FREEBET 300 ZŁ NA START W BETFAN!
Za wygraną Realu Madryt z Celtą Vigo!

Warta Poznań w obawie przed przyszłością. „Klub nie był gotowy na spadek z Ekstraklasy”

Napisane przez Mikołaj Duda, 03 maja 2025
Warta

Warta Poznań jeszcze niedawno była ciekawym klubem PKO BP Ekstraklasy. Jako beniaminek zajęła rewelacyjne 5. miejsce i zachwyciła całą Polskę. Dwa lata to w futbolu mnóstwo czasu. Po spadku do Betclic 1. Ligi jest na takiej drodze, by rok po roku zaliczyć kolejną degradację. Warta wiosną jest najgorsza ze wszystkich.

Spadek do IV Ligi? „To nie jest wyraz niechęci”

Rozmawiamy z Alexem Detotekinem doskonale orientującym się w sprawach Warty. Po ostatnim przegranym meczu z Kotwicą Kołobrzeg (0:1), tzw. „o sześć punktów”, który prawdopodobnie oznacza spadek „Zielonych” z Betclic 1. Ligi napisał on na swoim profilu dość kontrowersyjne słowa: – Drugi spadek w dwa lata staje się faktem – trzymam kciuki, żeby to było jak najniżej, a nie do II ligi.

Było to o tyle zaskakujące, że człowiek sympatyzujący z klubem życzy mu spadku na jak najniższy szczebel rozgrywkowy? Zapytaliśmy o uzasadnienie takiej dość nietypowej opinii.

To nie jest wyraz niechęci do Warty – wręcz przeciwnie. To brutalna konstatacja realiów. Betclic 2. liga w Polsce to niemal medialna czarna dziura – znikome zainteresowanie kibiców, sponsorów i mediów. A teraz dodajmy do tego fakt, że Warta nadal nie może grać na własnym stadionie przy Drodze Dębińskiej, bo obiekt nie spełnia podstawowych wymogów m.in. nie ma pełnej infrastruktury szatniowej. To oznacza kolejne miesiące – a może lata – gry w Grodzisku Wielkopolskim. 50 kilometrów od Poznania. Do tego koszty dojazdów, brak lokalnej tożsamości, zerowa synergia z miastem.

Spadek do Betclic 2. Ligi tylko pogłębi ten stan zawieszenia, a przy tak ograniczonych zasobach finansowych i organizacyjnych może wręcz oznaczać powolne dogorywanie. Dlatego – jakkolwiek to zabrzmi – w interesie Warty może być albo utrzymanie się w Betclic 1. Lidze i walka o powrót do Poznania, albo radykalne cięcie, oczyszczenie się i odbudowa od IV ligi – z nową strukturą, w oparciu o lokalność, akademię i spójny plan. Inaczej to nie zadziała.

Warta wcale nie musiała spaść z Ekstraklasy. To nie tak, że pracowała na to cały sezon i było to przesądzone od długiego czasu. Kwestia utrzymania rozstrzygała się do ostatniej kolejki, wręcz wydawało się, że w najgorszej sytuacji jest Korona Kielce, jednak ta w dramatycznych okolicznościach wygrała w Poznaniu z Lechem i rzutem na taśmę pozostała w elicie.

Drużyna prowadzona wtedy przez Dawida Szulczka przegrała z pieczętującą mistrzostwo Polski Jagiellonią Białystok i to ona znalazła się na tym niechlubnym 16. miejscu. Co ciekawe, na dwa mecze przed końcem Warta plasowała się na 13. lokacie i miała aż pięć punktów przewagi nad strefą spadkową. Wszystko zepsuła. W mediach pojawiało się mnóstwo spekulacji, gdzie wyląduje Dawid Szulczek. Już w marcu wciskano go „na pewniaka” do Cracovii za Jacka Zielińskiego. Szulczek też już coraz bardziej myślał nie o Warcie, a kolejnym kroku w karierze.

