Olimpijczyk Kwakowo. Drużyna z pomorskiej wsi zagra w juniorskiej elicie

04.12.2020

Chyba wszyscy piłkarscy kibice uwielbiają takie historie, gdy drużyny z niewielkich miejscowości wskakują do najwyższej ligi. Najnowszym takim przykładem jest Olimpijczyk Kwakowo, który właśnie awansował do Centralnej Ligi Juniorów U-15. Co więcej, awans jest efektem długofalowego projektu, który teraz zbiera plony.

Młodzi adepci futbolu mieli już okazję zmierzyć się z rówieśnikami z największych europejskich szkółek, m.in. z Barceloną i Red Bullem Salzburg. Co więcej, podopieczni Krzysztofa Mullera są na celownikach największych akademii w Polsce. – Mogę powiedzieć, że czołowe polskie kluby obserwują łącznie trzynastu naszych piłkarzy. Wśród nich są między innymi Legia, Lech czy Pogoń Szczecin – zdradził w rozmowie dla „FutbolNews” trener Olimpijczyka.

***

Olimpijczyk dumą Kwakowa

Kwakowo to wieś licząca 650 mieszkańców, położona w województwie pomorskim, w powiecie słupskim, w gminie Kobylnica. Tak naprawdę niewiele jest wzmianek o futbolu seniorskim w tej miejscowości. Do 2015 roku istniał tam klub Słupia Kwakowo, którego szczytem były występy w A-Klasie. Zdecydowanie więcej można się dowiedzieć o Uczniowskim Klubie Sportowym Olimpijczyk Kwakowo, który działa przy tamtejszej szkole podstawowej od 1997 roku. Z kolei w 2013 roku w klubie powstała sekcja piłkarska, której jedyny rocznik (2006) przez siedem lat osiągnął dość sporo.

Trenerem rocznika 2006 został nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Kwakowie, Krzysztof Muller. Szkoleniowiec beniaminka Centralnej Ligi Juniorów już pięć lat temu powiedział, że jego celem jest gra na najwyższym szczeblu rozgrywek, co spotykało się z mieszanymi reakcjami.

Myślę, że nasi najbliżsi wierzyli w nasz projekt, chociaż nasza konkurencja bardziej się śmiała z naszych zapowiedzi – wyznał Krzysztof Muller w rozmowie z “FutbolNews”.

Łuna z orlika oświetla treningi

Warto dodać, że Olimpijczyk Kwakowo składa się głównie z młodych piłkarzy z okolicznych miejscowości. Siedmiu chłopców pochodzi z samego Kwakowa i uczęszcza do tamtejszej szkoły podstawowej. Duża część zespołu pochodzi również z innych miejscowości gminy Kobylnica, a także dojeżdżają m.in. ze Słupska i Miastka.

Klub nie ma szeroko rozwiniętych piłkarskich struktur – rocznik 2006 jest jedynym w tej klubowej sekcji. Jak wyglądają warunki treningowe? Zespół korzysta z jednego boiska, aczkolwiek trenuje również na siłowni w pobliskim Łosinie.

Mamy jedno boisko trawiaste. Nie jest ono oświetlone, ale łuna, która bije z orlika po godzinie 17. trochę nam pomaga w przeprowadzeniu treningu. Drużyna trenowała cztery razy w tygodniu – nie tylko na boisku, ale również z trenerem przygotowania fizycznego Marcinem Plutą w Vacu Active Gym w Łosinie. Wiele godzin wylanego potu na treningach miały duży wpływ na awans – powiedział trener Olimpijczyka.

Pandemia na drodze do awansu

O grę w Centralnej Lidze Juniorów Olimpijczyk Kwakowo miał powalczyć już wcześniej. Z powodu koronawirusa runda wiosenna rozgrywek została przerwana. Podopieczni Krzysztofa Mullera zajęli pierwsze miejsce, aczkolwiek ze względu na sytuację, baraże o udział w CLJ U-15 zostały odwołane.

Jesteśmy rozczarowani, trudno chłopakom wytłumaczyć, że choć byli najlepsi, to nie mieli szansy zagrać meczu o awans do CLJ i potem grać z najlepszymi. Nikt z PZPN nam nie wytłumaczył, dlaczego tak to rozwiązano – wyznał wówczas Krzysztof Muller na antenie Radia Gdańsk.

Ostatnia przeszkoda na drodze do Centralnej Ligi Juniorów

Po wznowieniu rozgrywek jesienią 14-latkowie z Kwakowa mogli cieszyć się z awansu do najwyższej ligi. Zespół pokonał w barażach o Centralną Ligę Juniorów Salos Szczecin. Mecz w stolicy województwa zachodniopomorskiego zakończył się triumfem podopiecznych Krzysztofa Mullera 2:0, aczkolwiek rewanż w Kwakowie nie rozpoczął się dla nich najlepiej. Już po kwadransie szczecinianie wyrównali i wszystko zaczęło się od nowa. Piłkarze Olimpijczyka stanęli jednak na wysokości zadania i zdobyli trzy bramki.

