Skrajna głupota tuż za naszą granicą? Kriwiec mówi o sytuacji w Białorusi

22.03.2020

Zamknięte szkoły, centra handlowe, kina, restauracje, wszelkie „zbędne” miejsca, w których ryzyko zakażenia koronawirusem byłoby znaczne. Tak wygląda sytuacja w większości europejskich krajów, próbujących walczyć z tym, o czym każdy już doskonale wie…

Trudno mówić tu nawet jedynie o piłce nożnej czy nawet ogólnie sporcie, jeśli ważą się losy dziesiątek tysięcy ludzkich istnień. Wydaje się, że każdy zdaje sobie z tego sprawę i przynajmniej stara się coś robić z panującą pandemią.

Każdy, ale nie Białoruś. Tuż za naszą wschodnią granicą nie tylko właśnie jak gdyby nigdy nic wystartował nowy piłkarski sezon, ale także codzienne życie toczy się zupełnie normalnie. Opowiedział o tym białoruski piłkarz Dynama Brześć, Siergiej Kriwiec, który spędził kilka lat grając w polskiej ekstraklasie.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

– Centra handlowe są otwarte, ludzie przemieszczają się komunikacją miejską, w sklepach wszystko jest, nikt nie wykupuje papieru i mięsa. Tak naprawdę nasze życie w ogóle się nie zmieniło. Ja mieszkam w centrum miasta i widzę, że wieczorami tętni życiem. (…) Mogę powiedzieć tylko tyle, że na Białorusi podchodzą do koronawirusa bardzo spokojnie. Nie ma kwarantanny, poinformowano nas o liczbie zarażonych, to kilkadziesiąt osób.

– Przekaz z białoruskiej telewizji jest taki, że nie ma się czego bać, że wszystko jest pod kontrolą. Granice są zamknięte i może faktycznie, nie będzie tak źle. Nie wiem, oby. Wierzę w to – dodał pomocnik w rozmowie ze „Sportowymi Faktami”.

Powiedzieć, że brzmi to niepokojąco, to nie powiedzieć nic. Pozostaje trzymać kciuki, by w Białorusi jakimś cudem problem faktycznie okazał się znikomy…