Josue podzielił się spostrzeżeniami z wydarzeń w Alkmaar
Po meczu Legii Warszawa z AZ Alkmaar doszło do skandalu. Holenderska policja uderzyła prezesa Wojskowych w twarz, a Josue spędził noc w areszcie. Portugalczyk opowiedział o całym zdarzeniu ze swojej perspektywy w rozmowie z ”WP SportoweFakty”.
Skandal w Holandii
Po meczu z AZ Alkmaar doszło do szarpaniny Legii Warszawa z policją na parkingu. Dariusz Mioduski został uderzony w twarz, a Josue i Pankov zostali zatrzymani przez policję. O całym zdarzeniu możesz przeczytać tutaj. Po meczu, Legioniści mieli już wyruszać autokarem spod stadionu. Wyjazd jednak utrudniali holenderscy funkcjonariusze, którzy zamknęli bramę i domagali się zapłaty za przejazd.
,,Przy bramie było wtedy tylko dwóch ochroniarzy. Mężczyzna i kobieta. Wyjście było blisko autobusu. Dosłownie dwa kroki. Wychodzisz prawą nogą poza bramę, a lewą wsiadasz już do autobusu. Dwa metry. Nie więcej. Wtedy ochroniarz powiedział do mnie: „Brama jest zamknięta, tak nakazała policja. Trener pyta, dlaczego nie możemy wyjść. Ochroniarz mówi: „A ile mi zapłacisz, żebyście wyszli?”. I zaczyna się śmiać. Trener się zdziwił i powiedział: „Uu, jakie to śmieszne”. Wtedy ochroniarz odpowiada, że żartuje i powtarza: „Brama zamknięta, rozkaz policji” – powiedział Josue.
Kapitan Legii Warszawa opowiedział o przepychankach jakie miały miejsce pod autokarem. Piłkarze opuścili pojazd i spotkali się z oporem ze strony policji. W całej sytuacji najbardziej ucierpiał trener klubu, Kosta Runjaić oraz prezes warszawskiej drużyny, Dariusz Miodulski.
,,Widząc, co się dzieje, piłkarze opuścili autokar, bo zaczęto atakować jednego z naszych. Właśnie Sebastiana. Ci ochroniarze byli rośli i silni. Zaczęli odpychać piłkarzy. Wtedy pojawił się taki mały ochroniarz i zaczął popychać naszego trenera. My już wtedy znowu byliśmy o krok od autobusu, ale widząc, co się dzieje z trenerem Kostą, wróciliśmy. Ale nie żeby szukać awantury, tylko żeby sprawdzić, co się znowu wydarzyło. Ale to nie było nic aż tak poważnego. Przepychanki” – skomentował Portugalczyk.
,,No więc my znów weszliśmy do autokaru, ale wokoło było już pełno policji. I wtedy prezes Mioduski próbował wyjaśnić z nimi całą sytuację. Mówił, kim jest, podkreślał, że nie podoba mu się, jak jesteśmy traktowani. I kiedy wyciągnął telefon, aby nagrać, co się tam działo, oni wytrącili mu telefon i zaczęli popychać” – dodał zawodnik.
Josue opowiedział jak przebiegał proces jego zatrzymania przez policjantów.
,,Ale wtedy policjant mówi: Jest już dwóch podejrzanych. Ten drugi nosi czarne kolczyki”. Trener pyta: „Ale kim jest ten, co ma czarne kolczyki?”. Policjant odpowiada: „Nie wiem. Ten z czarnymi kolczykami.Chodziło o mnie. Mówię trenerowi: „Dobra, jedziemy”. Jako drużyna nie mogliśmy dopuścić do tego, żeby policja szturmowała autokar, bo to byłaby masakra. Wychodząc z autokaru, powiedziałem do policjanta: „Idę z tobą”. Ale to było za mało. Wykręcili mi ręce i prowadzili jak jakiegoś mordercę” – opowiedział pomocnik.
Portugalczyk podzielił się również czego doświadczył podczas nocy spędzonej w areszcie.
,,To była okropna noc. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś tak złego, tak niesprawiedliwego. A uwierz mi, sporo w życiu przeszedłem. Tych godzin, niepewności i obaw, które mi wtedy towarzyszyły, nie życzyłbym największemu wrogowi. Wyszedłem z aresztu, ale zajmie mi trochę czasu, aby dojść do siebie mentalnie. Wiem, że muszę z tym żyć, ale z drugiej strony chciałbym się tego pozbyć, jak tych wszystkich rzeczy, które miałem wtedy na sobie” -powiedział piłkarz.
Fot. PressFocus