurencyjny, wreszcie coś wygrać, więc żył trochę ponad stan.
Jednym z zawodników @Rakow1921, który już sięgnął po trofeum Pucharu Tysiąca Drużyn jest Andrzej Niewulis, broniący barw @Jagiellonia1920 w 2010 roku! 🏆
🔙 Pogoń Szczecin – Jagiellonia 0:1 | 22.05.2010r.
🎥 Zobaczcie ten finał w #BibliotekaPZPN 👉 https://t.co/x673GYfNDc pic.twitter.com/MEBQi4A3Y5— Puchar Polski (@PZPNPuchar) April 27, 2021
Trudno, żeby takie zaczepki padały w kierunku Radomiaka Radom czy Motoru Lublin. To też zespoły z „zero tituli”, ale nie są zaangażowane w walkę o trofea i nigdy nawet nie były blisko. Radomiak raz był w ćwierćfinale Pucharu Polski i jako beniaminek zajął 7. miejsce w Ekstraklasie, ale w elicie po raz pierwszy pojawił się dopiero w 2021 roku. Korona Kielce za to wiele lat spędziła w Ekstraklasie, dwukrotnie zajęła 5. pozycję – m.in. ze słynną „Bandą Świrów”. Zatem Pogoń Szczecin znaczy najwięcej wśród klubów z „zero tituli” i jest najgroźniejsza, stąd to ona została w ten sposób określona.
Zmienić tożsamość Pogoni
Z „zero tituli” jest tak, że to trochę… tożsamość klubu i kibiców. Jednocześnie przypięta łatka „wiecznych przegrywów”, ale też pewna tożsamość klubu, który wierzy, że wreszcie, wreszcie nadszedł czas na przełamanie, że to już musi być teraz, a później pęka ten balonik napompowany nie tyle bojowością, co wiarą, że nadejszła wiekopomna chwila. Tak było w 2010 roku przy niezwykłej przygodzie w Pucharze Polski. Starsi fani powinni też pamiętać, jak w sezonie 2000/01 po rundzie jesiennej Pogoń zajmowała miejsce lidera, by na wiosnę dostać od razu w trąbę od średniaków z Katowic i Wrocławia.
Prowadzona przez Kostę Runjaicia Pogoń niemal do końca sezonu 2021/22 walczyła o mistrzostwo Polski z Lechem Poznań i Rakowem Częstochowa. Przed 30. kolejką wymienione kluby miały po 59 punktów. Walka była na ostrzu noża. Dzięki lepszemu bilansowi meczów bezpośrednich liderem była Pogoń. Wtedy jednak do Szczecina przyjechał Raków i wygrał. Powietrze uleciało. W końcówce „Portowcy” już totalnie się pogubili i zremisowali trzy mecze z rzędu. Czołówka uciekła. Raków skończył z dziewięcioma punktami przewagi nad Pogonią.
Pogoń przegrała u siebie z Lechem i Rakowem. To musi boleć w Szczecinie. Cztery kolejki. Wyścig dwóch koni.
Mała tabela:
1. Raków Częstochowa | 8 punktów⁰2. Lech Poznań | 5 punktów⁰3. Pogoń Szczecin | 2 punkty
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) April 20, 2022
Co ty będziesz kibicowi mówił o „zero tituli”, jak on jeszcze niedawno jeździł na ligowe mecze do Barlinka czy Ustronia Morskiego. To też jest tożsamość i wspomnienia! Już sam fakt grania o trofeum to powód do dumy zważywszy na to, że jeszcze 15 lat temu Pogoń grała na czwartym poziomie rozgrywkowym z Victorią Sianów, Sławą Sławno, Leśnikiem/Rossą Manowo, Piastem Choszczno czy też Lechem Czaplinek. Później nastąpiła reforma rozgrywek, dlatego też w kolejnym sezonie – 2008/09 – występowała już w II lidze, co de facto było trzecim poziomem.
Kiedy Adrian Przyborek rodził się w szpitalu w Koszalinie, to Pogoń pod wodzą Mariusza Kurasa zajmowała 13. miejsce w Ekstraklasie. Gdy Przyborek już zaczynał trochę raczkować, to „Portowcy” wylądowali na czwartym poziomie rozgrywkowym. Nie, żeby to była akurat wina Przyborka! Ale akurat jego wiek idealnie oddaje czas Pogoni, w którym udało się postawić klub na nogi i zrobić z niego jeden z najlepszych w Polsce.
TT.PIŁKA kiedy Pogoń zostaje zero tituli na kolejny rok pic.twitter.com/UW8FGEEdjd
— Pako (@Pakoakamotherfu) May 2, 2024
Miło by było coś wygrać, ale prawie 80 lat bez zdobytego trofeum to… wizytówka Pogoni Szczecin. Kibice odbijają to w ten sposób, że możemy 100 lat nic nie wygrać, a i tak będziemy tutaj przychodzić. Tak jak skończyły się obrazki wyliczające, ile to Manchester City wydał bimbalionów i nie wygrał Ligi Mistrzów albo że Messi nigdy nie dorówna Maradonie, tak też kiedyś musi się skończyć szczecińskie „zero tituli”. Dopóki to nie nastąpi, to w Pogoni będą się wkurzać, ale też – przyjmując w ten sposób postawę obronną – także i z tego żartować.
Fot. PressFocus