Dublet Roberta Lewandowskiego na koniec. Miły i przyjemny finisz La Liga dla FC Barcelony

FC Barcelona była bardziej skuteczna i na San Mames pokonała Athletic Club aż 3:0. To był mecz pożegnań – zarówno Oscara de Marcosa, jak i arbitra Pablo Gonzalesa Fuertesa. Robert Lewandowski ułożył ten mecz szybkim dubletem, ale na koniec miał pecha, bo zszedł minutę za szybko i nie dostał szansy na skompletowanie hat-tricka rzutem karnym.
Barcelona mistrzem, Athletic w Lidze Mistrzów
Athletic Club – FC Barcelona to ostatni pojedynek całego sezonu La Liga, ponieważ… nie było wszystkich spotkań o tej samej porze. Mecz o 21:00 kończył całą 38. kolejkę. Real Madryt grał dzień wcześniej, a Atletico w tym samym dniu, ale o godzinie 14:00. Zarówno „Los Leones”, jak i „Duma Katalonii” mogli zagrać tylko towarzysko, bo o nic nie walczyli.
FC Barcelona została mistrzem Hiszpanii 15 maja po wygranej z Espanyolem, natomiast Athletic Club zagwarantował sobie miejsce w TOP 4, czyli w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Nawet porażka Basków niczego tu nie zmieniała. Po raz pierwszy od 2014 roku „Rojiblancos” dostali się do Champions League i po raz kolejny pod wodzą Ernesto Valverde w jego trzeciej kadencji w klubie. Co ważne, to był ostatni mecz dla Oscara de Marcosa, legendy, która schodzi ze sceny, mając aż 572 występy dla Athletiku. To drugie miejsce w historii klubu po legendarnym golkiperze Jose Angelu Iribarze.
🏆 LA LIGA CHAMPIONS! 🏆 pic.twitter.com/H0L5d4wiAm
— FC Barcelona (@FCBarcelona) May 15, 2025
Lewandowski z szybkim dubletem
Na początku to Athletic Club przycisnął bardziej. Trafił nawet do siatki po dośrodkowaniu z prawej strony Alexa Berenguera i strzale z główki Unaia Gomeza. Okazało się jednak, że Berenguer przed prostopadłym podaniem znajdował się na pozycji spalonej. Drugą groźną akcję też stworzyli gospodarze, tym razem za sprawą indywidualnego rajdu Nico Williamsa, który dostał piłkę na skrzydło, minął Erica Garcię, zszedł do środka i próbował załadować w okienko bramki Inakiego Peni, lecz uderzył nad poprzeczką. Chwilę później znów groźnie ruszył Nico i strzał po jego podaniu oddał Inigo Ruiz de Galarreta.
A dangerous shot from Nico Williams goes wide #AthleticBarça pic.twitter.com/hmONVlO8hQ
— Austine ✪ (@Austinooffical) May 25, 2025
Próbował na to niezłym rajdem, zdobyciem terenu i podaniem do Roberta Lewandowskiego odpowiedzieć Pedri. Polak jednak przyjął piłkę w kiepski sposób i zdążył mu ją wybić Unai Nunez. Pierwsza akcja Lewandowskiemu nie wyszła, ale druga już za to świetnie. Tym razem dostał podanie od Fermina Lopeza i techniczną podcinką pokonał Unaia Simona.
🇵🇱 𝐑⚽️⚽️⚽️𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐋𝐄𝐖𝐀𝐍𝐃𝟏𝟎𝟎𝐖𝐒𝐊𝐈! 💯
Tak padła setna bramka polskiego snajpera w barwach FC Barcelony! 👇😍
Historyczny wyczyn! 👏 Oglądamy i pękamy z dumy! 🥹 #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/L3LRhwQDly
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) May 25, 2025
FC Barcelona nie była tego wieczoru zdeterminowana, by raz za razem atakować, ale za to miała zabójczą skuteczność. Minęły ledwie trzy minuty, a „Lewy” mógł się już pochwalić dubletem! Unai Gomez tak przedłużył piłkę po rzucie rożnym, że ta… spadła na głowę Polaka i z dwóch metrów trafił do pustej bramki. „Duma Katalonii” miała więc po 17 minutach ustawiony mecz. Dla Roberta Lewandowskiego był to ważny jubileusz – pękła bowiem setka jego trafień dla klubu – to jego gole numer 100 i 101.
