Transfery: Plaga nieudanych ruchów w ostatnich godzinach

14.08.2024

Transfery lubią cisze – tak brzmi stare piłkarskie porzekadło. Bardzo często tak jest, jednak bywa, że upadają one z bardzo różnych powodów. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin mieliśmy do czynienia z upadkiem bardzo wielu ruchów. Mowa tutaj zarówno o ruchach w lidze włoskiej, angielskiej czy… polskiej. Oto czyje transfery upadły w ostatnich kilkudziesięciu godzinach

Transfery: Plaga nieudanych ruchów w ostatnich godzinach

Transfery w ostatnim czasie, które wykoleiły się na ostatniej prostej można już prawie liczyć w cyfrach z dwoma numerami. Marco Brescianini przez większą część okienka łączony był mocno z SSC Napoli. Ten transfer miał wydarzyć się na dniach, piłkarz odbył już testy medyczne. Do gry jednak po wszystkich wkroczył Aurelio De Laurentiis i zaczął kombinować.

Nie spodobało się to władzom klubu z regionu Lacjum i transfer upadł. Ruch przechwyciła Atalanta, a Frosinone zamiast 12 milionów euro (1 za wypożyczenie +11 za obowiązkowy wykup za rok) otrzyma 13-14 milionów euro.

50 procent kwoty trafi do Milanu, jako, że mieli zabezpieczenie w umowie w postaci połowy zysku od przyszłej sprzedaży piłkarza. Jak Guido Angelozzi zapowiadał, tak zrobił – jeżeli przyjdzie odpowiednia oferta to ją ocenimy. To bardzo dobre pieniądze dla ”Crociatich”, zarówno gdy mowa o pieniądzach, które klub dostanie odejmując kwotę dla Milanu jak i całość.

Pora przenieść się na hiszpańskie podwórko. Tutaj w bardzo krótkim czasie dokonały się dwa „upadki”. Transfery Martina Zubimendiego oraz Samu Omorodiona – odpowiednio do Liverpoolu i Chelsea – upadły z różnych przyczyn. Piłkarz z Kraju Basków bardzo ceni sobie życie w swojej małej ojczyźnie i mimo tego, że przyszła do niego prawdopodobnie oferta życia, ciężko było mu się rozstać z San Sebastian.

Podobnie jak z Baskami, bywa z Rosjanami – i jedni i drudzy zbyt sobie cenią życie w swojej strefie komfortu, dlatego zaledwie ułamek z nich opuszcza swoją ziemię obiecaną (tj. Zubimendi, także Akinfiejew miał podobny problem). Z większych nazwisk, swoje miejsca opuszczali jedynie Ismael Urzaiz, Fernando Llorente, Ander Herrera, Kepa Arrizabalaga czy Javi Martinez. Na Wschodzie – Fiodor Smołow, Jurij Żyrkow czy Aleksandr Gołowin. Kibice Liverpoolu więc nadal muszą więc czekać na szóstkę z prawdziwego zdarzenia.

Omorodion do Chelsea – tutaj sprawa skomplikowała się z uwagi na Clearlake Capital, właściciela londyńczyków. Chelsea próbowała kupić 50% praw do zawodnika, ale zawodnik odrzucił propozycję i uznał to za brak szacunku. Tak podał Marcos Benito z El Chiringuito. Do tego też – Chelsea próbowała ratować ruch wdrażając w to Joao Felixa, ale ten ruch jest średnio wykonalny z uwagi na amortyzację transferu. Portugalczyk kosztował 113 milionów funtów klub ze stolicy Hiszpanii i aby w księgach Felix wyszedł im na zero, potrzeba do tego 45 milionów euro.

