Jakub Moder jakiego nie znacie. Historia prawdziwa

11.10.2020

Jakub Moder to jedno z najgłośniejszych nazwisk polskiej piłki w ostatnich tygodniach. 21-latek w poprzednim sezonie stał się kluczową postacią Lecha Poznań, co sprawiło, że otrzymał szansę debiutu w pierwszej reprezentacji, a także zwrócił na siebie uwagę skautów z najsilniejszych lig. 

Ostatecznie piłkarz podpisał kontrakt z Brighton, które zapłaciło za niego 11 milionów euro, co jest rekordem sprzedaży z ekstraklasy. Jak wyglądała jego droga do transferu do Premier League? Aby odpowiedzieć na to pytanie, porozmawialiśmy z ludźmi, którzy z bliska mogli go obserwować na różnych etapach piłkarskiej drogi.

***

Z Drawska do Premier League

Jakub Moder urodził się 7 kwietnia 1999 roku w Szczecinku, jednak wychował się i stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki w Drawsku. To miejscowość znajdująca się w powiecie czarnkowsko-trzcianeckim w województwie wielkopolskim, licząca nieco ponad pięć tysięcy mieszkańców. Trzeba podkreślić, że piłkarz wywodzi się z rodziny, w której sport odgrywał ważną rolę.

Kuba pochodzi z dość usportowionej rodziny, gdzie każdy kocha sport i nie kategoryzowałbym tego na sport amatorski czy profesjonalny. Jego tata uprawiał amatorsko piłkę nożną w Drawsku, byliśmy w jednym zespole. Poza tym grał też w tenisa stołowego i ziemnego. Z kolei jego dziadek jest międzynarodowym sędzią tenisa stołowego, a brat też obecnie gra w piłkę. Można więc powiedzieć, że każdy w tej rodzinie sport ma w sobie – uprawiał go bądź wciąż uprawia na różnym szczeblu – opowiedział nam Arkadiusz Adach – trener, u którego pierwsze kroki w futbolu stawiał Jakub Moder.

Na pierwszy trening Sokoła Drawsko Jakub Moder udał się jako siedmiolatek. Pasją do piłki zaraził go starszy brat, z którym, mimo różnicy wieku, obecny reprezentant Polski grał w jednej drużynie.

Wszystko zaczęło się tak naprawdę od starszego brata Kuby, którego prowadziłem w Drawsku. Potem również Kuba zainteresował się piłką i wraz z bratem zaczął przychodzić na treningi, grając z chłopakami o cztery lata starszymi. Miał wtedy siedem lat, a więc trenował z kolegami, którzy mieli jedenaście. Oczywiście na początku tylko chodził na treningi, bo z prawnego punktu widzenia nie mógł występować w meczach. Radził sobie dobrze, ale koledzy mieli też na niego baczność, żeby nie zrobić mu krzywdy – dodał Arkadiusz Adach.

Nigdy nie kalkulował

Chociaż Jakub Moder początkowo musiał rywalizować na boisku ze starszymi od siebie chłopakami, nie zrażało go to do treningów. Wręcz przeciwnie – nie bał się podjęcia wysiłku i od samego początku przygody z piłką dawał z siebie wszystko podczas treningów.

Pamiętam, że gdy Kuba przychodził do klubu, miał bujną czuprynę. Potem po każdym treningu miał rumieńce na twarzy i spocone włosy – widać było, że daje z siebie wszystko. Nigdy nie kalkulował i był zawsze osobą, która miała w sobie dużo pokory w stosunku do trenera, ale również do piłki. Wszystkie polecenia wchłaniał jak gąbka i potem je natychmiast realizował. W tym przepływie informacji nie było żadnych zakłóceń – trener był nadawcą, on był odbiorcą. Wszystko było proste – przyznał pierwszy trener Jakuba Modera.

Na początku szkoły podstawowej młody piłkarz wyrażał zainteresowanie kilkoma dyscyplinami sportu i brał udział w różnych szkolnych zawodach. Od kiedy jednak związał się z Sokołem Drawsko, piłka nożna zajęła pierwsze miejsce w jego hierarchii. To sprawiło, że podczas treningów był pochłonięty całkowicie przez zadania otrzymane od trenera.

Kuba był dobry nie tylko w piłce nożnej. Miał również dobre wyniki w tenisie stołowym i lekkiej atletyce. Myślę, że u Kuby piłka nożna nie kosztowała jednak  jakichś wyrzeczeń. Gdy był jakiś trening czy zawody, on zawsze to wybierał – nie ciągnęło go do chodzenia z kolegami po miejscowości i innych rzeczy. Piłka nożna zawsze stała się dla niego tak ważna, że trudno, by w jego głowie pojawiały się jakieś wybory, wszystko było jasne.

Myślę, że Kubę charakteryzowało też to, że nie miał nic z tyłu głowy. Poza tym był lubiany przez rówieśników, chociaż nie miał przywódczego charakteru. Zawsze wobec wszystkich był fair, dobrze nastawiony i w każdy trening dawał z siebie sto procent. To sprawiło, że osiągnął sukces – powiedział Arkadiusz Adach.

Chciał grać w ataku, wylądował w środku pola

Pracowitość na treningach sprawiła, że już od najmłodszych lat Jakub Moder wykazywał dobry poziom techniczny. Poza tym od dziecka potrafił analizować każde zagranie i łatwo przyswajał wskazówki trenera.

