Jakub Kręcidło: „Nie dziwię się frustracji Leo Messiego”

03.09.2020

Od blisko dwóch tygodni cały świat futbolowy obserwuje, jak zakończy się saga związana z odejściem Leo Messiego z Barcelony. W rozmowie dla „Futbol News” specjalista od La Liga i dziennikarz Przeglądu Sportowego Jakub Kręcidło mówi o swoich odczuciach związanych z ewentualnym odejściem Argentyńczyka, opisuje punkt widzenia hiszpańskiej prasy oraz przedstawia, jak widzi przyszłość Barcelony bez Messiego.

Czy jest chociaż cień szansy, że Messi zostanie w Barcelonie?

Szansa jest. Jeśli Barcelona się uprze, to myślę, że i Messiemu, i klubowi zainteresowanemu jego pozyskaniem nie będzie się chciało bawić w procesy sądowe, tylko po prostu poczekają, aż za rok wygaśnie mu kontrakt. Nie wiem jednak, jak miałoby to wyglądać. Zbuntowany Messi spędzi rok na trybunach? Wróci do gry? Barca go ukarze? Na dziś to zagadka, a sytuację tylko zagmatwało środowe spotkanie Bartomeu z ojcem Leo, Jorge.

Nie uważasz, że te przepychanki medialne pomiędzy klubem a otoczeniem zawodnika są niepotrzebne?

Dla mnie to jest dziecinada. Zamieszanie szkodzi obu stronom, zwłaszcza pod względem wizerunkowym.   

Mnie jest bardzo ciężko zrozumieć, że w takich okolicznościach Messi żegna się z klubem.

Nie spodziewałem się, że dożyję momentu, w którym Messi będzie chciał odejść z Barcelony. Sądziłem, że gdy nadejdzie moment jego pożegnania z klubem, będzie jednocześnie przejście Leo na emeryturę. Ciężko nie odnieść wrażenia, że obie strony nie wiedzą jak zachować się w obecnej sytuacji, a atmosfery nie poprawia fakt, że Bartomeu próbuje desperacko ratować twarz.

A jakie podejście do całej tej sytuacji mają dziennikarze i kibice w Hiszpanii? Rozumieją Messiego czy potępiają jego zachowanie?

Dziennikarze są podzieleni. Największe katalońskie dzienniki, takie jak „Mundo Deportivo” czy „Sport”, raczej stoją po stronie klubu, podważając lojalność Messiego. Leo otrzymuje dużo wsparcia w stacjach radiowych, których programy cieszą się w Hiszpanii wielką popularnością, jak i od kibiców, których większość rozumie jego decyzję i wszelkie pretensje związane z ewentualnym odejściem 33-latka kieruje do zarządu.

Dla Barcelony odejście Messiego zdaje się być prawdziwym marketingowym nokautem.

Cadena SER informowała, że około 70% koszulek sprzedawanych przez Barcę to trykoty z nazwiskiem Messiego. Oczywistym jest, że po odejściu Leo wzrosłaby sprzedaż koszulek innych graczy, jednak długoterminowo brak Argentyńczyka byłby wielkim ciosem. Bez zwycięskiego projektu i bez nowej supergwiazdy sponsorzy mogą ograniczyć zaangażowanie w klub, a zasypanie dziury marketingowej byłoby zadaniem bardzo trudnym do zrealizowania.

A jak odbierasz oświadczenie La Liga, że kontrakt Messiego jest ciągle ważny?

LaLiga gra o przyszłość. Odejście Messiego byłoby dla niej kolejnym marketingowym ciosem. W 2017 odszedł Neymar, rok później Cristiano Ronaldo, teraz realne jest pożegnanie z Messim. To trzej najbardziej rozpoznawalni gracze na świecie! Ich brak musi mieć wpływ na cenę praw telewizyjnych, reklamy, itd., co z kolei odbije się na całej lidze. Bo spójrz – jeśli dziś zapytałbyś mnie, kto po ewentualnym transferze Leo będzie twarzami LaLiga, odpowiedziałbym że Zinedine Zidane i Diego Simeone. Umówmy się – to nie jest komplement dla tych rozgrywek. Liga hiszpańska próbuje dbać o swój interes, tak jak miało to miejsce przy transferze Neymara, kiedy Javier Tebas do końca walczył o pozostanie Brazylijczyka w Hiszpanii. Oby jednak z lepszym skutkiem.

Odnoszę takie wrażenie, że sprawa odejścia Messiego w Hiszpanii wykracza daleko poza sport.

Dokładnie. Pamiętajmy, że futbol w Hiszpanii to około 1,4% PKB. Dla porównania rolnictwo stanowi trochę ponad 3%. To pokazuje, jak ważną gałęzią gospodarki na Półwyspie Iberyjskim jest futbol. Piłkarze płacą przecież gigantyczne podatki – Messi jest największym indywidualnym płatnikiem, co roku odprowadzał do hiszpańskiego fiskusa 50 milionów euro. A w kontekście rewolucji w Barcelonie mówimy jeszcze np. o Luisie Suarezie, który też otrzymuje kupę kasy.

Myślisz, że w najbliższym czasie może dojść do jakichś zmian w kwestii płacenia podatków przez kluby i piłkarzy?

Hiszpanie są mocno zaniepokojeni tym, że oprócz utraty kolejnych gwiazd, Premier League zdaje się im finansowo odjeżdżać. Odejście Messiego może przelać czarę goryczy i doprowadzić do reform. Być może kluby piłkarskie będą miały prawo do ulg podatkowych? Teraz ma to miejsce we Włoszech, a jeszcze kilka lat temu w Hiszpanii było tzw. prawo Beckhama.