Później wszystko potoczyło się niczym kula śnieżna. Odejście trenera i wielu zawodników. Całą drużynę trzeba było budować kompletnie od nowa i to przy ograniczonych funduszach. Sprawy nie ułatwiała też kwestia stadionu. Komisja licencyjna chciała, żeby Warta wreszcie wróciła do rozgrywania swoich spotkań w Poznaniu. Z wielu względów dzielenie stadionu z Lechem jest niemożliwe, a z tego, co słyszymy dawny „Ogródek” przy Drodze Dębińskiej nie nadaje się do użytku, a klub nie prowadzi żadnych prac, by coś zmienić w tej kwestii.

Przede wszystkim – Warta ewidentnie nie była gotowa na spadek z Ekstraklasy. Zarówno mentalnie, jak i strukturalnie. Nie zabezpieczono się finansowo, nie dostosowano budżetu do nowych realiów, nie przewidziano scenariusza kryzysowego. Kadra została zbudowana po omacku, bez spójnej wizji, a zmiany były częste i nerwowe — mówi nam Detotekin.

I dodaje: – Zamiast zaplanowanego resetu – jak to się robi choćby w NBA, gdzie niektóre zespoły celowo „tankują” sezon, by w dłuższej perspektywie zyskać próbowano łatać dziury i gonić wynik. Zatrudniano kolejnych trenerów, zmieniano koncepcje, a drużyna nie miała stabilności ani stylu. Efekt? Jeszcze głębszy kryzys, brak tożsamości i całkowita utrata impetu, który budowano przez lata.

Warta z trzecim trenerem w tym sezonie

Przy wielu bolączkach z jakimi zmagała się Warta pomiędzy sezonami trenerzy nie do końca przychylnie patrzyli na składane im propozycje. Często odmawiali, czekając na lepsze oferty. Finalnie spadkowicza z Ekstraklasy zgodził się poprowadzić Piotr Jacek z rezerw Legii Warszawa, dla którego była to pierwsza i póki co ostatnia praca na takim poziomie. Po zaledwie jednym zwycięstwie w pierwszych sześciu spotkaniach ekspresowo pożegnał się ze stanowiskiem. To okazała się jedna wielka kompromitacja, trener ten nie był kompletnie gotowy na poziom Betclic 1. Ligi.

Jego miejsce zajął Piotr Klepczarek, który również nie miał dużego doświadczenia w prowadzeniu drużyn w najwyższych ligach. Warta pod jego wodzą wygrała nawet z Wisłą Kraków, jednak z czasem znów było tylko gorzej. 41-latek dostał szansę przepracowania z drużyną obozu przygotowawczego, ale to na niewiele się zdało. Jacek został pożegnany w marcu po pięciu porażkach w sześciu meczach.

W momencie zatrudnienia trzeciego trenera w tym sezonie, którym został Ryszard Tarasiewicz – Warta znajdowała się jeszcze ponad strefą spadkową, jednak miała 20 punktów, czyli tyle samo, ile Kotwica Kołobrzeg, będąca wtedy „pod kreską”. Sam wybór trenera był odbierany niejednoznacznie. Doświadczony szkoleniowiec swoje najlepsze lata już raczej ma za sobą i nie wszyscy byli w pełni przekonani, czy poznański klub na pewno na tym zyska. Póki co okazało się to błędem. Piłkarze spadkowicza pod batutą Tarasiewicza jeszcze nie wygrali. Na siedem spotkań jedno zremisowali i aż sześć przegrali.

Zatrudnienie Ryszarda Tarasiewicza to był ruch z kategorii „gaszenia pożaru”. To człowiek od zadań specjalnych, zadaniowiec, jak Leszek Ojrzyński. W teorii – to miało sens. W praktyce jednak zabrakło mu narzędzi i czasu. Klepczarek, choć ambitny, zatracił kontakt z szatnią i zbytnio oparł wszystko na hiperdefensywie – co nie działało przy braku skuteczności i jakości z przodu. Tarasiewicz nie miał cudownego remedium, ale przynajmniej dał zespołowi nowe otwarcie i próbował tchnąć w niego odrobinę wiary. Jeśli utrzyma Wartę – mimo chaosu organizacyjnego i marazmu – będzie to zasługiwało na uznanie. Jeśli nie – będzie kolejną ofiarą systemu bez systemu — ocenia Detotekin.

