Klub byłego trenera Lecha w złej sytuacji. Szybki powrót do elity byłby cudem

22.10.2024

Wraz z początkiem tego sezonu były trener Lecha Poznań John van den Brom po 12 latach wrócił do Vitesse. Klub po 35 latach spadł z Eredivisie, a w utrzymaniu nie pomogłoby nawet doliczenie 18 karnie odjętych punktów. Teraz Vitesse znów szoruje po dnie tabeli, ale już Eereste Divisie. Wpływ na to miała kolejna kara punktowa, którą przyznano już w trakcie sezonu.

Były trener Lecha podjął się misji ratunkowej

John van den Brom był zawodnikiem Vitesse w latach 1986-93 i 1996-01. Łącznie rozegrał dla tego klubu 265 meczów. W sezonie 2011/12 był jego szkoleniowcem, a wraz z początkiem tego sezonu wrócił do niego po 12 latach. Holender wchodził do klubu, który po 35 latach spadł z Eredivisie. W utrzymaniu nie pomogłoby nawet przywrócenie karnie odjętych 18 punktów w wyniku problemów finansowych. Była to największa kara punktowa w historii Eredivisie. Chociaż tyle, że Vitesse otrzymało licencję na grę w drugiej lidze.

W historii Eredivisie zagrały jak dotąd 62 kluby, a Vitesse w klasyfikacji wszechczasów tych rozgrywek zajmuje 12. miejsce. Powrót do elity najpewniej prędko jednak nie nastąpi, bowiem klub z Arnhem otrzymał kolejną karę punktową i osunął się na ostatnie miejsce w tabeli Eerste Divisie. Choć podopieczni van den Broma po siedmiu kolejkach mieli na koncie 10 punktów za sprawą dwóch wygranych i czterech remisów, w wyniku otrzymanej w połowie września kary ich dorobek zmalał do czterech punktów.

Skandal w ostatnim meczu Vitesse

Od tamtego czasu Vitesse przegrało wszystkie trzy mecze, a łącznie ich seria meczów bez wygranej wynosi już pięć. Mało tego, Vitesse grozi odjęcie kolejnych sześciu punktów, bowiem połowa z 12-punktowej kary została zawieszona w czasie. Spadek do Tweede Divisie boiskowo jest jednak niemożliwy, bowiem w Holandii tylko Eredivisie i Eerste Divisie są rozgrywkami zrzeszającymi profesjonalne kluby. Pozostałe osiem szczebli rozgrywkowych jest już w tym kraju poziomem amatorskim.

W ostatni weekend Vitesse przegrało na wyjeździe z FC Den Bosch 2:4, a kibice z Arnhem zostali zaatakowani przez pseudokibiców drużyny gospodarzy. ”De Telegraaf” informował, że w wyniku zamieszek wstrząśnienia mózgu doznał jeden ze stewardów, a van den Brom twierdził, że jeden z jego podopiecznych – Angelos Tsingaras oberwał nawet szkłem. Były trener Lecha Poznań był wściekły na całą sytuację i na pomeczowej konferencji prasowej nie szczędził słów krytyki.

Jeden z naszych zawodników dostał w głowę prawdziwym szkłem. Usłyszeliśmy też, że jeden ze stewardów stracił przytomność. Takie wydarzenia nie mogą dziać się na stadionach. To smutne, bo myśleliśmy, że Holandia jest na dobrej drodze. Dlaczego kibice Den Bosch to zrobili? Oczywiście, irytujące jest stracenie gola, ale ich zespół grał z pasją. Wszyscy na stadionie byli dumni, że wspierają Den Bosch, a potem stało się coś takiego? To wstyd dla tego klubu, ale także dla całego holenderskiego futbolu – mówił van den Brom.

Zawsze chcę grać w piłkę, ale pod warunkiem, że jest bezpiecznie. Jeśli organizatorzy nie mogą tego zagwarantować to nie możemy tego zaakceptować. Sędzia też nie wiedział, co zrobić. Zrzucił całą odpowiedzialność na Den Bosch. Następnie został zapytany przez dwóch pracowników ochrony, czy chce kontynuować mecz. Szczerze? Myślę, że nie było żadnego protokołu. Nie było nikogo, kto odważyłby się podjąć decyzję, co robić dalej dodał.

fot. PressFocus