Przechodząc do bezpośrednich przyczyn odejścia – czy Messi faktycznie nie złożył broni za wcześnie? Oczywiście zeszły sezon zakończony dotkliwą porażką z Bayernem był jednym z najgorszych okresów w historii klubu, ale jednak to pierwszy sezon od 6 lat bez trofeum. Po raz kolejny można zakwestionować przyznanie mu opaski kapitana.

Messi już od kilku lat dawał sygnały, że wiele rzeczy w funkcjonowaniu klubu mu się nie podoba. Owszem, w Hiszpanii klub ostatnio wygrywał sporo, jednak kiedy przychodziło do starć w Europie, to Barcelona była boleśnie weryfikowana. Leo ma 33 lata i zdaje sobie sprawę, że to ostatni dzwonek, żeby coś w swojej karierze zmienić i realizować kolejne cele sportowe. Absolutnie się nie dziwię jego frustracji, bo to klub doprowadził do takiej sytuacji, że nie widać żadnych perspektyw na poprawę. Jeśli porównamy sobie Barcelonę z 2015 roku i tę z 2020, mamy przepaść. Polityka kadrowa w tym czasie była fatalna. I tak Messiemu należy się szacunek za to, że wcześniej nie podjął decyzji o odejściu, bo już od dłuższego czasu było widać, że projekt sportowy realizowany przez Bartomeu nie ma szansy powodzenia.

Ale patrząc stricte na boisko ciężko nie odnieść wrażenia, że w trudnych momentach kapitan Messi nie pomagał drużynie, tylko spuszczał głowę w dół.

On nigdy nie będzie takim kapitanem jak Sergio Ramos czy Carles Puyol, czyli niekwestionowanym liderem szatni, który potrafi krzyknąć i podźwignąć zespół na duchu. To po prostu nie ten typ człowieka. Nie zgodzę się jednak, że nie pomagał zespołowi. Spójrzmy chociażby na ten pamiętny mecz z Liverpoolem na Anfield, gdzie Barca przegrała 0:4. Wykreował kolegom kilka okazji, po których powinny paść bramki. Messi z racji swojej swojej piłkarskiej klasy dźwiga dużą odpowiedzialność, ale nie może być uważany za jedynego winnego, gdy w jego drużynie gra jeszcze dziesięciu innych zawodników.

Generalnie panuje przekonanie, że Barcelona bez Messiego o żadnych tytułach w najbliższym czasie nie będzie mogła marzyć, a wręcz niektórzy kibice wieszczą, że będzie musiała walczyć o sam udział w Lidze Mistrzów. Czy widzisz to w aż tak ciemnych barwach?

Mimo wszystko nie. Ta kadra wciąż jest silna, nawet bez Messiego i Luisa Suareza, który też pewnie odejdzie. Nikt mi nie powie, że Ousmane Dembele czy Antoine Griezmann to są słabi piłkarze. Oni po prostu się pogubili, bo brakowało spójnej koncepcji i trenera, który mógłby z nich użytek. Tutaj jednak znowu wracamy do tego, że ryba psuje się od głowy. Za sprawy sportowe odpowiedzialny jest Bartomeu, który jest też wiceprezydentem ds. sportowych i który wprowadza totalny chaos. To on wymieniał dyrektorów sportowych jak rękawiczki i doprowadził do sytuacji, że nie ma żadnej myśli przewodniej przy budowaniu drużyny, przez co marnowano kolosalne pieniądze na transfery. Jego środowisko odejdzie po najbliższych wyborach i zakładam, że rządy w Barcelonie przejmie ktoś bardziej kompetentny. Jeżeli Barcelonę przejmą ludzie mający plan na budowę drużyny, to jestem względnie spokojny o jej najbliższą przyszłość.

A nie uważasz, że właśnie taki Griezmann czy Dembele w wyniku odejścia Messiego mogą zyskać drugie życie? Znamy już analogiczne przypadki w niedawnej historii – mam tu na myśli zwłaszcza przykład Realu, kiedy po odejściu Ronaldo zaczął błyszczeć Karim Benzema.

Gareth Bale czy Isco też mieli wejść na wyższy poziom, a dobrze wiemy, że tak się nie stało. Nie ma reguły. Na ten moment to jest gdybanie. Teoretycznie Griezmann powinien  zyskać, bo zostanie pewnie przesunięty na pozycję Messiego, czyli taką, na której grał w Atletico. Jednak na ten moment nie możemy stwierdzić, czy jego słabsza forma w Barcelonie to efekt tylko złej pozycji na boisku czy dochodzi element presji gry na Camp Nou, którą nie każdy piłkarz umie udźwignąć.

Na koniec nieco kontrowersyjne pytanie: Więcej Barcelona zawdzięcza Messiemu czy Messi Barcelonie?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Barcelona wyjęła Messiego z Argentyny, finansując mu cały piłkarski rozwój i umieszczając go w najlepszym sportowym uniwersytecie na świecie, jednocześnie budując wokół niego znakomite drużyny. Leo dał klubowi więcej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać, jednocześnie odrzucając mnóstwo ofert z innych ekip. Trudno powiedzieć, gdzie byłby Messi gdyby nie Barcelona i gdzie byłaby Barcelona gdyby nie Messi. Cieszę się, że nigdy nie poznamy odpowiedzi na te pytania.

ROZMAWIAŁ: JULIUSZ SŁABOŃSKI