Od samego początku widać było u niego potencjał techniczny. Każde jego kopnięcie piłki było czyste, mocne – takie, jakie powinno być. Może wzięło się to z tego, że bardzo dokładnie obserwował mecze, czy to na wideo, czy na żywo. Miał w sobie też sobie coś takiego, że od razu wszystko wyłapywał.

Przy każdym jego kontakcie z piłką było widać jakość, płynność i decyzyjność w danym momencie. Oczywiście nie zawsze były one perfekcyjne, co trochę wynikało z uwarunkowania motorycznego – stwierdził były trener juniorów Sokoła Drawsko.

Jako dziecko Jakub Moder – jak większość chłopaków w jego wieku – chciał grać w ataku i zdobywać bramki. Z czasem jednak młody piłkarz zaczął być ustawiany w pomocy, co jak widać do dziś – przyniosło efekty.

Na samym początku Kuba chciał grać w ataku i przede wszystkim zdobywać bramki. To jest zresztą najpiękniejszy element tego sportu i u młodego zawodnika zawsze najbardziej się utrwala w pamięci. U nas Kuba czasem grywał w ataku, ale gdy przeszliśmy na piłkę jedenastoosobową, stał się piłkarzem środka pola. Dlatego, że tam zawodnik o dużym potencjale ma największe możliwości rozwoju, gdyż ma najwięcej kontaktów z piłką. Tak też było z Kubą – gdy robiliśmy statystyki podań, miał ich najwięcej z całej drużyny. Myślę, że to też przyczyniło się do tego, że kontrola z jego strony w środkowym sektorze boiska jest na wysokim poziomie. Poza tym potrafi grać na jeden kontakt i uczestniczyć w grze kombinacyjnej – chciał tam grać z wielką chęcią – przyznał Arkadiusz Adach.

Piłka była najważniejsza

W przypadku chłopców w młodym wieku często widać słomiany zapał – często poddają się, gdy coś im nie wychodzi i nie podejmują dalszej walki. Jakub Moder nie należał do tej grupy – potrafił się skoncentrować na treningach i nie miał chwil zwątpienia w to, co robi.

Myślę, że Kuba ma mocny umysł. Potrafi sobie wszystko przyswoić – wziąć dla siebie to co najważniejsze, a resztę zostawić. To, co było tu i teraz zawsze było dla niego najważniejsze. Nie przypominam sobie u Kuby momentów zwątpienia. Cały czas bardzo kochał piłkę, ta miłość była czysta i nie było w niej podwójnego dna. Zawsze był bardzo chętny na trening i przykładał się do wszystkich otrzymanych zadań – stwierdził pierwszy trener Jakuba Modera.

W poszukiwaniu miejsca do rozwoju

Ojciec Jakuba Modera oraz Arkadiusz Adach dostrzegli, że młody piłkarz wie, w którym kierunku chce się rozwijać. W związku z tym szukali rozwiązań, które mogłyby mu stawiać kolejne kroki w piłce nożnej.

Wraz z jego tatą, który był kierownikiem drużyny w Drawsku, szukaliśmy mu miejsca, żeby mógł rywalizować na poziomie swojego rocznika. Znalazł się klub oddalony o dziesięć kilometrów, Fortuna Wieleń, w której zagrał w kilku meczach w ciągu trzech miesięcy. To nie był jednak poziom, który mógł Kubę usatysfakcjonować. Poza tym Kuba brał udział w zawodach szkolnych, gdzie rywalizował z rówieśnikami z innych miast. W ten sposób wyłowił go najpierw trener Sparty Złotów, gdzie jeździł przez jakiś czas. A potem, podczas turnieju we Wronkach dostrzegł go trener Szóstki Poznań, gdzie Kuba trenował i grał – przyznał Arkadiusz Adach.

Szóstka to jednak nie był jedyny klub, którego trenerzy zwrócili uwagę na Jakuba Modera. Młody piłkarz został również zauważony przez Michała Rokickiego, który prowadził drużynę Warty Poznań rocznika 1999, a także reprezentację Wielkopolski tej samej kategorii wiekowej.

Bardzo ważną osobą dla Kuby okazał się trener Michał Rokicki, który prowadził go w Warcie Poznań w roczniku 1999, ale także w kadrze Wielkopolski tego samego rocznika. Uważam, że fakt, iż właśnie ten trener go wypatrzył, miał wpływ na to, jak dalej potoczyła się jego kariera – podkreślił trener pracujący niegdyś w Sokole Drawsko.

Odrzucony przez Lecha, przyjęty przez Wartę

Trener Michał Rokicki do dziś pamięta okoliczności, w jakich po raz pierwszy dostrzegł talent Jakuba Modera.

– W sierpniu 2010 roku byliśmy z Wartą Poznań na obozie przygotowawczym w Wągrowcu. Zakończyliśmy ten wyjazd turniejem Czaruś CUP zorganizowanym przez klub Radwan Lubasz. Na tych zawodach grał zespół Sokół Drawska, w którym wtedy po raz pierwszy zobaczyliśmy Kubę grającego z numerem 6. Mieliśmy wówczas w Warcie bardzo dobry rocznik 1999 a na turnieju wystąpiliśmy gościnnie, podobnie jak drużyna Lecha Poznań z tego samego rocznika. Wtedy zacząłem się interesować pozyskaniem Kuby do naszego klubu. Okazało się jednak, że ubiegł nas trener Szóstki Poznań, który również dostrzegł w Kubie nieprzeciętny talent i namówił go, żeby przyjeżdżał do nich na treningi.

