Włochy pokonują Francję na Parc de Princes

06.09.2024

Francja kontra Włochy to wielki klasyk piłki reprezentacyjnej. Wielu do dziś wspomina finał EURO 2000 oraz finał mundialu z 2006 roku, gdzie obie ekipy wówczas mierzyły się ze sobą. Dziś wieczorem stawką były punkty w grupie w meczu otwarcia tegorocznej Ligi Narodów. Zwycięsko z tego starcia wyszła dziś Italia, która ograła gospodarzy 3:1. 

Włochy się odradzają

Reprezentacja Włoch nie była dziś faworytem w meczu z Francją. Wystarczy wspomnieć występ tej kadry na EURO 2024. Owszem udało się wówczas wyjść z grupy, ale mecz ze Szwajcarią w fazie pucharowej był fatalny w wykonaniu podopiecznych Luciano Spalletiego, Dzisiejszy mecz i cała Liga Narodów ma być nowym otwarciem dla przedstawicieli Calcio.

Mimo fatalnego początku Włochy zagrały dziś naprawdę dobre spotkanie. Było dużo zrywów, szybkości i przede wszystkim udawało się tej drużynie znajdować sposób na ogrywanie rywala. Dużo rzeczy dziś wychodziło drużynie dowodzonej przez Luciano Spalettiego.

Strzelanie dla Italii dziś rozpoczął Federico Dimarco. Lewy defensor rozegrał kapitalną akcję z Tonalim i świetnym strzałem pokonał w 30. minucie Mike’a Maignana. 

Drugiego gola zdobył dziś Davide Frattesi, po składnej akcji i świetnym podaniu w pole karne od Reteguiego. Pomocnik Interu strzelił dziś wieczorem piątą bramkę w narodowych barwach.

Trzecią i ostatnią bramkę dla Włochów zdobył dziś Giacomo Raspadori. Napastnik reprezentujący na co dzień Napoli wszedł na boisko z ławki tuż przed rozpoczęciem drugiej połowy. Razem z Destinym Udogie świetnie rozegrał piłkę i ustalił wynik meczu w 74. minucie.

Włosi dziś znowu byli drużyną. To był powrót „Squadra Azzurra”. Luciano Spaletti zapowiadał, że chce zbudować kadrę na eliminację do mundialu i na sam turniej w 2026 roku. Ten mecz przeciwko Francji to dobry prognostyk. Tym bardziej że pamiętamy o tym, że Włochy nie potrafiły awansować do dwóch ostatnich turniejów mistrzostw świata. Za każdym razem odpadali w barażach – raz ze Szwecją i raz z Macedonią Północną.

Francja nie obudziła się z zapaści

Francja była na zupełnie innym biegunie podczas EURO 2024. Podopiecznym Didiera Deschampsa udało się zagrać w półfinale. Tam już jednak lepsza okazała się Hiszpania. Sam styl gry „Les Bleus” był jednak podczas tego turnieju słaby. Tylko 4 bramki podczas całych rozgrywek to zdecydowanie za mało na taki potencjał, jaki ma ta reprezentacja.

Dziś podczas starcia z Włochami dalej było słabo. Tylko początek był nadspodziewanie dobry. Już w 13. sekundzie meczu Bradley Barcola strzelił swoją debiutancką bramkę w reprezentacji. Jak się później okazało, to był najszybszy strzelony gol w historii reprezentacji Francji. 

Francja dalej była dziś apatyczna. Antoine Griezmann nie potrafił dziś rozprowadzać piłki na boczne strony boiska. Kylian Mbappe gra tak jak w Realu Madryt – czyli słabo. Można mieć wrażenie, że dla niego pozycja dziewiątki na boisku nie jest tą wymarzoną. Jednak wobec zakończenia kariery w reprezentacji przez Oliviera Giroud, to właśnie gracz Realu ma odpowiadać za strzelanie goli.

Z całkiem niezłej strony zaprezentowali się debiutanci. Michael Olise, co prawda dziś rozegrał tylko 58. minut, ale śmiało może marzyć o występie w następnym meczu przeciwko Belgii. Z kolei drugim dziś debiutantem był Manu Kone. Pomocnik Romy co prawda złapał żółtą kartkę, ale jego gra w środku pola robiła różnicę.

Po ostatnim gwizdku sędziego cały Parc de Princes potraktował ostrym buczeniem i gwizdami Francję. To była w pełni zasłużona reakcja, bowiem mimo upływu czasu gra wicemistrzów świata się nie zmienia.

fot. PressFocus