Polscy reprezentanci nie chcą być trenerami?!

05.02.2021

Piłkarz, trener i emerytura. Wydaje się, że to naturalna droga dla wielu ludzi z piłki. Byli piłkarze, którzy potrafią odnaleźć się w roli szkoleniowców to jednak sztuka. Jak mawiał Arrigo Sacchi „nie każdy dżokej, musi być wcześniej koniem”. Niestety w Polsce tych „dżokejów” po byciu „koniem” na wysokim poziomie jest niewielu. Najlepsi polscy piłkarze po prostu wybierają inną drogę. 

W pierwszej dekadzie XXI wieku Polska trzykrotnie brała udział w wielkich turniejach. Za każdym razem selekcjonerzy brali 23. zawodników. Oczywiście wiele nazwisk się powtarzało, ale łącznie do Korei i Japonii, Niemiec oraz Austrii i Szwajcarii pojechało 58 piłkarzy. Łukasz Fabiański jeszcze chwilę pogra na najwyższym poziomie. Nieco niższy poziom prezentuje Michał Pazdan. Łukasz Piszczek lada moment zakończy karierę, a pewnie to samo niedługo czeka Artura Boruca. Krótko mówiąc odejmujemy kwartet i nadal pozostaje nam 54 piłkarzy, którzy prezentowali, choćby przez chwilę, reprezentacyjny poziom. Ilu z nich zrobiło albo robi karierę trenerską? Zatrważająco mało! Podzieliliśmy naszych byłych piłkarzy na kilka kategorii.

Niewielu aktywnych

Trudno wyrokować, kto jest najlepszym trenerem wśród byłych piłkarzy grających na wspomnianych turniejach. Na ten moment tylko jeden z nich pracuje w Ekstraklasie. Chodzi oczywiście o Radosława Sobolewskiego. Obecnie szkoleniowiec Wisły Płock, gdzie tak naprawdę zaczyna swoją samodzielną pracę. Oczywiście debiutował w Wiśle Kraków, gdzie głównie był asystentem. Zdarzało mu się pełnić rolę tymczasowego trenera, ale to nie to samo.

W Ekstraklasie był, a być może zaraz wróci, Mariusz Lewandowski. Przygody z Zagłębiem Lubin do udanych nie można zaliczyć. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w Niecieczy. Bruk-Bet Termalica prowadzi w I lidze po rundzie jesiennej i jest na dobrej drodze, by wrócić do Ekstraklasy.

Jeszcze niżej, w II lidze, od wiosny spotkamy Marka Saganowskiego. Dotychczas prowadził legijną młodzież. CLJ, rezerwy, a ostatnio był w sztabie Aleksandara Vukovicia. Teraz jednak przejął drugoligowy Motor Lublin i rozpoczyna pracę w 100% na własny rachunek. Z kolei w III lidze można oglądać pracę Piotra Gizy w rezerwach Cracovii, zaś Paweł Sibik prowadzi czwartoligową Lechię Dzierżoniów.

Szerokie grono asystentów

Światełkiem w tym ciemnym tunelu może być fakt, że spora liczba byłych piłkarzy jeszcze nie pracuje na swój rachunek. Duże grono uczy się w roli asystentów i trzeba przyznać, że w tym przypadku jest trochę ciekawych miejsc. Zacznijmy od rodzynka z zagranicy. Tomasz Wałdoch od dłuższego czasu pracuje z młodzieżą w Schalke, a obecnie asystuje Torstenowi Frohlingowi w klubowych rezerwach. Nadal nie jest to eksponowane stanowisko, ale zważywszy na ruchy Bayernu i Borussii Dortmund po zwolnieniach Kovaca czy Favre’a, można dostać swoją szansę.

