FREEBET 400 ZŁ NA START W BETFAN!
Za poprawny typ na awans w meczu PSG – Arsenal!

Czy Marciniak dobrze sędziował? Jeden rabin powie tak, inny rabin powie nie

Napisane przez Patryk Idasiak, 07 maja 2025
Szymon Marciniak

Szymon Marciniak sędziował bardzo dobrze, dobrze, dostatecznie, dopuszczająco oraz niedostatecznie. Gdyby zapytać 100 losowych oglądaczy półfinału, to pewnie w notatniku znalazłaby się każda ocena może oprócz celującej. Polski arbiter wraz z VAR-em miał do podjęcia mnóstwo niejednoznacznych decyzji. Każde medium ocenia go inaczej. Wystawiam ocenę 3+ na zachętę. 

Marciniak nie zauważył oplucia, bo… trudno to wychwycić

Szymon Marciniak słynie z tego, że nie daje sobie w kaszę dmuchać i przynajmniej pod względem emocjonalnym panuje nad wydarzeniami. A tu… jedna taka rzecz mu umknęła – otóż po bramce Interu na 2:0 z rzutu karnego wywiązała się ogromna awantura. Koledzy z zespołu nie byli w stanie powstrzymać Francesco Acerbiego, który wręcz wyrywał się do bitki z Inigo Martinezem. Na wideo wyraźnie widać, jak Hiszpan wykonuje ruch głową i… pluje na rywala. Nie wychwycił tego ani sędzia główny, ani VAR. Za coś takiego z automatu jest czerwona kartka i FC Barcelona powinna grać w osłabieniu.

W finale Pucharu Polski Marciniak sypał mnóstwo żółtych kartek, które były odpowiedzią na dość ostrą grę Pogoni Szczecin. W meczu Inter – Barcelona część kibiców zarzuca mu, że takich kartek zapomniał, wyliczając kolejne faule Federico Dimarco – zwłaszcza ten taktyczny, gdy w formacji defensywnej akurat brakowało Bastoniego, a wahadłowy chciał jak najszybciej świadomie przerwać akcję faulem. Wiadomo, że im szybsza kartka dla Dimarco, tym później musiałby być ostrożniejszy w starciach z Yamalem. Popełnił do 55 minuty trzy faule.

Karny, który powinien być?

Największe kontrowersje są dwie – rzut karny/rzut wolny za faul Mychitariana oraz faul/brak faulu na Gerardzie Martinie. Rafał Rostkowski, czyli sędziowski ekspert „TVP Sport” i były międzynarodowy sędzia podaje, że Barcelona powinna mieć rzut karny, nie wolny. Sytuacja była bardzo dynamiczna i niejednoznaczna, jednak ekspert pisze tak:

Szymon Marciniak gwizdnął bez wahania, bo faul był wyraźny, i od razu wskazał na punkt karny. Najwyraźniej nie miał wątpliwości również co do tego, że piłkarz Interu sfaulował rywala już w polu karnym.

– Po chwili sędzia wideo Dennis Johan Higler poinformował Marciniaka, że ma wątpliwości co do rzutu karnego i tę decyzję właśnie weryfikuje. Po kolejnej chwili Holender poinformował Polaka, że ten musi zmienić swoją decyzję, ponieważ faul został popełniony przed polem karnym. To był poważny błąd Higlera, ponieważ wprowadził Marciniaka w błąd, którego Marciniak nie miał jak sprawdzić, zweryfikować i naprawić. To przecież VAR jest od naprawiania błędów sędziów boiskowych, a nie oni od korygowania VAR-u.

Marciniak nie podbiegł do monitora, lecz zaufał VAR-owcom. Pokazał palcami, że kontakt miał miejsce minimalnie przed polem karnym i cofnął decyzję. Przemysław Langier z „Goal.pl” punktuje tu niekonsekwencję, bo przecież w ćwierćfinale Pucharu Polski Jagiellonii z Legią anulowany został rzut karny dla wciąż obecnych mistrzów Polski. Piotr Lasyk wskazał na wapno. Nie był to zerojedynkowy błąd, lecz decyzja z boiska 50/50. Mimo to Marciniak wezwał go do monitora niepotrzebnie, co zresztą potwierdziło Kolegium Sędziów. Tłumaczył to nagięcie przepisów zbyt poważną wagą spotkania.

Zdaje się, że waga półfinału Ligi Mistrzów jest jeszcze większa… zatem nie do końca wiadomo w którą stronę ma pójść sędziowanie. Rostkowski wyjaśnia, że faul zakończył się w polu karnym: – W ujęciu z kamery ustawionej wysoko na trybunie za linią bramkową widać wyraźnie, że faul Mchitarjana na Yamalu zaczął się wprawdzie przed polem karnym, ale skończył już wewnątrz tego pola. To tam, tuż za linią, nogą w okolicy kości piszczelowej zawodnik Interu trafił w nogę piłkarza Barcelony w okolicy jego ścięgna Achillesa. To uderzenie ostatecznie „dobiło” sfaulowanego i spowodowało jego upadek.

Potwierdził to były sędzia Mateu Lahoz – jeden kontakt poza polem karnym, drugi w polu karnym. Należała się jedenastka, która dałaby Barcelonie szansę na wynik 3:2 na 20 minut przed końcem, czyli jeszcze kilkanaście minut przed golem Raphini. VAR zatem zdaniem wielu ekspertów zepsuł to, co słusznie wskazał Marciniak. Oczywiście, jak mówił Mateusz Borek przez rzutem karnym Vasticia w 2008 roku: „Karny to jeszcze nie gol. Mamy dzisiaj fenomenalnego Króla Artura między słupkami”. W półfinale akurat królem był Jan i powinien stanąć oko w oko z Raphinhą w 70. minucie.

