Największe wpadki w Pucharze Polski ostatnich lat [RANKING]

30.10.2020

Przed nami kolejne mecze Pucharu Polski. Kilka zespołów ekstraklasy podejmie rywali z niższych lig, aczkolwiek trzeba przyznać, że takie pojedynki do tej pory różnie się kończyły. Dlatego postanowiliśmy przypomnieć o największych wpadkach ekstraklasowiczów w rozgrywkach w ciągu dziesięciu ostatnich lat.

Czekają nas kolejne niespodzianki?

Górnik Zabrze w 1/16 finału zmierzy się z KSZO Ostrowiec, Warta Poznań z Sokołem Ostróda, Lechia Gdańsk z Olimpią Grudziądz. Poza tym Lech Poznań podejmie piłkarzy Znicza Pruszków, Cracovia szczeciński Świt Skolwin. Trzeba przyznać, że w najbliższej fazie czeka nas kilka starć zespołów z ekstraklasy z drużynami poniższej pierwszej ligi. Faworyci są tutaj zdecydowani, jednak historia pokazała, że różnie bywało w takich pojedynkach.

Wspomnijmy chociażby Piasta Kobylin, czyli czwartoligowca, który w sezonie 2009/2010 eliminował z Pucharu Polski Zagłębie Lubin. Również w minionej dekadzie spotkaliśmy się z kilkoma wpadkami ekstraklasowych klubów z niżej notowanymi rywalami. Czyje porażki z drugoligowcami i niżej okazały się największym zawodem w ostatnich latach?

Każdemu kto planuje wejść do kasyna lub postawić zakład u bukmachera, radzimy mieć tę książkę pod ręką.

10. Widzew – Śląsk 2:0 (2019/2020)

Na pierwszy ogień w rankingu uwzględniamy mecz, który odbył się całkiem niedawno, bo w zeszłym sezonie. Owszem, Widzew to uznana marka, w którego zespole nawet w niższych ligach grali zawodnicy znani z ekstraklasowych boisk. Drużyna jednak dopiero w tym roku awansowała do pierwszej ligi, dlatego porażkę ekstraklasowicza w starciu z nią należy traktować w kategorii wpadki.

Tym bardziej, że Śląsk Wrocław miał naprawdę udany czas. Podopieczni Vitezslava Lavicki nie przegrali bowiem żadnego z dziewięciu pierwszych spotkań i zajmowali drugie miejsce. Dlatego mogło się wydawać, że do Łodzi jadą wyłącznie po awans do następnej rundy Pucharu Polski.

Przez długi czas na boisku utrzymywał się bezbramkowy remis. Koniec końców, dwukrotnie wrocławian ukąsił… były piłkarz. Marcin Robak otworzył wynik w 85. minucie, natomiast w doliczonym czasie dołożył trafienie z rzutu karnego. Mecz się zakończył zwycięstwem 2:0 Widzewa, który przypomniał, że mimo gry w niższej lidze, ma dużo do powiedzenia na krajowej arenie.

9. Puszcza Niepołomice – Lechia Gdańsk 1:1 (k. 4:2) (2016/2017)

Porażkę z drugoligowcem zanotowała również dwa lata wcześniej Lechia Gdańsk, która jeszcze pojawi się w tym zestawieniu. Puszcza jednak od samego początku wydawała się groźnym rywalem, tym bardziej, że wcześniej po rzutach karnych wyeliminowała również Koronę Kielce.

Ostatecznie również podopieczni Piotra Nowaka pożegnali się z rozgrywkami po konkursie jedenastek. Zespół długo męczył się z Puszczą, jednak w 66. minucie nastroje w nim mogły się poprawić po bramce Flavio Paixao. W 85. minucie piłkarze sprokurowali karnego, którego wykorzystał Maciej Domański.

W spotkaniu doszło do kuukursu rzutów karnych. Tam, podobnie jak wcześniej przeciwko Koronie, bardziej skuteczni okazali się piłkarze Puszczy. Tymczasem w Lechii jedenastki marnowali Milos Krasić i Lukas Haraslin, pozbawiając zespołu szans na grę w ćwierćfinale. Niepołomiczanie w kolejnej fazie przegrali w dwumeczu z Pogonią 1:4.

8. Stal Stalowa Wola – Piast Gliwice 2:2 (k. 3:0) (2015/2016)

Sezon 2015/2016 był dla gliwiczan bardzo udany. To właśnie wtedy zespół pod wodzą Radoslava Latala zajął wówczas historyczne drugie miejsce w lidze. Zanim jednak Kamil Vacek i spółka skutecznie rozprawiali się z kolejnymi rywalami w ekstraklasie, w Pucharze Polski zaliczyli totalną wpadkę. Zespół przegrał bowiem ze Stalą Stalowa Wola, która rzutem na taśmę utrzymała się potem w drugiej lidze.