Nadchodzące mecze

    Warta na wiosnę jest zdecydowanie najgorszą drużyną w Betclic 1. Lidze. Jako jedyna w całej stawce w tym roku jeszcze nie wygrała. Nawet po rozczarowującej jesieni mało kto spodziewał się, że będzie tak źle. W kadrze poznańskiego klubu jest wciąż kilku ciekawych zawodników, w tym tych z doświadczeniem na poziomie Ekstraklasy. Jednym z nich jest Maciej Żurawski, który na najwyższym poziomie radził sobie całkiem nieźle, jednak po spadku kompletnie nie może się odnaleźć na zapleczu elity.

    Ta drużyna nie jest taka słaba jak wskazują na to wyniki i to jest najbardziej frustrujące. Kadrę Warty spokojnie można porównać do zespołów ze środka tabeli, a może nawet tych, które biją się o baraże. Problem nie leży wyłącznie w piłkarzach – to efekt złej organizacji, braku liderów, niestabilności i ogólnej atmosfery przygnębienia. Warta powinna była punktować lepiej – i to bez większego wysiłku. Ale do tego potrzebna jest struktura, plan i wiara a tych od dłuższego czasu nie widać.

    Jakość wciąż w tej drużynie jest. Michalski, Waluś, Żurawski, Tkaczuk, Shibata, Gąska, Drzazga, Szeliga – to nie są anonimowi zawodnicy. W realiach Betclic 1. ligi powinni ciągnąć zespół, dawać przewagę i być kręgosłupem drużyny. Co do Żurawskiego – to zawodnik z potencjałem lidera, techniczny, kreatywny, z doświadczeniem. Jego forma to duży znak zapytania. Czy to mentalność, urazy, zła taktyka? Trudno powiedzieć. Ale nie można zgodzić się z tezą, że w Warcie nie ma piłkarzy z jakością. Są – tylko coś sprawia, że ta jakość nie pracuje na wynik. — stwierdza Alex Detotekin.

    Problemem nie tylko pierwsza drużyna?

    Kolejną rzeczą, z którą musi zmagać się Warta jest kwestia akademii i szkolenia młodzieży. Drużyna juniorów do lat 19 występuje w Centralnej Lidze Juniorów, co samo w sobie jest dobrym wynikiem, jednak osiągane w niej rezultaty są fatalne. Jeszcze przed rokiem „Zieloni” zdobyli brązowe medale, plasując się tuż za Legią i Lechem. W tym sezonie jest kompletnie inaczej. Juniorzy pierwszoligowca w 26 meczach uzbierali zaledwie dziewięć punktów, a stracili aż 75 goli. W spotkaniu z Escolą Warszawa potrafili przegrać nawet 0:10. Oczywiście zamykają tabelę z bardzo dużą stratą do całej stawki.

    Problem istnieje też w tym, że nawet gdy osiągane są dobre wyniki na szczeblach juniorskich, to Warta nie ma z tego żadnego pożytku. Ci zawodnicy zwyczajnie nie przebijają się do pierwszej drużyny. Najczęściej gdzieś przepadają lub są wychwytywani przez większe marki. Często przez Lecha, który w regionie oferuje bezkonkurencyjne możliwości. Perspektywy i całe warunki ośrodka we Wronkach są propozycją nie do przebicia. W młodszych rocznikach wysoką pozycję ma także akademia założona przez Piotra Reissa.