Mieliśmy plan na oba spotkania. Przed drugim spodziewaliśmy się, że Salos rzuci się na nas. Przeciwnicy dobrze jednak analizowali naszą grę i znaleźli słabe punkty, które wykorzystali. Po tych błędach indywidualnych od piętnastej minuty mecz zrobił się dla nas ciężką przeprawą, bo straciliśmy zaliczkę. Wiedzieliśmy jednak, że nie jest łatwo wytrzymać tempa meczu przez osiemdziesiąt minut i te luki musiały powstać w Salosie. Wykorzystaliśmy je w końcówce spotkania – poradziliśmy sobie dzięki doświadczeniu. Jestem bardzo dumny z chłopaków – podnieśli się po dwóch gongach i wygraliśmy mecz zasłużenie. Szkoda, że taki zespół jak Salos odpada. Moim zdaniem również oni zasłużyli na grę w Centralnej Lidze Juniorów, ale niestety, taki jest sport. Ktoś musiał przegrać – opowiedział w rozmowie z “FutbolNews” trener Olimpijczyka.

Krzysztof Muller dodał, że kluczowa do ponownego wyjścia na prowadzenie jego podopiecznych była mentalność.

Takich meczów się nie gra, tylko się wygrywa. Myślę, że w przypadku chłopaków o wszystkim zadecydowała też ich mentalność, a także ich determinacja i chęć awansu – stwierdził szkoleniowiec beniaminka Centralnej Ligi Juniorów U-15.

Sukcesy w Pucharze Tymbarku

Według trenera, awans jego podopiecznych nie był żadnym przypadkiem. Zresztą wyniki mówią same za siebie. Drużyna rocznika 2006 wygrała finał wojewódzki turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku 2016”, a w centralnym finale rozgrywek zajęła piąte miejsce. Szkoleniowiec dodał, że ważne dla klubu okazało się wsparcie sponsorów oraz lokalnych władz.

To nie wzięło się z dnia na dzień, tak naprawdę pracowaliśmy nad tym siedem lat. Do tego awansu przyczyniło się też wiele wspaniałych osób. Dwóch fantastycznych sponsorów – panowie Tomasz Adkonis i Mirosław Lewandowski, a także wójt gminy Kobylnica Leszek Leszek Kuliński bardzo nam pomogli – stwierdził trener drużyny z Kwakowa.

Olimpijczyk Kwakowo otworzył się na świat

Warto również dodać, że Krzysztof Muller od samego początku stawiał na to, żeby jego podopieczni mieli okazję sprawdzić się w meczach z rówieśnikami z innych państw. Olimpijczyk Kwakowo uczestniczył w turniejach międzynarodowych podejmując między innymi Barcelonę, Stoke City czy Red Bulla Salzburg.

Postanowiliśmy sobie, że przynajmniej dwa razy w roku będziemy uczestniczyć w turnieju międzynarodowym. Od pięciu lat tę tradycję kontynuujemy. W okresie pandemii nie udał się żaden wyjazd, ale do tej pory byliśmy już na turniejach w Niemczech, Hiszpanii, Holandii, Austrii, gdzie graliśmy z najlepszymi drużynami w Europie. Dzięki temu chłopcy zebrali doświadczenie, które przydało się w meczu z Salosem Szczecin. W województwie pomorskim wygrywamy właściwie wszystko, a jadąc tam mieliśmy czasami duże problemy. Myślę jednak, że to nam pomogło się rozwijać, a teraz zbieramy plony – przyznał Krzysztof Muller.

„Nie powinniśmy patrzeć tylko na to, jak gramy i wyglądamy w Polsce”

Szkoleniowiec drużyny z Kwakowa przyznał, że nie obyło się bez spotkań, w których jego podopieczni wyraźnie przegrywali z przeciwnikami z zachodnich klubów. Stwierdził jednak, że takie pojedynki są konieczne dla młodych adeptów futbolu, żeby nabrali doświadczenia

Ze Stoke City w Hiszpanii przegraliśmy wysoko, nie wymieniając nawet dwóch podań na boisku. To byli chłopcy dwa lata starsi od naszych, ale nie zmienia to faktu, że zobaczyliśmy, jak naprawdę wygląda piłka na Zachodzie. Ten mecz pokazał, ile jeszcze pracy jest przed nami i nie powinniśmy patrzeć tylko na to, jak gramy i wyglądamy w Polsce. W piłkę chcą grać miliony dzieci, a konkurencja nie śpi, tym bardziej na Zachodzie. Dlatego zależy nam na tym, żeby dzięki takim turniejom chłopcy mieli lepszy start – przyznał trener Olimpijczyka.

