Piłkarze Sheffield United wdali się w szarpaninę… między sobą

26.02.2024

Ostatnie miejsce w tabeli, osiem punktów do bezpiecznej strefy, 66 goli straconych w 26 meczach – tak prezentuje się sytuacja Sheffield United na 12 kolejek przed końcem sezonu Premier League. Katastrofalna dyspozycja piłkarzy „The Blades” sprawia, że nerwy puszczają już nie tylko fanom, ale i samym zawodnikom. Podczas niedzielnego meczu z Wolverhampton (0:1), przepychać między sobą zaczęli Jack Robinson oraz Vinicius Souza.

W Sheffield United puszczają nerwy

W niedzielnym meczu z Wolverhampton, zespół prowadzony przez Chrisa Wildera w 30. minucie stracił bramkę na 0:1. Na listę strzelców po raz trzeci w tym sezonie Premier League wpisał się Pablo Sarabia. Ostatecznie, gol Hiszpana przesądził o pierwszym w tym roku ligowym zwycięstwie „Wilków”.

W 36. minucie, już przy stanie 1:0 dla Wolves, stoper Sheffield United, Jack Robinson rzucił kilka słów uwagi w kierunku grającego w środku pola Viniciusa Souzy. Słowa przerodziły się we wstydliwą przepychankę. Anglik odepchnął swojego klubowego kolegę, a Brazylijczyk nie pozostał mu dłużny.

Kibicom Premier League od razu przypomniała się legendarna sytuacja sprzed niemal dwóch dekad. W kwietniu 2005 roku, podczas meczu Newcastle z Aston Villą, przy stanie 3:0 dla „The Villans”, dwaj zawodnicy Newcastle: Lee Bowyer oraz Kieron Dyer zaczęli bić się pomiędzy sobą na środku boiska. Szarpanina zakończyła się pokazaniem obu piłkarzom po czerwonej kartce. Co ironiczne, rozdzielał ich akurat Gareth Barry, czyli rekordzista Premier League w liczbie żółtych kartek (123 kartki).

Sędziowie VAR również i spięcie Robinsona z Souzą rozpatrywali pod kątem czerwonej kartki. Ostatecznie jednak żaden z zawodników Sheffield United nie obejrzał nawet żółtej kartki. Robinson rozegrał przeciwko Wolves pełne 90 minut, Souza zaś został zmieniony w 82. minucie przez Oliviera McBurnie’go.

Jest jeszcze inna sytuacja, która miała miejsce na „wielkim ekranie”, a więc na mundialu w Brazylii. W fazie grupowej Chorwacja mierzyła się z Kamerunem. Idiotyczną czerwoną kartkę obejrzał wówczas Alex Song za… uderzenie w plecy Mario Mandzukicia. Grający osłabieniu Kameruńczycy przegrali 0:4, a w doliczonym czasie ośmieszyli się jeszcze bardziej. Benjamin Moukandjo i Benoit Assou-Ekotto prawie się pobili. W taki sposób Kamerun pożegnał się z mistrzostwami.

Szkoleniowiec broni piłkarzy

Po końcowym gwizdku o całą sytuację zapytany został prowadzący Sheffield United, Chris Wilder. Tłumaczył, że takich sytuacji nie można tolerować, ale dzieją się one wszędzie.

Takie rzeczy dzieją się kilkukrotnie w ciągu roku w każdym klubie, w każdym kraju. Oczywiście, jest to niedopuszczalne, ale tak naprawdę to się dzieje na każdym poziomie – w Manchesterze City, czy w dole tabeli League Two. W przerwie rozmawiałem z chłopakami i wszystko jest w porządku. Nie będziemy wyciągać żadnych konsekwencji wobec Jacka i Viniego. Wszystko zostało wyjaśnione.

Spadek kwestią czasu

Sytuacja ligowa Sheffield United jest dramatyczna. Po 26 meczach, „The Blades” mają na koncie zaledwie 13 punktów i 12 kolejek przed końcem sezonu Premier League do bezpiecznej strefy tracą aż osiem oczek. Powrót beniaminka do Championship wydaje się więc nieunikniony. Zwłaszcza, że nie widać światełka w tunelu.

Tu potrzebna jest jakaś seria punktów, a trudno o optymizm, jeżeli na pięć ostatnich spotkań wygrywasz tylko z Luton Town, a przegrywasz cztery:

  • 0:1 z Wolves
  • 0:5 z Brighton
  • 0:5 z Aston Villą
  • 2:3 z Crystal Palace

fot. screen Viaplay