Union Berlin znów bez trzech punktów i bez gola z Freiburgiem

08.11.2024

Za nami mecz otwarcia 10. kolejki niemieckiej Bundesligi. Tym razem Union Berlin podejmował na własnym podwórku piątą (po dziewiątej kolejce) siłę w lidze, czyli SC Freiburg. Ostatecznie pojedynek na legendarnej już „Starej Leśniczówce” w Berlinie zakończył się wynikiem 0:0 i podziałem punktów, co nie do końca zadowala berlińczyków, jako że to już ich czwarty mecz z rzędu bez wygranej na krajowym podwórku. Taka forma niepokoi fanów.

Union coraz niżej w tabeli

Union Berlin nie zaliczy ostatnich tygodni do najbardziej udanych, albowiem kolejne spotkanie stołecznego klubu zakończyło się utratą punktów – w meczu otwierającym dziesiątą kolejkę Bundesligi, do niedawna świetni berlińczycy zremisowali bezbramkowo z Freiburgiem, dla którego jeden z punkt z pewnością jest satysfakcjonujący. Warto nadmienić, iż ekipa ze stolicy Niemiec nie wygrała już czterech spotkań z rzędu – mowa o dwóch remisach oraz dwóch porażkach.

Po zeszłotygodniowej porażce berlińczyków z Bayernem na Allianz Arenie w Monachium, tym razem trener Bo Svensson zdecydował się dokonać dwóch korekt w swoim zespole. Warto podkreślić, iż od pierwszych minut nie mogło zabraknąć przede wszystkim Woo-yeong Jeonga, czyli byłego pomocnika Freiburga. Jeśli zaś mowa o drużynie Juliana Schustera, to w porównaniu do niedawnego remisu z 1. FSV Mainz 05, fryburczycy wybiegli na murawę w tym samym ustawieniu.

Union Berlin XI: Fredrik Ronnow – Danilho Doekhi, Kevin Vogt, Diogo Leite – Christopher Trimmel, Aljoscha Kemlein (84’ Janik Haberer), Rani Khedira, Robert Skov (78’ Leopold Querfeld) – Woo-yeong Jeong (73’ Jordan Pefok), Yorbe Vertessen (73’ Andras Schafer) – Benedict Hollerbach (73’ Tim Skarke).

SC Freiburg XI: Noah Atubolu – Lukas Kuebler (77’ Max Rosenfelder), Matthias Ginter, Philipp Lienhart, Christian Guenter – Maximillian Eggestein, Patrick Osterhage (77’ Nicolas Hoefler) – Ritsu Doan, Eren Dinkci, Vincenzo Grifo – Junior Adamu (77’ Lucas Hoeller).

W wyniku bezbramkowego remisu na „Starej Leśniczówce”, stołeczny klub po rozegraniu 10 kolejek zajmuje już siódme miejsce z dorobkiem 16 na 30 możliwych do zdobycia punktów – dorobek Unionu na ten moment to cztery zwycięstwa, cztery remisy oraz dwie porażki, przy bilansie bramkowym 9:8.

Jeśli zaś mowa o Freiburgu, to podopieczni Juliana Schustera awansowali na czwartą lokatę – póki co Ritsu Doan i spółka ugrali siedemnaście punktów, na co złożyło się pięć zwycięstw, dwa remisy oraz trzy porażki, przy 13 strzelonych oraz 11 straconych golach.

Grifo marnuje rzut karny

Początek spotkania był dość wyrównany w Berlinie, jednakże to gospodarze jako pierwsi przeprowadzili pierwszą groźną akcję – w czwartej minucie bliski szczęścia był Woo-yeong Jeong, ale ofensywny piłkarz Unionu trafił prosto w Noaha Adubolu i fani zgromadzeni na „Starej Leśniczówce” tylko westchnęli… Zmarnowana okazja nie powstrzymała jednak berlińczyków, którzy w kilku kolejnych minutach dominowali i niemalże nie schodzili z połowy Freiburga.

Koniec końców po upływie 10 minut, goście w końcu zdołali zaatakować i to dwukrotnie. Najpierw szczęścia próbował Junior Adamu, po czym na 1:0 mógł strzelić Christian Guenter po świetnej akcji dwójkowej z Vincenzo Grifo. Napastnik SCF uderzył mocno, ale trafił tylko w boczną siatkę.

