Gdyby babcia miała wąsy #18: Wyrzucić Rosje z cywilizowanego świata piłki!

08.03.2022

Początkowo myślałem, że karanie sportowców za przewiny polityków to błąd. W przypadku Rosji byłem bardzo naiwny. Wielu z nich pokazuje oblicze, które niewiele różni się od decydentów polityczno-wojskowych. Dlatego trzeba się ich pozbyć z cywilizowanego świata piłki nożnej, o czym przekonujemy w kolejnym odcinku cyklu „Gdyby babcia miała wąsy” z legalnym bukmacherem LV BET

Nie, Europa nie jest krystalicznie czysta. Cieszymy się i chwalimy Schalke czy Austria Wiedeń zakończyły współpracę z Gazpromem. Ale przez wiele lat oba klub pobierały ogromne pieniądze za sponsoring przez rosyjskiego giganta. To państwo w tym czasie wiele się nie zmieniło. Owszem, może nie prowadziło wojny w tak otwarty sposób. Były jednak najazdy na Czeczenie, Gruzje czy wschodnie rubieże Ukrainy sprzed ośmiu lat. Wtedy te pieniądze nie przeszkadzały albo były jakoś tolerowane. Teraz przestały.

To samo z osobą Romana Abramowicza. Mogę zrozumieć kibiców Chelsea. Dla nich to jest osoba, która pozwoliła im przeżywać mnóstwo szczęśliwych chwil. Odkąd przejął klub, Chelsea wygrała wszystko, co się dało w Europie i na świecie. Jednak każdy kibic, The Blues i nie tylko, zdawał sobie doskonale sprawę z jego powiązań. Abramowicz od zawsze był gościem, który na Kremlu miał coś do powiedzenia. Fortuna to jedno, a drugie to koneksje. Mimo tego przez długi czas także były tylko głosy, że to nieetyczne. Teraz miarka się przebrała.

Do Azji? Tam znaleźliby wspólny język

Skoro UEFA zawiesiła reprezentacje oraz kluby rosyjskie, pojawił się pomysł, by RFU trafiło do strefy AFC. Mieliby ich przyjąć Azjaci, co nie jest złym pomysłem. W końcu większość Rosji leży na tym kontynencie. Poza tym pasowaliby tam pod względem mentalnym i politycznym. W tej części świata jest spore stężenie zamordystycznych satrapów rządzących swoimi krajami. Chiny, Iran, kraje arabskie, a także od niedawna w zdemokratyzowanej wersji Australia w czasach koronawirusa. W każdym z tych państw jednostka ma niewiele do powiedzenia. Można byłoby się zatem dogadać. Łatwiej byłoby latać na mecze, skoro tamtejsze niebo jest – jeszcze – otwarte dla Rosjan.

Zamiast splendoru i wieczorów na Camp Nou, San Siro czy Allianz Arenie, niech latają sobie na mecze do Taszkientu, Ammanu czy Rijadu. To już nie zainteresuje milionów ludzi na wszystkich kontynentach. Takie mecze będą interesowały wyłącznie samych zainteresowanych i nieco zwykłych szarych ludzi w Azji. Skończy się jednak blichtr dla piłkarzy. Bo ten futbol nie będzie przynosić tylu zysków, co obecny. A obecny daje zyski przecież z firm, które nierozerwalnie są związane z rządzącą ekipą. Rosja to ten typ państw, w których oligarcha musi być zgodny z władzą. Jeśli nie będzie, nie dostanie szansy by nim zostać. A nawet, jeśli nim już zostanie, wówczas szybko można go z tego „stołka” zrzucić. Służby i inne szemrane powiązania mogą z każdego zrobić wroga publicznego, którego ludzie sami na taczkach wywiozą.

Całkowite wykluczenie

Jest też opcja wykluczenia całkowitego. To nie jest tak, że gumką myszką wymażemy Rosję z mapy świata. Tego się nie da zrobić. Ale pod względem piłki nożnej są ku temu narzędzia. Tzn. Rosjanie mogą się „kisić” we własnym sosie. Nie dotyczyłyby ich jednak mistrzostwa świata, mistrzostwa jakiegokolwiek kontynentu, a także klubowe puchary. Zenit najciekawsze mecze grałby najdalej w Moskwie przez X lat. Derby Moskwy byłyby nadal ciekawe, ale rozgrywane wyłącznie w świetle kamer MatchTV, bez sprzedaży ich na zachód i bez udziału graczy z pozostałych części Europy.

Reprezentacja Rosji mogłaby sobie pojechać na Mistrzostwa Świata… państw nieuznawanych. Tam mogłaby sobie zagrać ze swoimi bratnimi republikami. Naddniestrze, Abchazja czy Osetia to byliby rywale dla kadry Walerego Karpina. Może tak drastyczne działania dopiero przekonałyby głowy rosyjskich piłkarzy i decydentów, że coś tutaj poszło w złą stronę.

Naprawa mentalności

Im trzeba po prostu naprawić mentalność. Widzieliście sportowca rosyjskiego, który miał na swojej bluzie literkę „Z”? To jawny symbol napaści na Ukrainę. Kluby, piłkarze, trenerzy w swoich wypowiedziach w 99% uznają się za poszkodowanych wykluczenia. Zero jakiejkolwiek refleksji. Zero poczucia solidarności z ofiarami wojny. Ja wiem, że to się łatwo piszę z ciepłego domu w Polsce. Wiem, że to narażenie się na konsekwencje ze strony własnego reżimu. Tyle że zatrzymanie i więzienie w Moskwie, Petersburgu czy innej Ufie jest nieporównywalnie lepsze od heroicznej obrony swojego miasta, co muszą robić Ukraińcy. Dodajmy, że robią to sami, po trudnych rozłąkach z najbliższymi.

Rosyjscy sportowcy i zwykli ludzie muszą po prostu zrozumieć pewne rzeczy. Że to co „wujek Putin” mówi do nich w telewizji to nie jest prawda. To jest pranie mózgu, któremu duża część społeczeństwa uległa. Niestety, sporo tych przypadków to nieodwracalne zmiany w głowie. Teraz zwykli ludzie poniosą konsekwencje w postaci sankcji. To nadal lepsze niż zastanawianie się czy dzisiaj spadnie bomba na mój dom, czy może mnie ominie.