W Polsce najwyżej jest Dariusz Dudka. Od lata pracuje przy Dariuszu Żurawiu w pierwszym zespole Lecha. Wcześniej kończył karierę grając dla rezerw Kolejorza, gdzie jednocześnie pełnił rolę asystenta. Zresztą pomógł drugiej drużynie poznańskiego klubu awansować do II ligi. Wojciech Łobodziński podobnie jak Dariusz Dudka niedawno pełnił rolę grającego asystenta w rezerwach Miedzi Legnica. Od lata awansował półkę wyżej i dzisiaj jest asystentem Jarosława Skrobacza w pierwszym zespole legnickiego klubu.

Do tego dorzucamy dwóch piłkarzy, którzy dzisiaj pracują w związku. Mariusz Jop przez dwa sezony prowadził drużynę juniorów starszych Wisły Kraków, a później był asystentem w pierwszej drużynie. Później został szkoleniowcem rezerw Białej Gwiazdy. Gdy Maciej Stolarczyk objął kadrę U21, Mariusz Jop ponownie został jego asystentem, u którego pracował także w reprezentacji U17. W niej – według strony PZPN-u – pracuje dzisiaj Tomasz Zahorski. On sam jednak wrzucał zdjęcia na instagramowym koncie, jakoby pracował przy kadrze rok młodszej. Różnica niewielka tak naprawdę.

W zawodzie czy poza?

Trudno na dzisiaj określić sytuacje Piotra Świerczewskiego czy Tomasza Hajty. Ten pierwszy jednak trochę popracował w swojej karierze trenerskiej. Był ŁKS i jego słynne słowa „Adam na chaos”. Był także Motor Lublin, gdzie spotkał na moment Damiana Kądziora, a ostatnio pracował w Sandecji Nowy Sącz, którą objął w końcówce, by utrzymać „Sączersów” w I lidze. Udało się, ale po chwili „Świra” w Nowym Sączu już nie było. Mimo wszystko zbyt wielu meczów w roli trenera nie ma na swoim koncie przez tyle lat od końca gry w piłkę.

Hajto od wielu lat jest poza zawodem. Pierwszą posadą była Jagiellonia w latach 2012-13, a kolejną – i póki co ostatnią – GKS Tychy. Od ostatniego meczu w roli trenera minęło już 5,5 roku. W mediach coraz częściej pojawiają się informacje o chęci powrotu Hajty do zawodu, ale ten ciągle wspomina o pracy zagranicą. Cóż, trudno się spodziewać z takim trenerskim dossier na karierę na jakimś poważnym poziomie w Europie.

Poszli w dyrektory

Szerokie grono byłych piłkarzy wybiera jednak stołki dyrektorskie czy też bycie szerokorozumianym działaczem. Wojciech Kowalewski i Adam Matysek to przykład byłych piłkarzy, którym kariera trenerska się znudziła. Pierwszy pracował w kadrze U20 podczas mundialu 2019, a wcześniej także dla Legii Warszawa. Później jednak wybrał stanowisko prezesa Stomilu Olsztyn. Odszedł po aferze związanej z masowym ściąganiem anonimów z Holandii, którzy mieli niejasne powiązania z agentami piłkarskimi.

Matysek przez dziewięć lat(2005-2014) lat pracował w roli trenera bramkarzy w Norymberdze, pracując m.in. z Dieterem Heckingiem, Gertjanem Verbeekiem czy Thomasem von Heesenem. Po wielu latach pracował także przez niecałe półtora roku w roli dyrektora sportowego Śląska Wrocław. Poprzednika Dariusza Sztylki raczej we Wrocławiu nie wspominają najlepiej.

Z lepszym skutkiem w Legii czy Zagłębiu Lubin pracował Michał Żewłakow. Dzisiaj tą samą funkcje pełni w Motorze Lublin. Jego brat, Marcin, swego czasu był dyrektorem ds. skautingu w Legii, ale to już dawno nieaktualne.

