Rafał Boguski: Nie spodziewałem się, że tak długo zostanę w Krakowie

05.04.2021

Żaden piłkarz w PKO BP Ekstraklasie nie gra dłużej w barwach jednego klubu, aniżeli Rafał Boguski. Korzystając z okazji, że czas świąt wielkanocnych sprzyja refleksjom, wsiedliśmy z graczem Wisły Kraków do pociągu wspomnień i przypomnieliśmy sobie jego najważniejsze momenty przy ul. Reymonta.

***

„Piłka Nożna” przygotowała ostatnio zestawienie zawodników, którzy najdłużej nieprzerwanie występują w swoich klubach w ekstraklasie. Czy wie pan kto ma najdłuższy staż?

(chwila zastanowienia) Obstawiałbym Mariusza Pawelca.

Owszem, Pawelec był w tym zestawieniu wysoko, ale na czele tej listy jest Rafał Boguski.

Aha, no to bardzo mi miło.

Wracając do Wisły Kraków z wypożyczenia w GKS Bełchatów latem 2007 roku, spodziewał się pan, że tak długo zostanie przy ul. Reymonta?

Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się, że tak długo w tym klubie będzie mi dane występować.

Jest pan łącznikiem między obecną Wisłą, a Wisłą, która zdobywała jeszcze mistrzostwo Polski i występowała w europejskich pucharach. Młodsi koledzy czasem dopytują o czasy świetności „Białej Gwiazdy”?

Czasami faktycznie są takie rozmowy i wspominamy jak to było kiedyś. Młodzi czy też zagraniczni piłkarze pytają jak się grało przeciwko Barcelonie czy innym klubom w europejskich pucharach.

Ciężko było się zmobilizować się do gry o utrzymanie, w sytuacji gdy jeszcze parę lat temu regularnie walczyło się o mistrzostwo Polski?

Nie, absolutnie. Mogę powiedzieć za siebie, ale ja żadnych takich odczuć nie mam. Czuję się uprzywilejowany, że mogę na mecz zakładać koszulkę Wisły. Obojętnie, w jakim spotkaniu występuje,  ligowym czy towarzyskim, zawsze staram się dać z siebie wszystko.

Ile było takich momentów, że był pan bliski opuszczenia Krakowa?

Kilka takich momentów było, zwłaszcza w okresie, gdy kończyły mi się kontrakty i był prowadzone rozmowy. Dokładnie nie mogę powiedzieć ile, bo tego już nie pamiętam. Niemniej kilka razy szanse były 50 na 50.

Jest w panu jakaś taka zadra, niedosyt, że nigdy nie udało się przenieść za granicę?

Zadry żadnej nie mam, ale ambicja sportowa zawsze podpowiadała, że kolejny krok w mojej karierze to jakiś fajny klub zagraniczny w dużo mocniejszej lidze. Stało się jednak jak się stało.

A jaki był pana wymarzony kierunek?

Oglądając mecze w Europie, zawsze największe wrażenie robiła na mnie liga angielska. Te stadiony, kibice, aura, cała otoczka tych spotkań sprawiały, że zawsze chciałem tam zagrać. Niestety raczej nie będzie mi to już dane. Zawsze jednak chciałem poczuć tą atmosferę. Trochę ją poczułem, grając na wyjeździe z Fulham czy Tottenhamem. To były jednak europejskie puchary, a grając w rozgrywkach ligowych, pewnie jeszcze inaczej by to wyglądało.

Z perspektywy czasu, która Wisła pana zdaniem była najmocniejsza?

Wydaje mi się, że z sezonu 2007/2008. Już w kwietniu zapewniliśmy sobie mistrzostwo Polski i ogrywaliśmy wszystkich jak chcieliśmy.

Z kolei, która Wisła, w tym okresie gdy już nie rywalizowała o tytuł, miała największy potencjał?

Bardzo dobrze wyglądaliśmy w okresie, kiedy Franciszek Smuda był naszym trenerem. Graliśmy wówczas fajną piłkę i mieliśmy dużo ciekawych zawodników. W dwóch sezonach, w których prowadził nas trener Smuda było tak, że jesień mieliśmy bardzo dobrą, dzięki czemu były duże szanse na miejsce na podium. Wiosną gubiliśmy jednak za dużo punktów i niestety nie awansowaliśmy do europejskich pucharów. Ale to wtedy mieliśmy właśnie największy potencjał.

A jak wspomina pan przełom 2018 i 2019, gdy Wisła była na skraju upadku?

Nie była to ciekawa sytuacja i żadnemu piłkarzowi nie życzę, aby coś takiego przeżywał. Było bardzo ciężko. Sportowo myślę, że podołaliśmy, ale organizacyjnie nic nie szło po naszej myśli. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło – Wisła dalej istnieje, gra w ekstraklasie, i myślę, że coraz lepiej to wygląda.

Przez te wszystkie lata spędzone przy ul. Reymonta, gra którego kolegi robiła na panu największe wrażenie?

Zawodnik, który miał największy potencjał to oczywiście Paweł Brożek. Imponował mi też Nikola Mijajlović, który także miał ogromne możliwości. Gdyby się bardziej skupił na piłce, mógłby grać w jednym z większych klubów europejskich. Na treningach naprawdę wyglądał rewelacyjnie.

Na koniec, chciałbym przejść do teraźniejszości. Jak się pracuje z trenerem Peterem Hyballą? I ile jest prawdy w opiniach, że to tyran i zamordysta?

Wnioski można wyciągnąć po obserwacji trenera Hyballi. Oczywiście, że ciężko trenujemy, szkoleniowiec prowadzi zespół silną ręką i można powiedzieć, że skrupulatnie realizuje swoją wizję. Myślę jednak, że wyniki, które osiągamy, bronią trenera i jego zamysł.

O co jeszcze może tej wiosny powalczyć Wisła?

W tabeli ekstraklasy jest taki ścisk, że łapiąc serie kilku wygranych, możemy być naprawdę bardzo wysoko. Ambicje wszyscy w klubie mamy, żeby na koniec tych rozgrywek być jak najwyżej i myślę, że o to będziemy w każdym meczu walczyli.

ROZMAWIAŁ: MACIEJ KANCZAK