Ostał się tylko Chodyna, czyli rewolucja kadrowa Piotra Stokowca

04.09.2022

Zimą ubiegłego roku Piotr Stokowiec rozpoczął swoją drugą w karierze przygodę jako szkoleniowiec Zagłębia Lubin. Stokowiec przejął drużynę będącą w totalnej rozsypce. Przejął zespół, który pod wodzą Dariusza Żurawia rozegrał 19 spotkań w Ekstraklasie, wychodząc zwycięsko z zaledwie pięciu z nich. „Miedziowi” plasowali się tuż nad strefą spadkową z dorobkiem 20 punktów, mając na swoim koncie 36 straconych bramek. Po zakończeniu rundy jesiennej do gry wszedł już Stokowiec, który, póki co, wyników notowanych przez Zagłębie nie odmienił, ale na pewno odmienił kadrę „Miedziowych”. 

Średniak z wyboru

Od wielu lat Zagłębie Lubin konsekwentnie pracuje na miano najbardziej typowego ligowego średniaka. Od 2007 roku, kiedy „Miedziowi” sięgali po swoje drugie i jak na razie ostatnie mistrzostwo Polski minęło już 15 lat. W tym czasie Zagłębie dwukrotnie żegnało się z Ekstraklasą, lecz za każdym razem wracało do niej już po jednym sezonie. Od momentu drugiego powrotu do elity „Miedziowi” pozostają drużyną do bólu przeciętną. Przeważnie plasują się w okolicach środka tabeli. Czasem uda się otrzeć o podium, czasem zawiśnie nad nimi groźba spadku. Tak to już w Lubinie jest.

Wyciągając średnią z miejsc notowanych przez Zagłębie po powrocie do Ekstraklasy przekonujemy się, że wskazać drużynę bardziej przeciętną od „Miedziowych” jest niezwykle trudno. Okazuje się bowiem, że w przeciągu 7 ostatnich sezonów lubinianie plasowali się średnio na… 8. miejscu w tabeli. Wyraźnie widać również, że w ostatnich trzech latach „Miedziowi” nieco obniżyli loty i zdecydowanie bliżej niż do ligowego podium jest im do strefy spadkowej. 11, 8 i 13 miejsce nie napawają szczególnym optymizmem i każą sądzić, że w ostatnich sezonach na Dolnym Śląsku nie dzieje się najlepiej i być może w klubie należałoby poważnie przemyśleć swoje działania w najbliższej przyszłości, by lada chwila nie powtórzył się scenariusz z sezonu 2013/14.

Wydaje się, że zimą ubiegłego roku władze klubu doszły do właśnie takiego wniosku i korzystając z tego, że Dariusz Żuraw dał Zagłębiu poważny pretekst do zakończenia z nim współpracy, powierzyć drużynę w ręce kogoś, kto może sprawić, że w dłuższej perspektywie lubinianie ponownie staną się drużyną czołowej ósemki. Oczywistym kandydatem wydawał się być właśnie Piotr Stokowiec, który niedawno zakończył współpracę z Lechią Gdańsk.

Spore zmiany

Od zatrudnienia Piotra Stokowca w Zagłębiu minęło nieco ponad 8 miesięcy i gdybyśmy dziś pokusili się o stwierdzenie, że nowy szkoleniowiec lubinian poprawił wyniki osiągane przez jego zespół, wielu mogłoby skwitować go gromkim śmiechem. Stokowiec obejmował Zagłębie na 14. miejscu w tabeli, a sezon, pod wodzą nowego szkoleniowca lubinianie zakończyli na miejscu 13. Obecnie, „Miedziowi”, po ośmiu kolejkach nowej kampanii plasują się na 12. pozycji, więc cały czas mówimy tutaj o rezultatach bardzo porównywalnych do tych z kadencji Dariusza Żurawia.