Teraz przenieśmy się na polski grunt. Wiktor Bogacz z Miedzi Legnica był ostatnio przedmiotem dyskusji wobec transferu zarówno do Juventusu, jak i za ocean, do MLS. Ofensywnego 19-latka chciało New York Red Bulls i w grę wchodziło odejście z Dolnego Śląska za kwotę w granicach 1,5-2 miliony euro. Piłkarz grzecznie podziękował za zainteresowanie i w liście do kibiców stwierdził, że nie czuje się jeszcze gotowy na tak duży ruch.

Pamiętam, kiedy po niemal dwóch latach walki z kontuzją Klub zaoferował mi przedłużenie kontraktu, okazując mi ogromne wsparcie w trudnym dla mnie momencie. Wiem, że w tym klubie ludziom zależy najbardziej na sukcesach Miedzi i wiem też, że mogę i chcę im jeszcze w tym pomóc. Na wielkie kontrakty przyjdzie jeszcze czas.

Transfery z Charlotte…

Pozostańmy teraz na ziemi amerykańskiej. W kraju gospodarza następnych letnich igrzysk olimpijskich sporej ofensywy chciało dokonać Charlotte FC. Klub Karola Świderskiego rzucił się na rynek europejski i celował w pozyskanie niedawnej gwiazdy Premier League, Miguela Almirona, a także Calvina Stengsa z Feyenoordu. Oba transfery się wysypały.

Paragwajczyk miał chętnego, który złożył ofertę 7 milionów funtów, ale dla „Srok” okazało się to za mało i zakończono temat. Warto dodać, że Atlanta United miałaby dostać z tego transferu znaczący procent, więc de facto, Newcastle zarobiłoby jedynie około 5,5 miliona euro, a w 2019 roku zapłaciło za niego aż 24 miliony euro. Sam Transfermarkt dla odmiany, wycenia Latynosa na 20 milionów euro. Propozycja Charlotte więc była wręcz z kategorii ”nie na miejscu” – w przeliczeniu na euro jest to to bowiem kwota około 8,2 miliona euro.

Co do Holendra, kością niezgody okazało się.. znów Charlotte. Stengs miał przynieść do budżetu według holenderskich mediów około 10 milionów euro – w Rotterdamie wyznaczyli już następcę w postaci Ibrahima Osmana z Brighton. Mający notoryczne problemy z kolanami 25-latek miał zarabiać w Stanach dużo więcej niż w legendarnym holenderskim klubie. Charlotte chciało jednak renegocjować kontrakt i na tym zakończono negocjacje. Transfery z tą amerykańską drużyną to jak widać spore wyzwanie.

Ruch z ziemi włoskiej do angielskiej był w planach wobec Jensa Cajuste. Szwed przed rokiem wylądował w SSC Napoli jako pierwsze wzmocnienie kadry mistrza Włoch i okazał się sporym niewypałem. Transfery Napoli i czystka w drugiej linii to temat, który ostatnio poruszyliśmy na portalu – TUTAJ.

Miał on teraz trafić do Brentford na wypożyczenie z obowiązkiem za 11-12 milionów euro. Szwed (ponad 1400 minut i 35 meczów w Napoli) i jego ruch wysypał się po testach medycznych. Według najnowszych informacji, jego agent pracuje nadal nad dopięciem dla piłkarza kierunku Premier League, sam piłkarz pozostał w Londynie – mówi się o zainteresowaniu Ipswich Town.

Podobna sytuacja miała miejsce z Oumarem Soletem, który od kilku sezonów ciągle siedzi w Red Bullu Salzburg. Transfery Austriaków w ostatnim czasie kojarzą się głównie z Milanem, z racji na Strahinję Pavlovicia i Noah Okafora, ale po raz kolejny, choćby po ruchu z Diadie Samassekou zdecydowano się na negocjacje z TSG 1899 Hoffenheim.

Francuz ze średniej jakości zdrowiem, grający w Austrii od 2020 roku nie przeniesie się jednak w okolice wsi Sinsheim. Problemem okazało się kolano, które podczas testów medycznych stało się przeszkodą nie do przeskoczenia przy sfinalizowaniu transakcji.

Fot. PressFocus