– Gdy dotarłem do taty Kuby, powiedział mi, że zadeklarowali już trenerowi Szóstki, że będą dojeżdżać z synem do ich zespołu, ale ze względu na odległość  Kuba będzie przyjeżdżał tylko na same mecze. Uznałem, że nie jest to dobre rozwiązanie dla Kubyi zaproponowałem, by przeniósł się do Warty i na początku trenował raz albo dwa razy w tygodniu u nas oraz dodatkowo w Drawsku a mecze rozgrywałby u nas.. Zależało mi na tym, żeby nie tylko podnieść jakość własnego zespołu występami tego chłopaka, ale również, żeby trafił w struktury klubu, w którym będzie miał możliwość podnoszenia własnych umiejętności  – powiedział były trener rocznika 1999 Warty Poznań, Michał Rokicki.

Początkowo Jakub Moder dzielił jednak treningi w Warcie oraz występy w meczach w Drawsku. Zanim jednak trafił na stałe do zespołu prowadzonego przez Michała Rokickiego, trafił na trening do Lecha. Trener rocznika 1999 jednak go odrzucił, uzasadniając że młody piłkarz nie jest jeszcze gotowy na taki krok.

– Od jego taty usłyszałem, że gdy Kuba wszedł do szatni Lecha i zobaczył chłopaków ubranych na niebiesko-biało, głowa mu opadła a w jego oczach zobaczył przerażenie. To była dla niego stresująca sytuacja także dlatego, że tata został poproszony o opuszczenie obiektu na czas treningu i powrót za półtora godziny. Chłopak został sam w nowym środowisku i nie zaprezentował pełni swoich umiejętności. Dla mnie to była dobra wiadomość, bo dzięki tej sytuacji do Warty trafił zawodnik z dużym potencjałem, którego potrzebowaliśmy – wyznał trener rocznika 1999 Warty Poznań.

Wsiadał z płaczem do samochodu

Dzielenie treningów w Poznaniu i Drawsku, które są oddalone o około 100 kilometrów stało się jednak dla chłopca uciążliwe. Michał Rokicki powiedział nam, że młody piłkarz miał taki etap, że płakał, zanim wsiadł do samochodu i pojechał z ojcem na trening Warty.

– Po zakończeniu pierwszego sezonu z Kubą w składzie przyjechał do nas jego tata i powiedział: “Trenerze, coś musimy zrobić, bo Kuba nie chce dojeżdżać do Poznania na treningi do Warty”. Zapytałem go, czy coś się stało w drużynie, na co on odpowiedział: “Nie, on po prostu ma dosyć odległości. Jeździmy na trening półtora godziny, potem tyle samo trenujemy i wracamy kolejne półtora godziny”. Kuba trochę tęsknił – jego koledzy z podwórka przechodzili na drugą stronę ulicy i już byli na boisku i on też nie chciał dojeżdżać tak daleko i spędzać długi czas w drodze. Zdarzało się nawet tak, że wsiadał do samochodu z płaczem – opowiedział Michał Rokicki.

Jakub Moder zaczął wtedy otwarcie mówić o chęci powrotu do Drawska. Zarówno ojciec, jak i trener przystali wówczas na rozwiązanie. Jak się okazało, młody piłkarz wkrótce zatęsknił za treningami w Warcie.

– Powiedziałem, żebyśmy mu teraz odpuścili – bo jeśli się zniechęci po dwóch-trzech miesiącach dojazdami i zrezygnuje z piłki, nie będzie z niego zawodnika ia my dorośli będziemy go mieli na sumieniu. Zresztą Kuba się zaciął i powiedział, że chce wrócić do Drawska. Uważałem, że zawodnik sam musi zrozumieć dlaczego warto grać w lepszym klubie a kilka miesięcy na wypożyczeniu do Drawska dobrze mu zrobi. Po kilku miesiącach Kuba zadzwonił do mnie i wyznał, że chce wrócić. To jednak nie znaczy, że nie mieliśmy przez ten czas kontaktu. Grał w kadrze wojewódzkiej, którą miałem przyjemność prowadzić w tym roczniku i widział różnicę spotykając się z kolegami z Lecha i Warty – przyznał obecny trener Szkoły Futbolu Marcina Drajera.

Przebić się wśród wielu talentów

Tym samym Jakub Moder został piłkarzem Warty już na stałe. Należy tutaj dodać, że w drużynie rocznika 1999 występował z kilkoma piłkarzami, którzy również mają już na koncie występy w ekstraklasie.

– Kuba był zawodnikiem, który się wyróżniał i fajnie się wkomponował w tę drużynę. A mieliśmy naprawdę dobry rocznik – w zespole występowali też Kuba Apolinarski, Dawid Kurminowski, Aleks Ławniczak i Mateusz Lewandowski (z Wisły Płock, przyp.red.). Poza tym był jeszcze Mateusz Ciapa, który obecnie gra w Niemczech w czwartej lidze. Rzadko się zdarza, żeby w jednym roczniku nawet najlepszych akademii w Polsce do profesjonalnej piłki trafiło aż pięciu chłopaków – stwierdził Michał Rokicki.

Początki obecnego reprezentanta Polski w Warcie Poznań nie były jednak łatwe. Młody piłkarz musiał swoją postawą wywalczyć miejsce nie tylko w drużynie, ale także jej szatni.

