Holandia z wpadką. Tylko remis z Bośniakami

19.11.2024

Zamiast wygranej tylko jeden punkt. Holandia zremisowała 1:1 z Bośnią i Hercegowiną w Zenicy na zakończenie zmagań w fazie grupowej Ligi Narodów. Mimo wpadki ekipa z kraju tulipanów awansowała do 1/4 finału tych rozgrywek.

Mecz o nic?

Teoretycznie starcie Bośni i Hercegowiny z Holandią w Lidze Narodów było meczem o nic. Obie drużyny wiedziały, które miejsce zajmą w swojej grupie Ligi Narodów. Gospodarze, czyli Bośniacy z jednym punktem po pięciu meczach wiedzieli, że spadają do dywizji B z czwartego miejsca. To samo przydarzyło im się w 2020 roku, gdy również rywalizowali m.in. z Holandią.

Natomiast Holendrzy nie mieli szans na wyprzedzenie Niemców, ale zapewnili sobie wcześniej drugie miejsce, co oznaczało ich awans do ćwierćfinału tych rozgrywek. Swoją szansę od Ronalda Koemana dostał m.in. Justin Kluviert. Ostatni raz w kadrze grał, gdy legenda FC Barcelony piastowała stanowisko trenera „Oranje” podczas pierwszej swojej kadencji. Po sześciu latach wrócił do kadry, a w starciu z Bośnią i Hercegowina zadebiutował w podstawowym składzie Holandii.

Holandia z golem i prowadzeniem

W siódmej minucie świetnie w polu karnym Bośni i Hercegowiny znalazł się Stefan de Vrij. Mocno uderzył wybitą piłkę przez debiutującego w kadrze golkipera Martina Zlomislicia. Bramkarz musiał wykonać robinsonadę, aby obronić to uderzenie. W 24. minucie Holendrzy strzelili gola po rzucie rożnym. Dośrodkowanie po krótkim rozegraniu z kornera w wykonaniu Noa Langa wykorzystał Brian Brobbey. Piłkarz Ajaxu był kryty, lecz wygrał pojedynek z Tarikiem Muharemoviciem i główką z kilku metrów umieścił futbolówkę w siatce.

Bośniacy atakowali rzadko. Składna akcja z 27. minuty w wykonaniu bałkańskiej drużyny zakończyła się blokiem przez kapitana gości de Vrija. Na nic więcej w ofensywie nie było stać podopiecznych Sergeja Barbareza. Dwie minuty później Holendrzy ponownie umieścili piłkę w siatce. Po raz drugi dokonał tego Brobbey, lecz wcześniej został odgwizdany spalony. Podobna sytuacja miała miejsce po drugiej stronie. Kombinacyjny atak nie mógł być zaliczony, gdyż niedoszły asystent Amar Dedić spalił całą akcję.

Ostatnią sytuacją z pierwszej połowy, którą warto omówić jest strzał Joshuy Zirkzee. Piłkarz Manchesteru United dostał podanie z lewej strony boiska od wschodzącej gwiazdy holenderskiego futbolu Jorreala Hato. Na posterunku był Muharemović, który wybronił piłkę, zanim zrobił to golkiper. Dobitki też nie zostały zamienione na gola.

Bośniacy zostali stłamszeni przez gości. Ataki lewą stroną Holendrów stanowiły duże zagrożenie. Właśnie tego typu akcja w 24. minucie sprawiła, że piłka znalazła miejsce w siatce. Gospodarze próbowali, mieli dwie niezłe szanse, ale nieskuteczność i spalony zdecydowały, że schodzili do szatni z niekorzystnym wynikiem.

Bośniacka moc

Swój moment prawdy Holendrzy mieli w 58. minucie. Główka Edina Dżeko nie była jednak groźna i Mark Flekken bez większych problemów złapał piłkę w swoje ręce. Apatyczność i niechęć do ofensywy gości spotkała się z karą. Bardzo ładnie wyglądającą na początku akcję w 67. minucie zakończył kapitan Bośniaków Edin Dżeko. Mocne uderzenie sprawiło, że golkiper wypluł futbolówkę przed siebie. Ermedin Demirović tylko na to czekał. Strzałem głową strzelił swojego trzeciego gola w narodowych barwach.

Kilka minut później Flekken zrobił ogromny błąd. Zamiast podać do swojego partnera z reprezentacji, to ustrzelił znajdującego się w jego polu karnym Bośniaka. Ostatecznie Holandia nie straciła bramki po tym błędzie, ale pozycja bramkarza w kadrze prowadzonej przez Koemana na pewno nie wzrosła po tym spotkaniu.

Holandia miała nieliczne szanse na poprawę wyniku w drugiej połowie. Żaden ze strzałów (np. Jeremiego Frimponga) nie mógł zagrozić bośniackiej bramce. Najgroźniej było w 93. minucie, gdy Hato strzelił niecelnie z kilkunastu metrów. Remis to sprawiedliwy wynik. Bośniacy i Holendrzy nie zasłużyli na wygraną. Ekipa z Bałkanów razem z Azerbejdżanem została drużyną z najgorszą defensywną w Lidze Narodów 2024/2025. Obie te nacje straciły po 17 goli w sześciu spotkaniach.

fot. screen Polsat Sport