Mecz początkowo zapowiadał się dobrze dla Piasta. W 15. minucie prowadzenie objęli gliwiczanie po golu Gerarda Badii i nic nie zwiastowało tragedii. Piłkarze nie stracili konsekwencji również po wykorzystanym przez Damiana Łanuchę rzucie karnym dla rywali jeszcze przed przerwą. W 64. minucie do siatki znowu trafił znowu Badia i mogło się wydawać, że sytuacja jest opanowana. W samej końcówce wyrównał jednak Michał Kachniarz.

Dogrywka nie rozstrzygnęła zwycięzcy, dlatego doszło do konkursu jedenastek. A w nim gliwiczanie spisali się wręcz katastrofalnie. Swoich szans nie wykorzystali Adrian Klepczyński, Uros Korun i Tomasz Mokwa, natomiast ich rywale za każdym razem byli skuteczni. Stal odpadła w kolejnej rundzie, czyli 1/8 finału, przegrywając z Zawiszą Bydgoszcz 1:2.

7. Gryf Wejherowo – Górnik Zabrze 1:0 (2011/2012)

Sezon 2011/2012 okazał się niezwykle udany dla Gryfa Wejherowo. Trzecioligowiec nie tylko zakończył sezon na pierwszym miejscu w lidze, zaliczając awans do wyższej klasy. Zespół z Pomorza świetnie spisywał się również w Pucharze Polski, gdzie nie miał problemów z ekstraklasowiczami i doszedł do ćwierćfinału, gdzie odpadł po dwumeczu z Legią (1:4).

W 1/8 finału Gryf zmierzył się z Górnikiem Zabrze, prowadzonym przez późniejszego selekcjonera reprezentacji Polski, Adama Nawałkę. Przez całą pierwszą połowę wejherowianie skutecznie odpierali ataki rywali. Kluczowy w tym spotkaniu okazał się jednak początek drugiej części meczu. W 46. minucie piłkę do bramki skierował Mateusz Toporkiewicz, który ustalił wynik spotkania.

6. Gryf Wejherowo – Korona Kielce 1:0 (2011/2012)

Zanim jednak Gryf wyeliminował podopiecznych Adama Nawałki, rozprawili się z pamiętną “bandą świrów” Leszka Ojrzyńskiego. Korona wówczas zakończyła rozgrywki ligowe na piątym miejscu, co uważano za duży sukces. Z Pucharem Polski zespół pożegnał się jednak już we wrześniu.

Podobnie, jak w meczu z Górnikiem, zadecydował tutaj jeden gol. W 24. minucie zdobył bramkę Krzysztof Wicki, dla którego musiał być to wówczas wielki moment. 21-letni wówczas piłkarz jest bowiem rodowitym wejherowaninem i wychowankiem Gryfa, dlatego trafienie eliminujące zespół ekstraklasy było z pewnością jednym z najważniejszych momentów w jego karierze.

5. GKS Jastrzębie – Górnik Łęczna 1:1 (2016/2017)

Drużyna z Lubelszczyzny nigdy nie należała do ligowych potentatów. Gdy jednak zespół ekstraklasy mierzy się z trzecioligowcem, należy od niego wymagać tylko i wyłącznie zwycięstwa. Owszem, jastrzębianie wówczas zdominowali swoją trzecioligową grupę i awansowali w świetnym stylu, przegrywając tylko raz. To jednak nie usprawiedliwia piłkarzy Górnika.

Można powiedzieć, że łęcznianie mieli nawet dużo szczęścia, doprowadzając do rzutów karnych. GKS prowadził bowiem od 61. minuty po golu Kamila Szymury i wyrównał dopiero po wykonaniu jedenastki Radosław Pruchnik w doliczonym czasie.

W serii rzutów karnych było aż osiem kolejek. Swoich szans nie wykorzystali: w zespole GKS-u Kamil Szymura, natomiast w Górniku Grzegorz Piesio i Dariusz Jarecki. Ostatecznie gospodarze wygrali 7:6 w konkursie jedenastek i awansowali do ćwierćfinału, w którym przegrali w dwumeczu z Wigrami Suwałki 2:3.

4. KSZO Ostrowiec – Wisła Kraków 2:1 (2020/2021)

To najnowszy mecz spośród wszystkich, które znalazły się w tym zestawieniu. Dobrze pamiętamy, że choć ostatnio “Biała Gwiazda” się rozkręciła, początek sezonu w jej wykonaniu nie był zadowalający. Wykorzystali to piłkarze trzecioligowego KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.

Z jednej strony Artur Skowronek nie wystawił w tym spotkaniu najlepszego składu, jednak z drugiej trudno usprawiedliwić porażkę zespołu ekstraklasy z rywalem grającym na czwartym poziomie rozgrywkowym. W dodatku bez spektakularnych wyników, co pokazuje obecny sezon (KSZO jest na 10. miejscu w swojej grupie).

