Umowy piłkarzy – najdziwniejsze zapisy kontraktowe w piłce nożnej

11.08.2024

Umowy piłkarzy pełne są różnych zapisów. Jeden zawodnik dostaje ogromny bonus za sam podpis, inny zarabia jedynie z uwagi na zdobywanie bramek. Dziś zajmiemy się kwestiami tych dziwnych zapisów – zabawnych, nietypowych czy kuriozalnych. Punktem odniesienia jest sprawa Patryka Klimali w Śląsku Wrocław. 

Umowy piłkarzy – najdziwniejsze zapisy kontraktowe w piłce nożnej

Patryk Klimala okazał się nieporozumieniem polskiej ligi poprzedniej rundy wiosennej. Na początku sezonu został zesłany do rezerw na czwartym poziomie rozgrywek. W ostatnich dniach Piotr Potępa ze sport.pl poinformował na łamach portalu, że piłkarzowi płacony jest bonus za każdego gola. Z tym, że… tyczy się to też bramek w rezerwach, a w niedawnym czasie Klimala zdobył je trzy w jednym meczu na poziomie III ligi. W piłce jednak miało miejsce wiele dziwnych czy specyficznych zapisów, o których warto dziś wspomnieć. I to zdecydowanie bardziej dziwnych niż ten u Klimali, po którym przecież nikt się nie spodziewał, że wyląduje w rezerwach.

Numer 1 – Giuseppe Reina

Niemiecki pomocnik kojarzy się głównie z Borussią Dortmund oraz Arminią Bielefeld, choć kibice Bundesligi i jej historii kojarzą go z… zupełnie czegoś innego. W umowie z mniej znaną z drużyn zawarł, że chce co roku dostawać nowy dom. Jako, że nie sprecyzował się poza tym, co by konkretnie w nim chciał czy jak ma wyglądać – klub co sezon fundował mu… duży domek z klocków lego.

Doprowadziło to do sporu na drodze prawnej. Piłkarz otrzymał odszkodowanie, ale nigdy swoich wymarzonych domostw od klubu się nie doczekał. A z klocków dostał aż trzy gospodarstwa.

Numer 2 – Keisuke Honda

Piłkarski obieżyświat pod koniec kariery trafił do Botafogo do ligi brazylijskiej. Na początku 2020 roku doszło do negocjacji i Honda miał w zasadzie jeden warunek – chciał mieć samochód… opancerzony. Wydaje się to w teorii dziwne, ale faktycznie – Rio de Janeiro w tamtym czasie było miastem, które miało wysoki wskaźnik przestępczości. Obawiał się o swoje funkcjonowanie w nowej rzeczywistości.

Rzekomo bez tej obietnicy piłkarz nie podpisałby umowy z klubem. Po roku Honda trafił do Azerbejdżanu, do Neftczi Baku. Niedawno podpisał on krótkoterminową umowę w… Bhutanie.

Numer 3 – Stefan Schwarz

To zdecydowanie najdziwniejsza klauzula w piłkarskiej umowie. Szwedzki defensor w 1999 roku trafił do Sunderlandu jako najdroższy zawodnik w historii klubu. Schwarz wyraził wtedy chęć na to, aby odbyć kosmiczny lot komercyjny. Wyraził tym spore obawy pośród najważniejszych osób w klubie.

Szwed otrzymał w kontrakcie zapis, że jeżeli jego chęci przekują się w rzeczywistość to jego kontrakt jest nieważny. Na szczęście dla piłkarza, ta gałąź nie rozwinęła się dostatecznie dobrze w czasach jego kariery, gdyż był to także jego ostatni kontrakt. Szwed skończył z piłką w 2003 roku.

Numer 4 – Rolf-Christel Guie-Mien

Tutaj sytuacja jest bardzo prosta. Kongijczyk przybył za 2,5 miliona euro do Eintrachtu Frankfurt w 1999 roku. On sam przebywał w Niemczech raptem od dwóch lat, ale był już piłkarzem, który miał żonę. I miał tylko jeden, jedyny warunek jaki postawił. Przy tym nie dotyczył on jego, ale właśnie żony. Czego oczekiwał piłkarz z Afryki? Że żona… trafi na kurs gotowania kuchni niemieckiej.