W innej sytuacji jednak VAR uratował Marciniaka. Polaki arbiter nie zauważył wycięcia Lautaro Martineza przez Pau Cubarsiego. Wślizg był bardzo dynamiczny i mógł wyglądać na czysty. Argentyńczyk zaczął zwijać się z bólu i nie było widać, aby udawał. W końcu Marciniak przerwał grę. Powtórki pokazały, że młody obrońca ewidentnie trafił w nogę napastnika. To musiał być karny i błąd został naprawiony. Właśnie w takich chwilach powinien interweniować VAR, a nie w tych całkowicie na styku. Sytuacja łatwa czy niełatwa – niemniej jest to poważny błąd Marciniaka.

Katalońskie media, jak to… katalońskie media

– Marciniak jest zdeterminowany, aby położyć kres marzeniom o bohaterskiej Barcelonie – taki tytuł dał kataloński “Sport”, ale też nie ma co przywiązywać większej wagi do źródeł czysto propagandowych. Dziennikarz Victor Gonzalez w tekście o Marciniaku daje z kolei niepoważny tytuł: Gwiazda Realu Madryt Marciniak w meczu Inter vs. Barça – niczym z najlepszych czasów pasków w Telewizji Publicznej. Przepychać się o kosmetyczkę z logiem Realu to można w memach, a nie rzekomo w poważnych tekstach dziennikarskich.

W dalszej części tekstu wymienia głośne decyzje z udziałem polskiego teamu – podwójny kontakt z piłką Alvareza (słuszny przecież) czy sytuację z meczu Real – Bayern, gdzie przerwał grę przez zbyt szybkie podniesienie chorągiewki asystenta. Finalnie za ten błąd przeprosił. Był on bardzo poważny, bo „Bawarczycy” mieli realną szansę na doprowadzenie do dogrywki. Dziennikarz jednak już nie zauważa, że podobnie Polak zrobił w pierwszej części dogrywki – Inter miał okazję sam na sam na 5:3, ale… Marciniak w bardzo nieodpowiednim momencie zakończył połowę.

W całym tym ciągu różnych niejednoznacznych zdarzeń pierwszą sytuacją była ręka Francesco Acerbiego. Było to w 25. minucie jeszcze przy stanie 1:0 dla Interu. Polski arbiter zatrzymał grę i czekał na konsultację z sędziami VAR. Decyzją był brak jedenastki. Tu pojawia się mnóstwo stopklatek tej sytuacji, lecz ocenianie takich rzeczy za pomocą screena nigdy nie jest dobre, trzeba to robić w realnym tempie. Jako autorytet Mateusz Święcicki w programie na kanale „Meczyki” podał Marcina Borskiego oraz odwołał się do włoskich byłych arbitrów. Oni nie daliby tu karnego.

Gerard Martin faulował czy był faulowany?

Sami widzicie, że tych sytuacji jest mnóstwo. Nie rozstrzygniemy sporu, czy to Gerard Martin faulował czy jednak to on został sfaulowany przez Denzela Dumfriesa? Tu nie da się pogodzić obu stron, bo jednocześnie piłkarz Interu lekko zahacza nogę Martina, żeby ten później sam w niego kopnął i stracił równowagę. Czy naprawdę mamy gwizdać takie aptekarskie rzeczy? W tej sytuacji wściekał się Flick i wścieka się też mnóstwo kibiców „Dumy Katalonii”, którzy sytuacje 50/50 będą po prostu przeciągać na swoją korzyść. Jak na przykład Wojciech Kowalczyk…

Hansi Flick miał pretensje, że wszystkie sytuacje 50/50 Polak gwizdał przeciwko Barcelonie. Simone Inzaghi ma za to zupełnie inną opinię niż katalońskie media. Zapewne też towarzyszyła temu ogromna radość, bo finalnie żaden błąd nie kosztował jego zespół awansu, a też mógłby powiedzieć coś o braku czerwonej kartki za oplucie czy przerwanej stuprocentowej akcji w dogrywce: – To jest tylko ich opinia. Marciniak to jeden z najlepszych arbitrów w Europie i poprowadził świetny mecz – podsumował krótko.

Skupmy się na sporcie

FC Barcelona powinna się skupić na aspektach czysto sportowych, czyli np. bardzo źle wyglądającym w pierwszej połowie Danim Olmo, który to stracił piłkę w kluczowym momencie. Raphinha też pozostawał niewidoczny, a Ferran Torres przegrywał fizyczne pojedynki. No i swoje zrobił fruwający w bramce Yann Sommer. Choć Yamalowi dużo nie wychodziło, to jednak on w najważniejszych momentach brał grę na siebie i potrafił wyczarować coś z niczego. Prawie stworzyłby gola na 4:3, ale zatrzymał go MVP tego meczu, autor kilku świetnych interwencji.

I szkoda, że nie o tym głównie rozmawiamy, bo w niejednoznacznych decyzjach zawsze któraś strona będzie się czuła pokrzywdzona. Zatem krótko podsumowując – chyba najpoważniejszym błędem był ten VAR-u, gdy Barcelonie należała się jedenastka (!). Można jednak odbić piłeczkę od tenisa stołowego i zaznaczyć, że przecież za oplucie powinna grać w drugiej połowie w 10 na 11. No to dajemy kontrę, że przecież ręka Acerbiego śmiało mogła zostać odgwizdana. Ostatnie, a właściwie pierwsze odbicie piłeczki, czyli serwis to jednak strata piłki słabo grającego i spressowanego Daniego Olmo.

Fot. PressFocus

Redaktor naczelny i kierownik zamieszania na Futbol News.

Freebet 400 złotych
za poprawny typ na awans w meczu PSG - Arsenal
PSG - Arsenal
Obie strzelą
kurs
1,57
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)