Mieliśmy jednego chłopaka, który był liderem tej drużyny, miał bardzo silną osobowość.Pamiętam, że na pierwszym obozie gdy przydzielaliśmy chłopaków do pokoi poprosił nas o wspólny pokój z Kubą. W ten sposób sprawdzał każdego nowego zawodnika, na ile jest dla niego zagrożeniem a na ile jest to zawodnik słabszy, którego nie musi się obawiać. Słabszych sobie podporządkowywała a tych mocniejszych traktował po partnersku. Kuba jednak zwrócił na siebie uwagę swoimi umiejętnościami i można powiedzieć, że zyskał respekt jego i całej drużyny – powiedział trener Warty rocznika 1999.

Michał Rokicki wyznał, że jeszcze wtedy Jakub Moder nie był etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry. Do rzutów wolnych ustawiało się kilku zawodników i piłkarz, który obecnie wyróżnia się w tym aspekcie, wcale nie był jednym z nich.

– Mieliśmy bardzo mocny zespół i gdy Kuba do nas trafił, nie był dopuszczany do stałych fragmentów gry. Mieliśmy kilku innych chłopaków, którzy dobrze wykonywali rzuty wolne, konkurencja była naprawdę duża. Zawsze u nas do tego elementu gry ustawiało się trzech chłopaków, którzy mieli wtedy największą siłę przebicia. Z czasem Kuba dołączył do tej trójki – wyznał Michał Rokicki.

Wypromował swojego pierwszego trenera

Trener, który prowadził drużynę Warty rocznika 1999 zwrócił uwagę na to, że Jakub Moder wyróżniał się wówczas techniką oraz podejmowaniem decyzji.

– Kuba miał zawsze dobre wyczucie przestrzeni na boisku, co powodowało, że często podejmował niestandardowe decyzje. Poza tym miał luz w poruszaniu się na boisku, było też widać dobre wyszkolenie techniczne. Myślę, że duża w tym zasługa trenera Arka Adacha, który pracował z nim nad tym w Drawsku – przyznał były trener Jakuba Modera.

Warto tutaj dodać, że po jakimś czasie trenerzy zaczęli pracować razem. Arkadiusz Adach zwrócił uwagę Michała Rokickiego metodami treningowymi, a także profesjonalnym podejściem do zawodu, mimo pracy w mniejszym klubie.

– Pewnego dnia tata Kuby powiedział, że Kuba miał w Drawsku dobrego trenera i zapytał, czy znalazłoby się dla niego u nas miejsce, bo według niego on się tam marnuje. Powiedziałem, że nie ma problemu – niech przyjedzie, porozmawiamy. Arek pokazał mi swój warsztat i byłem pozytywnie zaskoczony – zobaczyłem jego pokój z wyklejonymi elementami gry, różnymi hasłami znanych trenerów i piłkarzy z wielkiego świata piłki nożnej. Poza tym prowadził ranking swoich zawodników – w żonglerkach, dryblingach, celności podań. To dość niespotykane patrząc, że pracował wówczas w małym klubie. To wszystko sprawiło, że Kuba był przygotowany do przyjścia do naszego klubu. Nie miał problemu z graniem na jeden kontakt czy przedryblowaniem dwóch, czy trzech zawodników – podkreślił Michał Rokicki.

Gra głową do poprawy

Młody piłkarz miał jednak jeszcze kilka mankamentów, nad którymi musiał popracować, zanim miał wejść na wyższy poziom. Podczas pobytu w Warcie Jakub Moder zaczął jednak udowadniać, jaki styl gry chciałby prezentować w przyszłości i w którym kierunku chciałby się dalej rozwijać.

– Kuba musiał popracować na pewno nad szybkością startową. Poza tym był wysoki, ale nie był silny fizycznie. Spodziewałem się, że dzięki wzrostowi sobie poradzi w grze w głową, ale okazał się to jego mankament. Zresztą do dziś on jest raczej tym, który dośrodkuje, co robi perfekcyjnie, rzadko wchodząc przy stałych fragmentach gry w pole karne. Myślę, że to się też z tego wzięło, że nie lubił walczyć o piłkę w polu karnym, raczej starał się być z tyłu i dograć albo uderzyć z dystansu. Kuba zdawał sobie sprawę z tego, że miał problemy z grą głową i pracowaliśmy trochę nad tym, ale wiem że tych treningów trochę nie lubił – powiedział były trener piłkarza obecnie wypożyczonego z Brighton do Lecha.

Warta najlepsza w Wielkopolsce

Postawa Jakuba Modera, ale również jego kolegów z zespołu z czasem przyczyniły się do sukcesów drużyny prowadzonej przez Michała Rokickiego. Zespół wygrał wojewódzką edycję Nike Premier Cup – nieoficjalnego turnieju o mistrzostwo Polski piłkarzy do lat 14, pokonując w finale Lecha Poznań i awansując do ogólnopolskiej edycji. Ostatecznie zespół zakończył krajowe rozgrywki na czwartym miejscu.

– Przypominam sobie, jak braliśmy udział w nieoficjalnych mistrzostwach Polski, których nagrodą był udział w finałach europejskich organizowanych przez Nike. Ogólnopolskie zawody rocznika 1998 wygrał Lech, z Jóźwiakiem i Gumnym w składzie. Oczywiście kolejny rocznik Lecha chciał powtórzyć ten sukces, musiał jednak najpierw pokonać wszystkich przeciwników z województwa i w finale trafili na nas. Wtedy wygraliśmy po rzutach karnych i Warta weszła do ogólnopolskich finałów – opowiedział Michał Rokicki.