    Z klubu odeszło też wielu zdolnych trenerów, którzy mimo trudnych warunków byli w stanie osiągać dobre wyniki. Tyczy się to też damskich zespołów juniorskich, które również bardzo udanie sobie radziły. Kilka lat temu w sekcję żeńską postanowił zainwestować też Lech, więc można się spodziewać, że Warta również w tym aspekcie straci prym w mieście. Pracownik struktur klubowych, który jednak chciał pozostać anonimowy wylicza nam zdolnych trenerów, których już nie ma:

    Łukasz Nowak, Anna Jankowska, Kostas Milonas, Kamil Szulc – to wszyscy byli fachowcy. Nowak to był koordynator sekcji żeńskiej, która świetnie wyglądała. Dziewczyny zawsze walczyły o mistrzostwo CLJ, były transferowane do Ekstraligi – Roksana Jagodzińska, Jagoda Cyraniak, Basia Wierzbińska, Julia Hening. Trenerka Jankowska jako trenerka zdobyła srebro i brąz CLJ. Zostałą garstka najlepszych trenerów młodzieży plus sami stażyści lub początkujący. Problem jest więc również w fundamentach, czyli szkoleniu dzieci. 

    Amerykańcy inwestorzy synonimem nowego otwarcia?

    W tym roku Warta Poznań pozyskała mniejszościowego inwestora. Jest nim amerykański fundusz Escalada Sports Partners, który w przeszłości współpracował z Barackiem Obamą przy kampanii wyborczej. To właśnie z powodu byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych zrobiło się o tym głośno. Właściciel klubu Bartłomiej Farjaszewski na konferencji prasowej przyznał, że jest szansa na wizytę znanego polityka na obiektach przy Drodze Dębińskiej. Póki co nieco złośliwie można by stwierdzić, że Obama nie miałby co odwiedzać.

    Kluczowa sprawa to nie wizyta Obamy -anegdotyczna, choć zabawna – ale przyszłość strukturalna. Kim są Escalada Partners? Jakie mają plany? Czy ich fundusze są gotowe na długoterminowe inwestycje, czy to raczej próba krótkoterminowego wejścia i wyjścia? — zastanawia się Detotekin.

    Przyszłość pokaże dokąd ta współpraca doprowadzi, jednak są duże pozytywy. Pensje na czas nie były codziennością, natomiast wspomniane anonimowe źródło wewnątrz klubu potwierdza nam, że od pewnego czasu są: – Mogę potwierdzić, że odkąd pojawili się inwestorzy z USA, to pensje nie tylko dla zawodników, ale i pracowników zostały uregulowane i są wypłacane terminowo.

    W Warcie póki co wielką się zagadką są następne miesiące, a tym bardziej lata. Nie wiadomo, jak to wszystko będzie wyglądać po degradacji na jeszcze niższy szczebel rozgrywkowy. Na ten moment trudno cokolwiek przewidzieć i tego nie wiedzą nawet w klubowych gabinetach. Pewne jest tylko to, że ten mniejszy z poznańskich klubów znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, z której jeszcze przez długi czas może się nie wydostać. Szczególnie, że akurat w stolicy Wielkopolski władze miasta bardzo sceptycznie patrzą w stronę inwestowania w sport i niezbędną infrastrukturę.

    Najważniejszy postulat to powrót do Poznania. Dwukrotny mistrz Polski, jeden z klubów-założycieli Ekstraklasy nie może wiecznie grać 50 kilometrów od swojego miasta. To zabija lokalną tożsamość, utrudnia budowę społeczności, zniechęca sponsorów. Pan właściciel Bartłomiej Farjaszewski mówił wielokrotnie o konieczności dopływu zewnętrznego kapitału – i choć nie jest on ogromny, to dziś jakiś zasób finansowy klub ma. Teraz trzeba go wykorzystać mądrze: utrzymać Betclic 1. Ligę, rozpocząć proces powrotu do miasta i stworzyć infrastrukturę, która będzie fundamentem stabilnego rozwoju. Bez tego nawet najbardziej romantyczna historia może się zakończyć bez happy endu — puentuje nasz ekspert.

    Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

    Freebet 300 zł na start
    Za wygraną Realu Madryt z Celtą Vigo
    Inter - Hellas Verona
    Obie strzelą
    kurs
    2,02
    1
    Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
    2
    Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
    3
    Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
    4
    Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)