Jose Mourinho: „Odejście z Romy bardzo bolało” (cz. I)

19.02.2024
Ostatnia aktualizacja 20 lutego, 2024 o 19:28

Jose Mourinho był gościem na kanale Rio Ferdinand Presents FIVE w trzyczęściowym wywiadzie. Rio Ferdinand oraz Stephen Howson odwiedzili „The Special One” w Lizbonie i przeprowadzili ekskluzywną rozmowę na wyłączność. Porozmawiali o Romie, ofertach pracy Jose, czy Manchesterze United, Ronaldo „Il Fenomeno”, piłkarskiej szatni, rywalizacji Real – Barca, niebieskiej kartce… tematów był ogrom!

Wybrałem najciekawsze kwestie, dzieląc artykuł na dwie części. Nie było to łatwe, bo Jose zaserwował samo gęste.

Część 1

Jose przyznał, że odrzucił propozycję objęcia kadry Portugalii, a także ofertę z Arabii Saudyjskiej. Wypowiedział się także na temat zwolnienia z Romy, które bardzo go bolało:

To decyzja właściciela. Fani to zawsze serce klubu piłkarskiego, bez nich nie ma klubu, ale to właściciel decyduje. Bolało to bardzo… dałem serce, dałem z siebie wszystkie. Odrzuciłem wielkie oferty, które z profesjonalnego punktu widzenia są ciężkie do odrzucenia, moje decyzje są pragmatyczne. Odszedłem z Romy, dałem wiele radości ludziom. Dwa finały europejskie nie są częste w takich klubach, jak Roma.

Jeden z prowadzących zasugerował, że w Romie Mourinho wyglądał jakby znów miał w sobie tę dawną iskrę. Mourinho odpowiedział jedynie, że nie chce za bardzo wchodzić w intymność tej relacji, nie lubi publicznie grzebać, ale stara się czerpać z takich doświadczeń.

Dyskutowano także nad tematem właściwości drużyn piłkarskich. Jose tłumaczył co należy robić, jeżeli to przeciwnik jest faworytem. W tym przypadku – utrudniać mu życie, natomiast kluczem do tego jest odpowiednia organizacja i przede wszystkim mental. Słabszy zespół, zdaniem Mou, powinien potrafić ukryć swoje mankamenty.

Zwrócił też uwagę na to, że w piłce pewne rzeczy ulegają zmianie, unowocześnieniu i porównał to do dziennikarstwa i podcastów, które nie były dostępne 25 lat temu, a teraz są formą tego już nowoczesneego, współczesnego dziennikarstwa. Podobnie i w piłce, nie ma zbytniego sensu porównywać piłkarzy, których trenował 20 lat temu do tych obecnych, bo są inne treningi i metodologia. Mourinho wspomniał co nieco o tym, jak to jest dziś funkcjonować w szatni, a jak to było lata temu:

Dwie dekady temu, jak byłem asystentem w Barcelonie, to był początek telefonów komórkowych. Piłkarze mieli zakaz telefonów, wyobrażasz sobie to dziś? Myślę, że dobrze się adaptuje do tych zmian, lubię czuć się młodo przy zawodnikach, ale ważne jest, by trzymać się pewnych zasad, tak jak powinni robić to profesjonaliści. Największą „walką”, jeśli można to tak nazwać, jest to, by każdego indywidualistę połączyć w zespół. Każdy ma swoich ludzi, którzy na niego pracują. Specjalista od żywienia, trener bramkarzy etc.

Jak to jest w najgorętszych meczach w danej lidze? Mourinho mówi, że w krajach latynoskich są większe emocje, bywa agresja czy przemoc. W Anglii pod tym względem jest większa kultura i dyscyplina. A propos wielkich rywalizacji, nie mogło zabraknąć wspominki na temat rywalizacji Realu z Barceloną:

