FREEBET 400 ZŁ NA START W BETFAN!
Za wskazanie drużyny, która pierwsza strzeli gola w finale Ligi Mistrzów

Wygrani i przegrani tego sezonu w Chelsea. Kto zaskoczył, a kto zawiódł?

Napisane przez Redakcja, 28 maja 2025
Chelsea

Choć Chelsea staje przed szansą na dołożenie kolejnego trofeum do bogatej gabloty, z pewnością najważniejszy cel na ten sezon został już zrealizowany. „The Blues” w ostatniej kolejce Premier League pokonali na wyjeździe Nottingham Forest i zajęli czwarte miejsce w tabeli sezonu 2024/25. Przypieczętowali więc swój powrót do rozgrywek Ligi Mistrzów. Przez ostatnie lata tabuny piłkarzy przewinęły się przez skład Chelsea. Kto tym razem zaskoczył pozytywnie, a kto rozczarował?

Wygrani sezonu

Levi Colwill

To był drugi pełny sezon wychowanka Chelsea w pierwszej drużynie. Za kadencji Mauricio Pochettino bardzo często występował na lewej obronie, co ewidentnie mu nie służyło. Młody Anglik swoje najlepsze mecze rozgrywał ustawiony w środku defensywy. Właśnie tam od samego początku swojego pobytu na Stamford Bridge wystawiał go Enzo Maresca. Włoch zaufał Colwillowi, który z czasem stał się liderem obrony. Najpierw, na początku sezonu, tworzył duet z Wesleyem Fofaną. Była to żelazna dwójka stoperów. Po kontuzji Fofany, której doznał w grudniu, do klubu wrócił Trevoh Chalobah.

Dobra forma Colwilla zaowocowała pierwszym występem w meczu o punkty w reprezentacji Anglii. Maresca tasował naprzemiennie to Chalobahem, to Tosinem, natomiast Colwill był stałym elementem defensywy. W Lidze Konferencji zazwyczaj odpoczywał – zaliczył dwa występy, natomiast w Premier League opuścił zaledwie trzy mecze, rozgrywając 35 spotkań od dechy do dechy. Zanotował w nich jedną asystę i strzelił dwa gole, w tym tego jednego najważniejszego, dającego Chelsea czwarte miejsce i powrót do Champions League. Król przestworzy. Wygrał najwięcej pojedynków główkowych w lidze.

Trevoh Chalobah

Dziwna jest sytuacja Chalobaha, który przed sezonem był ofiarą tego, że jest wychowankiem Chelsea. Na początku niechciany i odsunięty do indywidualnego trenowania, a w połowie sezonu… jednak chciany i skrócono jego wypożyczenie. Latem był wypychany z klubu, by zanotować czysty zysk. Nie udało się go sprzedać, jednak Anglikowi i tak podziękowano, i wypożyczono go do Crystal Palace. Młodszy z braci Chalobah znakomicie wykorzystał jesienny pobyt na Selhurst Park. Zauważył to Enzo Maresca, który wobec problemów z obrońcami postanowił ściągnąć go z powrotem na Stamford Bridge.

Anglik zadebiutował pod wodzą włoskiego szkoleniowca zaledwie pięć dni po ponownym dołączeniu do drużyny w meczu przeciwko Wolverhampton. Chalobah grał wówczas jak w transie. Był dosłownie wszędzie. Chelsea wygrała 3:1 i można pokusić się o stwierdzenie, że powracający obrońca był najlepszym zawodnikiem tego meczu. Jego dobrą postawę docenił Thomas Tuchel, który powołał go po raz pierwszy do seniorskiej reprezentacji Anglii. Notabene to właśnie pod wodzą Niemca Chalobah debiutował w pierwszym zespole Chelsea. W lidze grał sporo. Dopiero w końcówce ustąpił miejsca Adarabioyo.

Marc Cucurella

Lewy obrońca dołączył do Chelsea z Brighton przed sezonem 2022/23 za 65 (!) mln euro. Początkowo transfer ten budził śmiech, zwłaszcza po stronie Manchesteru City, gdzie nie zdecydowali się na wyłożenie takiej kasy, a brylował Joao Cancelo. Cucurella nie potrafił się odnaleźć w zespole i w ogóle nie przypominał tego kozaka z Brighton. Długo kazał czekać, aż jego jakość zaczęła dorównywać wydanej na niego kwocie.

