„Bez spiny, są drugie terminy” – kolejne problemy ze stadionem Rakowa?

06.02.2020

Komedie w polskiej piłce to coś, co obserwujemy niemal na co dzień. Podczas gdy w innych, poważnych ligach, „być albo nie być” zespołów zależy w 99% po prostu od tego, co prezentują na boiskach, tak u nas jest to zaledwie jeden z czynników. Zaległe zobowiązania, kłopoty finansowe, czy wciąż wątpliwe licencje, dotyczące także… stadionów.

Z tym problemem zmaga się m.in. Raków Częstochowa, który mając pewne miejsce w środku tabeli, powinien być pewny swojego bytu w ekstraklasie. Po niedawnych wypowiedziach Zbigniewa Bońka można jednak wnioskować, że tak samo ważny, jak liczba punktów, może być fakt posiadania odpowiednio przystosowanego obiektu.

Z tym jednak może być sporo nerwówki, bo popędzanie zaczęło się, zanim tak naprawdę cokolwiek zaczęto. Czas mija, a my zamiast wiedzieć więcej, wiemy coraz mniej. 10 lutego miała zakończyć się procedura przetargowa na wykonawcę prac. Okazuje się, że „deadline” przesunięto aż o ponad dwa tygodnie, bo na 28 lutego.

– Pomimo że czas nagli, szacuje się, że prace modernizacyjne zostaną zakończone w terminie, który będzie się wpisywał w harmonogram pozwalający Klubowi na złożenie wniosku i uzyskanie licencji na grę w rozgrywkach Ekstraklasy w kolejnym sezonie – poinformował częstochowski klub.

Mimo że decyzja urzędu miasta, który potrzebował więcej czasu, ma nie wpłynąć negatywnie na przedsięwzięcie, może budzić niepokój. Znając polskie realia, takich „niegroźnych” obsuw może być kilka, a wtedy naprawdę zacznie robić się nieciekawie…