Legia jest już cztery sezony bez mistrzostwa. Kiedy nastanie tego kres?

Legia Warszawa już od czterech lat czeka na to, aby wygrać mistrzostwo Polski. Kibice w stolicy są bardziej niecierpliwi od reszty Polski i trudno im się dziwić. Realizowane są misje poboczne, takie jak Puchary Polski czy Superpuchary, Legia dobrze zarabia, ale… mistrzowskiej patery już dawno nie było. Czy Edi Iordanescu sprosta oczekiwaniom po kolejnych dużych zakupach?
Legia ze zmianą u steru, czyli będzie mniej sztormów
Ubiegły sezon był dla Legii pełen wrażeń. Co prawda Goncalo Feio przetrwał cały rok, dołożył trofeum do gabloty i osiągnięto najlepszą ósemkę Ligi Konferencji, ale emocji nie brakowało. Były środkowe palce po Brondby, sprawy związane z nieuznaniem własnego ojcostwa. Nazwisko Feio generalnie „klikało” się świetnie. To niewątpliwie postać, która polaryzuje środowisko.
Dziś nie ma go ani w Legii, ani w żadnym innym klubie, bowiem w USL Dunkerque przerosła go cała sytuacja i (co zapewne wielu nie dziwi) komunikacja z nowymi szefami. Podali sobie ręce i przygoda Portugalczyka w Ligue 2 nawet się na dobre… nie zaczęła. Dwa sparingi, masa nerwów i koniec. Nie podobała mu się wąska kadra. Słynny Demba Ba mówił później w „L’Equipe”, że chciał wierzyć w pasję do piłki Feio i przestudiował jego charakter, ale się mocno pomylił. Feio cały czas krytykował, obrażał, panował brak pokory, a treningi odbywały się w strachu. To nie wymysł, tylko słowa dyrektora, który go zatrudnił.
🚨🇵🇹 Gonçalo Feio lasted just 15 DAYS as the manager of Ligue 2 side Dunkerque. Contract terminated by mutual agreement!
According to @lequipe, he was unsure about the club's infrastructure. 😳👎 pic.twitter.com/qzrH91YUeR
— EuroFoot (@eurofootcom) July 16, 2025
Legia może czuć teraz ulgę, bo Feio po dograniu nowej umowy w Warszawie poprosił o pewne zmiany w kontrakcie, co się nie spodobało. Celem w Warszawie jest powrót na tron. Ma go zapewnić Edi Iordanescu. On chce wygrywać za wszelką cenę. Jego ojciec, Anghel, jest legendą w swojej ojczyźnie. Prowadził choćby złotą generację tego kraju w MŚ 1994, gdzie byli blisko półfinału. Dan Petrescu, Gheorge Popescu, Ilie Dumitrescu czy przede wszystkim Gheorghe Hagi to do dziś ekipa, która ma status legendarnej. W ciągu kadencji wywalczył awanse na trzy turnieje i w dwóch wyszedł z grupy.
W Warszawie marzą o stabilizacji i aby Iordanescu junior stworzył taką ciągłość np. w Europie. Da to Legii sporo radości, ale i pieniędzy. To z jednej strony trochę temat tabu, a z drugiej – tajemnicą poliszynela jest, że Legia ciągle spłaca zadłużenie. Mimo obiecujących ruchów transferowych – trzeba mieć to z tyłu głowy. Lepsze wyniki to możliwe szybsze wyjście z finansowego hamulca. Wygrywa wtedy każdy w legijnym gronie.
Na kierownicy u Anghela zasiadał legendarny Gheorghe Hagi, który swoją lewą nogą przez wiele lat mógł tylko wiązać krawaty. Do Legii wciąż może trafić jego syn, Ianis. Brakuje przy Łazienkowskiej takiego magika, kogoś nieprzewidywalnego po odejściu Josue, dla którego przychodziłoby się na stadion – może wkrótce będzie on też mianownikiem dla całej drużyny? Historie lubią się powtarzać, także w piłce. Niestety jednak bliżej synowi legendy do Bundesligi. Mówi się o ofercie od Borussii Moenchengladbach, zatem będą musiały wystarczyć momenty magii Ryoyi Morishity.