Na wysoki poziom zaczął wchodzić w końcówce kadencji Pochettino, który znalazł pomysł na Hiszpana i dał mu swobodę, odklejając go od linii bocznej. Wówczas Cucurella zaczął zyskiwać pewność siebie i pokazywać umiejętności, którymi błysnął również latem podczas mistrzostw Europy. Obrońca wrócił z nich ze złotym medalem i asystą przy decydującym golu Mikela Oyarzabala w finale z Anglią. To jeszcze bardziej go napędziło. Choć ośmieszył się w rywalizacji z Erlingiem Haalandem (słynna przyśpiewka, a tuż po tym Norweg mu uciekł i strzelił gola), to potem było zdecydowanie lepiej.

Świetną formę prezentował na przestrzeni całego sezonu. Nie schodził z pewnego poziomu, wręcz grał coraz lepiej. Głównie przez to na wypożyczenie do Juventusu udał się utalentowany Renato Veiga, który nie miał szans na grę poza Ligą Konferencji. Cucurella opuścił jedynie dwa mecze w Premier League, w których był zawieszony za kartki. W 2025 roku był najlepszym strzelcem Chelsea w lidze (cztery gole). Może to zawdzięczać ofensywnym zawodnikom, którzy wiosną drastycznie obniżyli loty w porównaniu z rundą jesienną. On na pewno nie zawiódł.

Moises Caicedo

Na początku pobytu w Chelsea Caicedo nie radził sobie z porównaniami do wybitnych defensywnych pomocników, grających w przeszłości na Stamford Bridge: – Czułem presję bycia nowym N’Golo Kante. Bardzo to na mnie wpłynęło, ale musiałem zostawić to za sobą. Chciałem skupić się na pomaganiu drużynie i pokazać, że byłem wart pieniędzy, które za mnie zapłacono. W ostatnich meczach poprzedniego sezonu grałem bardzo dobrze i wiedziałem, że kolejny rok będzie należał do mnie. 

Poniższe 15 minut to udowadnia:

I cóż to był za rok Ekwadorczyka! Niech świadczy o tym fakt, że pomocnik został uznany za najlepszego zawodnika Chelsea zarówno przez kibiców jak i kolegów z drużyny. -W tej chwili jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym, defensywnym pomocnikiem na świecie – mówił po kwietniowym zwycięstwie nad Tottenhamem Enzo Maresca. Można by rzec, że był to jeden z meczów, w których Caicedo był kluczowym zawodnikiem Chelsea, ale on był kluczowy dla całego sezonu „The Blues”. Bardzo udaną jesień mieli Cole Palmer czy Nicolas Jackson.

Dobry sezon rozgrywał Enzo Fernandez, który w końcówce zeszłego roku był potworem dla rywali. Okresy dobrej gry miał Romeo Lavia, którego nadal trzymają się kontuzje, ale płucami drużyny Mareski był zdecydowanie Caicedo. Reprezentant Ekwadoru rozpoczął wszystkie 38 meczów Premier League w pierwszym składzie. W trapionej w ostatnich kilkunastu/kilkudziesięciu miesiącach kontuzjami Chelsea nie jest to taka oczywistość. Ostatnim zawodnikiem, który tego dokonał był Cezar Azpilicueta w sezonie 2018/19.

Młodzież

W ten sposób można by ogólnie określić kadrę Chelsea, która miała najniższą średnią wieku spośród drużyn Premier League – 23,5. Chodzi jednak stricte o trzech zawodników urodzonych w 2006 roku: Josh Acheampong, Tyrique George, Marc Guiu. Pierwsza dwójka to wychowankowie, którzy spośród debiutujących absolwentów Akademii w Cobham odcisnęli największe piętno.

Acheampong to uniwersalny obrońca, mogący grać zarówno na środku jak i prawej stronie. Zdarzały mu się też występy w środku pola. Zadebiutował jeszcze w poprzednim sezonie. Na początku trwających rozgrywek został odstawiony na boczny tor, co było spowodowane sagą dotyczącą przedłużenia jego umowy. Ostatecznie podpisał nowy kontrakt w grudniu i od tamtej pory stał się pełnoprawnym członkiem pierwszej drużyny. W styczniu pierwszy raz znalazł się w wyjściowej jedenastce na mecz Premier League, jednak jego główną areną zmagań była Liga Konferencji.

