Czy Czesław Michniewicz może być nadal spokojny o swoją posadę?

30.09.2021

Posada szkoleniowca Legii Warszawa z pewnością nie należy do najbardziej stabilnych miejsc pracy. W ostatnich latach jedynie dwóch trenerów pracowało z piłkarzami dłużej niż rok. 22 września do tego zaszczytnego grona dołączył Czesław Michniewicz. Czy były selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski może być wciąż spokojny o swoją posadę? Jego umowa dobiega końca wraz z finałem sezonu 2021/22, a ostatnie wyniki w PKO BP Ekstraklasie raczej nie działają na jego korzyść. 

Negocjacje

Dariusz Mioduski spotkał się w środę z Mariuszem Piekarskim (menadżerem Czesława Michniewicza). Nie trudno się domyślić, że tematem rozmowy była przyszłość Michniewicza w klubie z Łazienkowskiej. Jeszcze jakiś czas temu prezes Legii zapowiadał, że tego typu rozmowy będą miały miejsce, jednak zaznaczył, że wcale nie musi to oznaczać, że klub przedłuży umowę z byłym szkoleniowcem młodzieżowej reprezentacji Polski: – W najbliższym czasie zaczniemy rozmowy z Mariuszem Piekarskim, agentem Czesława Michniewicza. Bo tak się umawialiśmy. Nie wiem, jakie są oczekiwania trenera, nie wiem, czy się dogadamy, ale usiądziemy do takich rozmów – mówił niedawno Mioduski.

Zarówno to bardziej odległa, jak i najbliższa przyszłość Czesława Michniewicza nadal stoi pod znakiem zapytania. Legia zakwalifikowała się do Ligi Europy, przerywając tym samym trwającą cztery lata wstydliwą passę bez europejskich pucharów, a tegoroczny sezon w europejskich rozgrywkach rozpoczęła najlepiej jak mogła – od zwycięstwa ze Spartakiem. Trzeba się jednak zastanowić jak długo awans i wyniki osiągane w Lidze Europy są w stanie przykrywać kłopoty w lidze. W PKO BP Ekstraklasie Legia nadal się nie przełamała. Zwycięstwo z Górnikiem Łęczna na własnym stadionie było raczej obowiązkiem i ewentualna strata punktów z beniaminkiem byłaby już kompletną katastrofą. Kiedy jednak Legia rozgrywa mecz z rywalem, który w ekstraklasie występuje nico dłużej niż klub z Łęcznej, to zaczynają się problemy.

Michniewicz i Legia wciąż mają w zanadrzu kartę przetargową w postaci dwóch zaległych meczów. Jeśli Wojskowi je wygrają to znajdą się w czołówce tabeli i do lidera tracić będą zaledwie trzy punkty. Problem jednak w tym, że Legia musi te mecze wygrać. Spotkanie z Rakowem po raz kolejny obnażyło problemy mistrzów Polski, a przecież już za trzy dni czeka ich wyjazd do Gdańska i mecz z Lechią, która w pierwszej fazie sezonu radziła sobie o wiele lepiej niż częstochowianie. W przypadku porażki Legia może spędzić reprezentacyjną przerwę w strefie spadkowej, a to z pewnością nie ułatwi Mariuszowi Piekarskiemu negocjacji.

Sprawa honoru

W przypadku każdego polskiego klubu moglibyśmy w tym miejscu przywołać słowa Michała Probierza, który stwierdził, że europejskie puchary są dla zespołów z ekstraklasy „pocałunkiem śmierci”. W przypadku Legii jest jednak inaczej. Klub, który pięć lat temu występował w Lidze Mistrzów i posiada ambicje, by do piłkarskiego raju powrócić nie może tłumaczyć swoich problemów faktem gry na kilku frontach. Legia jest jedynym klubem w Polsce, w którym brak udziału w europejskich pucharach uznawany jest za porażkę. Gra w Lidze Europy jest więc sporym atutem Czesława Michniewicza, zwłaszcza w obliczu tego, że awans Legii do fazy grupowej europejskich rozgrywek był dla Dariusza Mioduskiego sprawą honoru.

Poza tym, że awans do Ligi Europy był dla Dariusza Mioduskiego niezwykle istotną kwestią, o prezesie Legii wiemy jeszcze jedno. Mianowicie, że nie okazuje zbytniego przywiązania do osób zasiadających na ławce trenerskiej klubu z Łazienkowskiej. Wystarczy powiedzieć, że odkąd prezesem Legii został Mioduski, Czesław Michniewicz jest drugim po Aleksandarze Vukoviciu szkoleniowcem, którego staż pracy w klubie mistrza Polski przekroczył 365 dni. O tym, czy Czesław Michniewicz nadal posiada pewien kredyt zaufania mówił Futbol News były piłkarz Legii – Marcin Mięciel: – Na razie nic się strasznego nie dzieje. Trener Michniewicz zdobył Ligę Europy, gdzie planem minimum była Conference League. Mieliśmy niełatwych rywali. Było trochę przypadku, trochę szczęścia, ale też sporo umiejętności chłopaków i skoro gramy w Lidze Europy to największy krok został już zrobiony. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski, więc myślę, że ten kredyt zaufania jest teraz znacznie większy niż był na początku.