Najwyżej, w piłce klubowej, na dzisiaj jest Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy Lecha Poznań. Co ciekawe w swojej karierze „popiłkarskiej” pełnił już kilka różnych funkcji. Zaczynał jako doradca Janusza Filipiaka w Cracovii, skąd trafił do reprezentacji Polski. Przed Euro i tuż po nim pełnił rolę dyrektora ds. współpracy z mediami, a trzeba pamiętać, że na konferencjach obok niego siadał Franciszek Smuda jako selekcjoner. Później już tylko Lech Poznań. Najpierw jako asystent trenera Macieja Skorży, później dyrektor akademii, skąd trafił na obecne stanowisko.

Narzekać nie może także Jacek Zieliński. Oczywiście nie chodzi o byłego trenera Termaliki, Lecha czy Górnika Łęczna, a piłkarza Legii. Dzisiaj jest dyrektorem sportowym akademii Legii. Wcześniej jednak popracował w roli asystenta trenera Dariusza Wdowczyka w Legii. Warszawski klub obejmował także jako tymczasowy szkoleniowiec. Jednak jego ostatnią posadą stricte szkoleniową była asystentura u Franciszka Smudy w kadrze. Później już stołek dyrektorski w Wigrach Suwałki i powrót do Warszawy.

Zdecydowanym numerem jeden wśród wszystkich oczywiście będzie Marek Koźmiński. Wiceprezes PZPN i w zasadzie osoba numer 3 w hierarchii związku, zaraz za Zbigniewem Bońkiem i Maciejem Sawickim. Z kolei w nieco innej, ale też wysokiej funkcji pracuje Euzebiusz Smolarek, który jest prezesem Polskiego Związku Piłkarzy.

Poszli na własne

W kilku przypadkach zamiast kariery w piłce seniorskiej czy młodzieżowej, mowa o prowadzeniu własnego biznesu na szkoleniu.

Na Facebooku znajdziemy profil „Rafał Murawski – Indywidualny trening piłkarski”, ale ostatni wpis jest datowany na 27 listopada 2019 roku. Arkadiusz Radomski w swoim profilu na portalu LinkedIN jest wpisany jako trener. Głośniej o nim było jednak, razem z Andrzejem Niedzielanem, jako o właścicielach pewnej akademii. Chodzi o AP PROFI Kraków, o których głośno było przy okazji afery z 2019 roku. Wówczas na jaw wyszły „pomysły” byłych reprezentantów Polski, którzy w swoim klubie wystawiali zawodników na innych danych osobowych. Skończyło się walkowerami i wielką aferą.

Ze znacznie lepszym skutkiem radzi sobie Maciej Murawski. Większość kibiców zna go z roli eksperta Canal+, ale ma też swoją szkółkę. AP Macieja Murawskiego mieści się w Zielonej Górze i ściśle współpracuje z żużlowym Falubazem, o czym świadczy postać Patryka Dudka, byłego wicemistrza świata na żużlu, na stronie.

Z wielką radością przyjąłem fakt, że mój klub żużlowy połączył siły z Akademią Piłkarską Macieja Murawskiego. Sam często gram w piłkę nożną i gdyby nie to, że mój tata był żużlowcem, z pewnością dziś byłbym piłkarzem KS Falubaz – widnieje cytat zawodnika. Piłkarski Falubaz istnieje jednak już tylko pod względem szkolenia młodzieży, a seniorzy w III lidze wrócili do nazwy Lechia Zielona Góra. Co prawda województwo lubuskie to niejako piłkarska pustynia w Polsce, to szkółka Macieja Murawskiego już w następny weekend wystąpi jako reprezentant regionu w kategorii U12 na turnieju o Puchar Prezesa PZPN w Warszawie.

Agenci

O pomyślę na pracę po karierze w przypadku Cezarego Kucharskiego nie trzeba mówić. Przez wiele lat agent Roberta Lewandowskiego. Od kilku lat panowie nie pracują razem, ale w ostatnich tygodniach nadal głośno o tej współpracy. Nie będziemy wyrokować, kto ma rację w tym sporze. Jedno musimy przyznać – Kucharski to prawdopodobnie jeden z najbogatszych bohaterów tego tekstu!