W fazie ligowej zdążył rozegrać dwa spotkania, za które był bardzo chwalony. Został obdarzony zaufaniem Mareski również w fazie pucharowej. Zaliczył bowiem komplet minut w ćwierćfinałach przeciwko Legii Warszawa i półfinałach przeciwko Djurgardens: – Liga Konferencji była dla mnie ważnym krokiem, by doświadczyć dorosłej piłki (…) Jestem podekscytowany z możliwości przejścia do historii i nie mogę doczekać się finału (…) To wiele znaczy dla kogoś z Akademii. To niesamowite, że staję przed szansą, aby wygrać trofeum z pierwszą drużyną – mówił przed meczem z Realem Betis Acheampong.

Drugim wychowankiem, który wszedł do pierwszej drużyny Chelsea jest skrzydłowy Tyrique George. Młodzieniec zadebiutował w fazie play-off eliminacji do Ligi Konferencji z Servette. Jesienią zbierał szlify właśnie w tych rozgrywkach, a także w EFL Cup, jednak jego talent zaczął rozkwitać w rundzie rewanżowej, kiedy większość skrzydłowych borykała się z różnymi problemami. Tyrique to perełka z akademii.

W styczniu zadebiutował w Premier League. Niedługo potem zaliczył pierwszą ligową asystę, a w kwietniu strzelił debiutanckiego ligowego gola w arcyważnym spotkaniu z Fulham. Był to dobry czas George’a, bo 10 dni wcześniej zanotował premierowe trafienie dla pierwszej drużyny Chelsea z Legią przy Łazienkowskiej. Jego rozwój na przestrzeni całego sezonu został doceniony przez społeczność Chelsea – Tyrique otrzymał nagrodę Men’s Academy Player of the Season. W Lidze Konferencji nikt z Chelsea nie otrzymał więcej progresywnych podań niż on. Znaczy, że dobrze szuka sobie miejsca.

Trójkę młodzieżowców uzupełnia Marc Guiu sprowadzony przed sezonem za 6 mln euro z FC Barcelony. Osiemnastolatek przychodził na Stamford Bridge jako uzupełnienie dla Nicolasa Jacksona i Christophera Nkunku. Mimo, że przez kontuzje stracił praktycznie całą drugą część sezonu, to w pierwszej zagrał w 13 meczach, w których zdobył sześć bramek – wszystkie co prawda w Lidze Konferencji, ale jednak. Potrafił m.in. popisać się hat-trickiem w starciu z Shamrock Rovers. Nie był to wybitny sezon Hiszpana, ale jak na pierwszy rok tego młokosa w Anglii, poradził sobie nie najgorzej.

Przegrani sezonu

Filip Jorgensen

Bramkarz zasilił szeregi Chelsea, przechodząc z Villarrealu za niespełna 25 mln euro, a więc nie najmniejszą jak na bramkarza kwotę. Jego celem miała być rywalizacja z Robertem Sanchezem o bluzę z numerem jeden w bramce Chelsea. Od początku panował jasny podział obowiązków między bramkarzami: Sanchez miał bronić w lidze, Jorgensen w pucharach. Na pewnym etapie sezonu na Sancheza wylewała się ogromna krytyka, wobec popełnianych przez niego błędów, bezpośrednio prowadzących do straty gola.

Wówczas szansę w Premier League otrzymał Duńczyk, ale koncertowo ją spartolił, również popełniając proste błędy. O ile w Lidze Konferencji stawał na wysokości zadania, o tyle w Premier League prezentował poziom zbliżony do Sancheza. Przede wszystkim zawalił w meczu z Aston Villą, gdzie w 89. minucie przepuścił piłkę pod brzuchem po dość łatwym strzale Marco Asensio. Przez to Chelsea przegrała mecz. Z Brighton dostał gola po krótkim rogu. Można mieć zatem pretensje o niewykorzystanie szansy. Pytanie, co z przyszłością 23-latka na Stamford Bridge?