Zespół z Kwakowa potrafił jednak wygrywać również z europejskimi potentatami w dziedzinie szkolenia juniorów. O umiejętnościach i determinacji piłkarzy Olimpijczyka przekonali się choćby ich rówieśnicy z Salzburga.

Dobrze zapamiętałem mecz z Salzburgiem, czyli drużyną klubu, który wydał na swoją akademię trzydzieści milionów euro. Graliśmy z nimi mecz o wyjście z grupy podczas turnieju w Austrii i to my awansowaliśmy – wspomniał Krzysztof Muller.

W 2020 roku z powodu pandemii Olimpijczyk Kwakowo nie uczestniczył w żadnych międzynarodowych turniejach. Bardzo prawdopodobne jest jednak, że zespół weźmie udział w zawodach na początku przyszłego roku, w których wezmą udział zespoły z akademii czołowych europejskich klubów, m.in. Barcelony, Realu Madryt czy Manchesteru United.

„Menedżerowie, skauci i trenerzy dzwonią bez przerwy”

W Centralnej Lidze Juniorów U-15 rywalami Olimpijczyka Kwakowo będą między innymi rówieśnicy z Akademii Lecha Poznań. Chociaż rozgrywki rozpoczną się dopiero w marcu, trener już zapowiedział rozpoczęcie przygotowań.

Graliśmy już z tymi drużynami, to nie jest tak, że będziemy z nimi grać po raz pierwszy. Rozgrywaliśmy mecze z Lechem, Jagiellonią, Polonią Warszawa, Akademią Piłkarską Reissa, a w najbliższy weekend czeka nas sparing z Legią. Kilka z tych meczów zresztą wygraliśmy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że teraz czeka nas gra o dwa poziomy wyżej niż nawet w barażach i nie będą to łatwe spotkania. Bardzo dużo pracy przed nami i już rozpoczęliśmy przygotowania do Centralnej Ligi Juniorów. A co będzie dalej? Czas pokaże – przyznał szkoleniowiec Olimpijczyka.

Należy jednak dodać, że dla chłopców runda wiosenna Centralnej Ligi Juniorów będzie ostatnią w zespole z Kwakowa. Piłkarze Olimpijczyka jednak już teraz są na celownikach klubów ekstraklasy.

To nasze ostatnie pół roku. Nie da się przeskoczyć pewnych rzeczy, będziemy musieli niektórych chłopaków puścić, a też nie chcemy ich blokować. Nasz projekt w końcu powstał po to, żeby umożliwić tym chłopcom rozwój. Za pół roku część naszych chłopców pójdzie dalej – od jakiegoś czasu są obserwowani przez duże akademie. Menedżerowie, skauci i trenerzy dzwonią praktycznie bez przerwy. To fajne, ale chłopcy spokojnie do tego podchodzą. Pierwszego stycznia wyłączamy telefony i skupiamy się na pracy. Nie interesują nas inne drużyny inne drużyny, jednak jeśli ktoś będzie chciał przyjechać poobserwować zawodników to serdecznie zapraszam na mecz.

Mogę powiedzieć, że czołowe polskie kluby obserwują trzynastu naszych piłkarzy. Wśród nich są między innymi Legia, Lech czy Pogoń Szczecin – zdradził Krzysztof Muller.

Wytrwałość i cierpliwość kluczem do sukcesów?

Trener Olimpijczyka Kwakowo uważa, że najważniejsze w prowadzeniu dziecięcych drużyn są wytrwałość i cierpliwość. Stwierdził, że to właśnie te cechy pomogły mu w zbudowaniu zespołu, który wkrótce zadebiutuje na szczeblu centralnym, a jego piłkarze trafią do największych polskich akademii.

Krzysztof Muller nie ukrywa, że będzie tęsknił za swoimi podopiecznymi, których przygoda z Olimpijczykiem już niebawem dobiegnie końca. Szkoleniowiec drużyny z Kwakowa nie zamierza na razie myśleć o odległej przyszłości. Najważniejsze dla niego jest bowiem jak najlepsze przygotowanie podopiecznych do rozgrywek Centralnej Ligi Juniorów, a także każdego najbliższego meczu. W weekend czternastolatkowie z Kwakowa zmierzą się w sparingu z Legią i to na nim w tej chwili zamierza skupić się trener klubu.

Ten rocznik się niestety skończy, nad czym będę ubolewał. Co przyniesie przyszłość? Nad tym na razie w ogóle nie myślę. W moim sercu jest Olimpijczyk i chcemy walczyć o najwyższe cele. Już myślę o najbliższym weekendzie, jakim ustawieniem wyjdę na Legię, a nie tym, co będzie za pół roku – dodał Krzysztof Muller.

Fot. zdjęcia wykorzystane w publikacji dzięki uprzejmości Krzysztofa Mullera