Tim Hall nauczką nie tylko dla Wisły, ale dla całej ekstraklasy

25.01.2021

Tim Hall nie zagrzał zbyt długo miejsca w Krakowie. Po niespełna dwóch tygodniach Luksemburczyk pożegnał się z “Białą Gwiazdą”. Już od samego początku pobytu piłkarza w Krakowie były przesłanki, że nie okaże się wzmocnieniem zespołu. Jedno jest pewne – to nauczka nie tylko dla Wisły Kraków, ale całej ekstraklasy.

To nie miało prawa wypalić

2021 rok dopiero się zaczął, a już jesteśmy świadkami prawdziwego kuriozum w ekstraklasie. Niespełna dwa tygodnie temu do Wisły Kraków trafił bowiem Tim Hall, o którego karierze nie można na razie powiedzieć zbyt wielu pozytywnych słów. Co ciekawe, o możliwym transferze Luksemburczyka do Polski mówiło się już wcześniej. Gdy piłkarz występował w barwach Karpat Lwów, był bowiem łączony ze Śląskiem Wrocław. Do transferu nie doszło i choć trudno powiedzieć, na ile zainteresowanie wrocławian było poważne, można klubowi pogratulować, że nie wpadł na minę.

Co było wiadomo wcześniej o Hallu? Jego biografia jest dość przeciętna, nawet – z całym szacunkiem – jak na Luksemburczyka. Jako 20-latek, piłkarz nie mógł się przebić do pierwszej drużyny niemieckiego Elversbergu, który występował wówczas na czwartym poziomie rozgrywkowym. Nie podbił również Belgii, gdzie nawet otrzymał cztery szanse w tamtejszej drugiej lidze. Potem wrócił do Luksemburga, gdzie spisywał się ponadprzeciętnie (biorąc pod uwagę poziom ligi), a potem trafił do Karpat Lwów.

Liga ukraińska go zweryfikowała, w Portugalii się nie przebił

Można powiedzieć, że w nowej drużynie Tim Hall był symbolem upadku klubu. Lwowski zespół spisywał się katastrofalnie, przegrywając niemal mecz za meczem. Luksemburczyk zdobył jedną bramkę, ale nie zrekompensowała ona z pewnością licznych błędów w obronie. Krótko mówiąc, nawet kompilacja z jego zagraniami z tamtego okresu nie porywa.

Po przerwie z powodu pandemii Halla w składzie Karpat już nie było. W sumie trudno powiedzieć, jak to się stało, ale wylądował w Portugalii. Jego nowym klubem było Gil Vicente, które aktualnie zajmuje ostatnią lokatę. Tam piłkarz spędził na boisku zaledwie 45 minut meczu z Benficą. Owszem, na początku pobytu Luksemburczyk zaraził się koronawirusem, przez co ominęły go dwa spotkania, ale później już nie wrócił na stałe do gry. Nie ma się co dziwić, że już 12 stycznia piłkarz rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron.

Nie wytrzymał w Wiśle nawet dwóch tygodni

Następnym jego przystankiem okazała się Wisła Kraków. Okazało się wtedy, że piłkarz jest po prostu nieprzygotowany do gry pod względem wytrzymałościowych. Luksemburczyk wyraźnie odstawał od kolegów z zespołu na treningu, na co zwrócił uwagę Peter Hyballa. Już po kilku dniach piłkarz się skonfliktował z niemieckim szkoleniowcem. Na jednym z treningów, według informacji “WP SportoweFakty”, piłkarz miał wymiotować. Początkowo mówiło się, że powodem był jego udział w imprezie dzień wcześniej. Tymczasem wyszło, że piłkarz po prostu nie wytrzymał obciążeń.

Początkowo Tim Hall miał trafić na wypożyczenie. Luksemburczyk podpisał w końcu umowę do końca sezonu 2022/2023, która w dodatku mogła być przedłużona o sezon! Raczej ktoś powinien sobie zdawać sprawę z tego, że piłkarz nie grał praktycznie od marca, a wcześniej – gdy grał, spisywał się w wielu meczach tragicznie. Co więcej – 23-latek nie był nawet pierwszym wyborem w luksemburskiej kadrze, więc nawet w swoim kraju się nie wyróżniał. Co w takim razie skłoniło włodarzy “Białej Gwiazdy” do tak absurdalnego ruchu?

Na to pytanie są w stanie udzielić odpowiedzi jedynie osoby, które pracowały nad transferem Halla. Może i Tim Hall nie miał być piłkarzem pierwszego składu, a uzupełnieniem. Piłkarz jednak wyraźnie odstawał na treningu od kolegów, a jego sytuacja prędzej czy później musiała ujrzeć światło dzienne.

Ekstraklaso, czas wyciągnąć wnioski

Można powiedzieć, że transfer Tima Halla wręcz obraził innych piłkarzy, walczących o miejsce w składzie. Wisła zainwestowała w obrońcę, który nie jest przygotowany do gry, podczas gdy w zanadrzu ma kilku młodych, m.in. Serefina Szotę i Daniela Hoyo-Kowalskiego, którzy tym ruchem po prostu zostali źle potraktowani. Na szczęście treningi zweryfikowały Halla, z którym klub rozwiązał kontrakt. Taka sytuacja tuż przed pierwszą kolejką po zimowej przerwie bez wątpienia nie jest jednak dla zespołu komfortowa.

Tym samym, transfer Tima Halla zweryfikował poczynania na rynku transferowym części klubów ekstraklasy. Wisła akurat podjęła zdecydowane kroki wobec Luksemburczyka, ale ilu było takich, którzy dopiero na boisku okazali się nieprzygotowani do gry. Nie muszę wymieniać ich z nazwiska, ale chyba każdy ma w pamięci kilku takich ekstraklasowiczów – zagranicznych, ale także polskich.

Przygoda 23-latka z Wisłą trwała krótko, ale powinna dać polskim klubom do myślenia. Do ekstraklasy trafiało już wielu piłkarzy, o których wystarczyło poczytać statystyki i opinie, żeby się dowiedzieć, dlaczego były to ryzykowane ruchy. Czasami naprawdę zajmuje to tylko kilka minut, a pozyskanie piłkarza jest procesem trwającym o wiele dłużej. Co Tim Hall robił w Krakowie? To pozostanie zagadką. Tyle, że takich zagadek widzieliśmy już wiele, w prawie każdym zespole ekstraklasy i pewnie jeszcze sporo ich zobaczymy.