🚨🇷🇴 𝐎𝐅𝐅𝐈𝐂𝐈𝐀𝐋 | Ianis Hagi (26) is leaving Rangers and will become a free agent! 👋
He is the son of Romanian football legend Gheorghe Hagi. 🧑🧒❤️ pic.twitter.com/XbLQzpzCs7
— EuroFoot (@eurofootcom) May 20, 2025
„Wojskowi” made in Romania = cierpienie przyniesie owoce pracy na co dzień
Legia ma już za sobą trzy mecze pod batutą selekcjonera kadry Rumunii z ubiegłorocznego EURO. Wiemy już, że jeden z cytatów może mieć częste użycie przy Łazienkowskiej. Mowa o „wolę wygrywać 1:0 niż 4:2”. Może i zajeżdża to swego rodzaju „Cholismo”, bo regularnie mówi się o poświęceniu dla wyniku, ale w piłce na koniec najważniejsze są wyniki i tak będzie już zawsze – czy komuś się to podoba, czy nie.
W trzech dotychczasowych spotkaniach dwie wygrane były właśnie w tym rozmiarze. I tak jak w Warszawie z Aktobe widać było obronne zgranie, tak już w Kazachstanie było sporo chaosu środka pola i zdecydowanie Legii przyda się wzmocnić ten obszar na boisku. Bez tego cierpienie będzie większe niż można się spodziewać. Za dużo bowiem niewiadomych gwarantują obecnie Rafał Augustyniak i Bartosz Kapustka. Jurgenowi Elitimowi przyda się ktoś jakościowy, nomen omen, do pomocy – i to na wczoraj.
3️⃣/3️⃣
📸 @mat_kostrzewa pic.twitter.com/1LCYgld7U4
— Legia Warszawa 🏆 (@LegiaWarszawa) July 17, 2025
Oficjalny debiut trenera Edwarda to też to kompaktowość w obronie, ale ogółem gra nie zachwycała – na korzyść Rumuna przemawia fakt, że rywal nie pokazał zupełnie nic, poza sytuacją z golem ze spalonego. Więcej można było powiedzieć po poznańskim Superpucharze Polski. Tam Legia pokazała na tle mistrza Polski zalążek tego, co ma grać pod okiem Iordanescu juniora. Pojawił się entuzjazm wśród kibiców, ale nie tylko z powodu pokonania w meczu o trofeum odwiecznego rywala. Widać było dominację poprzez posiadanie piłki, a także rozgrywanie jej, czyli to co faktycznie Rumun zakładał, że jego nowa drużyna będzie robić.
Lech w pierwszej połowie nie miał na to żadnego sposobu i do przerwy przegrywał 0:2. Udało mu się odrobić jedną bramkę, a w pewnym etapie meczu doprowadzić Legię do swego rodzaju cierpienia. Legia cierpiała też w Kazachstanie, ale Jurgen Elitim miał stwierdzić po meczu, że taka była część planu, bo spodziewali się boiskowej bitwy. Jeśli tak – było trochę nerwów, ale misja udana.
🎥 Szkurin mógł pokonać bramkarza Lecha Poznań… chwilę wcześniej! @MarekWasiluk analizuje akcje @LegiaWarszawa w Superpucharze Polski! 📲
Omawiamy wszystkie zmiany w Ekstraklasie w magazynie GOL w TVP Sport! pic.twitter.com/cLuZb4c8XN
— TVP SPORT (@sport_tvppl) July 14, 2025
Iordanescu udowodnił rewanżem, że jest „resultatistą” z krwi i kości – Legia nie zachwyciła w jego trzecim meczu. Starcie w Aktobe było najgorszym z dotychczasowych trzech, warszawian uratował przed remisem fantastycznym slalomem między obrońcami Jurgen Elitim, a także kapitalną grą w bramce Kacper Tobiasz.
Jego dobra gra w tym sezonie może dać dużo, choć nie będzie to na plus wielu polskim mediom, pół żartem pół serio mówiąc. Błędy krnąbrnego i budzącego mieszane uczucia Tobiasza klikały się zazwyczaj super – każdy kolejny artykuł w tym temacie bywał łatwym sposobem na zwerbowanie czytelnika. Możliwe, że ten sezon zahamuje ten proceder. Da się zauważyć widoczną poprawę u bramkarza z rocznika 2002. Żeby nie było – krytyka golkipera była w dużej mierze uzasadniona – np. gdy miał najgorszy procent obron w całej Ekstraklasie i wpuszczał co drugi strzał. Bywały takie chwile.
2️⃣ czyste konta w tym sezonie, dziś kilka świetnych interwencji!