Dobre występy Jakuba Modera sprawiły, że zainteresowali się nim trenerzy Lecha Poznań. Wówczas ojciec piłkarza jednak kategorycznie odrzucił możliwość tych przenosin.

– Po pół roku grania w Warcie, zgłosił się do nas ten sam trener, który wcześniej podziękował Kubie. Rozgrywaliśmy wtedy turniej nomen omen w Szóstce Poznań, której klubem patronackim był Lech Poznań. Wtedy za naszymi plecami trenerzy Lecha i Szóstki zaaranżowali spotkanie z ojcem Kuby. Trener z Lecha wtedy się przedstawił i powiedział kim jest, powiedział że jest zainteresowany synem. Wtedy tata Kuby zażartował, mówiąc “Aaa, to pan jest tym trenerem, który wcześniej odrzucił Kubę. Dziękujemy, ale na razie zostajemy w Warcie”. Lech dostał kosza – wyznał były trener transferowego rekordzisty ekstraklasy.

Przenosiny do Lecha były nieuniknione

Koniec końców, młody piłkarz wylądował w Lechu Poznań. Wówczas Warta Poznań nie stawiała na młodzież, natomiast akademia “Kolejorza” rozwijała się coraz prężniej. To sprawiło, że Jakub Moder wkrótce powędrował do Wronek, tak samo zresztą, jak Dawid Kurminowski, który obecnie z powodzeniem występuje w słowackiej Żilinie.

– Lech cały czas pytał o Kubę. Po jakimś czasie porozmawialiśmy razem z nim, jego ojcem i trenerem Adachem i doszliśmy do wniosku, że to już odpowiedni moment na to, by trafił do wronieckiej szkoły Lecha. Mówiliśmy mu też, że im później trafi do Lecha, tym lepiej dla niego, bo jeśli trafi tam w wieku 15 lat gdy będą go naprawdę chcieli, będą małe szanse na to, żeby wypadł z tego zespołu i ma duże szanse zostać tam do czasu wejścia w seniorską piłkę. Myślę, że jego przejście do Lecha było naszą wspólną decyzją. Uznaliśmy, że to dobry moment na taki ruch.

– W Warcie nie było wtedy nastawienia na utrzymanie tego rocznika. Zresztą ja wtedy dostałem młodszy zespół, chłopcy mieli 14-15 lat i uznałem, że dla tych najlepszych jest to dobry moment na rozwijanie swojego talentu w większych klubach. Wtedy Dawid Kurminowski i Kuba Moder dostali propozycję z Lecha, był tam też na testach Mateusz Lewandowski, ale nie przypadł im do gustu i wybrał Freiburg. Poza tym był u nas też Kuba Kamiński, który wtedy trafił do Legii. Byli też tacy zawodnicy jak Jakub Apolinarski czy Aleks Ławniczak, którzy zostali w Warcie – opowiedział Michał Rokicki.

Początki przyjaźni z „Puszką”

To właśnie w tamtym okresie, jak przyznał nam Michał Rokicki, rozpoczęła się przyjaźń Jakuba Modera z Tymoteuszem Puchaczem, która trwa do dziś. Dowodem na to jest choćby emocjonalny wpis, który w mediach społecznościowych umieścił drugi z piłkarzy po transferze pierwszego do Brighton.

View this post on Instagram

Nawet nie wiem jak mam zacząć, w jakiej formie przedstawić to co chciałbym przekazać w tym poście. Chętnie bym Ci to powiedział w twarz, ale jedyne co mogłem Ci powiedzieć w trakcie dopinania transferu to : ,,ale dżem” ,,nie możliwe” ,,nie ma takich rzeczy” , wraz z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie do końca nam się chciało wierzyć w to co się działo, a teraz jest już faktem. Dlatego pisze teraz do Ciebie tą sentymentalna laurkę, mam nadzieje że Ci się spodoba. Naszą znajomość zaczynamy w akademii we Wronkach. Początek to typowo dwóch małolatów z zajawką na rap i granie w piłkę i w fife. Tak mi się kojarzy początek naszej przyjaźni. Głośniczek z którego lecą rapsy, dwa pady fifka i luźna gadka. Punktem który nas najbardziej do siebie zbliżył wydaje mi się wspólny pokój na młodzieżowych reprezentacjach. Tam dzieliliśmy się marzeniami, obawami , zajawkami i oczywiście słuchaliśmy sobie rapu. Przez lata w których dorastałem byłeś ze mną wszędzie. Jesteśmy kumplami z ławki, boiska, mieszkania. Razem byliśmy na wypożyczeniu daleko od domu, razem gralismy w juniorach, rezerwach, trafiliśmy do pierwszej druzyny, jeździliśmy na kadre, mieszkaliśmy razem,wspolne wakacje,wspolne sylwestry żeby zacząć wspólnie grac w Lechu Poznań i spełniać nasze marzenia. Dzisiaj jesteś zawodnikiem Premier League. Jesteś moją inspiracją, jestem z Ciebie strasznie dumny. Nie złamały Cię setki niepowodzeń i spełniłeś nasze wspólne marzenia. Zabawa dopiero się zaczyna. Przed nami jeszcze mnóstwo smutków, radości, zwycięstw i porażek. Zawsze możesz na mnie liczyć i strasznie się ciesze z drogi ktora przeszliśmy i z historii którą napiszemy. Kocham Cię Braciszku, Puszka

A post shared by @ puszka.27 on

Jak przyznał Michał Rokicki, to właśnie Tymoteusz Puchacz, a także Serafin Szota namawiali kolegę z reprezentacji Wielkopolski rocznika 1999 na transfer.

