Dobry występ Wisły Kraków w Zabrzu – jednorazowy wyskok czy zapowiedź lepszej gry w kolejnych meczach?

27.09.2020

W meczu 5. kolejki skazywana na pożarcie Wisła Kraków zremisowała na wyjeździe z liderującym Górnikiem Zabrze 0:0. Krakowianie zaprezentowali się w tym meczu o wiele lepiej niż w poprzednich potyczkach. Należy postawić pytanie, czy dobra dyspozycja gości to jednorazowy wyskok czy symptom rosnącej formy?

Duża niespodzianka

„Biała Gwiazda”  jechała do Zabrza jak na ścięcie. Podopieczni Artura Skowronka byli świeżo po fatalnym meczu u siebie z Wisłą Płock, kiedy zasłużenie ponieśli klęskę 0:3. Nie tylko spotkanie z „Nafciarzami” budziło u fanów krakowskiej drużyny obawy – we wcześniejszych meczach wiślacy również spisywali się kiepsko, gromadząc zaledwie dwa punkty w trzech meczach oraz odpadając w beznadziejnym stylu w Pucharze Polski z III-ligowym KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Nad głową Artura Skowronka pojawiły się czarne chmury i wszystko wskazywało na to, że dni 38-latka na stanowisku pierwszego trenera Wisły Kraków są policzone. Jednak po meczu z Górnikiem sytuacja trenera bardzo mocno się zmieniła, ponieważ wiślacy zaprezentowali się nadspodziewanie dobrze.

– Spodziewałem się dobrego meczu, ale raczej jednostronnego. Myślałem, że Wisła będzie w Zabrzu mocno wycofana i tylko co jakiś czas będzie podejmować próby kontrataków. Oglądnęliśmy jednak bardzo wyrównane widowisko, gdzie obie strony atakowały. Co prawda nie zobaczyliśmy bramek, ale był to naprawdę dobry mecz – powiedział w rozmowie dla„Futbol News” Kamil Kosowski, były zawodnik Wisły Kraków, a obecnie komentator Canal+.

Neutralizacja Górnika

Przede wszystkim krakowianie w końcu sprawiali wrażenie drużyny, która taktycznie jest bardzo dobrze przygotowana do meczu. Pomysł Skowronka był prosty – szkoleniowiec mocno zagęścił środek pola w celu wyłączenia z gry mózgu zabrzan Alasany Manneha. Plan wypalił bardzo dobrze, ponieważ Górnik został całkowicie zneutralizowany w środkowej strefie boiska i do 60. minuty nie był w stanie nic zrobić w ataku.

– Wisła zaczęła mecz od bardzo wysokiego pressingu i Górnik kompletnie sobie z tym nie radził. W pierwszej połowie właściwie tylko po stałych fragmentach gry zabrzanie stwarzali jakiekolwiek zagrożenie, bo z gry po prostu nie byli w stanie zagrozić Wiśle –
zauważa były skrzydłowy „Białej Gwiazdy”.

W ofensywie trener wiślaków postawił na trio Stefan Savić, Jean Carlos Silva oraz Yaw Yeboah, które miało przeciwstawić się trójce stoperów Górnika. Tutaj błyszczał przede wszystkim Savić, który napędzał ofensywne ataki krakowian i był o krok od zdobycia przepięknej bramki strzałem zza pola karnego, ale trafił w poprzeczkę.

– Po pierwszych spotkaniach Savicia wydawało mi się, że to będzie niewypał transferowy. W Zabrzu zagrał jednak bardzo dobry mecz – zwłaszcza pierwszą połowę miał znakomitą. Jeśli popracuje trochę nad kondycją, żeby mógł grać na takim poziomie przez pełne 90 minut, to Wisła będzie miała z niego bardzo dużo pożytku – stwierdził Kosowski.

Solidna defensywa

To jednak nie jedyny pozytyw, jaki po tym meczu mogą wyciągnąć kibice Wisły. W końcu bardzo solidnie wyglądała linia defensywna krakowian. Do tej pory fani „Białej Gwiazdy” bardzo narzekali na duet Rafał Janicki-Lukas Klemenz, który przez większość zeszłego sezonu oraz na początku bieżącego prezentował się bardzo słabo. Ten pierwszy nie znalazł się nawet w kadrze na mecz z Górnikiem, co według informacji Bartosza Karcza z „Gazety Krakowskiej” spowodowane jest tym, że dostał zgodę na poszukiwanie nowego klubu. Nic w tym dziwnego, ponieważ Z bardzo dobrej strony zaprezentowali się nowi środkowi obrońcy czyli Michal Frydrych oraz Adi Mehremić. Czech i Bośniak bardzo utrudniali życie ofensywnym zawodnikom Górnika Zabrze.

– Michal Frydrych wyglądał w tym meczu bardzo dobrze. To był jego debiut na boiskach Ekstraklasy i należy ocenić ten występ jak najbardziej na plus. Jednak wydaje mi się, że na nowego lidera defensywy wyrasta Mehremić. To zawodnik, który dużo podpowiada, krzyczy i ustawia swoich kolegów z obrony  – analizuje komentator Canal+.

Brak napastnika

Oczywiście w grze Wisły wciąż widać duże mankamenty. Przede wszystkim „Biała Gwiazda” kiepsko wygląda pod względem kondycyjnym. Od 60. minuty widać było, że z podopiecznych Artura Skowronka powoli uchodzi powietrze i ostatnie minuty meczu to był czas głębokiej defensywy ze strony krakowian. Kibiców krakowskiej Wisły może martwić też brak dobrego napastnika. Kiepsko wyglądał Jean Carlos Silva, a wchodzący za niego Fatos Beqiraj nie zrobił przez 25. minut właściwie nic, z czego mógłby być zapamiętany.

– Na pewno dużą bolączką Wisły jest skuteczność i brak dziewiątki z prawdziwego zdarzenia. Myślę , że w tych ostatnich dniach okienka transferowego krakowianie powinni spróbować ściągnąć jeszcze jednego snajpera – powiedział Kosowski.

Spokój Skowronka

Na pewno Artur Skowronek dał sobie tym meczem trochę czasu. Remis na boisku lidera po bardzo dobrym meczu to duży kapitał na najbliższą przyszłość. Zdaje się, że trener wyciągnął odpowiednie wnioski z poprzednich słabych występów i wreszcie zestawił optymalną jedenastkę.

– To co trener przekazuje piłkarzom to jedno, jednak jak piłkarze realizują te zadania, to drugie. Moim zdaniem zawodnicy na początku sezonu źle realizowali założenia taktyczne. Oczywiście Skowronek też jest współodpowiedzialny za ten słaby start, ale mecz w Zabrzu pokazał, że wiślacy doszli do siebie i 38-latek ma naprawdę niezły pomysł na zespół. Od dłuższego czasu powtarzałem, że trenerowi Wisły należy się kredyt zaufania, ponieważ w zeszłym rok wyciągnął „Białą Gwiazdę” z beznadziejnej sytuacji. Nie popadałbym jednak w przesadny hurraoptymizm. To tak naprawdę dopiero pierwszy dobry mecz Wisły w tym sezonie. Żeby stwierdzić, że wszystko zmierza ku dobremu, trzeba pokazać taką formę też w kolejnych meczach – zakończył Kosowski.

Źródło zdjęcia: YouTube