𝐒𝐙𝐘𝐁𝐊𝐈 𝐃𝐔𝐁𝐋𝐄𝐓 🇵🇱 𝐑𝐎𝐁𝐄𝐑𝐓𝐀 𝐋𝐄𝐖𝐀𝐍𝐃𝐎𝐖𝐒𝐊𝐈𝐄𝐆𝐎! 🎯🎯
Snajper Blaugrany świetnie odnalazł się w polu karnym i trafił do siatki z najbliższej odległości! ⚽️ #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/6WjByQt5CZ
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) May 25, 2025
Athletic Club mógł błyskawicznie odpowiedzieć bramką kontaktową, ale Maroan Sannadi pokazał, dlaczego od 18 meczów nie trafił do siatki. Przypomnijmy, że to nie środkowy obrońca, a napastnik grający samotnie na dziewiątce. Ostatnio trafił… 23 lutego z Realem Valladolid, ale nie był to jakiś ważny gol, bo Athletic Club wygrał 7:1. Z FC Barceloną mógł cały dorobek z rundy wiosennej podwoić, ale spudłował… stąd:
Athletic przycisnął i próbował odpowiedzieć raz jedną, raz drugą stroną. Znów aktywny był Nico Williams, który pojedynkował się z Erikiem Garcią. Nie jest to żadne znęcanie się nad Sannadim, ale również bardzo źle zachował się w 43. minucie. Pędził już sam na sam z Peną, trochę przyhamował i przełożył sobie jeszcze Ronalda Araujo, ale wracający Cubarsi sprawił, że skiksował, marnując świetną okazję. Lepszy napastnik ugrałby tu więcej, a Sannadi jeszcze w rundzie jesiennej grał na trzecim poziomie rozgrywkowym w Barakaldo CF. „Barca” była skuteczniejsza i do przerwy prowadziła 2:0.
Nudy, pożegnanie legendy i karny na koniec
W drugiej połowie tempo akcji trochę spadło. Jeśli ktoś tu atakował, to FC Barcelona, ale Lamine Yamal próbował tym razem inaczej – lewą nogą w prawy róg i mu nie wyszło, a przed prawdopodobnym hat-trickiem Roberta Lewandowskiego powstrzymał wślizgiem Yuri Berchiche. Athletic Club – poza jedną sytuacją Williamsa – w ogóle nie miał strzałów, dlatego Ernesto Valverde dokonał potrójnej zmiany w 63. minucie i wprowadził m.in Oihana Sanceta – najlepszego piłkarza Basków w tym sezonie oraz cenionego obrońcę Daniego Viviana, zawodnika pierwszego składu. Niewiele to dało.
Athletic mógł wyrównać nie z akcji, a po stałym fragmencie, którego… nie powinno być. Otóż Alejandro Balde dostał piłką w rękę, lecz chwilę wcześniej wyszła ona De Marcosowi za linię. Berenguer mocno kopnął ją z prawej strony, a Paredes przedłużył tak, że trafił w Cubarsiego. Tyle że świetnym refleksem wykazał się Inaki Pena i zbił piłkę na poprzeczkę, ratując kolegę przed samobójem.
Końcówka upłynęła jednak raczej w spokojnym tempie. Jedną z dobrych szans zmarnował Inaki Williams. To było raczej nudne 45 minut, gdzie żadna z drużyn nie ma większych motywacji, żeby bardziej zaatakować. Najbardziej wzruszająca chwila wydarzyła się w 88. minucie, gdy z boiska zszedł Oscar de Marcos i symbolicznie przekazał opaskę Inakiemu Williamsowi. Kibice na San Mames wstali z miejsc i pożegnali legendę owacjami na stojąco.
Nic się nie działo aż do 90. minuty, kiedy to Dani Olmo ruszył sam na sam z bramkarzem i został podcięty przez Berchiche’a. VAR sprawdzał tę sytuację, ale wysłał Pablo Gonzaleza Fuertesa, by pobiegł do monitora obejrzeć ją samodzielnie. Pecha miał Robert Lewandowski, który minutę wcześniej zszedł z boiska. Dlatego do jedenastki podszedł sam poszkodowany, czyli Dani Olmo i podwyższył wynik na 3:0.
Fot. i screeny: Eleven Sports