„Liverpool ma zdecydowanie silniejszą ławkę niż trzy lata temu”
Przed nami wielki finał Ligi Mistrzów. Liverpool stanie przed doskonałą szansą, by zrewanżować się „Królewskim” za finałową porażkę z 2018 roku, a ponadto przypieczętować zdobycie potrójnej korony. Biorąc pod uwagę dyspozycję „The Reds”, piłkarze Jurgena Kloppa wydają się być minimalnym faworytem tego spotkania. Nie można jednak zupełnie zignorować faktu, że Real to trzynastokrotny zwycięzca tych rozgrywek, który raz po raz udowadnia, że ma patent na Champions League. Czego możemy spodziewać się po Liverpoolu i gdzie Real powinien szukać słabych punktów „The Reds”? O to zapytaliśmy redaktora Meczyki.pl oraz Angielskiego Espresso – Kacpra Klasińskiego.
***
Przed finałem bukmacherzy skłaniają się raczej w stronę Liverpoolu. Czy według ciebie „The Reds” rzeczywiście możemy uznawać za faworyta?
Przyznam szczerze – szalenie trudno mi wytypować faworyta. Mierzą się dwie świetne drużyny, obie pokazały niesamowite umiejętności w tej edycji Ligi Mistrzów, obie udowodniły, że są w stanie wyjść z niemałych tarapatów. Ich bezpośrednie starcie to więc ogromna niewiadoma. Osobiście uważam, że zadecydują detale, a w poziomie prezentowanym na murawie nie będzie wielkiej dysproporcji. Niemniej, przeczuwam w kościach wygraną Realu.
Czy Liverpool ma jakieś słabości? Coś co Real może wykorzystać i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść?
Trudno wskazać jakieś oczywiste słabości Liverpoolu. Tym razem, w przeciwieństwie do starcia w 2018 roku, The Reds mają zdecydowanie lepiej zbalansowany skład i ławkę rezerwowych pełną jakości. Jeżeli miałbym jednak wskazać potencjalne “punkty zaczepienia”, to skupiłbym się na dwóch. Po pierwsze Trent Alexander-Arnold grający na Viniciusa nie napawa mnie zbytnią pewnością. Anglik ma pewne braki w defensywie, a Brazylijczyk ze swoją dynamiką może kilka razy nieźle go przewieźć. Druga sprawa to Jordan Henderson – bo on zapewne pojawi się w środku pola. Jeśli rywal narzuca się szybkie tempo i ostre warunki, wychowanek Sunderlandu często się gubi. Pomimo długiego stażu i opaski kapitańskiej to chyba jest najsłabszym ogniwem zespołu.
Liverpool dysponuje obecnie podobnym składem jak wówczas, gdy w 2019 wygrywał Ligę Mistrzów. Jak oceniasz potencjał obecnego Liverpoolu w porównaniu z tamtym sprzed 3 lat.
Moim zdaniem ten Liverpool jest zdecydowanie mocniejszy. Może i zmiany w podstawowej jedenastce są kosmetyczne jak na 3 lata, ale mają zdecydowanie silniejszą ławkę. Tym razem Jurgen Klopp będzie mógł wprowadzić Roberto Firmino czy Diogo Jotę, a nie Divocka Origiego. Do tego od pierwszej minuty zagra zapewne Thiago, a to absolutnie genialny piłkarz. Takiego gracza w środku pola wtedy nie było, a to niesamowite wzmocnienie.
Jak w przypadku zwycięstwa Liverpoolu należałoby patrzeć na tegoroczną rywalizację Manchesteru City i „The Reds”? Kto może finalnie mówić o bardziej udanym sezonie?
Naturalnie Pepa Guardiolę i kibiców City niesamowicie będzie boleć sposób, w jaki odpadli z Ligi Mistrzów. Niemniej, w Anglii wszyscy są kompletnie zafiksowani na punkcie Premier League. Sam Hiszpan mówił też niedawno, że jego zdaniem trudniej jest wygrać w lidze niż w Champions League. Mistrzostwo Anglii to chyba cel nadrzędny dla czołowych klubów, więc sezon Obywateli należałoby raczej uznać za udany. Niemniej, ewentualna potrójna (pucharowa) korona Liverpoolu będzie niesamowitym osiągnięciem i czymś, czym Klopp mógłby się chwalić latami, zwłaszcza, że zawierałaby Puchar Europy. Ale kto miałby więcej powodów do radości? Trudno powiedzieć. Raczej powiedziałbym, że w obu obozach będą chodzić z dumnie uniesionymi głowami, choć trzy trofea „The Reds” stanowiłyby wyjątkowy sukces.
Jak widzisz przyszłość Liverpoolu? Kluczowi piłkarze „The Reds” są tuż przed lub tuż po trzydziestce. Czy Klopp powinien już powoli myśleć o zmianie pokoleniowej?
Wymiana pokoleniowa już powoli się dokonuje. Do zespołu wchodzą przecież nowi młodzi zawodnicy. Mamy Harveya Elliotta, w obronie pojawił się 23-letni Ibrahima Konate, przyszedł 25-letni Luis Diaz, niebawem do zespołu dołączy utalentowany Fabio Carvalho. Jurgen Klopp i sztab odpowiadający za rekrutację dbają o harmonijny, stopniowy napływ świeżej krwi i trafiają do tej pory z zakupami. Drużyna przechodzi powolną, przemyślaną ewolucję. Stopniowy proces już więc trwa, a pod wodzą Niemca jestem raczej spokojny o to, że wszystko potoczy się zgodnie z planem.
Na koniec poprosiłbym cię o twój typ na mecz. Jaki przewidujesz rezultat i kto może zostać gwiazdą tego finału?
Mimo wszystkich ciepłych słów na temat Liverpoolu mam przeczucie, że to Real wygra. Jeśli miałbym typować wynik, to 3:1 dla Królewskich po dogrywce. Los Blancos to drużyna, której w Lidze Mistrzów po prostu nie sposób dorównać. Jeżeli jednak Liverpool miałby wygrać, to moim zdaniem kluczowa będzie postawa Thiago Alcantary. To człowiek, który dzięki wielkim umiejętnościom potrafi całkowicie zdominować środek pola, kluczowy w takich spotkaniach.