Robert Sanchez zaliczył bowiem bardzo przyzwoitą końcówkę sezonu, będąc wówczas jednym z czołowych graczy Chelsea. Do tego z wypożyczenia do klubu wracają Djordje Petrović, który był najlepszym piłkarzem sezonu w Strasbourgu (wyprzedzając również wypożyczonego z Chelsea Andreya Santosa) oraz utalentowany dwudziestolatek Mike Penders z Genk.

Wesley Fofana

Francuski stoper rozpoczynał sezon z nadzieją na rozegranie jak największej liczby spotkań po kontuzji, przez którą stracił wiele miesięcy. Jesień należała do niego, był pewnym punktem obrony i świetnym uzupełnieniem Colwilla. Wszystko skończyło się jednak w grudniu, kiedy znów odezwały się problemy zdrowotne.

Wieszczono mu koniec sezonu, jednak wrócił do gry w marcu na… dwa mecze. Po ich rozegraniu 24-latek musiał przejść operację uda, która definitywnie wykluczyła go do końca rozgrywek. Jego licznik zatrzymał się na 14 meczach w Premier League. Rozegrał zatem o jedno spotkanie więcej od wspomnianego wyżej Marca Guiu, natomiast jakże inny jest tego kontekst. Podatność na urazy Francuza zaczyna irytować działaczy Chelsea, którzy poważnie zastanawiają się czy nie zakończyć z nim współpracy. Kilka tygodni temu pojawiły się plotki, łączące go z Olympique Marsylia.

Axel Disasi

Kolejny francuski środkowy obrońca. W tym przypadku poprzeczka nie była wysoko zawieszona, a mimo to były zawodnik AS Monaco zawiódł. Grał głównie w rozgrywkach pucharowych, od czasu do czasu w Premier League. Prezentował się na tyle słabo, że z wypożyczenia ściągnięto Trevoha Chalobaha, a Disasiego wypożyczono natomiast to Aston Villi. Tam również nie zachwycał, choć miał okazję wystąpić w kilku meczach Ligi Mistrzów, m.in. w ćwierćfinale przeciwko PSG. Po tym spotkaniu spadła na niego krytyka, choćby ze strony byłego angielskiego bramkarza, Paula Robinsona:

– W przerwie Unai Emery dokonał zmiany – za Matty’ego Casha wszedł Axel Disasi, który całkowicie nie nadążał za tempem gry (…) Kwaracchelia ogrywał za każdym razem. Później przeszedł na prawą stronę i Disasi musiał mierzyć się z Bradleyem Barcolą, który robił z nim dokładnie to samo.

Być może niepotrzebnie trenerzy wystawiają go na boku obrony, gdzie ze swoją „zwrotnością” ewidentnie się nie nadaje. Na początku jego wypożyczenia Aston Villa była skłonna wykupić go na stałe, natomiast w ostatnich tygodniach Disasi stał się gorącym kartoflem, którego nie chce zbytnio ani Chelsea, ani Villa. Jedno jest pewne – ci pierwsi byliby niezwykle zadowoleni, gdyby udało im się pożegnać francuskiego obrońcę.

Jadon Sancho

Po całkiem udanej końcówce poprzedniego sezonu, w którym Anglik zagrał w barwach Borussii Dortmund w finale Ligi Mistrzów, parol zagięła na niego Chelsea. Było jasne, że po powrocie z Niemiec skrzydłowy pokłócony z Erikiem ten Hagiem nie zostanie na Old Trafford. Chęć wypchnięcia go z Manchesteru sprawiła, że londyńczykom udało się go wypożyczyć do końca sezonu. Po spełnieniu łatwych warunków wypożyczenie miało zamienić się w transfer definitywny za 20-25 mln funtów. Mimo problemów, jak na takiego zawodnika, można rzec, że cena promocyjna.

O ile początek Sancho miał dobry – notował asysty w trzech pierwszych ligowych meczach – o tyle w pozostałej części sezonu prezentował się średnio lub słabo. W ostatnich 22 kolejkach nie zagrał tylko raz – przeciwko United, a jego liczby w tych meczach to gol i asysta. Mizerny dorobek wychowanka Manchesteru City wprowadził w świadomość działaczy Chelsea wątpliwości, czy opłaca się spełniać wymóg wykupu. Coraz więcej mówi się o tym, że „The Blues” są skłonni zrezygnować z usług Sancho, nawet jeśli konieczne będzie zapłacenie „kary” o wysokości 5 mln funtów na rzecz „Czerwonych Diabłów”.