Taki był zapis w umowie Kongijczyka i możliwe, że wyszło mu to na dobrze – nad Menem zdobył 21 bramek podczas pobytu w finansowej stolicy Niemiec. Wiele wskazuje na to, że żona nie odebrała tego jako obelgę, a pożytecznie spędzony czas.

Numer 5 – Rafael van der Vaart

Holenderski playmaker swego czasu grał w Realu Madryt, Tottenhamie. Wrócił jednak do Hiszpanii, by pograć w Sewilli, podpisując umowę z Realem Betis. 109-krotny reprezentant Holandii był wtedy wielkim skalpem. Co konkretnie zawierała jego umowa? Miał pozwolenie na każdy kolor obuwia piłkarskiego… poza czerwonym. Powodem był fakt, że to kolor odwiecznego rywala klubu – Sevilli. Za wypełnienie tego zadania, piłkarz miał dostać 1,6 miliona euro – oznaczało to równowartość jego 14 miesięcznych pensji.

Numer 6 – Mario Balotelli

Niesforny napastnik z Półwyspu Apenińskiego w swoim czasie do tego stopnia zmotywował Liverpool do podpisania go, że… Anglicy wpisali mu w kontrakt bonusy za dobre sprawowanie.

Każdy sezon z góra trzema czerwonymi kartkami za nieprzychylne zachowania wobec rywali tj. oplucie, nieprzychylne gesty itp. oznaczał 30 czerwca przelew w wysokości 1,2 miliona euro. „Milczenie jest złotem” pasuje tutaj jak ulał. Później Mario wrócił na właściwe tory zarówno w Nicei, jak i Marsylii, a także w Adanie Demirspor. W Turcji strzelał gole nawet z wyraźnie zaznaczonym brzuszkiem po kontuzji.

Numer 7 – Samuel Eto’o

Kameruński snajper po karierze pełnych sukcesów poszedł dość wcześnie odcinać kupony – trafił on bowiem do rosnącego powoli śpiącego giganta z Machaczkały. Miejscowe Anży Sulejmana Kerimowa rosło w siłę, więc Eto’o stwierdził, że to fajne miejsce, żeby sobie co nieco dorobić. Miesięcznie oznaczało to pensję 1,5 miliona funtów, a w ciągu minuty zarabiał on wtedy 36 funtów. Godzina zarobków? To ponad 2000 funtów.

A jaką miał zachciankę? Chciał mieć prywatny odrzutowiec. Eto’o stwierdził, że będzie codziennie dojeżdżał na treningi drogą lotniczą z Moskwy – co dla private jeta oznaczało 340 kilometrów, fizycznie godzinę lotu. Kerimow na to przystał. Eto’o był wtedy w ścisłej czołówce zarobków piłkarzy na świecie. Samo Anży po 10 latach finansowo było zrujnowane.

Numer 8 – Luis Suarez

Tę klauzulę mógł mieć wpisaną tylko on. Mając w pamięci to, co zrobił Otmanowi Bakkalowi w 2010, Branislavowi Ivanoviciowi w 2013 i niedawno Gioregio Chielliniemu – Barcelona wrzuciła do umowy klauzulę o… unikaniu gryzienia rywali. Klub z Katalonii pozyskał późniejszego jednego z najlepszych napastników swojej generacji i wygrał koronę króla strzelców La Ligi w erze Cristiano Ronaldo. I nikogo nie ugryzł!

Bonus – Bernd Stange, trener

Do tej pory na liście umieściliśmy samych piłkarzy, którzy mieli w umowach przedziwne zapisy. Przyszła jednak pora na bonusowy numer – Bernd Stange to były enerdowski piłkarz, który skończył z piłką w wieku lat 32. Już jako trenera zwolniono go z uwagi na udowodnienie zarzutów o donoszenie przez niego do Stasi w związku choćby z poglądami piłkarzy. Po kolejnych kilkunastu latach Stange objął kadrę Iraku.

Jakie były dwa z zapisów w jego umowie? Zakaz publicznego zabierania głosu w sprawach polityki oraz… w przypadku wojny wypowiedzianej przez USA – natychmiastowe zerwanie umowy. W październiku 2002 roku podpisał czteroletnią umowę, a w lipcu 2004 roku z bólem serca zakończył pracę, z uwagi na coraz większe niebezpieczeństwo jakie czuł w powietrzu. Już w 2005 jednak zaczął pracę na Cyprze.

Fot. PressFocus