– Myślę, że Tymek Puchacz i Serafin Szota, z którymi trenował w kadrze Wielkopolski pomogli mu podjąć decyzję o przenosinach do Lecha. Dowiedział się, że tworzy się tam dobry zespół, złożony z zawodników z całej Polski i mógłby się tam dalej rozwijać – powiedział Michał Rokicki.

W szkole był dobry z angielskiego

Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz oraz Serafin Szota nie tylko grali w jednej drużynie, ale także chodzili do jednej klasy. Cała trójka uczęszczała do liceum w Zespole Szkół nr 1 im. Powstańców Wielkopolskich, do klasy sportowej połączonej z klasą humanistyczną.

Kuba był średnim uczniem, ale nigdy nie miał kłopotów. Nigdy jednak nie musiał nic dodatkowo zaliczać, nic mu nie groziło. Nie miał może spektakularnych wyników w nauce, ale to było spowodowane tym, że często jeździł na mecze i zgrupowania młodzieżowych reprezentacji. I potem jak już przyjeżdżał, po prostu musiał dużo rzeczy nadrabiać. Myślę, że jednak przede wszystkim wiedział, co chce robić i na tym był skupiony. Dążył do celu i jak widać, osiągnął ten cel – wyznała Monika Roszak, wychowawczyni piłkarza w liceum.

O niektórych nastoletnich piłkarzach mówi się, że odbija im sodówka. W przypadku obecnego reprezentanta Polski tak jednak nie było.

Kuba się nie przechwalał wśród kolegów swoimi występami w meczach czy powołaniami do reprezentacji. Nigdy nie gwiazdorzył. Poza tym, był koleżeński i lubiany. Pamiętam też, że jeśli mógł komuś pomóc w jakiś sposób, dzielił się swoją wiedzą – dodała wychowawczyni Jakuba Modera.

Wychowawczyni piłkarza uczyła go w liceum historii i przedsiębiorczości. Jakub Moder szczególnie dobrze radził sobie z drugim z przedmiotów. Poza tym, wykazywał się znajomością języka angielskiego.

Dobrze radził sobie z przedsiębiorczości i pamiętam też, że miał dobre oceny z angielskiego. Myślę, że oba te przedmioty przydadzą mu się w życiu zawodowym – przyznała Monika Roszak.

Minuta w Lechu i przenosiny do Opola

Tymczasem jako piłkarz Jakub Moder występował najpierw w Centralnej Lidze Juniorów, a następnie w trzecioligowych rezerwach Lecha. W sezonie 2017/2018 piłkarz był już ważną postacią zespołu prowadzonego przez Ivana Djurdjevicia. Wystąpił w 25 meczach i zakończył sezon z dwoma golami i sześcioma asystami na koncie. Piłkarz wciąż był jednak daleki od pierwszej drużyny “Kolejorza”. W tamtym sezonie dostał szansę gry od Nenada Bjelicy, jednak Chorwat wpuścił go na boisko na zaledwie jedną minutę meczu ligowego z Wisłą Kraków, w zastępstwie za Darko Jevticia.

Brak występów w pierwszym zespole sprawił, że dobrym rozwiązaniem dla dalszego rozwoju Jakuba Modera mogło być wypożyczenie. Wówczas zainteresowanie piłkarzem wyraził były szkoleniowiec Lecha Poznań Mariusz Rumak, który zdecydował się go sprowadzić na zasadzie wypożyczenia na rok do pierwszoligowej Odry Opole.

Widziałem go na żywo w trzeciej lidze i zasięgnąłem opinii na jego temat, szczególnie że znałem trenerów akademii Lecha. Wtedy do klubu zwróciłem się o dwóch piłkarzy – jednym był Kuba, a drugi był Tymek Klupś, który wtedy się nie zdecydował na przenosiny do Odry. Lech wyraził zgodę na rozmowę z agentem Kuby i jego rodzicami i zdecydowaliśmy, że przez najbliższy rok będzie się rozwijał w Opolu.

Kuba od początku był piłkarzem o dużym potencjale. Gdy przyszedł do Odry, był na poziomie, który od razu pozwalał mu rywalizować na poziomie pierwszej ligi. Już wtedy był dobrze przygotowany motorycznie, miał umiejętności techniczne i taktyczne. Tylko trochę brakowało mu doświadczenia i umiejętności rywalizowania na boisku – do tej pory grał tylko w rezerwach na poziomie trzeciej ligi. Zdecydowałem jednak, że już w pierwszym meczu wystawię go w pierwszym składzie i z meczu na mecz było coraz lepiej – wyznał Mariusz Rumak.

Szybko zaaklimatyzował się w Odrze

Jakub Moder szybko wywalczył miejsce w pierwszym składzie – w sezonie 2018/2019 wystąpił łącznie w 35 spotkaniach, w których zdobył cztery gole. Trener Mariusz Rumak ustawiał go na różnych pozycjach, co piłkarz zaakceptował. Poza tym były szkoleniowiec Odry Opole potwierdził słowa poprzednich trenerów piłkarza – obecny reprezentant Polski nie miał problemów ze stosowaniem się do wskazówek, mimo że tak naprawdę debiutował na szczeblu centralnym.