Intensywność gry rosła z każdą minutą, czego efektem był rzut karny w 21. minucie spotkania na Stadion An der Alten Foersterei na rzecz Freiburga. Początkowo sędzia wskazał na rzut wolny, ale po interwencji systemu VAR, arbiter główny zmienił decyzję i wskazał na wapno.Do jedenastki tradycyjnie już podszedł kapitan „Breisgau-Brasilianer”, jednakże Vincenzo Grifo nie popisał się tym razem i Fredrik Ronnow uratował Union przed stratą bramki. Piłkę dobijać próbował jeszcze Christian Guenter, ale obrońca przestrzelił.

Jako ciekawostkę warto tutaj nadmienić, iż Freiburg nie wykorzystał żadnego z pięciu ostatnich rzutów karnych, co jest wyrównaniem niechlubnego rekordu klubowego sprzed 25 lat! Zmarnowana jedenastka nieco ostudziła zapał gości, podczas gdy Union nabrał wiatru w żagle i raz za razem coraz śmielej przedzierał się w pole karne przeciwników.

Końcówka spotkania była już bardzo wyrównana, ale w ostatecznym rozrachunku kibice nie ujrzeli żadnych bramek w pierwszej połowie. W rezultacie obie strony udały się na przerwę przy bezbramkowym remisie, z lekkim wskazaniem na zespół z Fryburga, którego współczynnik xG wyniósł 1,51, podczas gdy w przypadku berlińczyków mowa o wartości 0,41.

Union nieco lepszy, ale bez bramki

Union rozpoczął drugą połowę z wysokiego C i od razu przeszedł do ofensywy – w 50. minucie na piękne uderzenie z dystansu zdecydował się Christopher Trimmel, ale golkiper Noah Atubolu stanął na wysokości zadania i uratował kolegów przed stratą bramki. Z upływem każdej kolejnej minuty, obraz gry znacznie się ożywił i po obu stronach boisk byliśmy świadkami wielu akcji bramkowych. Bliżej szczęścia byli berlińczycy, lecz bramkarz Freiburga wzorowo wypełniał swoje obowiązki.

W 62. minucie niespodziewanie wynik spotkania mógł otworzyć Christian Guenter, który z około osiemnastu metrów uderzył w kierunku dolnego rogu bramki, ale Frederik Ronnow zachował zimną krew i wybronił uderzenie Niemca. Gospodarze za wszelką cenę chcieli wygrać ten pojedynek, dlatego też raz za razem próbowali kolejnych ataków. Na 20 minut przed końcem spotkania, Kemlein postanowił huknąć na bramkę gości, ale i tym razem genialny Atubolu obronił. Do piłki dopadł jeszcze Vertessen, ale i jego strzał został wybroniony.

Jako, że żadna ze stron nie była w stanie strzelić upragnionego gola, trenerzy zdecydowali się wpuścić na boisko świeżą krew, ale i te zabiegi nie pomogły, albowiem w kolejnych minutach mimo kilku prób, ani Union, ani Freiburg nie był w stanie znaleźć złotego środka na zdobycie pierwszej bramki. Niemniej jednak w 83. minucie powinno być 1:0 dla SCF. Wprowadzony pod koniec spotkania Lucas Hoeler mógł zapewnić kolegom trzy punkty, ale genialnym wślizgiem ratującym kolegów popisał się Diogo Leite. Goście zwietrzyli swoją szansę na ostatni zryw i w 87. minucie o włos od trafienia z główki był Philipp Lienhart, który uderzył minimalnie nad poprzeczką…

W samej końcówce kibice zgromadzeni na Starej Leśniczówce mogli być świadkami przepięknego gola dającego gospodarzom zwycięstwo – Janik Haberer, który niedawno przedłużył umowę z berlińczykami, huknął na bramkę fryburczyków z woleja, ale niezawodny w tym starciu Noah Atubolu nie dał się pokonać i po raz n-ty uratował kolegów. Były piłkarz Freiburga także nie dał rady trafić do siatki. Koniec końców spotkanie w Berlinie zakończyło się bezbramkowym remisem i podziałem punktów.

Listopadowa przerwa reprezentacyjna

Zarówno dla Freiburga, jak i również Unionu było to ostatnie spotkanie przed rozpoczynającą się przerwą reprezentacyjną. Do akcji podopieczni Bo Svenssona powracają dopiero 23 listopada, kiedy to Union zmierzy się na wyjeździe o 15:30 w ramach 11. kolejki niemieckiej Bundesligi z ekipą VfL Wolfsburg. Tego samego dnia Freiburg czeka iście wielki mecz – zespół prowadzony przez Juliana Schustera powalczy o komplet punktów na Signal Iduna Park przeciwko Borussii Dortmund. Pojedynek zaplanowano na godzinę 15:30.

Fot. screen Deportes Reports