Brawo @caspertobiasz 🫡
📸 @mat_kostrzewa pic.twitter.com/3NZnazDiBy
— Legia Warszawa 🏆 (@LegiaWarszawa) July 17, 2025
Stabilność w bramce oraz na skrzydłach – to może wystarczyć do korony
O Legii można pomyśleć, że brakuje między słupkami kogoś pokroju peak Arkadiusza Malarza czy Artura Boruca. Potrafili oni „w swoim sztosie” wygrywać Legii pojedyncze spotkania. Teraz kogoś takiego nie ma. Może go jednak stworzyć… sam Malarz. Kacper Tobiasz ma w sobie gen wariata, który potrzebny jest każdemu bramkarzowi z topowego poziomu. Jego występ w Aktobe był znakomity. Jeżeli będzie on bronił tak regularnie – wiele meczów Iordanescu junior może przepchać dzięki zdolnościom bramkarza ze 106 występami w pierwszej drużynie. Przy przepychaniu 1:0 – będzie to nawet wymagane.
Warto pamiętać, że Tobiasz w listopadzie będzie mieć dopiero 23 lata na karku. Ma on tego „pecha”, że gra w najbardziej medialnym polskim klubie. Każdy błąd będzie wytykany dwa lub trzy razy bardziej, niż gdyby grał w większości innych drużyn. Jest cały czas na świeczniku, co nie pomaga w spokojnym rozwoju – ale taka jest też cena prestiżu, bo gra w Legii nie jest dla każdego. Technicznie i mentalnie.
Wiadomym jest, że Tobiasz lubi ważne mecze w Europie i nie tylko – wygrał tak Legii Puchar i Superpuchar w 2023 roku, awans do fazy grupowej Ligi Konferencji dzięki karnym z Midtjylland. Brakuje ciągle tylko… ciągłości. To, że talent w nim siedzi – jest dla oglądających mecze dość naturalne. Problemem jest tego eksponowanie. Gdy pokazujesz się dobrze raz na 10 meczów, trudno, by uznawano Cię za ligową „topkę”. Stabilność nie tylko poprawi Tobiaszowi opinię, ale też da drużynie pewność. A na koniec – może i wyniki, jak peak Malarz.
Vahan Bichakhchyan zdobył wczoraj swoją pierwszą bramkę dla Legii. Bardzo podobna do tych, które pokazywał w Szczecinie. Myślicie, że to może być jego sezon?
📸 Fot: @LegionisciCom pic.twitter.com/sJ2IyUbUjE
— 𝕭𝖆𝖗𝖙𝖊𝖐 (@szedorfff) July 11, 2025
Kacper Chodyna, Wahan Biczachczjan czy Ryoya Morishita (w formie z trwającego już sezonu) to skrzydłowi, którzy nie muszą wcale dać Legii wiele. Ich gra może znacząco wpłynąć na rezultaty w ligowej łupance. Pewnych rzeczy się nie oszuka i tak jest nie tylko z umiejętnościami, ale i zdrowiem. Japończyk odpoczynku miał między sezonami mało. W pierwszych meczach to niestety widać.
Jego koledzy z kolei średnio pasują na poziom Legii, ale to dla nich sezon prawdy. Ormianin rozpoczął pierwszym golem dla Legii od przybycia, niedawno mówił też, że zrzucił cztery kilogramy. Kto wie, może faktycznie będzie on ważnym ogniwem i miło zaskoczy. Jeżeli obaj z Chodyną nie zapewnią odpowiedniego poziomu sportowego, będzie to z całą pewnością ich ostatnie zetknięcie z wysokim poziomem w ich karierze. Migouel Alfarela z kolei jest jednym z większych pozytywów w Legii 2025/26. Póki co, wiele dobrych momentów wychodzi właśnie od niego. Wypożyczenie do Kallithei zrobiło sporo dobrej roboty. On był tam gwiazdą!
Trudno pisać cokolwiek na temat nowych zawodników. Petar Stojanović i Mileta Rajović to ta wymagana przez Iordanescu jakość. Jeżeli Duńczyk będzie killerem w polu karnym, a Słoweniec będzie tak obiecujący na boisku jak w Poznaniu, dadzą wiele radości. Ale… ostatniego słowa nie powiedział przecież Ilja Szkurin, który już zdobył bramkę z Lechem i to ze stoickim spokojem kończąc akcję. Obserwacja rywalizacji w ataku może być ciekawa. Na pewno obaj sobie pograją.
Słowem podsumowania więc: Legia potrzebuje zmienić jeszcze kilka rzeczy. Iordanescu powiedział, że efekty pracy będą widoczne najwcześniej po dwóch miesiącach. Nadejdą transfery, przybyli Rumunowi wyczekiwani Stojanović i Rajović. Jeżeli Kacper Tobiasz dopisze, tak jak i skrzydła, a w pomocy Jurgen Elitim dostanie kogoś jakościowego – Legia może po pięciu latach odzyskać mistrzowską koronę. Do tego jednak jeszcze potrzeba udanych 10 miesięcy sezonu ligowego i złożenia się w całość wszystkich prognoz.
Fot. PressFocus