Najsłabsi ze Skandynawów. Finlandia bez gwiazd, ale będzie debiut na Euro

07.10.2020

Zdecydowanie najsłabsza ekipa spośród skandynawskiego grona. Żadnej gwiazdy, nikogo nie trzeba się bać. Na horyzoncie też nie widać nikogo, kto lada moment mógłby zbawić fiński futbol. A mimo tego przed chwilą osiągnęli największy sukces w historii – awans na Euro! Jak wygląda piłka w Finlandii? Zerknijmy przed dzisiejszym meczem reprezentacji Polski.

Norwegia nie może narzekać na stan posiadania i najbliższe lata zapowiadają się raczej dobrze: Sander Berge, Martin Odegaard, Joshua King, Erling Haaland, Mohamed Elyounoussi, Alexander Sorloth czy nawet Jens Petter Hauge. Szwedzi mają Victora Lindelofa, Emila Forsberga czy jeszcze młodszych Alexandra Isaka oraz Dejana Kulusevskiego. U Duńczyków Andreas Christensen, Christian Eriksen, Yussuf Poulsen, wciąż w miarę młody Kasper Dolberg czy nawet rezerwowy w Barcelonie Martin Braithwaite.

A kogo za największą gwiazdę ma Finlandia? Teemu Pukkiego. Oczywiście jest Lukas Hradecky z Bayeru Leverkusen, a także jego zmiennik Jesse Joronen. Zresztą, to symptomatyczne, że przez wiele lat kibice bardzo dobrze kojarzyli duet golkiperów z Premier League. Antti Niemi, a przede wszystkim Jussi Jääskeläinen. Niklas Moisander czy Roman Eremenko kilka lat temu skończyli reprezentacyjne kariery, a czasy takich graczy jak Sami Hyypia, Mikael Forssell czy Teemu Tainio już dawno minęły i następców nie widać. O Jarim Litmanenie nie będziemy nawet pisać przez litość do  osiągnięć i stanu kadry Finlandii.

Historyczny awans

Mimo że nie mówimy o piłkarskim trzecim świecie pokroju San Marino czy Andory, Finlandia nigdy nie zagrała ani na Mistrzostwach Świata, ani na Euro! Dopiero w tym roku mieli przełamać drugą serię, ale z wiadomych przyczyn na debiutanckie turniej będą musieli poczekać jeszcze kilka miesięcy.

Mimo marnej postawy kadry w ostatnich latach, byli losowani z trzeciego koszyka, czyli wyżej niż np. Węgrzy, Rumuni czy Grecy. Tych ostatnich mieli naprzeciw siebie, a poza tym Włochów, Bośnię, Armenię i Lichtenstein. Italia zdecydowanie odjechała pozostałym ekipom, wygrywając wszystkie mecze. Ale Finowie wygrali pozostałe mecze w domu,  do których dorzucili triumfy w Erewaniu i Vaduz, co wystarczyło do awansu.

Grupę, jaką wylosowali w turnieju głównym, raczej nie powinna ich skłaniać ku myślom o awansie. Belgia, Dania i Rosja to znacznie wyżej notowane ekipy, ale w normalnych czasach bardzo dużym plusem byłaby lokalizacja grupowych spotkań. Wyjazdy do Kopenhagi oraz dwukrotne podróże do Sankt Petersburga to na pewno okazja do najazdu przez fińskich kibiców. Jak będzie? Przekonamy się dopiero za osiem miesięcy.

Selekcjoner debiutant

Warto zainteresować się jeszcze osobą selekcjonera. Dzięki awansowi Markku Kanerva, 56-letni szkoleniowiec, został bohaterem. W końcu ta sztuka nie udała się żadnemu z jego poprzedników, a wśród nich był np. Roy Hodgson kilkanaście lat temu. Zresztą Anglik był i jest najbardziej znanym trenerem, który prowadził w ostatnich latach kadrę Suomi. Kanerva to nadal anonim na mapie Europy, ale mocno pracuje, by dostać szansę na wyższym szczeblu. Mowa o trenerze przebijającym tabu. Awans na Euro z pierwszą kadrą to sukces, ale jeszcze trudniej było wejść na Mistrzostwa Europy do lat 21 w 2009 roku.

Wówczas tylko osiem ekip brało udział w turnieju. Załapanie się do siódemki kwalifikującej się na Euro było wtedy trudnym zadaniem, jednak Finowie mieli trochę szczęścia w losowaniu. Ominęli tuzy i dostali: Danię, Szkocję, Słowenię i Litwę. Wygrali grupę i… to nie wszystko. W decydującym barażu musieli pokonać Austrię. Oba zespoły wygrały u siebie po 2:1, choć rewanż w Turku był emocjonujący. Austriacy prowadzili 1:0 do 81. minuty, ale wtedy Jussi Vassara wszedł do gry i dwukrotnie pokonał golkipera gości. Mecz rozstrzygały karne, które lepiej wykonywali Suomi. Na turnieju szczęścia nie mieli. Anglia, Hiszpania i Niemcy to był zabójczy tercet, który pozwolił na strzelenie jednego gola w debiucie na wielkim turnieju.

Jedyne dwa awanse zrobione w historii kadry Finlandii, a do tego wygrana w dywizji C Ligi Narodów i… awans do dywizji B. To kolejny sukces kadry Kanervy. Początek nie najgorszy, gdyż mają trzy punkty po dwóch meczach i wygranej nad Irlandią w Dublinie.

Polsko-fińskie starcia na plus

Ostatni raz z Finlandią graliśmy 26 marca 2016 roku we Wrocławiu. Wtedy dubletami popisali się Kamil Grosicki i Paweł Wszołek, a piątego gola dołożył Filip Starzyński. Co ciekawe reprezentacja Finlandii już dzisiaj obejmie samodzielną pozycje wicelidera w klasyfikacji drużyn, które najczęściej grały przeciwko Polsce. Jak do tej pory najwięcej razy graliśmy z Rumunią – 36 meczów, a na drugim miejscu wspomniana Finlandia i Węgry – po 32 spotkania. Bilans jest bardzo dobry – 21 wygranych biało-czerwonych, ledwie osiem remisów i trzy porażki. Z nimi strzeliliśmy także najwięcej goli pośród wszystkich przeciwników, bo aż 77.

Zresztą w europejskich pucharach też jest bardzo dobrze. Ostatnie starcie miało miejsce w poprzednie wakacje. Wtedy Legia pomęczyła się z KuPS Kuopio, ale ostatecznie ograła Finów 1:0 u siebie, co wystarczyło przed rewanżem – 0:0. Łącznie kluby z Polski i Finlandii spotykały się dziewięć razy w europejskich pucharach i tylko raz lepsi byli Finowie. To miało miejsce w rozgrywkach 1989/90, gdy GKS Katowice zremisował – 1:1 – i przegrał z RoPS Rovaniemi 0:1 w 1/32 Pucharu UEFA. W pozostałych przypadkach nasze ekipy za każdym razem triumfowały. Najwyżej Wisła Kraków w sezonie 67/68 z HJK Helsinki – 4:1 i 4:0 – oraz Legia w rozgrywkach 17/18 z IFK Marienhamn – 3:0 i 6:0.