Sunderland: Piłkarz przyznał się do uzależnienia od alkoholu

11.10.2024

Sunderland powoli odradza się z odmętów kurzu i kolejny sezon spędza na poziomie Championship. Wraz ze stabilnym inwestorem jakim jest Kyril Louis-Dreyfus klub rozwija się i pędzi do przodu,z pomocą utalentowanych zawodników i nieoczywistych pomysłów. Jeden z zawodników, Aaron Connolly, przyznał się jednak, że w ostatnim czasie był uzależniony od alkoholu. Problem ten jest już za nim, ale dopiero teraz wyjawił całą prawdę.

Sunderland: Piłkarz przyznał się do nadużywania alkoholu

Aaron Connolly niedawno po sześciu miesiącach rozegrał mecz piłkarski. W barwach Sunderlandu U21 zagrał pierwszą połowę z Derby County U21, gdzie zanotował trafienie w 26. minucie, a jego zespół wygrał aż 6:0. Od początku lutego 2024 jednak zagrał tylko cztery razy dla Hull City, co przełożyło się na 68 ligowych minut. Latem bez odstępnego ściągnął go Sunderland i powoli buduje. Piłkarz wyjawił dla klubowego kanału YouTube, że przez wiele lat uzależniony był od alkoholu i tego lata trafił z własnej woli do kliniki leczenia uzależnień.

24-letni Irlandczyk opisał w wywiadzie swoje doświadczenia z ostatnich dni, a także lat: – To świetne uczucie po paru miesiącach znów pograć w piłkę. Mam za sobą kilka trudnych miesięcy, jestem wśród grupy dobrych ludzi.

Dublet, który go… pogrążył

Powodem dla którego Connolly stoczył się był fakt szybkiej sławy. Dwa gole w meczu Premier League z Tottenhamem, które strzelił w 2019 roku w Premier League zmieniły jego karierę i życie bezpowrotnie:

Zjazd mojej kariery zaczął się od momentu, w którym na dobrą sprawę powinna ona iść do przodu. Strzeliłem dwa gole w największej lidze świata. Przestałem robić rzeczy, które zaprowadziły mnie do tej chwili. Poczułem się zbyt komfortowo, przestałem odpowiednio pracować.

Wielokrotnie mówi się, że ciężka praca przebija talent, gdy to talent nie daje rady bez ciężkiej pracy. I tak było właśnie u mnie. (…) Myślę, że wielu ludzi wtedy nazywało mnie arogantem, kimś kto marnuje potencjał. Chciałbym powiedzieć o sobie wtedy, że strzelec wyborowy, ale nie było tego za dużo, a do tego nie było za dużo pozytywów. (…) Spoglądam na te wydarzenia i żałuję z perspektywy czasu, ale nie wszystko było pod moją kontrolą.

Przez mecz z „Kogutami” zmieniło się jego życie – na lepsze i na gorsze. Connolly strzelił najpierw pierwszego gola w Premier League i w tym samym meczu dołożył drugiego. Potem w sezonie 2019/20 trafił dopiero na koniec sezonu – w ostatniej kolejce z Burnley FC, a szans od Grahama Pottera dostawał sporo. Przyznał się bowiem, że wpadł w nałóg, nie posłuchał się rodzinnych sugestii, a także upadł tak nisko, że bardziej marzył o drinku niż wyjściu na boisko.

Tak opowiadał o swoim upadku:

Od października 2019 i dubletu z Tottenhamem ciężko było ze mną przebywać. Uwierzyłem w hype wokół swojej osoby. Nie wiedziałem, jak sobie z tym radzić. Zacząłem żyć życiem piłkarza, ale bez części związanej z futbolem. (…) W pewnym momencie trafiłem do drugiej ligi włoskiej, gdzie nie mogłem nawet zagrać w spotkaniu, wszystko w dwa lata po meczu z Tottenhamem. Do tego meczu marzyłem tylko, by strzelać w Premier League – totalnie nie myślałem o kupowaniu dużych samochodów itd. (…) Miałem przez kilka lat problem z alkoholem.

Rodzice zawsze stronili od tego, powtarzali mi, abym unikał tego, choćby z powodu uzależnienia w rodzinie. Nie posłuchałem tego i narobiłem sobie przez to problemów. Doszedłem do punktu, że podekscytowanie bardziej wynikało z tego, że mogę się napić, a nie że strzelam gole i wychodzę na boisko. Cieszyłem się na myśl, że mecz się kończy i mogę iść między ludzi i napić się czegoś mocniejszego. Do tej pory ciągle było inaczej, chodziło o bramki. Tak u mnie działo się przez jakieś 3-4 lata.

Przebudzenie

Co zmieniło się w jego życiu, że przebudził się i wstał na nogi? – Pod koniec lipca (tego roku) miałem natchnienie, że nie mogę już tego dłużej robić. To mnie zabijało. Mój ostatni sezon był jednym z najlepszych, ale życie poza boiskiem było bałaganem. Trener zawsze troszczył się o mnie, ale doszło to do momentu, że nie mógł już mnie kontrolować i tego, co zrobię. Spędziłem miesiąc latem w klinice na leczeniu. Powiedziałem agentowi, że robię to, aby ratować swoje życie. W pewnym momencie, odbierając telefony od najbliższych, łamałem im serce.

Connolly mógł „popłynąć”, bo miał bardzo dobry sezon. Strzelił osiem goli dla Hull City w Championship, ale mimo to się otrząsnął. Wyszedł na prostą – powiedział też co słychać u rodziny. Nie ma już tylu telefonów, a do tego najbliżsi wyraźnie odżyli, co ma wpływ także i na niego. Sam zawodnik – myśląc Sunderland – ma w głowie wielką ulgę.

Mówię to, bo nie miałem takiej osoby, której mógłbym posłuchać, nawet jakiegoś podcastu… Miałem to, o czym wielu chłopaków marzy, a doszedłem do naprawdę ciemnego miejsca, nie wiedziałem gdzie szukać pomocy. (…) Czuję się odświeżony, nie czuję całej tej presji na plecach. Jak ten 15-latek, który marzy o tym, by grać dla Brighton.

Najbliżsi już nie dzwonią do mnie 10-15 razy w ciągu dnia – obecnie trzy czy cztery telefony dziennie to naprawdę okej (śmiech). Mama powiedziała, że dla mojego taty mój transfer do Sunderlandu, zdjęcia z podpisania umowy, to wszystko jest dla niego całym światem.

Sunderland jest aktualnym liderem Championship. Po dziewięciu spotkaniach ma tyle samo punktów, co drugie Sheffield United i punkt więcej od Burnley. W kolejnym meczu, 20 października, Sunderland spotka starych znajomych Irlandczyka… Hull City. Kto wie, może jeszcze w tym roku zobaczymy Connolly’ego na boiskach drugiej ligi angielskiej? Na razie nie rozegrał jeszcze meczu, ale najważniejsze, że uporządkował ogromne osobiste kłopoty.

Fot. YouTube screen/ Sunderland