Joao Felix

Znów nabrał Chelsea? Od samego początku był to transfer na wariackich papierach. Pierwotnie na Stamford Bridge miał trafić inny zawodnik Atletico – Samu Omorodion. W ostatniej chwili Chelsea zrezygnowała jednak z napastnika i skierowała swoją uwagę na dobrze już sobie znanego wcześniej Felixa. Portugalczyka nie trzeba było długo przekonywać na przeprowadzkę do Londynu, bo dobrze wspominał wcześniejsze wypożyczenie do Chelsea.

Tym razem „The Blues” zapłacili za niego ponad 50 mln euro. Biorąc pod uwagę kwotę, ten ruch śmiało można uznać za najgorszy transfer Chelsea w tym sezonie. W samej Premier League Felix zagrał w 12 meczach, jednak tylko trzy z nich rozpoczął od pierwszej minuty. Tak bywa, jeśli twoim konkurentem do składu jest będący wówczas jeszcze w znakomitej formie Cole Palmer.

Ofensywny pomocnik szybko się poddał i już przy pierwszej okazji odszedł w poszukiwaniu gry. Londyn zamienił na Mediolan, bowiem został wypożyczony do końca sezonu do AC Milan. Tam, podobnie jak Disasi w Aston Villi, nie zachwycił. Miał swoje momenty, jak wtedy gdy w debiucie w czerwono-czarnych barwach strzelił gola w Pucharze Włoch przeciwko Romie, jednak był to jeden z niewielu przebłysków wśród szarości formy Portugalczyka albo może i jedyny. Nie pomógł też w Lidze Mistrzów. Tam Milan poległ na pierwszej przeszkodzie, którą okazał się Feyenoord.

Christopher Nkunku

Miał kibicom przypomnieć czasy Didiera Drogby, bo szalał w RB Lipsk, zdobywając mnóstwo bramek. Dziś jest już trochę zapomniany. Od przybycia Enzo Mareski do Chelsea niejasna była pozycja, na jakiej Nkunku miał rozgrywać mecze. Kiedy blisko transferu był Omorodiona, wydawało się, że Francuz będzie konkurował o miejsce w składzie z Colem Palmerem lub skrzydłowymi. Wszystko zmieniło jednak przejście do Chelsea wspomnianego przed chwilą Joao Felixa. Tym samym Nkunku stał się konkurentem do gry w ataku dla Nicolasa Jacksona, który na początku sezonu spisywał się bardzo dobrze.

Francuzowi pozostały wejścia z ławki w Premier League i katowanie dużo słabszych przeciwników w Lidze Konferencji. Szansę na wskoczenie na dłużej do pierwszego składu miał wobec kontuzji Jacksona, której napastnik doznał w lutym. Nkunku rozegrał wówczas większość minut w Premier League, jednak nie zachwycił. Ba, wręcz irytował swoją grą. Bardzo często był niewidoczny, znikał i jakby przechodził obok meczu, a jak już się pojawiał, często dokonywał bezsensownych wyborów. W tym czasie strzelił gola i zaliczył asystę. Gdzie mu do formy z Niemiec…

Ogólne statystyki Francuza z tego sezonu nie prezentują się najgorzej. W 42 meczach we wszystkich rozgrywkach uzbierał 14 goli i pięć asyst, natomiast jego wkład w grę był bardzo znikomy. Mimo rozegrania w Premier League przyzwoitej liczby 27 meczów, Nkunku nie uzbierał w nich nawet 1000 minut. Zimą Chelsea była gotowa go sprzedać. Chętnych nie brakowało, m.in. Bayern Monachium, jednak wszystkich odstraszała wygórowana cena 70 mln euro. Teraz jego odejście wydaje się nieuniknione, a „The Blues” z chęcią wysłuchają za niego niższych ofert.

Braian Wilma

Freebet 400 złotych
za pierwszą bramkę w finale Ligi Mistrzów
Wisła Kraków - Miedź Legnica
Obie strzelą
kurs
1,79
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)