Gdy Kuba przyszedł do Odry, już miał dobry fundament z treningów w Lechu. Widać, że miał otwartą głowę i był na tyle świadomym piłkarzem, że potrafił odnaleźć się wszędzie, co jest zasługą trenerów Lecha. Zawsze ceniłem mobilność, a Kuba radził sobie dobrze w każdej linii dzięki swojej inteligencji i umiejętnościom techniczno-taktycznym, które rozwinął w Lechu. Od początku było widać, że potrafi się zaadaptować, niezależnie od miejsca boisku – stwierdził były trener Odry Opole i Lecha Poznań.

Brak powołania na Mistrzostwa Świata U-20 go bardzo zabolał

Pod koniec sezonu przyszedł jednak trudny moment dla 20-letniego piłkarza. Jakub Moder nie otrzymał powołania do kadry Jacka Magiery na Mistrzostwa Świata U-20, które odbyły się w Polsce. Piłkarz bardzo to przeżył, gdyż do tej pory regularnie uczestniczył w zgrupowaniach kadry.

On to bardzo przeżył. Serafin Szota i Kuba Moder za każdym razem jeździli na zgrupowania kadry. Sam byłem na meczu z Czechami w Łodzi, gdzie Kuba grał pierwsze skrzypce i wydawało mi się, że to jest pewniak. W końcówce widocznie coś się zmieniło w kontekście jego postrzegania. Rozmawialiśmy wcześniej z trenerami kadry młodzieżowej i wiem, że go obserwowali – na mecze Odry przyjeżdżali trener Magiera i trener Łuczywek. Coś tam jednak najwyraźniej przestało funkcjonować na linii zawodnik-trener, dlatego Kuba nie otrzymał powołania – wyznał Dariusz Motała, ówczesny dyrektor sportowy Odry, który wcześniej pracował również w Lechu Poznań i pamiętał występy piłkarza w zespołach młodzieżowych “Kolejorza”.

Według Dariusza Motały, duży wpływ na to, że piłkarz pozbierał się po trudnym czasie miał Mariusz Rumak. W jaki sposób trener zareagował na kryzysowy moment Jakuba Modera?

Pamiętam mecz z Podbeskidziem, gdy wtedy w środku tygodnia otrzymał informację, że nie zagra na Mistrzostwach Świata, co bardzo się na nim odbiło. To było zresztą widać na treningu, że stracił trochę pasji. Ale gdy pojechaliśmy do Bielska-Białej, zdecydowałem się go wystawić w pierwszym składzie. Przyznam szczerze, że rozegrał wtedy średnie spotkanie, ale przytrzymałem go długo na boisku. Tak jest z jazdą konną – żeby nauczyć się jeździć, najpierw trzeba spaść z konia. I tak było też tutaj – nie można było go sadzać na ławce i powoli go wpuszczać, tylko dać mu szansę na to, żeby grał. Pamiętam, że na tym boisku stać go było na zdecydowanie więcej, ale na pewno bardzo się starał. To był test jego charakteru, że nie zaciągnął hamulca. Choć nie zawsze piłka się go trzymała, od początku do końca zagrał z pasją.

Myślę, że praca nad umiejętnością rozgrywania meczów w głowie w tym trudnym momencie na pewno pomogła. W takich sytuacjach trzeba się wykazać empatią, wejść w buty młodego człowieka i postawić się w jego roli – pokazać mu, że można to wykorzystać, żeby stać się lepszym piłkarzem – powiedział Mariusz Rumak.

Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że był to dla Kuby ważny moment – pokonał wtedy pierwszą poważną przeszkodę – podkreślił Dariusz Motała.

Długo musiał udowadniać, że jest lepszy od Muhara

Jakub Moder po sezonie wrócił do Lecha, aczkolwiek początkowo występował w drugoligowych rezerwach. 28 września po raz pierwszy otrzymał od Dariusza Żurawia szansę gry w pierwszym składzie i ją wykorzystał, zaliczajac asystę przy golu Christiana Gytkjaera przeciwko Górnikowi Zabrze.

Po powrocie Kuby do Lecha rozmawiałem z trenerem ze sztabu Lecha, Karolem Kikutem, który powiedział mi, że do Poznania wrócił zupełnie inny chłopak. Który jest odważny, zbudowany i będzie kwestią czasu, kiedy piłkarsko urośnie jeszcze bardziej – podkreślił były dyrektor sportowy Odry Opole.

Początkowo Jakub Moder nie wywalczył stałego miejsca w wyjściowej jedenastce. Można powiedzieć, że dopiero na wiosnę, po słabszych występach Karlo Muhara piłkarz zaczął grać częściej, aż z czasem wygryzł ze składu Chorwata. Od drugiej połowy meczu z Zagłębiem Lubin to 21-latek grał w środku pola obok Pedro Tiby.

Jeśli młody zawodnik się rozwija, musi mieć obok siebie dobrych piłkarzy. Myślę, że w jego rozwoju ważna była gra z Pedro Tibą, od którego mógł się dużo nauczyć – stwierdził Mariusz Rumak.

Powołanie od Brzęczka i transfer do Brighton

Sezon 2020/2021 Jakub Moder rozpoczął już inaczej niż każdy poprzedni. Był kluczową postacią Lecha w ekstraklasie i miał wpływ na awans zespołu do Ligi Europy. Dobre występy zaowocowały pierwszym powołaniem do reprezentacji, w której zadebiutował wchodząc na ostatnie minuty meczu z Holandią.