Być może jednak nawet większym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że Piotr Stokowiec nic w Lubinie nie zmienił. Żeby się o tym przekonać wystarczy porównać ze sobą ostatni mecz Zagłębia pod wodzą Dariusza Żurawia i niedzielne spotkanie „Miedziowych” z Jagiellonią. Jedynym zawodnikiem, który znalazł się w wyjściowym składzie na oba te mecze jest Kacper Chodyna, którego Stokowiec przesunął z roli wahadłowego na pozycję skrzydłowego, gdzie 23-latek odnalazł się świetnie. Nazwiskiem, które łączy oba te spotkania jest jeszcze Łukasz Łakomy. W grudniu pojawił się on jednak w roli rezerwowego, a dziś pełni rolę piłkarza pierwszego składu, który w ostatnich tygodniach poczynił ogromny postęp.

Na tym koniec podobieństw, również taktycznych. Dariusz Żuraw długo manewrował pomiędzy formacją 4-3-3 i 4-3-2-1, by ostatecznie, w swoich ostatnich meczach, szukać ratunku w ustawieniu z trójką obrońców. Piotr Stokowiec z miejsca odrzucił pomysł dotyczący trzech defensorów i również wahał się długo pomiędzy ustawieniem 4-3-3 i 4-2-3-1, by w tym sezonie postawić ostatecznie na 4-2-3-1.

Obiecujące transfery

Sporo zmieniło się również w samej kadrze zespołu. Drużynę opuścili Łukasz Poręba, Karol Podliński, Patryk Szysz czy Dominik Hładun, po którego zgłosiła się Legia. Stokowiec postanowił także pozbyć się piłkarzy, z którymi nie wiązał większej nadziei na przyszłość. Z tego względu odeszli także Aleksandar Scekic, Jhon Chancellor czy Sasa Balic. Na wypożyczenie powędrował między innymi Adam Ratajczyk, który pod wodzą Dariusza Żurawia dostawał sporo szans na grę.

Z drugiej strony klub zdecydował się sięgnąć po dziewięciu nowych piłkarzy i o żadnym z nowych nabytków nie można póki co mówić jako o niewypale transferowym. Każdy otrzymał już swoją szansę, a to w jakim stopniu ją wykorzystał, pozostaje już osobną kwestią. Na debiut poczekać jeszcze musi co prawda wypożyczony Dawid Kurminowski, jednak pojawienie się 23-latka na boisku wydaje się tylko kwestią czasu.

Sięgnięto między innymi po Szymona Kobusińskiego, czyli czołową postać Puszczy Niepołomice, do Lubina, bogatszy o doświadczenie powrócił Jarosław Jach, za 90 tysięcy euro sprowadzono sprawdzonego w Wiśle Kraków Marko Poletanovicia. Oprócz Jacha, do Zagłębia wrócił także Damjan Bochar, który przecież niegdyś już doskonale odnalazł się w drużynie „Miedziowych”. Stokowiec postanowił także podebrać Lechii jednego ze swoich ulubieńców z czasów gdy trenował gdańszczan, czyli Tomasza Makowskiego. Sporą zagadką cały czas pozostaje natomiast gruziński zaciąg i transfery Gaprindashviliego i Giorbelidze. Obaj pokazali już, że mogą stanowić dla zespołu wartość dodaną, ale wydaje się, że póki co wciąż nie zaprezentowali pełni swoich umiejętności.

***

Zagłębie rozpoczęło ten sezon nieźle, bowiem od pięciu kolejnych spotkań, w których zaliczyli tylko jedną porażkę z obecnym liderem – Legią Warszawa. Ostatnio coś jednak w Lubinie się popsuło i biorąc pod uwagę trzy ostatnie rundy, wypada już bardziej mówić o serii trzech meczów bez zwycięstwa (2 porażki i remis). Mimo wszystko wydaje się jednak, że obecnie zespół ten ma potencjał znacznie większy niż w ubiegłym sezonie. W najbliższym czasie trzeba to oczywiście potwierdzić lepszymi rezultatami, ale wszystko wskazuje na to, że w obecnej kampanii nad „Miedziowymi” nie powinna zawisnąć groźba spadku z Ekstraklasy.