Gdyby babcia miała wąsy #12: Mogła być Superliga, a są sensacje w Lidze Mistrzów

29.09.2021

Jeśli o zwycięstwie Young Boys Berno nad Manchesterem United mówiło się jako sensacji to, co powiedzieć o wczorajszych wydarzeniach na Santiago Bernabeu. Na naszych oczach wydarzyła się historia, która przebiła wszystko. W nowożytnych dziejach piłki nożnej tego jeszcze nie grali. A wszystkiego mogło przecież nie być.

Na początek warto odesłać czytelników do majowego felietonu. Wówczas głośno było o Superlidze. Na szczęście ten pomysł – z wielu względów – nie został wprowadzony w życie. Wtedy jednym z głównych argumentów było zaoranie ligowych rozgrywek. Tak by się stało, gdyby Premier League, LaLiga czy Serie A straciły największe firmy. Teraz jednak kolejne kluby dają nam oręże do walki z tym sztucznym tworem. Nie miejmy złudzeń, dyskusja o Superlidze jeszcze wróci. Kiedy i w jakiej formie? Tego nie wiemy, ale coś czujemy, że prezesi największych piłkarskich przedsiębiorstw będą chcieli przeforsować swój pomysł.

Sensacja i… gigantyczna sensacja

Czy Young Boys Berno to piłkarski trzeci świat? Oczywiście, że nie. Mimo tego ich zwycięstwo w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów nad Manchesterem United było rozpatrywane w kategoriach sensacji. Tym bardziej gdy United chwilę wcześniej zakontraktowali Cristiano Ronaldo. Notabene Portugalczyk trafił do siatki szwajcarskiego zespołu. Tyle że to nie wystarczyło nawet do zdobycia punktu.

Ekipa ze stolicy Szwajcarii dopiero po raz drugi gra w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Nawet wygrana krajowej Super League z przewagą 30 punktów nad FC Basel nikogo na kolana nie rzuciła. Zresztą YBB nie mieli łatwo w kwalifikacjach, gdzie stoczyli wyrównany bój z Ferencvarosem o awans do grupy. Tego jednak nie da się nijak porównać do zwycięstwa Sheriffa.

100% skuteczności

Musimy sobie wypisać kolejne absurdalnie brzmiące rzeczy z tego zestawienia. Na Santiago Bernabeu wygrał:

– Mistrz Mołdawii
– Przedstawiciel nieuznawanego państwa Naddniestrze
– Debiutant w Lidze Mistrzów
– Zespół, dla którego gole strzelali Uzbek i Luksemburczyk

Jakby tego było mało, można dodać, że zwyciężyła ekipa z miasta, którego ludność stanowi dwukrotność – normalnej – pojemności Santiago Bernabeu. Tych kapitalnych historii związanych z triumfem Sheriffa Tiraspol wczoraj można mnożyć.

Najbliższą nam jest oczywiście ta związana z Jasurem Jakszibojewem. Uzbek miesiąc temu rozegrał dwa mecze w barwach rezerw Legii Warszawa. Najpierw odwiedził Mamry Giżycko, potem w Książenicach podejmował Broń Radom. Teraz na jego koncie jest tyle samo meczów Ligi Mistrzów, w których dorzucił jednego gola! Za wypożyczonym z Legii Uzbekiem jednak nikt nie płacze. W końcu mowa o gościu, który notorycznie był kontuzjowany. W grze przeszkodził mu też koronawirus oraz… ramadan. Jako pobożny muzułmanin ściśle przestrzegał ramadanu, co musiało się zakończyć osłabieniem organizmu i brakiem możliwości trenowania oraz grania na pełnych obrotach.

Drugiego gola dorzucił Sebastien Thill. Luksemburczyk w ubiegłym sezonie rozegrał osiem meczów w rosyjskim FC Tambow… i nie dostał za to ani kopiejki. Rosyjski klub zbankrutował i to był koniec przygody jednego z trzech braci.

Zadufanie w sobie i brak szacunku

Tych dwóch historii mogło przecież nie być przez Superligę. Tak krytykowaną przez kibiców oraz media. W dużej mierze dziennikarze sprzeciwiali się sztucznemu tworowi, w którym głównym celem było pompowanie kolejnych milionów, a może miliardów, euro dla najbogatszych i jeszcze większe rozwarstwienie. Tymczasem po wczorajszym meczu na Santiago Bernabeu doszło do sporego skandalu na madryckim lotnisku.

Dziennikarze hiszpańskiego programu El Chiringuito pojechali na Barajas pytać się zawodników mołdawskiego klubu czy na pewno są profesjonalistami. Rozumiemy żartobliwą konwencję programu, ale już przesada i kompletna ignorancja. Wystarczyłoby odpalić wikipedię i zobaczyć, jakie drużyny Sheriff Tiraspol był w stanie pokonać w ostatnich latach.

***

Kibicom Manchesteru United i Realu Madryt do śmiechu nie jest. Jednak dla futbolu takie niespodzianki to coś kapitalnego. Każdy w Tiraspolu i okolicach dzisiaj zapewne świętuje wielkie wydarzenie, jakim była wygrana ich klubu nad światowym gigantem. W ten sposób można nakręcać piłkarską koniunkturę wszędzie, a nie tylko w kilku największych ligach.