Mecz belgijskiej ekstraklasy ustawiony? Do akcji wkroczyła prokuratura

29.03.2024

Mecz 30. kolejki belgijskiej Pro League pomiędzy Westerlo a Genkiem znalazł się pod lupą Prokuratury Federalnej. Prowadzący śledztwo uznali to spotkanie jako ”rażące oszustwo”, bowiem remis 1:1 jaki padł stawiał obie drużyny w korzystnej sytuacji. Krótko po tych wydarzeniach Westerlo zwolniło swojego trenera, a kapitanowie obu drużyn zostali zawieszeni przez swoje kluby.

Korespondencyjny bój

W ostatni weekend przed marcową reprezentacyjną rozegrano ostatnią kolejkę sezonu zasadniczego belgijskiej Pro League. Spośród ośmiu meczów aż cztery odbyły się o równoległej porze – 17 marca o godzinie 18:30. Jednym z meczów, który przypadł na tę porę było starcie Westerlo z Genkiem.

Genk walczył o zajęcie miejsca premiowanego grą w grupie mistrzowskiej, Westerlo zaś walczyło, by w finałowej części sezonu nie grać w grupie spadkowej. Równoległe odbywał się także mecz pomiędzy Gentem a Charleroi, czyli drużynami z którymi Genk oraz Westerlo toczyły korespondencyjny bój.

Po 67 minutach Gent prowadził z Charleroi aż 5:0, a Genk w tym czasie remisował 0:0 z Westerlo. W tamtym momencie Gent przeskakiwał Genk w tabeli i miał zapewniony udział w grupie mistrzowskiej. Kilkanaście minut później Westerlo wyszło na prowadzenie i byli niemal pewni udziału w grupie Ligi Konferencji Europy.

W 86. minucie Bryan Heynen doprowadził jednak do wyrównania i dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu Genk wracał na 6. miejsce. Kilka minut później Leuven strzeliło gola na wagę zwycięstwa 1:0 z Mechelen, co eliminowało Mechelen z walki o 6. miejsce z Genkiem, a dla Westerlo oznaczało spokój w kwestii uniknięcia gry w grupie spadkowej.

Ustawka w doliczonym czasie?

Zadowoleni z takiego obrotu spraw piłkarze Westerlo oraz Genku postanowili w ostatnich minutach meczu nie robić sobie krzywdy. Zawodnicy spokojnie wymieniali piłkę między sobą, co żywo przypominało kuriozalną końcówkę meczu Japonia – Polska na Mistrzostwach Świata 2018, kiedy to wynik 1:0 dla Polaków wystarczał Japonii do awansu do 1/8 finału.

Końcowy gwizdek wreszcie wybrzmiał, a piłkarze Gentu mogli celebrować udział w grupie mistrzowskiej i walkę o europejskie puchary. Zawodnicy Westerlo również mogli być zadowoleni, bowiem remis 1:1 oznaczał dla nich walkę o Ligę Konferencji Europy w końcowej fazie sezonu.

Ostatnie minuty meczu rozgrywanego na stadionie Het Kuipje wzbudziły jednak spore kontrowersje. Westerlo wydało oświadczenie, w którym potępiono wydarzenia z końcówki meczu. Klub tłumaczył, że Genk po bramce na 1:1 nie próbował pójść za ciosem. Rywale w tamtym momencie grali także w osłabieniu, bowiem w 71. minucie czerwoną kartkę obejrzał Christopher Bonsu Baah.

”KVC Westerlo całkowicie odcina się od przebiegu ostatnich pięciu minut meczu. Nasi piłkarze mieli jednoosobową przewagę, kiedy Genk strzeliło wyrównującego gola w 86. minucie. Przebieg innych meczów sprawił jednak, że woleli oni wymieniać podania niż próbować strzelić zwycięskiego gola. To były rzeczy, na które my nie mieliśmy wpływu. Przeprowadzimy własne śledztwo i rozważymy, czy należy podjąć jakieś kroki” – napisano w oświadczeniu.

Westerlo faktycznie podjęło działania w tej sprawie i już dzień po oświadczeniu poinformowało o zwolnieniu trenera Rika De Mila. W komunikacie napisano, iż ”klub żałuje, że musiał podjąć takie kroki, ale nie możemy zaakceptować faktu, że nasze wartości zostały naruszone”. Vis a vis De Mila, trener Genku Wouter Vrancken został zaś zawieszony na dwa mecze.

Oberwało się także kapitanom obu drużyn, bramkarzowi Sinanowi Bolatowi oraz autorowi gola na 1:1 Bryanowi Heynenowi, którzy zostali zawieszeni przez swoje kluby. Co ciekawe, golkiper Westerlo do tego klubu trafił… z Gentu. Turek oskarżony jest więc o działanie na niekorzyść swojego byłego klubu.

Odpowiedzialność jest jednak zbiorowa, bowiem 21 piłkarzy – za wyjątkiem Bonsu Baah, który obejrzał czerwoną kartkę – otrzymało grzywnę. 19 zawodników ma zapłacić 1000 euro kary, a większe kary finansowe oraz dwa mecze zawieszenia otrzymali Nicolas Madsen z Westerlo oraz Joris Kayembe z Genku. Obrońca Genku wystawił piłkę swojemu przeciwnikowi pod własnym polem karnym, lecz ten nie zdecydował się na strzał, który mógłby dać prowadzenie 2:1, a oddał futbolówkę rywalowi.

Prokuratura wkracza do gry

Dochodzenie prowadzą już nie tylko kluby, ale też Prokuratura Federalna. Śledczy ”uznali wszystkich zawodników za częściowo odpowiedzialnych za brak sportowej rywalizacji”.

„Jedynymi osobami, które mogły przerwać to niesportowe zachowanie – bo mogły wpłynąć na zawodników – byli trenerzy, jednak świadomie tego nie zrobili. Nie da się ustalić, kto wyszedł z tą inicjatywą, więc nikt nie musi czuć odpowiedzialności do zabierania głosu w tej sprawie” – napisano w oświadczeniu.

Na zarzut o brak chęci powstrzymania tych scen odpowiedział trener Genku Wouter Vrancken. 45-latek w rozmowie z ”Nieuwsblad Sport” mówił:

Jak mogłem żądać od moich zawodników, by parli do przodu, podczas gdy graliśmy dziesięciu na jedenastu?!

Belgijska Pro League wznawia grę 30 marca. Po podziale punktów zajmujący 6. miejsce Genk traci do prowadzącego w tabeli Royale Union 11 punktów. I to właśnie lider ekstraklasy będzie pierwszym rywalem Genku w rundzie mistrzowskiej. W tej grupie rozegranych zostanie 10 kolejek – mecz + rewanż.

Podobnie ma się sytuacja w grupie Ligi Konferencji Europy, do której trafiło Westerlo. Siódme miejsce premiowane jest grą w eliminacjach do przyszłorocznej edycji tych rozgrywek, a do zajmującego tę pozycję Gentu Westerlo traci po podziale punktów dziewięć oczek.

fot. Eleven Belgium / Twitter