Najlepszy Messi, najlepszy Ronaldo, najlepszy Iniesta, najlepszy Higuain, Di Maria – tam było wszystko. Barcelona była najlepszą drużyną na świecie, Real chciał zmienić ich perspektywę. Świat dosłownie stawał w miejscu dla tej rywalizacji. Miałeś poczucie, że nie da się być wyżej, ponad to. Wygraliśmy ligę mając 100 punktów. To był ten poziom, że jak zremisowaliśmy, to Barcelona przy zwycięstwie mogła nas wyprzedzić. Dajmy na to… prowadzimy 5:0 z Levante, Cristiano jest na boisku i mówię mu: zrelaksuj się trochę, a on: nie ma szans, bo mogę strzelić kolejną bramkę. Wiesz, z takimi piłkarzami to tak, jak masz łódź – ona musi pływać. Myślę, że ludzie w Hiszpanii trochę tęsknią za tamtymi czasami, ale pamiętajcie: Pep, prawdopodobnie po moim drugim sezonie, musiał wziąć rok przerwy – ja w trzecim sezonie też już czułem się tą presją wydrenowany, potrzebowałem zmian. Florentino mnie prosił „nie, nie, zostań”, ja byłem jednak zdecydowany na Chelsea.

Rywalizacji zaznał też na boiskach we Włoszech. Uznał na przykład, że spotkania Inter vs Juve to większe derby niż Inter vs Milan. Gdy pierwszy raz przybył na derby Mediolanu jako trener, zauważył, że nie ma aż takiej rywalizacji. Były łączone szaliki, kibice jednych i drugich siedzieli obok siebie. Potem porównał to ze starciami Inter vs Juve, w których wyczuł zaszyłości historyczne, zupełnie inny rodzaj rywalizacji.

„The Special One” podkreślił też na koniec, że nie jest przesądny. Stres jego zdaniem jest już odpowiednio wysoki, by sobie jeszcze mentalnie dodawać problemów.

Część 2

Sporo tego segmentu poświęcone było Manchesterowi United oraz Chelsea. Mourinho miał wielką satysfakcję z prowadzenia „Czerwonych Diabłów”, ale podkreślił, że najpierw należy sprzątnąć mieszkanie, a dopiero później kupuje się nowe meble. W United niestety najpierw kupili meble, a potem rozglądali się, gdzie je wstawić. Użył tego porównania, mówiąc, że mieszkanie nie zostało posprzątane tak, jakby tego oczekiwał.

Wiedziałem, że nie chcę pewnych profili piłkarzy u siebie, osobowości i niestety musiałem potem z tym funkcjonować.

Byłem dumny, że idę do Manchesteru United. Pamiętam nawet po latach, jak wróciłem jako ekspert „Sky”, to reakcja kibiców wywołała u mnie takie „wow”. Uwielbiałem swój czas w United, czułem, że z kibicami tworzyliśmy jedność, ale nie wiem, czy media były mi pomocne. Myślę, że to nie było jednak z intencją, by mnie coś zabolało, ale nie było zrozumienia wymiaru tej pracy, potencjalnych trudności.

O jakie trudności chodzi? Oczywiście o czasy po sir Alexie Fergusonie. Jose nazwał osobę trenera tak zwaną „hybrydą”, bo musiał łączyć pewne zadania, z racji braku jednolitej struktury, nie mógł się w pełni skupić na jednej pracy. Jeszcze kilka lat wcześniej hierarchia była – sir Alex Ferguson i David Gill. Później brakowało odpowiedniej współpracy między sektorami w klubie.

Jose zaznacza też, że nie podobała mu się bardzo krytyka Eda Woodwarda, którego uważał za kulturalnego człowieka. Woodward zwyczajnie nie czuł się za dobrze w stricte sportowej roli. Mourinho przeszkadzało, że nie miał bezpośredniego kontaktu z właścicielami, co zawsze zaburza symbiozę. Przyznał też, że w jego opinii zabiło go finalnie to, że publicznie nazwał drugie miejsce w lidze jednym z największych osiągnięć w karierze. Dodał:

Zobacz, (do dziś-przyp. MZ) nikt tego nie powtórzył. Najlepsze osiągnięcie to jednak takie, gdy kończysz z pucharem. To był naprawdę kawał roboty.

Obecne zmiany w klubie dają mu pozytywne emocje. Mourinho zauważył, że sir Jim Ratcliffe ma doświadczenie z innych sportów, np. z kolarstwa. Kocha to co robi, więc Jose widzi przyszłość United bardzo optymistycznie.

Dalsza część rozmowy z Mourinho w drugiej częśći artykułu.

Fot. screen Rio Ferdinand Presents FIVE