Powołanie do kadry przez Jerzego Brzęczka też na pewno dało mu kopa, tak samo jak udane dla Lecha eliminacje Ligi Europy. To sprawiło, że wzrosła pewność siebie Kuby, bo umiejętności zawsze miał – przyznał Mariusz Rumak.

7 października Jakub Moder po raz pierwszy wyszedł w wyjściowym składzie reprezentacji Polski. Wcześniej jednak piłkarz pobił rekord transferowy ekstraklasy. Brighton zapłaciło za niego 11 milionów euro. Chociaż zdania na temat tego, czy to najlepszy możliwy kierunek dla piłkarza Lecha, większość osób widzi w tym ruchu wiele zalet.

Transfer do Premier League z polskiej ligi jest wydarzeniem, które powinniśmy doceniać. Miałem okazję z bliska przyjrzeć się Brighton, zobaczyć dobrze bazę treningową. Kuba trafił do najlepszej ligi świata i dobrze, że inwestycja została odłożona w czasie. To też pokazuje, że klub ma plan na rozwój piłkarza. Drużynę prowadzi zresztą Graham Potter, którego miałem okazję zobaczyć na żywo podczas meczu Ligi Europy, gdy był trenerem Ostersunds. To człowiek, który wyciąga potencjał z piłkarzy nieoczywistych, więc dla mnie ten ruch jest jak najbardziej sensowny – stwierdził Dariusz Motała.

Myślę, że Brighton to dobry kierunek i Kubę będzie stać na to, żeby grać tam w pierwszym składzie – przyznał Mariusz Rumak.

Pracowitość i kultura – nie tylko na boisku

Arkadiusz Adach, Michał Rokicki i Mariusz Rumak w jednej kwestii są zgodni – transfer do drużyny Premier League jest owocem solidnej i wytężonej pracy zawodnika. Piłkarz od samego początku swojej przygody z piłką wiedział, czego chce i chciał się wciąż rozwijać piłkarsko.

Charakter Jakuba Modera miał przełożenie nie tylko na boisku, ale również w codziennych sytuacjach. Wszyscy, którzy mieli okazję z nim współpracować do tej pory, dobrze go wspominają nie tylko przez pryzmat występów, ale także kultury osobistej oraz podejścia do innych.

Kuba to nie tylko dobry piłkarz, ale kulturalny i ułożony chłopak. Myślę, że dla niejednej matki byłby idealnym kandydatem na zięcia – stwierdził z uśmiechem Dariusz Motała.

Wciąż w kontakcie z pierwszym trenerem

Warto wspomnieć, że do tej pory Jakub Moder ma kontakt ze swoim pierwszym trenerem, Arkadiuszem Adachem. Szkoleniowiec jeszcze ostatnio podsyłał swojemu byłemu podopiecznemu wskazówki oraz nagrania z analizą taktyczną piłkarzy z silniejszych lig.

Mam z Kubą cały czas kontakt i do niedawna wysyłałem mu nagrania z zagadnieniami taktycznymi w praktyce. Ostatnio jednak jest bardzo zajętym człowiekiem, przyjmuje dużo wiadomości i od miesiąca nic nie wysyłam, bo wiem, że nie ma na razie czasu, żeby to ogarnąć. Pamiętam, że przed miesiącem albo dwoma wysłałem mu wideo z udziałem Leona Goretzki – wyznał Arkadiusz Adach.

Pierwszy trener uważa, że 21-letni piłkarz ma jeszcze kilka elementów do poprawy w grze. Wierzy jednak, że reprezentant Polski będzie gotowy do tego, by zaistnieć w Premier League.

Kuba może jeszcze skorygować timing oraz moment wyjścia do powstrzymania rywala. Myślę, że jednak mocno to poprawił i wciąż będzie nad tym pracował. Tym bardziej, że w najlepszej lidze na świecie będzie musiał skutecznie bronić. Na pewno będzie nad tym pracował i jego umiejętności w defensywie będą jeszcze lepsze – dodał pierwszy trener piłkarza.

***

Jeszcze rok temu mało kto się spodziewał, że Jakub Moder wskoczy na obecny poziom. Teraz piłkarz jest związany kontraktem z klubem Premier League, gra w dorosłej reprezentacji i jest uważany za jednego z kandydatów do powołania na przyszłoroczne Mistrzostwa Europy. Najbliższe miesiące spędzi jednak na wypożyczeniu w Lechu, gdzie będzie miał okazję sprawdzić się z silnymi rywalami w Lidze Europy, a także umocnić pozycję swojego zespołu w ekstraklasie.

Jedno jest pewne – jeśli kariera Jakuba Modera wciąż będzie się rozwijać tak jak dotychczas, będzie mógł osiągać kolejne poziomy. Piłkarz nie ma problemów z ciężką pracą, ma talent w przyswajaniu poleceń trenera i sodówka raczej mu nie grozi. Poza tym możemy być pewni, że nie będzie miał większych problemów z językiem angielskim po przyjściu na stałe do szatni Brighton. Owszem, ma kilka wad, nad którymi musi pracować na treningach. Widać jednak, że Jakub Moder nie boi się nowych wyzwań i można się spodziewać, że zrobi jeszcze wiele – mniejszych i większych – kroków do przodu.