Arsenal – Liverpool 2:2 – świetny powrót Saki, debiutancki gol Merino i kłopoty w obronie

27.10.2024

W hicie dziewiątej kolejki Premier League Arsenal zremisował u siebie z Liverpoolem 2:2. Wynik tego meczu w jego pierwszych minutach otworzył Bukayo Saka, który wrócił do gry po dwumeczowej absencji spowodowanej urazem. Z kolei jego vis a vis – Mohamed Salah – ustalił wynik tej rywalizacji. W międzyczasie swojego pierwszego gola dla Arsenalu strzelił Mikel Merino. Kibice ”Kanonierów” mają powody do zmartwień, bowiem kontuzji doznało aż dwóch obrońców.

Fenomenalny powrót gwiazdy Arsenalu

Po raz pierwszy od końcówki sezonu 2022/23 Arsenal musiał radzić sobie w meczu ligowym bez Williama Saliby. Francuz w meczu z Bournemouth obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę, w wyniku czego opuścił ligową rywalizację z „The Reds”. Na tę ligową ”ścieżkę zdrowia” wrócił za to Bukayo Saka, który z powodu urazu odniesionego podczas zgrupowania reprezentacji Anglii nie zagrał przeciwko Bournemouth i Szachtarowi Donieck. Mikel Arteta mianował go także kapitanem swojego zespołu w prestiżowej rywalizacji z Liverpoolem. Blefował także, że Anglik będzie raczej niedostępny.

Wychowanek ”Kanonierów” zaliczył kapitalny powrót, bowiem już w dziewiątej minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Kapitalne dalekie podanie na wolne podanie w jego kierunku posłał Ben White, Saka następnie wygrał pojedynek szybkościowy z Andym Robertsonem, a w polu karnym Liverpoolu ”położył” jeszcze Szkota zejściem do lewej nogi. Cały swój rajd zakończył mocnym strzałem pod poprzeczkę z bliskiej odległości, z którym bramkarz ”The Reds” Caomhin Kelleher nie miał najmniejszych szans.

Kapitanowie solidarnie po golu

Prowadzenie gospodarzy nie potrwało jednak długo, bowiem już w 18. minucie do wyrównania doprowadził Virgil van Dijk. Dośrodkowanie Robertsona z rzutu rożnego ”przedłużył” Luis Diaz, a następnie Holender z bliskiej odległości wbił piłkę do bramki. Tym samym na listę strzelców wpisywali się jak dotąd tylko kapitanowie swoich zespołów. Dla van Dijka było to pierwsze trafienie w tym sezonie Premier League, a po raz pierwszy w karierze strzelił gola Arsenalowi. Tą bramką uczcił swój 100. występ w roli kapitana Liverpoolu.

Pytanie jednak, czy van Dijk w tamtym momencie powinien być na boisku, bowiem w szóstej minucie w chamski sposób dwukrotnie kopnął Kaia Havertza, który próbował doskoczyć do niego, gdy Holender miał piłkę. Kilkadziesiąt minut później w kontrowersyjną sytuację zamieszany był jego partner ze środka obrony Ibrahima Konate, który we własnym polu karnym wykonał ryzykowny wślizg przez nogi Gabriela Martinelliego. Sędzia Anthony Taylor pozostał jednak niewzruszony, podobnie jak wóz VAR.

Merino z pierwszym golem w nowych barwach

Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w 20. minucie do piłki dopadł Mikel Merino, ale upadł na lewy bark i potrzebował pomocy medycznej. Kibice Arsenalu byli już pełni obaw, że jego uraz się odnowił, ale Hiszpan pozbierał się i wrócił do gry. Pod koniec pierwszej połowy znów dopadł do dośrodkowanej z rzutu wolnego piłki, ale tym razem głową umieścił ją w bramce. Warto wyróżnić kolejne doskonałe dośrodkowanie Rice’a – mocne, idealne na główkę i trudna dla obrony oraz bramkarza.

VAR przez kilka minut analizował, czy Merino w momencie dośrodkowania Declana Rice’a nie znajdował się na pozycji spalonej, ale ostatecznie sędziowie VAR uznali, że nie był on wychylony. Tym samym mistrz Europy z reprezentacją Hiszpanii mógł cieszyć się z pierwszego gola w barwach Arsenalu.

Problemy ”Kanonierów” w obronie

Rozbity w połowie duetów stoperów Gabriel Magalhaes – William Saliba na początku drugiej części tej rywalizacji został rozbity w 100%. Brazylijczyk przysiadł na murawie, bowiem na skutek starcia z Darwinem Nunezem odczuł ból w kolanie. Choć przez kilka minut podjął się próby kontynuowania gry, ostatecznie musiał opuścić murawę. W jego miejsce pojawił się Jakub Kiwior, który mógł odkupić swoje winy za słaby, okraszony ”wędką” występ przeciwko Bournemouth. To Polak odegrał bowiem główną rolę przy utracie przez Arsenal bramki na 0:2.

W kolejnych minutach po obu stronach zaczęło brakować konkretów. Częściej oglądaliśmy piłkarzy Liverpoolu pod polem karnym Arsenalu, ale nie potrafili oni zagrozić bramce Davida Rayi. Hiszpan wykazać musiał się dopiero w 71. minucie, gdy odbił piłkę po próbie zagrania mu ”za kołnierz” przez Mohameda Salaha. Po chwili na murawie przysiadł lewy obrońca Jurrien Timber, który w wyżej wspomnianej sytuacji musiał wykonać powrót za Egipcjaninem. Holender również próbował kontynuować grę, ale finalnie zmienił go Myles Lewis-Skelly.

Salah ustalił wynik

Dla 18-latka był to dopiero piąty występ w pierwszym zespole Arsenalu i trzeci trwający powyżej kilku minut. Kilka minut później to właśnie jemu w piorunującym kontrataku uciekł Mohamed Salah. Dalekie podanie w jego kierunku posłał Trent Alexander-Arnold, ale ten zbiegł do środka, do futbolówki dopadł Darwin Nunez. Następnie wystawił piłkę nieobstawionemu Egipcjanowi, a ten z bliskiej odległości pokonał Davida Rayę, który swoim ustawieniem odsłonił mu sporą część bramki.

W 85. minucie autora pierwszego gola w tym meczu zmienił Gabriel Jesus, który szybko potrafił wypracować sobie dwie ciekawe sytuacje. Już po minucie dopadł do zacentrowanej z lewej strony przez Havertza piłki, ale jego uderzenie na wysokości dalszego słupka zablokował Curtis Jones. Kilkadziesiąt sekund później zgarnął wybitą po rzucie rożnym piłkę i ze skraju pola karnego przymierzył na wysokość poprzeczki. W 90. minucie bliski bramki na 3:2 był Havertz, ale zmierzającą do siatki po jego uderzeniu głową zdążył wybić Alexander-Arnold.

Nawet gdyby piłka wylądowała w bramce, Taylor i tak uznał, że Niemiec trafił łokciem w twarz Ibrahimę Konate w momencie wygrania przebitki i od razu odgwizdał faul. Tym samym hit dziewiątej kolejki Premier League zakończył się remisem 2:2. Liverpool stracił pozycję lidera na rzecz Manchesteru City, który wyprzedza ich o punkt. Arsenal zajmuje zaś trzecie miejsce w tabeli, a do drugiej pozycji traci cztery punkty. W następnej kolejce ekipa Artety zagra na wyjeździe z Newcastle, a ”The Reds” podejmą u siebie Brighton.

fot. screen Viaplay