O sytuację Czesława Michniewicza w Legii zapytaliśmy także redaktora naczelnego portalu Legia.net Marcina Szymczyka: – Czesław Michniewicz cieszy się zaufaniem przede wszystkim piłkarzy, którzy mu ufają. Jego metody pracy doprowadziły zespół do fazy grupowej europejskich pucharów czyli tam gdzie zawodników Legii nie było od lat pięciu. Wraz z wynikami w Europie rosło też zaufanie do trenera u właściciela, który ma świadomość, że Michniewicz osiągnął wynik nieco ponad stan. Oczywiście oprócz gry w europejskich pucharach jest jeszcze liga, która jest przepustką do ponownego startu w eliminacjach Ligi Mistrzów czy awansu do Ligi Europy. Żadne inne miejsce w ekstraklasie tego nie zagwarantuje. I dlatego wpływ na przyszłość szkoleniowca mogą mieć najbliższe wyniki meczów – przede wszystkim tego z Lechią, a później w perspektywie z Lechem. Ale warto spojrzeć na to, jak widzą to zawodnicy. W środę Josue mówił, że mecz z Rakowem był najlepszym odkąd jest w klubie, że wszystko zaczyna wyglądać lepiej. Nie jest jeszcze tak jak powinno, ale przyszło wielu nowych zawodników, czasem w ostatniej chwili i lepsza gra oraz zgranie wymagają czasu. Sytuacja w tabeli wciąż nie jest taka zła jeśli weźmiemy pod uwagę dwa zaległe mecze. Jeśli mistrzowie Polski by je wygrali, czego oczywiście zakładać nie można, to strata do lidera wynosiłaby tylko 3 punkty.

Zadecyduje tylko boisko?

Zastanawiając się nad tym jak może wyglądać najbliższa przyszłość Czesława Michniewicza warto przypomnieć, że prezes i trener Legii nie zawsze dogadywali się najlepiej. Szkoleniowiec Legii głośno skarżył się na braki kadrowe i zapowiadał, że jeśli klub ma w tym sezonie walczyć o coś więcej, to kadra musi być zdecydowanie szersza: – Trzeba powiedzieć wprost, że sytuacja kadrowa na dziś wygląda bardzo słabo. Gdy porównam sytuację do tej, gdy trafiałem do Legii to na prawą stronę mieliśmy wtedy Pawła Stolarskiego, którego dziś nie ma, podobnie jak Domagoja Antolicia czy Waleriana Gwilii. Byli Luis Rocha, Michał Karbownik, którego dziś byśmy chętnie dali na wahadło, był Jose Kante.

Jeśli mamy grać na trzech frontach, to kadra musi być szersza, musimy mieć więcej ludzi do gry. W lipcu i sierpniu zagramy 15-16 meczów i tym stanem osobowym, jaki mamy, będzie to trudno pociągnąć – dodał wówczas Michniewicz. Oczywiście od tamtej pory klub mistrza Polski sprowadził do siebie sporo nowych twarzy i wydaje się, że dzisiaj były selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski tych słów już by nie powtórzył. Wypowiedź Michniewicza spotkała się wówczas jednak z komentarzem samego Dariusza Mioduskiego: – Trener Michniewicz ma duże doświadczenie i wiedzę, ale do pucharów europejskich przygotowuje się po raz pierwszy. Jako klub przekazaliśmy mu wytyczne, że treningi powinny zacząć się miedzy 2 a 4 czerwca, aby mieć 5 tygodni na przygotowania. Trener przesunął jednak termin na 7 czerwca, a na koniec przedłużył jeszcze urlop kilku kluczowym zawodnikom, wiedząc, że kilku innych przebywa na kadrach i nie będą z nami trenowali od początku. To jego decyzje i bierze za nie odpowiedzialność. Ale nie powinien potem być zaskoczony sytuacją, do której sam tymi decyzjami doprowadził. 

Podopieczni Czesława Michniewicza radzą sobie w tym sezonie ze zmiennym szczęściem. Pewnym jest, że jeśli w najbliższych kolejkach PKO BP Ekstraklasy Legia nie zacznie wygrywać to fotel szkoleniowca klubu z Łazienkowskiej może się robić coraz bardziej gorący. Trudno oszacować na ile wyniki w Lidze Europy są w stanie zrównoważyć te osiągane w ekstraklasie, jednak bez wątpienia Dariusz Mioduski celuje tylko i wyłącznie w mistrzostwo Polski. Jeśli stanie się to trudne do zrealizowania, to bardzo możliwe, że na ławce trenerskiej klubu z Łazienkowskiej – jeszcze przed końcem sezonu – zobaczymy nową twarz.