W jego ślady zapewne chcieliby pójść także Jacek Bąk czy Grzegorz Rasiak. W ich przypadku jednak mowa o znacznie mniejszej skali. Obaj stawiają głównie na młodych, a w ich stajniach brakuje gwiazd. Zapewne czekają na strzał w stylu Kucharskiego z Lewandowskim.

Telewizja

Wielu byłych piłkarzy znalazło swoje miejsce w roli ekspertów telewizyjnych. Tak jest w przypadku Kamila Kosowskiego, wspomnianych braciach Żewłakowach czy też graczach, którzy niedawno skończyli grać. Mowa o Sebastianie Mili czy Jakubie Wawrzyniaku. To samo przecież w przypadku Radosława Majdana, Macieja Żurawskiego, Macieja Baszczyńskiego, Macieja Murawskiego czy Tomasza Kłosa.

***

Duże braki

Na dzisiaj możemy zazdrościć generacji trenerskiej, jaką ma kilkukrotnie mniejsza Portugalia. Tam szkolenie funkcjonuje na poziomie piłkarskim i trenerskim, a mowa o 10-milionowym państwie! Nie mamy też generacji do tej porównywalnej z Argentyńczykami. Diego Simeone jest twarzą wszystkich szkoleniowców znad La Platy. Ale wymieniać można długo – Mauricio Pochettino, Marcelo Gallardo, Eduardo Berizzo, Eduardo Coudet, Gabriel Heinze, Hernan Crespo, Lionel Scaloni i jeszcze prawdopodobnie moglibyśmy dorzucić kilka, kilkanaście nazwisk byłych reprezentantów kraju, którzy albo rozpoczynają, albo robią spore kariery w roli trenerów.

Smutna rzeczywistość

To jednak smutna rzeczywistość. Z grona ponad 50. zawodników polska piłka po 19, 15 czy 13 latach – w zależności od konkretnej imprezy – ma zaledwie jednego trenera, który pracuje na poziomie Ekstraklasy. Oczywiście byli w niej Piotr Świerczewski, Tomasz Hajto czy Mariusz Lewandowski, który zaraz może tam wrócić. Mówimy jednak o druzgocącym bilansie.

Ówczesny poziom kadry nie był na obecnym. Nie mieliśmy gwiazd pokroju Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego, Jana Bednarka czy Wojciecha Szczęsnego. Mimo wszystko mówimy o graczach, którzy występowali w wielu ciekawych miejscach. Hajto przez wiele lat w Niemczech, Świerczewski we Francji, Lewandowski w mocnym Szachtarze i tak wymieniać można długo. Mamy nadzieję, że wielu z tych obecnych asystentów lada moment pójdzie do samodzielnej pracy. Tyle że będziemy mówić o debiutantach w wieku grubo po 40. roku życia.

Od razu można zacytować słowa trenera Wigier Suwałki Dawida Szulczka z naszego wywiadu. – Kto będzie lepszym trenerem w wieku 40 lat – ten, który trzy lata temu skończył piłkarską karierę, czy ten, który od piętnastu lat jest w zawodzie?.. (…) Są fantastyczni piłkarze, którzy później są super trenerami, ale też tacy nie potrafiący się odnaleźć w roli szkoleniowców. Podobnie też jest z ludźmi nie grającymi w piłkę na poważnym poziomie. Jedni się do tego nie nadają, inni są dobrymi fachowcami. Nie ma w tym żadnej reguły. To inna działka związana z piłką. Przygotowanie treningu a prowadzenie siebie w roli piłkarza to – dla mnie – dwie różne rzeczy – powiedział najmłodszy trener z licencja UEFA Pro w Polsce.

Mimo wszystko mamy nadzieję, że obecne pokolenie piłkarzy wejdzie do piłki nożnej w roli trenerów. Pierwszym, naturalnym kandydatem Łukasz Piszczek, który lada moment przejdzie na drugą stronę rzeki.