Wiślacy przeciwko KSZO długo się męczyli i otworzyli wynik dopiero w 55. minucie po golu Chuki. Na tym jednak skończyło się strzelanie ze strony “Białej Gwiazdy”. Trzynaście minut później wyrównał jednak Robert Majewski, a w doliczonym czasie wynik ustalił Szymon Stanisławski. Następnym rywalem drużyny z województwa świętokrzyskiego będzie kolejny ekstraklasowicz, Górnik Zabrze.

3. Limanovia Limanowa – Lechia Gdańsk 1:0 (2011/2012)

Gdy Puchar Polski podbijał Gryf Wejherowo, w rozgrywkach uczestniczył jeszcze jeden trzecioligowiec, który wszystkich zaskoczył. Można powiedzieć, że nawet bardziej, bo Limanovia, w przeciwieństwie do drużyny z Pomorza nawet na swoim poziomie nie była dominatorem. Nie zabrakło jej jednak umiejętności do tego, by w 1/16 finału wyeliminować gdańską Lechię.

Zespół objął prowadzenie w 19. minucie po golu byłego piłkarza Hutnika Kraków, Pawła Kępy. Koniec końców, właśnie to trafienie zadecydowało o losach spotkania i awansie drużyny z Limanowej do następnej rundy.

Tam Limanovia miała przed sobą trudne zadanie – zmierzyła się z ówczesnym mistrzem Polski, Wisłą Kraków. Co więcej, Artur Skiba przeciwko wyżej notowanemu rywalowi zdobył gola. Ostatecznie zespół przegrał 1:2, jednak decyzją Komisji PZPN spotkanie zakończyło się walkowerem 0:3. Wszystko dlatego, gdyż w trzecioligowej drużynie wystąpił nieuprawniony zawodnik, Dawid Basta.

2. Huragan Morąg  – Zagłębie Lubin 3:2 (2018/2019)

Do 2018 roku głównym synonimem wstydliwej porażki dla kibiców Zagłębia był Piast Kobylin. Wówczas jednak zespół zmierzył się z Huraganem Morąg i nic nie zwiastowało tragedii, tym bardziej, że “Miedziowi” zajmowali po dziewięciu kolejkach czwarte miejsce w lidze.

I zaczynało się dość spokojnie – po golu Jakuba Maresa wydawało się, że Zagłębie zakończy ten pojedynek pewnym zwycięstwem. Po pierwszej połowie na tablicy wyników widniało 0:1 i można było się spodziewać, że lubinianie są już jedną nogą w 1/16 finału. Ich rywale zadali jednak trzy ciosy w drugiej części, przez co “Miedziowi” byli zdezorientowani i nawet druga bramka Maresa w doliczonym czasie już im nie pomogła.

Można powiedzieć, że ta porażka doprowadziła bezpośrednio do późniejszego zwolnienia Mariusza Lewandowskiego. Chociaż trener poprowadził Zagłębie jeszcze w trzech meczach, nie zanotował w nich żadnego zwycięstwa. Wydaje się, że jego podopieczni po prostu nie mogli się od razu podnieść po tej porażce.

Tymczasem Huragan w 1/16 finału przegrał u siebie z Arką Gdynia 0:1. Z kolei w lidze wówczas do końca sezonu drżał o utrzymanie.

1. Błękitni Stargard – Cracovia 4:0 w dwumeczu (2014/2015)

Chociaż to pojedynek zespołu ekstraklasy z drugo-, a nie trzecioligowcem, zasługuje na szczególne wyróżnienie ze względu na fakt, że był do dwumecz. Najpierw jednak trzeba przypomnieć o tym, że jeszcze przed ćwierćfinałem rozgrywek “Pasy” męczyły się niemiłosiernie z niżej notowanymi rywalami. Najpierw zespół wyeliminował z trudem Okocimskiego Brzesko, wygrywając 2:1, a następnie z Ostrovią Ostrów Wielkopolski wywalczył awans do kolejnej rundy dopiero w dogrywce.

To jednak w ćwierćfinale Cracovia otrzymała dwa mocne ciosy od Błękitnych. Zespół najpierw przegrał 0:2 na wyjeździe po golach w ostatnich minutach, a następnie takim samym wynikiem uległ u siebie, już nieco wcześniej. To spotkanie warto wyróżnić również dlatego, że żaden z powyższych zespołów nie został aż tak znokautowany przez rywali z niższych lig.

Błękitni sensacyjnie doszli do półfinału, gdzie zmierzyli się z Lechem Poznań. I tam też było o krok od niespodzianki, gdyż mecz w Stargardzie zakończył się zwycięstwem gospodarzy 3:1. W Poznaniu jednak “Kolejorz” doprowadził do wyrównania w 90 minutach, a w dogrywce dołożył dwa kolejne trafienia. I tak się skończył najpiękniejszy moment w historii Błękitnych…

Fot. PZPN